Świeża porcja wtyczek - luty 2020
W tym cyklu prezentujemy najnowsze narzędzia oraz pakiety brzmieniowe dla Ableton Live, omawiając ich przydatność i wskazując zakres potencjalnych zastosowań.
Wave Alchemy Drumvolution
Jeśli chodzi o brzmienie elektronicznych instrumentów perkusyjnych, to produkty firmy Wave Alchemy mogą służyć za wzorzec z Sevres. Nie słyszałem lepszej wersji Rolanda TR-808 w wersji software’owej (dostępna w ramach wtyczki Revolution). Podobnie jak Evolution, skupiający się na klasycznych maszynach perkusyjnych, tak i Drumvolution celujący w bardziej współczesne brzmienia, dostępny jest w wersji dla samplera Kontakt oraz w opisanej niżej opcji dostosowanej do Ableton Live.
Co wyróżnia Drumvolution na tle konkurencji? Użyteczność. Na rynku jest naprawdę wiele bibliotek z samplami i oferują one wszelkie możliwe brzmienia znane ludzkości. Kłopot w tym, że przy tej mnogości opcji bardzo łatwo się pogubić, a dotarcie do celu często graniczy z cudem. W przypadku Drumvolution mamy do czynienia z precyzyjnie dobranymi brzmieniami, posegregowanymi na kilka sposobów i podzielonymi na warstwy (ma to niebanalne znaczenie, bo do dyspozycji dostajemy aż 28.000 sampli), które można z sobą dowolnie miksować. Przypomina mi to trochę zestaw Layering Tools autorstwa Goldbaby, ale jeszcze bardziej zaawansowany i rozbudowany. Podobnie jak w przypadku tego ostatniego, wszystkie próbki brzmią wybitnie, gdyż do ich przetworzenia użyto sprzętu studyjnego z najwyższej półki, a mówimy tu o magnetofonach taśmowych, klasycznych efektach sprzętowych i butikowych przedwzmacniaczach. Za źródła posłużyły klasyczne maszyny perkusyjne, akustyczne zestawy, ale też system modularny i nagrania terenowe. Efekt jest taki, że za pomocą Drumvolution można bardzo szybko i wygodnie skonstruować każdy dźwięk perkusyjny, jaki sobie wymarzycie.
Biblioteka składa się z 90 modułów zwanych Drum Banks. Każdy z nich skupia się na danym rodzaju brzmienia perkusyjnego obsługiwanego głównie za pomocą pokręteł Macro. Pozwalają one m.in. na wybór sampli, kontrolowanie wysokości dźwięku, głębokości saturacji taśmowej (do jej uzyskania posłużył klasyczny Studer A800, więc to nie jest algorytm), głośności, przesteru i parametru Velocity. Każdy moduł oferuje opcje kreatywnego miksowania do trzech warstw. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć brzmienie, które będzie raziło basem z 808, z wyraźnie cyfrowym atakiem (podobnie rozwiązano tę kwestię w rewelacyjnym module Crater firmy WMD) i wypełnieniem pochodzącym z zestawu akustycznego. Takich hybryd można tu stworzyć dowolnie dużo, tym bardziej, że oprócz zwyczajowych transjentów, klików i szumów, do wyboru dostajemy też ogony pogłosów i ezoteryczne próbki z pogranicza sound designu i nagrań terenowych.
Najważniejsze jednak, że nad tym wszystkim można łatwo zapanować, szczególnie jeśli jest się w posiadaniu kontrolera Push. Wszystkie najważniejsze parametry są dostępne z poziomu pierwszego okna, więc nie trzeba nurkować w menu. Cała operacja sprowadza się do wybrania odpowiednich próbek za pomocą enkodera, dopasowania ich parametrów i zmiksowania warstw. Wisienką na torcie jest 430 klipów MIDI z gotowymi paternami perkusyjnymi, przydatnymi w sytuacji, gdyby wena nie była dla Was zbyt łaskawa. Warto też wspomnieć, że choć biblioteka ta stworzona była z myślą o programie Ableton Live, to wszystkie sample dostępne są w osobnych folderach w formacie WAV, zatem można je wykorzystać w dowolnym programie DAW. Obecnie nie wyobrażam sobie produkcji bez tej biblioteki – genialne brzmienie, prostota obsługi i niesamowita elastyczność gatunkowa.
(cena: 60 £)
Magenta Studio Magenta
Sztuczna inteligencja w muzyce staje się coraz bardziej popularna, a na rynku co chwila pojawiają się „wirtualni asystenci”. O ile jednak ich podpowiedzi mogą okazać się do pewnego stopnia pomocne w przypadku miksowania i masteringu (patrz Neutron i Ozone firmy iZotope oraz najnowsze wtyczki Acustica Audio wyposażone w AI), to w kwestii kompozycji ludzkie poczucie estetyki i kontekstu wciąż pozostaje niedoścignione. Nie znaczy to jednak, że nie należy próbować, choć wolałbym, żeby ta technologia rozwijała się jak najwolniej...
Wnętrze Magenty kryje w sobie chyba wszystkie możliwe algorytmy z pogranicza teorii muzyki, uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji. Nie będę się zatem zagłębiał w szczegóły, a zainteresowanych odsyłam na stronę producenta. Mamy do czynienia z zestawem pięciu wtyczek oferujących kreatywne przetwarzanie albo generowanie informacji MIDI. Dokonuje się to w odniesieniu do modelu, który został w nich zastosowany, bowiem rezultat zabawy zależy w dużym stopniu od tego, czym „nakarmimy” te gremliny. Każdą wtyczkę można też „trenować”, ale to temat zaawansowany, więc skupimy się na modelu standardowym. Wtyczka Generate zgodnie ze swoją nazwą umożliwia generowanie nowych melodii i rytmów, bez udziału danych z zewnątrz. Można to porównać do rzutu kostkami, choć ze względu na obecność algorytmów uczenia maszynowego rezultaty są ciekawsze i bardziej muzyczne niż typowa randomizacja. Co nie zmienia faktu, że w 50% efekty są średnie, kolokwialnie rzecz ujmując.
Ciekawszym wydaje się koncept kolejnej wtyczki. Continue rozwija riff albo patern, który do niego załadujemy. Innymi słowy, algorytm proponuje różne zakończenia danej frazy, co może pomóc w przełamaniu blokady twórczej albo w spojrzeniu na problem z innej, często niespodziewanej perspektywy. A to już naprawdę wiele, nawet jeśli w końcowym efekcie nie skorzystamy z usług wirtualnego kolegi. Bardziej kreatywne podejście do materiału wyjściowego oferuje Interpolate, który z dwóch klipów stara się stworzyć jeden nowy. Groove to moja ulubiona wtyczka z zestawu, a pożywką dla jej algorytmu było 15 godzin nagrań prawdziwych bębniarzy. Groove ma za zadanie zaaplikowanie ludzkiego feelingu i niuansów do wybranych klipów i robi to całkiem dobrze, modyfikując nie tylko pozycję nut w siatce rytmicznej (a właściwie poza nią), ale też wartości parametru Velocity. Można traktować to jako mniej przewidywalną i bardziej organiczną alternatywę dla klasycznych algorytmów humanizacji. Z kolei Drumify bazuje na tych samych danych co Groove, ale zamiast modyfikować istniejące rytmy, tworzy nowe, będące logicznymi wariacjami na temat oryginału. Mimo zaawansowanej technologii tkwiącej pod maską, wszystkie wtyczki z zestawu są banalnie proste. Ich obsługa ogranicza się właściwie do wskazania konkretnego klipu jako materiału wejściowego, oraz regulacji głębokości działania danego algorytmu suwakiem Temperature. Proste, inspirujące i za darmo. (cena: bezpłatna)
Rozzer Advanced Step Sequencer 2.0
Nie wiem, jak ta wtyczka mogła mi umknąć, bo okazało się, że Rozzer to jeden z najbardziej przyjaznych i efektywnych sekwencerów. Trafiłem na niego przypadkiem, oglądając warsztat z cenionym producentem techno Tomem Hadesem (oprócz Rozzera używa też klasycznego ML-185, o którym pisałem już na tych łamach). Mamy do czynienia z sekwencerem krokowym oferującym niezależną kontrolę nad wysokością dźwięku, oktawą i parametrem Velocity. Oprócz tego użytkownik może zmapować pięć dowolnych parametrów z setu i również poddać je animacji za pomocą Rozzera. Wyboru linii sekwencyjnej dokonujemy z wykorzystaniem zakładek na górze interfejsu. Po prawej stronie znajdziemy pięć kolejnych zakładek, w których dodatkowo możemy dostrajać wspomniane wyżej „sekwencje użytkownika” (znajdziemy tu m.in. zakres działania wysyłanych sygnałów kontrolujących ich kolano i wygładzanie). Mapowania dokonujemy za pomocą przycisku Map albo przez wybranie konkretnej ścieżki (Track), instrumentu/efektu (Device) oraz parametru (Parameter), używając menu po prawej stronie.
Piękno tego sekwencera polega na tym, że parametry mogą mieć niezależną liczbę kroków (od 3 do 64), więc bardzo łatwo spreparujemy pozornie prostą sekwencję, która jednak nieustannie ewoluuje. A przecież właśnie o to chodzi w techno. Każdy patern może być również przesuwany w pionie i poziomie oraz poddawany algorytmowi randomizacji. Oprócz trzech głównych parametrów, oddziaływaniu chaosu można poddać parametry Gate i Tie. Jest też wielce kusząca opcja Randomize All. Żeby jednak całkiem nie odlecieć, warto przyjrzeć się sekcji skal zlokalizowanej na dole okna wtyczki. I znowu – mała rzecz, ale cieszy i ułatwia pracę: po wyborze konkretnej skali, sekwencer pokazuje tylko nuty w niej zawarte. A na koniec pro tip, który mocno przemeblował moje zwoje. Wyobraźcie sobie, że uruchamiacie cztery takie sekwencery w ramach jednego raka (wystarczy zgrupować jeden, a później w zakładce Chain dołożyć kolejne instancje wtyczki), a każdy z nich z innymi ustawieniami. Polirytmiczna i polifoniczna orgia na zawołanie. Nie dość, że prosty i efektywny, to jeszcze za darmo. (cena: bezpłatna)