Native Instruments TSOP B-11X

Oprogramowanie | 27.12.2014  | Tomasz Wróblewski
Marka:  Native Instruments

B-11X - wchodzący w skład tworzącej się właśnie serii instrumentów TSOP (The Sound Of Poland) - to unikalne połączenie brzmienia klasycznych organów Unitra B-11 z możliwościami współczesnego samplingu i syntezy, sprowadzone do postaci kompleksowego instrumentu dla NI Kontakt.

W latach 80. tylko niewielka grupa osób miała możliwość utrzymania się z grania muzyki rockowej. Zdecydowana większość raczej musiała do niej dokładać, aby w ogóle funkcjonować. Płatne koncerty zdarzały się rzadko, więc trzeba było radzić sobie na różne sposoby. Oprócz pracy w firmie produkującej sprzęt nagłośnieniowy i wzmacniacze do gitar grałem więc na tzw. imprezach okolicznościowych, czyli – mówiąc krótko – na weselach i dancingach, podobnie zresztą jak wielu moich kolegów-rockmenów. W tamtych czasach wybór elektronicznych instrumentów klawiszowych do tego typu zastosowań był mocno ograniczony i w zasadzie sprowadzał się wyłącznie do organów Vermona (zazwyczaj Piano-String lub Formation) albo – znacznie częściej – polskich instrumentów bydgoskiej fabryki Unitra Eltra z serii B, obowiązkowo podłączonych do wzmacniacza Eltron, Contra, Gran lub Vermona.

Na swoich najstarszych zdjęciach z tamtych czasów widzę model B-1, ale gdzieś w połowie lat 80. wielu klawiszowców przesiadło się na B-11, z charakterystyczną obudową z tworzywa i wspaniałymi suwakami, których jedynym zadaniem było chyba to, aby się notorycznie psuć i trzeszczeć. Brzmienie tego instrumentu do dziś mam w głowie oraz na różnych przypadkowych nagraniach, i wciąż kojarzy mi się z weselami i dancingami...

Okazuje się jednak, że wykorzystując nowoczesną technologię można przywrócić je do życia w zupełnie nowym kształcie, nie tracąc jednocześnie tego swoistego smaczku retro. Tak właśnie zrobiła polska firma Ultrec, oferując wirtualny instrument B-11X, wchodzący w skład serii TSOP. W tym szaleństwie jest metoda, bo ile w końcu można próbkować stare Korgi, Moogi, Rolandy, Yamahy czy ARP-y. Ich brzmienia znają wszyscy i wszyscy używają, a dźwięk polskich organów, budowanych z czego się dało, po odpowiednim przetworzeniu jawi się w tym towarzystwie jako prawdziwy powiew świeżości. Ot, przewrotność historii... Trzydzieści parę lat temu popłakalibyśmy się ze szczęścia, mogąc zamienić ciężkie, niewygodne i wiecznie rozstrajające się B-11 na Yamahę DX-7, a obecnie wirtualna wersja tego PRL-owskiego, analogowego klasyka oferuje porywające swą oryginalnością dźwięki, które sprawdzą się praktycznie w każdym gatunku nowoczesnej muzyki.

Jednocześnie czuję się w obowiązku oddać hołd twórcom B-11 i innych polskich urządzeń dla muzyków w tamtym czasie. To świetni fachowcy, którzy tworzyli bardzo oryginalny, starannie zaprojektowany i wyjątkowo dobrze skonstruowany sprzęt. Jest oczywiste, że niekiedy bazowali na tzw. zachodnich rozwiązaniach, ale każdy, kto kiedykolwiek widział w środku np. wzmacniacz Eltron 30 czy 60 (ten z drewnianymi wypustami płyty czołowej u góry i dołu) musi przyznać, że w porównaniu do współcześnie wykonywanych urządzeń to istne cacko. Nadmiarowy transformator, krępowane sznurkiem wiązki przewodowe, dodatkowe mocowanie kondensatorów w zasilaczu, sztywne, porządnie skonstruowane chassis, profesjonalne prowadzenie masy i wiele innych elementów świadczyły o tym, że nie była to żadna fuszerka.

Niestety, olbrzymim problemem było wówczas zaopatrzenie w podzespoły elektroniczne i ich słaba jakość. Embargo technologiczne nałożone na Polskę po wprowadzeniu stanu wojennego sprawiło, że zostaliśmy praktycznie odcięci od nowych technologii pojawiających się wówczas na eksplodującym nowościami rynku elektronicznym.
Dziś, kiedy patrzymy na to z perspektywy czasu trzeba przyznać, że nadużywane wtedy i wyśmiewane hasło „Polak potrafi” miało w sobie jednak dużo pozytywnej treści. Pozostaje jedynie żałować, że na skutek nie zawsze sensownych przemian, które dokonały się po 1989 roku, ten niekwestionowany dorobek znakomitych polskich konstruktorów i świetne zaplecze dla produkcji elektroniki zostało bezpowrotnie zaprzepaszczone. Na szczęście są u nas osoby, które choć w części starają się go przywrócić w postaci wirtualnej.

Instrument Native Instruments TSOP B-11X

W stworzenie TSOP B-11X włożono bardzo dużo pracy, dzięki czemu końcowy efekt to prawdziwa perełka wśród instrumentów dla Native Instruments Kontakt. Oryginał został pieczołowicie spróbkowany z uwzględnieniem wszystkich charakterystycznych cech B-11, a następnie oprogramowany w nowoczesny sposób, cały czas na bazie tego, co twórcy TSOP B-11X nazywają „polskim idiomem brzmieniowym”. Instrument instaluje się jako bibliotekę dla NI Kontakt, ze wszystkimi typowymi procedurami, czyli wskazaniem katalogu, w którym znajduje się biblioteka, a następnie jej autoryzacją za pośrednictwem NI Service Center. Do biblioteki dołączono licząca 150 stron, starannie napisaną instrukcję obsługi w formacie PDF, gdzie użytkownik znajdzie wiele cennych informacji.

Pomysł na B-11X dobrze oddaje fragment tekstu pochodzącego ze wspomnianej instrukcji: „Co by się stało, gdyby talenty konstruktorów rozkwitały w bardziej sprzyjających warunkach gospodarczych? Gdzie mogliby dotrzeć projektanci, gdyby wiedzieli to, co ich konkurenci z zagranicy? Jak mogłaby brzmieć kolejna wersja instrumentu, gdyby rozszerzyć ją o nowocześniejsze rozwiązania? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania stało się główną ideą projektową B-11X. Wzorcowy instrument nie jest produkowany od kilku dziesięcioleci, zakład produkcyjny nie istnienie, zaś rynek wtórny nie jest zbyt obszerny. Mając na ekranie gotowy produkt, tuż obok wirtualnych wcieleń legendarnych konstrukcji z całego świata, możesz sam ocenić tkwiący w nim potencjał”.

A zatem po instalacji i uruchomieniu B-11X w samplerze Kontakt lub Kontakt Player na ekranie mamy widok, który tylko w pewnych elementach przypomina B-11. Oprócz klasycznie wyglądających suwaków i przełączników znajdziemy tam tzw. pe-erki, czyli potencjometry regulacyjne, zazwyczaj montowane gdzieś w środku, na płytce drukowanej zawierającej podzespoły elektroniczne. Tutaj służą nam do odstrajania głosów w sekcji Solo i Flute, a więc do symulacji naturalnego odstrojenia dźwięków lub uzyskania specjalnych efektów brzmieniowych.

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Instrument oferuje cztery sekcje generatorów: wspomniane Solo i Flute oraz Tremolo i Percussion. Każda z nich ma własny regulator głośności, umiejscowiony w sekcji Volume Controls, oraz regulację barwy, którą kształtujemy przełącznikami lub suwakami zorganizowanym w tzw. registry, czyli w systemie zapożyczonym z organów piszczałkowych, pod nazwą drawbarów znany też z klasycznych organów Hammonda. Czym niższy stopaż registru (jego barwa wyrażona jest w stopach, których liczba odpowiada długości piszczałki w akustycznym odpowiedniku), tym wyższy oktawowo dźwięk. Poprzez delikatne odstrojenie poszczególnych głosów registrów można uzyskać bardzo ciekawe poszerzenie charakteru brzmieniowego.

Sekcje głosowe w Native Instruments TSOP B-11X

W sekcji Flute wytwarzamy dźwięk typowych organów tranzystorowych, który bazuje na przebiegu będącym połączeniem prostokąta z sinusem. Każdy register generuje dźwięk w innej oktawie, a wyjątkiem jest tu register 2 2/3’, o nieco dysonansowym charakterze, wprowadzający do brzmienia element minorowy. Register 16’ to basowy, bardzo niski dźwięk, a registry 8’ i 4’ wytwarzają sygnał w wyższym dole i niższym środku. Odpowiednio ustawiając suwaki (ewentualnie kontrolki TUNE) otrzymujemy końcową barwę, której poziom regulujemy suwakiem FLUTE w sekcji Volume Controls.

Sekcja Solo wytwarza dźwięki o charakterze piłokształtnym, choć do regularnej, syntezatorowej piły jest im bardzo daleko – już prędzej można je określić jako przebiegi szpilkowe z modulowanym piłą przebiegiem sinusoidalnym. To też typowo organowy dźwięk (mowa o organach tranzystorowych) – ostry i nieco zgrzytliwy, którego charakter wynika z rodzaju wybranego brzmienia: Trombone, Trompette, Clarinet, Violin i Strings. Wszystkie te brzmienia możemy łączyć, regulować ich głośność oraz odstrojenie.

W grupie Tremolo można generować dwa typy dźwięków, w obu przypadkach poddanych domyślnej modulacji. Sustain 1 to przebieg bazujący na sinusoidzie z wyraźną „szpilką” emulującą głębokie zniekształcenia skrośne oraz lekką modulacją wysokości dźwięku i filtracji. W głosie Sustain 2 występują drgania szpilkowe wypełnione nieregularną, odkształconą sinusoidą. Nie mamy regulacji poziomu każdego z tych głosów – można je włączyć lub wyłączyć. Regulator DECAY służy natomiast do wydłużenia czasu wybrzmiewania po puszczeniu klawisza, a jednocześnie do wyeksponowania fazy ataku poprzez chwilowe otworzenie filtru.

Głos Percussion to nieco odkształcona fala sinusoidalna, z registrami 2’, 2 2/3’, 4’ i 8’, oferująca najczystsze brzmienie ze wszystkich głosów w instrumencie, o regularnej obwiedni głośności i ustawianym czasie zaniku DECAY.

W ramach każdego z tych głosów możemy ustawić odpowiednią barwę, a następnie z określonymi proporcjami zmiksować te cztery głosy w sekcji Volume Controls, kierując całość na sekcję Effect Controls. Znajdujące się tam efekty Wha-Wha i Vibrato mają wspólną regulację czasu oraz głębokości modulacji i działają dla wszystkich czterech głosów z wyjątkiem Percussion, który omija sekcję efektów (czego nie widać na schemacie blokowym w sekcji Help). Ciekawostką jest efekt Release, którego włączenie powoduje dodawanie do dźwięków specyficznych dla oryginalnego instrumentu dźwięków towarzyszących puszczeniu klawisza (rozłączenie styków i towarzyszące mu mikrozaburzenie pracy oscylatorów). Funkcja ta pozwala dodać niesamowitego realizmu granym partiom.

Native Instruments TSOP B-11X - organy czy syntezator?

Wszystko to, co opisano do tej pory, to w dużym stopniu odwzorowanie oryginalnego instrumentu, z niewielkim wyjątkiem w sekcji efektów, gdzie zrezygnowano z funkcji Repeat i zastąpiono ją efektem Release. Struktura tego typu ma niewiele wspólnego z typowym syntezatorem subtraktywnym, za to jest dość typowa dla organów tranzystorowych z lat 60. Mamy więc stosunkowo niewielki wpływ na obwiednię, zwłaszcza w fazie ataku, wybór registrów nie zastępuje możliwości wyboru różnych przebiegów oscylatora, a filtracja na tym etapie kreowania brzmienia nie odgrywa większej roli. To, co mamy, to wierna emulacja klasycznych B-11 ze wszystkimi cechami jego brzmienia – trochę dzikiego i agresywnego lub przesadnie cukierkowatego, ale cały czas odległego od brzmienia królujących wówczas na Zachodzie syntezatorów (już w większości cyfrowych, choć wciąż chętnie korzystano z analogów).

Pozostawienie instrumentu w takiej formie byłoby uczciwe historycznie, ale znacząco zmniejszyłoby to szanse B-11X na współczesnym, bardzo wymagającym rynku. Od tego momentu zatem zaczynają się pojawiać elementy, które można określić sformułowaniem „co by było, gdyby...”. Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w panelu
Effects.

Nie chcąc rujnować struktury oryginału, twórcy B-11X zdecydowali się na zaimplementowanie funkcji, dzięki którym instrument zaczyna dążyć w kierunku syntezatora, ale w jak najbardziej „organowym” stylu. Pojawiają się tu tak oryginalne rozwiązania jak matryca filtracji czy modulacja, ale nie oparta na obwiedniach i LFO, tylko na efektach chorus i phaser. Dodano również delay i sekcję wyjściową z emulacją efektów fuzz, kompresora oraz wirujących głośników.

To wszystko sprawiło, że organy – które wprawdzie nie przekształciły się w syntezator – zyskały zupełnie inny wymiar pod względem brzmienia, o zaskakujących możliwościach w zakresie kreowania dźwięku finalnego. Należy przy tym zaznaczyć, że wszystkie te dodatkowe funkcje zrealizowano już z wykorzystaniem algorytmów, a nie sampli.

Efekty w Native Instruments TSOP B-11X

Matryca filtrów to rozwiązanie, które pozwala zdefiniować filtrację dla każdego z głosów w sekcji kreowania brzmień. Nie mamy tu wprawdzie pełnej dowolności, ponieważ możemy skorzystać tylko z dwóch filtrów dolnoprzepustowych, różniących się charakterem brzmienia, ale opcja ta znacząco poszerza nasze możliwości. Każdy głos ma swój slot w matrycy, który pozwala włączyć na nim w trybie szeregowym filtr I, filtr II lub pozostawić sygnał bez zmian. Manipulacje dokonane w każdym z dwóch filtrów będą się odnosiły do wszystkich głosów, które zostały do nich przypisane. Filtry, oprócz regulacji częstotliwości odcięcia i rezonansu, mają funkcję uzależnienia od szybkości nacisku klawisza (Velocity), aby można było dodać realizmu granym partiom.

Co ciekawe, projektanci uwzględnili w instrumencie zastosowanie funkcji Key Switch, czyli aktywowania grup sampli (w tym wypadku sygnałów po filtrach) odpowiednimi klawiszami/komendami Note On, co pozwala na zdynamizowanie brzmienia bez konieczności stosowania automatyki filtrów – wystarczy zaprogramować odpowiednie nuty Key Switch bezpośrednio w oknie edytora pianolowego.

Dostępne w sekcji modulacji (a dla uściślenia – w sekcji efektów modulacyjnych) chorus i phaser mogą być stosowane zamiennie. Pracują one szeregowo z sygnałem, oferując możliwość mieszania sygnału podstawowego z efektowym.

Kolejny w łańcuchu efektów jest fuzz, następnie moduł emulacji wirującego głośnika i wreszcie moduł ustereofonicznienia monofonicznego do tej pory sygnału, współpracujący z efektami modulacyjnymi i efektem delay. Wśród manipulatorów sekcji wyjściowej znajdziemy regulator głębokości kompresji, choć sama kompresja włączona jest przed sekcją efektów. Kolejność efektów jest ustalona na stałe, a uproszczoną strukturę instrumentu można obejrzeć klikając przycisk HELP.

Dodatki w Native Instruments TSOP B-11X

Okno Application jest kolejnym elementem wyobrażeń twórców B-11X na temat ewentualnego rozwoju B-11. Możemy tu aktywować zakres klawiatury przypisany do danej instancji instrumentu w samplerze (jeśli chcemy pracować z kilkoma instancjami jednocześnie, choć można tej konfiguracji dokonać także z poziomu fabrycznego panelu Kontakta). Jest możliwość włączenia instrumentu w tryb gry 4-głosowymi akordami uruchamianymi jednym klawiszem, z regulacją poziomu i oktawy każdego głosu. W sekcji Keyswitches definiujemy zaś funkcjonalność wspomnianych wcześniej klawiszy kluczujących, którymi możemy aktywować filtry oraz uruchamiać określone funkcje bloku akordów.

Zakres zastosowań

- charakterystyczny brzmieniowo instrument wirtualny dla samplera Kontakt, przeznaczony do tworzenia współczesnych, oryginalnych dźwięków w środowisku DAW

 

Nasze spostrzeżenia

+ perfekcyjne odwzorowanie brzmienia i funkcji organów B-11
+ dodatkowe elementy, których charakter zachowuje ducha epoki
+ umiejętne dopasowanie do wymagań współczesnej produkcji muzycznej
+ łatwe programowanie trybów Key Switch
+ dobrze dobrana kolekcja brzmień fabrycznych
+ pełna integracja z NI Kontakt
+ profesjonalna instrukcja obsługi
+ olbrzymia wartość historyczna B-11X
- opis instrumentu w instrukcji nie do końca zgodny ze schematem blokowym w sekcji Help
- przesadnie głębokie ustawienie delay w presetach

 

Podsumowanie

Dla osób przyzwyczajonych do powszechnie znanych brzmień klasycznych syntezatorów, a które nie znały oryginalnego B-11, pierwszy kontakt z B-11X może być dość szokujący. Dobrze dobrane presety pokazują tę bardziej nowoczesną stronę tego instrumentu, gdzie oryginał jest traktowany tylko jako pretekst do budowy absolutnie oryginalnych i niepowtarzalnych barw. Ja jednak proponuję zacząć od wyłączenia wszystkich efektów oraz dodatków i prób na surowych brzmieniach klasycznych, PRL-owskich organów tranzystorowych, które już z chwilą pojawienia się na rynku były opóźnione funkcjonalnie w stosunku do zachodnich odpowiedników o jakieś 20 lat i to z przyczyn o charakterze polityczno-ideologicznym.

To surowe, nieokrzesane i momentami wręcz irytujące brzmienie może dla wielu osób okazać się odkryciem zupełnie innego, nieznanego im do tej pory świata dźwięków. Ponadto twórcy B-11X wykazali się doskonałym wyczuciem sytuacji i ogólnego klimatu związanego z B-11, aplikując w nim efekty, które ich zdaniem tak mogły brzmieć, gdyby te organy były dłużej produkowane i rozwijane. Nie ulegli pokusie „unowocześnienia” tej barwy, której po prostu unowocześnić się nie da, bo straci cały swój urok.

Z każdego punktu widzenia instrument B-11X, który kosztuje tyle, co oryginalne i zapewne mocno sfatygowane oryginały dostępne na portalach aukcyjnych, jest produktem wybitnym, głęboko przemyślanym, doskonale oprogramowanym i oryginalnie brzmiącym. Już kilka zespołów i wykonawców grających muzykę alternatywną pokazało, że można tworzyć ciekawe rzeczy korzystając wyłącznie ze starych polskich instrumentów, które wręcz mamy obowiązek ocalić od zapomnienia. Teraz, pod postacią wirtualnego B-11 „na sterydach”, możemy to zrobić także w wersji wirtualnej, wykorzystując B-11X praktycznie w każdego rodzaju stylistyce muzycznej. Na początku można korzystać z dobrze przygotowanych presetów, które pokazują ewentualne sposoby programowania, ale potem warto już przejść na „sterowanie ręczne” i eksplorować zapomniany świat elektronicznych dźwięków, który właśnie został odkryty na nowo i wzbogacony o funkcje ułatwiające jego integrację ze współczesnością. Pierwszy instrument z serii The Sound of Poland zasługuje na znak Nasz Typ. Czekamy teraz na kolejne.


Producent
ULTREC, 05-800 Pruszków, www.tsop.pl

Format: instrument wirtualny dla NI Kontakt/Kontakt Player (od wersji 5).
Objętość próbek: 157 MB w postaci biblioteki NKX.
Presety: ponad 800 gotowych ustawień w różnych stylach i grupach.
Zabezpieczenie: numer seryjny, autoryzacja przez NI Service Center.
Cena: 411 zł

Cena
411,00 zł
Producent
Native Instruments
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
styczeń 2015
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó