Nord Stage 88 - syntezator (stage piano)

Sprzęt estradowy | 29.11.2005  | Maciej Polański
Marka:  Nord
Nasz Typ

W karierze każdego artysty przychodzi czas na wydanie albumu pt. "The Best Of...". Tak właśnie jest w przypadku firmy Clavia, która cały dorobek w zakresie tworzenia instrumentów klawiszowych skoncentrowała na jednym, flagowym produkcie - Nord Stage.

Biorąc pod uwagę sukces poprzedników - serii Nord Electro i Nord Lead - ten klawisz to koń, na którego można postawić. Młoteczkowa klawiatura licząca 88 klawiszy czyni model Stage największym instrumentem w ofercie tej szwedzkiej firmy. Nord Stage to syntezator Nord Lead, zachowane w idealnym stanie najsłynniejsze barwy instrumentów elektroakustycznych minionej epoki, czyli Clavinet, Rhodes, Wurlitzer i aż trzy typy organów, włączając w to kultowy B-3 z wirującymi głośnikami Leslie. W odróżnieniu od modeli Electro z taką samą precyzją i zaangażowaniem jak Rhodes samplowano również fortepian. Nie bez znaczenia jest fakt, że Nord Stage, w porównaniu do swoich mniejszych braci (modeli Electro dostępnych w wersji 61 i 73-klawiszowej - przyp. red.), posiada 6-partowy multitimbral, rozszerzoną polifonię, sekcję syntezatora oraz kompresor i pogłos.

Pierwsze wrażenie Clavia Nord Stage 88

Wyjmując ten ważący ponad 18 kilogramów instrument z kartonowego pudła czułem dreszczyk podniecenia. Kult, jakim obdarzane są syntezatory poprzednich serii to fenomen na skalę światową. Znaki szczególne, poza charakterystycznym, czerwonym kolorem, obejmują przyciski przypominające te stosowane w komputerach Spectrum z lat 80. minionego wieku oraz znakomite potencjometry. Te ostatnie stawiają zdecydowany opór, dzięki czemu są bardzo precyzyjne i pozwalają na bezgłośną i bezkompromisowo płynną regulację. Skoro znalazło się miejsce na sekcję syntezatora, to nie mogło też zabraknąć drewnianego pitchbendu o logarytmicznej krzywej modulacji, z którego słynie seria Nord Lead. Instrument emanujący zmysłową czerwienią zdaje się krzyczeć: "dotknij mnie"...

Pierwsze wrażenie z oględzin panelu sterowania sugeruje, że mamy do czynienia ze skomplikowaną maszyną. Nic bardziej mylnego! Większość współczesnych instrumentów wyposażana jest w duże wyświetlacze i rozbudowane menu, w którym łatwo się zagubić. W przypadku instrumentów Clavia wszystkie parametry brzmienia są pod ręką. Każda sekcja posiada kontrolery właściwe danemu typowi instrumentu. Panel podzielony jest na sekcję emulacji organów, klawiszowych instrumentów elektroakustycznych oraz syntezator. Dodatkiem jest sekcja efektów wraz z emulacją wzmacniacza lampowego. Nowością względem modeli Electro jest uproszczony kompresor oraz pogłos. Centralnie umieszczona sekcja sterowania daje dostęp do parametrów systemowych i pozwala na optymalne dostosowanie instrumentu do wymogów scenicznych.

Eighty Eight


Swoje gabaryty instrument zawdzięcza oczywiście pełnowymiarowej klawiaturze fortepianowej. Zastanawiałem się jak sprawdzi się klawiatura ważona w przypadku emulacji instrumentów, z których każdy charakteryzuje się inną charakterystyką manuału. Muszę przyznać, że klawiatura jest niemal doskonała. Dzięki niej można w pełni rozkoszować się grą na fortepianie i pianie Rhodes. Dodatkowo w sekcji piano umieszczono czteroskokową regulację wpływu siły uderzenia na dynamikę instrumentu. Przy skrajnych ustawieniach umiarkowanie silne uderzenia wyzwala najgłośniejsze (czyt. najbardziej drapieżne) dźwięki, jakie można uzyskać w klasycznych instrumentach. Jestem przekonany, że osoby przyzwyczajone do gry na "miękkiej" klawiaturze syntezatorów też nie będą narzekać. W przypadku emulacji organów wyważenie klawiszy pozwala na bardzo szybką grę. Ma to oczywiście przełożenie na Clavinet, którego zastosowania w muzyce funkowej uważane są za wirtuozerskie. Przez pierwsze godziny testów nie mogłem oderwać rąk od klawiatury, a przecież powinienem pisać, pisać...

Morphingw Clavia Nord Stage 88

Nord Stage posiada 6-partowy multitimbral, co oznacza że każda z sekcji może zostać uruchomiona dwa razy z niezależnymi ustawieniami. Zdublowane mogą być również wszystkie efekty poza kompresorem i pogłosem umiejscowionymi na samym końcu toru audio. O ile połączenie B-3 z organami Farfisa nie brzmi ekscytująco, to z pewnością zyskują na tym barwy syntetyczne oraz hybrydowe. Dodatkowo istnieje możliwość płynnego przechodzenia w inną barwę (opcja Morph), które daleko wykracza poza wyciszenie jednego i podniesienie poziomu głośności innego instrumentu. Parametry przestrajania obejmują rejestry organowe oraz szereg ustawień syntezatora, podobnie jak ma to miejsce w modelach serii Nord Lead. Morphing odbywa się z pomocą kontrolera nożnego, koła modulacyjnego lub... aftertouch. Ponadto można podzielić klawiaturę maksymalnie na trzy strefy, którym można przypisywać aktywność poszczególnych sekcji. Dzięki temu nie ma problemu w operowaniu dwoma różnymi barwami organowymi dla lewej i prawej ręki lub np. lewą ręką grać soczystą linię basową a’la Minimoog, a prawą solo na pianinie elektrycznym. Wówczas bardzo przydaje się nieaktywna w normalnym trybie transpozycja o oktawę w górę lub w dół (a nawet dwie lub trzy oktawy w przypadku organów i syntezatora).

Menu systemowe w Clavia Nord Stage 88

Funkcje systemowe ograniczono do najważniejszych. Znajdziemy tu opcje strojenia instrumentu, przyporządkowania każdej z sekcji do wybranej pary stereofonicznych wyjść audio (2 pary) oraz pełną obsługę kontrolerów nożnych. Globalnie kontrolowane jest wibrato syntezatora oraz głośność składowej emulacji B-3 generowanej losowo przy każdym naciśnięciu klawisza (tzw. key click). Funkcja ta raz na zawsze kończy debatę użytkowników modelu Electro, z których część twierdziła, że jest ona zbyt głośna, a część, że zbyt cicha.

Obsługa MIDI sprowadza się do wyboru trybu odbierania i/lub wysyłania komunikatów MIDI danej kategorii, przypisania kanałów poszczególnym sekcjom i strefom klawiatury oraz zapisu presetów w pliku MIDI za pomocą System Exclusive. Jak przystało na nowoczesny instrument wszystkie sekcje (z uwzględnieniem bloków efektów) oraz ich parametry można uruchamiać i kontrolować za pomocą komunikatów Control Change. Ich lista jest długa i liczy aż 114 pozycji.

Nie zapomniano też o sekcji Extern, dzięki której sterowanie innym instrumentem poprzez MIDI jest bardzo proste. W warunkach studyjnych można po prostu połączyć instrumenty kablem MIDI i ustawić kanały, na których mają być przesyłane oraz odbierane komunikaty. Na scenie nie ma czasu na poszukiwanie w menu odpowiednich ustawień, stąd pomysł zintegrowania w Nord Stage sekcji kontroli zewnętrznego urządzenia MIDI. Zapewnia ona szybkie uruchomienie komunikacji pomiędzy instrumentami oraz kontrolę podstawowych parametrów takich jak głośność, preset (komunikat Program Change) czy wybrany parametr modulacji. Stage wyposażony jest też w port USB, dzięki czemu możliwy jest upgrade systemu instrumentu i ładowanie ustawień brzmieniowych.

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

B-3 z Leslie

W sekcji organów znajdziemy emulację organów Hammond B-3, Vox Continental oraz Farfisa Compact DeLuxe. Pierwszą niespodzianą jest brak suwaków dla poszczególnych rejestrów. Zamiast nich mamy dziewięć linijek świetlnych z przyciskami "góra-dół". Początkowo obawiałem się, że można zmieniać jednocześnie ustawienie tylko jednego suwaka, ale na szczęście nie ma w tym względzie ograniczeń. Naciśnięcie przycisków zmienia poziom głośności rejestrów w sposób, w jaki można byłoby to zrobić zdecydowanym ruchem w przypadku prawdziwego suwaka. Przy odrobinie wprawy można nawet uzyskać efekt fali, znany mistrzom tego instrumentu. Rozwiązanie to ma jeszcze jedną zaletę - linijki świetlne stanowią kontroler typu endless i zmiana presetu organowego jest natychmiast widoczna. Użyte diody świecące są bardzo dobrze widoczne w każdych warunkach.

Nie ulega wątpliwości, że najwięcej pracy włożono w emulację kultowego B-3. Na drodze modelowania fizycznego odwzorowano każdą z harmonicznych wraz z typowymi dla niej losowymi artefaktami oraz unikalną charakterystykę przedwzmacniacza w znacznym stopniu odpowiedzialnego za brzmienie organów. Symulacji podlega także efekt przenikania wzajemnego "podkradania" energii przez wirujące kółka zębate, co oznacza delikatną kompresję dźwięku z chwilą jednoczesnego wciśnięcia większej liczby klawiszy. Warto zaznaczyć, że dzięki przyjętym założeniom udało się osiągnąć pełną polifonię!

Odrębną sekcję poświęcono kontroli typowej dla Hammonda składowej perkusyjnej. Generator obwiedni odpowiedzialny za charakterystyczny atak wykorzystuje drugą lub trzecią harmoniczną. Dodatkowo użytkownik wybiera prędkość opadania obwiedni i jej dynamikę. Możliwość podłączenia kontrolera nożnego do gniazda ORGAN SWELL pozwala na uzyskanie jeszcze bardziej wiarygodnego brzmienia. Zmianie podlegają proporcje pomiędzy składową perkusyjną a zasadniczym brzmieniem. Dlatego ciche dźwięki są okrąglejsze i cieplejsze. (Organy Hammond B-3 tylko z pozoru były instrumentem niereagującym na dynamikę gry, co zresztą słychać doskonale w nagraniach takich mistrzów jak Krzysztof Sadowski czy Jimmy Smith.)

Dopełnieniem doskonałej emulacji jest symulator wzmacniacza Dona Leslie’ego z wirującymi głośnikami. To właśnie one są odpowiedzialne za charakterystyczny sound. Nie bez powodu do tej pory traktuje się je jako nierozłączny składnik brzmienia organów Hammond. Przyspieszanie i zwalnianie wirtualnych głośników to jeden z najbardziej muzycznych i uwielbianych przez klawiszowców na całym świcie efektów. W przypadku Nord Stage odbywa się to za przyciśnięciem przycisku lub kontrolera nożnego (może być ten sam, który służy jako Sustain). Brakuje wprawdzie opcji ustalenia wartości owego przyspieszenia, zmiany metody mikrofonowania, ale moduł sam w sobie brzmi znakomicie. Przyjęte parametry można uznać za typowe.

Ostatnim, bardzo istotnym parametrem, jest stopień wzmocnienia, dzięki któremu otwiera się droga do uzyskania całej palety dźwięków - od delikatnego overdrive po mocne distortion. Sekcja może funkcjonować samodzielnie, gdyż wirujące głośniki zatrzymują się po wciśnięciu klawisza STOP. Poza tym jest to jedyny element toru organowego, który można swobodnie stosować z innymi barwami.

Brzmienie organów, a w szczególności B-3, jest niezwykle organiczne i pozbawione elektronicznego charakteru, jaki daje się odczuć w przypadku innych, sprzętowych emulacji. Słychać, że włożono mnóstwo pracy w to, by oddać każdy detal brzmieniowy. B-3 miałem okazję słyszeć kilka razy w studiu i myślę, że w ślepym teście mógłbym mieć problemy z rozpoznaniem oryginału w konfrontacji z tym czerwonym monstrum.

Symulacje Vox i Farfisa w Clavia Nord Stage 88

Organy Vox Continental pojawiły się na początku lat 60. ubiegłego wieku i były jednymi z najbardziej popularnych organów tranzystorowych. Wprawdzie w porównaniu z mięsistym brzmieniem organów elektromechanicznych, tranzystorowe brzmienie oceniano jako nieco spłaszczone, jednak instrument miał unikalny charakter a tranzystory sprawiły, że był znacznie mniejszy od konstrukcji mechanicznych, a tym samym łatwiejszy w transporcie. Dosyć nietypowe rozwiązanie przyjęto w Nord Stage w przypadku emulacji Vox Continental. Szósty z suwaków kontroluje jednocześnie aż trzy najwyższe harmoniczne, podczas gdy dwa ostatnie odpowiadają za natężenie dźwięku pochodzące z generatorów przebiegów sinusoidalnych i piłokształtnych. Dostępny jest tylko jeden efekt wibrato.

Brzęczące brzmienie organów Farfisa jest bardzo charakterystyczne - wystarczy sięgnąć do nagrań rockowych z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. W tym wypadku rejestry oznaczone są nazwami instrumentów: bas, obój, flet, itd., które podlegają jedynie aktywacji lub dezaktywacji.

Pianina i fortepiany Clavia Nord Stage 88

Biblioteka pianin obejmuje Clavinet Hohner D6, samplowany w czterech różnych konfiguracjach przetwornika, Wurlitzer 200A, trzy różne modele Rhodes (MkI, MkII, Mark V), Fortepian Yamaha C7 Concert Grand (stereo, bliskie mikrofonowanie), fortepian Steinway Concert Model D (stereo, nagrywany z delikatnym pogłosem niewielkiego pomieszczenia), nieśmiertelne pianino Yamaha CP-80, Yamaha M5J i... pianino produkcji szwedzkiej (Svenska Pianofabriken).

Jak brzmi Grand Piano? Przypominam sobie swoją wizytę na targach sprzętu audiofilskiego "Audio Show". W jednej z sal w sobotnie popołudnie zgromadziło się bardzo dużo ludzi. Nie mogąc nic dojrzeć zza pleców innych sądziłem, że w programie znalazł się recital fortepianowy. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy ujrzałem kolumny, szafę sprzętu i grube jak liny holownicze kable. Podobnie jest z Nord Stage, zamykałem oczy i wyobrażałem sobie, że stoi przede mną prawdziwy fortepian. Sądzę, że instrument w parze z dobrymi monitorami studyjnymi oszuka niejedno wytrawne ucho (tym bardziej, że niektóre modele samplowano z krótkim, naturalnym pogłosem).

Barwa Rhodes to absolutny strzał w dziesiątkę. Brzmienie jest matowe i "z pazurem" w dole, środek jest ciepły i pełny. Nie zapomniano również o przypisaniu multisampli komunikatom Note Off - ponoć to właśnie dźwięk, który słyszymy po zwolnieniu klawisza, nadaje oryginałowi ów unikalny charakter i pozwala rozpoznać czy mamy do czynienia z samplami, czy z oryginalnym instrumentem. Uderzając stopniowo coraz mocniej w klawiaturę nie można doszukać się skokowej zmiany charakteru dźwięku. Dobra robota! Jedyną zaskakującą rzeczą w emulacji jest zakres klawiaturowy pianin elektrycznych i innych instrumentów, często wykraczający poza możliwości oryginałów, np. 6-oktawowego Rhodes Mark. Ale chyba nie jest to wielki problem...

W czasie testów postanowiłem skonfrontować Nord Stage z biblioteką R.S.P. 73 firmy Scarbee (1,5GB do wykorzystania z GigaSamplerem, NI Kontakt lub Steinberg HALion), której na pierwszy "rzut ucha" nie sposób odróżnić od oryginału. Mimo, iż z niezwykłą precyzją zsamplowano każdy klawisz tego samego modelu oryginalnego instrumentu w dwunastu poziomach głośności, Nord Stage i R.S.P. 73 nie brzmią identycznie, co słychać wyraźnie dopiero przy mocniejszym uderzeniu w klawiaturę. Nord Stage zachowuje matowość, jakiej do tej pory nie mogłem odnaleźć nigdzie poza oryginalnym instrumentem. Górne rejestry R.S.P. są nieco zbyt czyste, jednak w mojej ocenie to nadal najlepsza replika software’owa.

Postanowiłem przetestować klawesyn. Przypomniałem sobie, jak pożyczałem gitarowe wah-wah od kumpla, podłączałem je do "analoga" i z wypiekami na twarzy próbowałem grać "Superstition" Stevie Wondera. Kaczka niemiłosiernie trzeszczała i co drugi weekend spędzałem na giełdzie elektronicznej w poszukiwaniu właściwego potencjometru. W przypadku Nord Stage poszło zdecydowanie łatwiej. Wystarczy podłączyć standardowy kontroler nożny MIDI, uruchomić blok wah-wah i przypisać kontroler odpowiedniemu parametrowi efektu. Przyporządkowanie wartości odbywa się poprzez naciśnięcie przycisku CRTLPED i wykonaniu ruchu potencjometrem w takim zakresie, w jakim chcemy by działał. Dodatkowo można kontrolować natężenie efektu. Niedostępna w wypadku innych barw typu piano sekcja Clav EQ zostaje uaktywniona. Czteropoziomowa, skokowa korekcja to wszystko, czego można potrzebować przy tak doskonale odwzorowanej barwie. W mojej ocenie jest to prostsze i lepsze rozwiązanie od dwuzakresowego korektora z jakim mamy do czynienia w przypadku modeli Electro. Charakter samego brzmienia został oddany z precyzją, jaka czyni odróżnienie Nord Stage od oryginału bardzo trudnym.

Do rekreacji barwy pianina Wurlitzer posłużył model 200A. W tym wypadku mam jednak wrażenie, że oryginał brzmi nieco pełniej. Emulacja zdecydowanie nabiera kolorów w połączeniu z modułem przedwzmacniacza i lekkim overdrive. Szczególnie piękne i muzyczne rezultaty dają również efekty A-Pan i Tremolo.

Syntezator Clavia Nord Stage 88

Na pierwszy rzut oka sekcja syntezatora to dosyć dziwny twór. Wbudowany moduł jest pochodną modelu Nord Lead 3, oferując połączenie syntezy analogowej, FM (samplowane przebiegi fal) i wavetable oraz charakterystyczne kontrolery typu endless. Mimo stosunkowo dużych możliwości moduł ten nie zastąpi żadnemu muzykowi opętanemu analogową manią modelu z serii Nord Lead. W porównaniu do Nord Lead 2 brakuje wielu istotnych parametrów kreacji barwy, LFO z prawdziwego zdarzenia itp., dzięki którym instrument ten jest niezwykle inspirujący i, jak mawiają Anglicy, bardzo "hands-on". Z drugiej strony syntezator w Nord Stage wzbogacony jest o bazę wavetable (jak w Nord Lead 3), która otwiera zupełnie nowe możliwości.

Dla wygody użytkownika presety podzielono na trzy kategorie: Bass, Pad i Synth. Barwy tworzone w oparciu o syntezę analogową (wirtualną) zdecydowanie wyróżniają się na tle pozostałych, co łatwo zauważyć przeglądając fabryczne presety. Charakteryzuje je mocne, okrągłe brzmienie, typowe dla modelu Nord Lead 3. Nie bez powodu w kategorii basowej najwięcej jest brzmień pochodzenia analogowego, podczas gdy kategoria przestrzenna (pad) zdominowana jest przez syntezę FM i wavetable (nazwaną przez producenta Digital). Barwy "syntezatorowe" to mieszanka wszystkich dostępnych typów syntezy. Pamięć każdej z kategorii mieści 99 presetów, z czego producent wypełnił zaledwie jedną trzecią.

Syntezator ma niemałe możliwości, choć w pewnym zakresie ograniczono nad nim kontrolę. Po pierwsze, zamiast dwóch oscylatorów mamy większą ilość tzw. przebiegów podstawowych. Po drugie, obwiednie modulacji i głośności można kształtować za pomocą tylko dwóch potencjometrów, przy czym do wyboru są dwa kształty krzywej, a trzeci wariant wprowadza je w tryb symulacji LFO. Po trzecie, dostępny jest tylko filtr dolnoprzepustowy (drugiego lub trzeciego rzędu). Nie zabrakło jednak portamento i trybu unisono, dzięki któremu generowany przebieg jest multiplikowany, a tym samym "pogrubiany". Na tym jednak nie koniec. Tryb multitimbral pozwala na jednoczesne użycie dwóch sekcji syntezatora z zupełnie niezależnymi ustawieniami, również w zakresie efektów!

Presety Clavia Nord Stage 88

Bank ustawień fabrycznych jest dosyć obszerny. Barwy umieszczono w 21 bankach po 6 barw każdy. Poprzez barwę należy rozumieć wszystkie parametry poszczególnych sekcji instrumentu. Przegląd barw rozpoczynają presety fortepianowe oraz klasyczne ustawienia w klimacie electro. Biorąc pod uwagę fakt, że samplowano kilka modeli w ramach każdej kategorii oraz to, że dysponujemy niebagatelnym arsenałem efektów, spektrum dostępnych wariacji w ramach jednego instrumentu jest imponujące.

Im głębiej się zapuszczamy poruszając pokrętłem zmiany barw, tym większy udział syntezatora. Wiele miejsca w fabrycznym banku zajmują zaskakujące połączenia instrumentów elektroakustycznych z syntezą analogową. Brzmienia te przywodzi na myśl nagrania jazz-rockowe i fusion z lat osiemdziesiątych. Sekcja syntezatora brzmi mięsiście i barwom wykreowanym wyłącznie w oparciu o nią również niczego nie brakuje. Paradoksalnie połączenie sekcji hammonda z modułem syntezy daje równie ciekawe rezultaty - raz bardziej syntetyczne brzmienie organów, innym razem psychodeliczny sound, który przypomina o starych nagraniach rockowych. Tylko nieliczne zestawienia dają wrażenie gry unisono na dwóch różnych instrumentach. Znudzonym wierną "do bólu" emulacją klawinetu programiści przygotowali presety, w których syntezator "gra pierwsze skrzypce" naśladując oryginał (przedostatni przykład dźwiękowy nagrany przez Krzysztofa Sadowskiego w prezentacji audio na naszej płycie). Dopełnieniem są presety wykorzystujące w pełni podział klawiatury, np. w górnym rejestrze Hammond, a w dolnym soczysty quasi-analogowy bas. Presety nie są uporządkowane i na końcu znaleźć można kilka perełek, takich jak Rhodes i Hammond z potężną dawką przesteru pochodzącego z symulatora wzmacniacza.

Muszę przyznać, że przeglądając presety czułem pewien niedosyt. Tworząc własne konfiguracje dla Rhodes wciąż miałem nowe pomysły na niestandardowe wykorzystanie bloków efektów. Według mnie dobry sprzęt to taki, po spędzeniu z którym kilkudziesięciu godzin ma się wrażenie, że to dopiero początek zabawy w kreację brzmieniową. W tym znaczeniu Nord Stage to znakomity instrument!

Podsumowanie

Nord Stage w pewnym stopniu przeczy filozofii firmy, która chce produkować instrumenty bez fajerwerków. Tak właśnie było w przypadku Nord Lead, który nie posiadał żadnego bloku efektów, oferując w zamian "tylko" mocne, quasi-analogowe brzmienie uwielbiane przez producentów na całym świecie. Aby sprostać wymogom gry live, Nord musiał przekształcić się w instrument, któremu nie brakuje na wyjściu ani kompresora ani pogłosu. W wyniku tak przyjętych założeń powstał klawisz, który łączy wszystkie najlepsze cechy swoich poprzedników z kontrolą nad dynamiką i przestrzenią dźwiękową. Jednocześnie, w porównaniu do wielu instrumentów "uniwersalnych" wyposażonych w szereg presetów imitujących brzmienie klasycznych Rhodes czy B-3 w konkretnych nagraniach gwiazd (Herbie Rhodes, Jimmy Organ itd...), doświadczenia z Nord Stage są zbliżone do obcowania z prawdziwym instrumentem. W instrukcji na próżno można szukać parametrów takich jak odstęp od szumów itp. Nie znajdziemy też informacji o tym, z ilu warstw składają się multisample. Inżynierowie firmy Clavia nie muszą zdradzać tych sekretów skoro instrument brzmi świetnie. A przecież to jest najważniejsze.

Moda na brzmienie typu vintage jest większa niż kiedykolwiek, a popularność instrumentów elektroakustycznych z lat 70. nie słabnie. Producenci sprzętu prześcigają się w dokładności odwzorowania kultowych Rhodes, Clavinetu D-6 czy organów Hammond. Muzyków przestały zadowalać płaskie barwy w uniwersalnych instrumentach. Trudno nie oprzeć się urokowi tych ciężkich skrzyń, zwłaszcza że ich brzmienie jest obecne w wielu współczesnych nagraniach. Nord Stage jest odpowiedzią na nieprzemijającą fascynację tymi instrumentami. Nie wolno nam bowiem zapominać, że na rynku instrumentów używanych dobrze utrzymane modele nadal kosztują majątek i... ważą kilkadziesiąt kilogramów. Nord Stage to właściwie instrument idealny na estradę: wiernie emulujący wszystkie najpopularniejsze instrumenty elektroakustyczne, solidnie wykonany, z dużymi możliwościami konfiguracyjnymi i wyposażony w szereg efektów, dzięki którym żadne dodatkowe "klocki" nie są już potrzebne. Pod względem szczegółowości emulacji rywali właściwie brak. Brzmienia Nord Stage układają się w miksie praktycznie tak samo jak w przypadku oryginalnych instrumentów, ponieważ charakterystyki pasmowe emulacji są niezwykle zbliżone. To właśnie czyni model Stage tak pożądanym również w studiu nagrań. Cokolwiek bym jednak nie napisał, nie będzie to miało większego znaczenia. Instrument znakomicie broni się sam. Wystarczy posłuchać przygotowanej przeze mnie prezentacji audio z udziałem wybitnego jazzmana Krzysztofa Sadowskiego (znajdziecie ją na naszym krążku CD - przyp. red).

EiS - 12/2005

Producent
Nord
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó