Pioneer DJM-900 Nexus

Sprzęt studyjny | 28.06.2011  | Mateusz Dębski
Marka:  Pioneer

Pioneer to marka-ikona wśród didżejów klubowych. Dzięki swoim rewolucyjnym CD-playerom oraz niezwykle funkcjonalnym cyfrowym mikserom stała się, nomem omen, pionierem w dziedzinie cyfrowego DJ-ingu. Dziś rozwój branży jest tak szybki, że trudno komukolwiek dyktować warunki, nie wspominając nawet o dokonywaniu rewolucji. Ale firma Pioneer wciąż wszelkimi sposobami stara się wysuwać przed szereg.

15 lat temu Pioneer wymyślił idealny przepis na mikser didżejski. Urządzenie miało mieć cztery kanały, 3-pasmowy korektor na każdym kanale oraz sekcję efektów. Wcielono go w życie z takim powodzeniem, że pokazany światu w 1996 roku model DJM-500 oraz jego ulepszona wersja DJM-600 były produkowane nieprzerwanie przez 12 lat i podbiły serca didżejów na całym świecie. Przyczyniło się to do ogromnej popularności firmy Pioneer w tej branży i zmotywowało innych producentów do opracowania swoich wersji miksera klubowego. Nie da się jednak ukryć, że większość powstałych później konstrukcji różnych marek czerpie garściami ze sprawdzonego wzorca.
Czasy się zmieniły i nie da się już przez kilkanaście lat odcinać kuponów od jednego udanego produktu. Liczący się producenci muszą aktualizować swoje portfolio dużo częściej, a Pioneer jest tu w sytuacji szczególnej. Od jego produktów oczekuje się innowacyjności i wyznaczania nowych standardów. Dlatego właśnie minęło niespełna pięć lat od premiery niezwykle udanego miksera DJM-800, a na półki trafia DJM-900 Nexus.

 

Pioneer DJM-900 Nexus

Wygląd i budowa

Z wyglądu nowy mikser jest łudząco podobny do swojego poprzednika. Te same materiały, te same kolory, z grubsza ten sam układ manipulatorów. Konstruktorzy zapewne uznali, że w tej materii nie ma co zmieniać. I słusznie. DJM-800 jest jednym z najładniejszych mikserów, z jakimi miałem do czynienia. Nexus czerpie z niego wszystko, co najlepsze. Białe oznaczenia na ciemnografitowej, metalowej płycie czołowej wyglądają bardzo szlachetnie. Gałki potencjometrów pokryte są gumą zapewniającą pewny chwyt, a wtopione w nie białe znaczniki doskonale kontrastują z czarnym tworzywem. Plastikowe przyciski po aktywowaniu danej funkcji rozbłyskują wyraźnym światłem, a te najczęściej używane - do wyboru odsłuchu - są delikatnie podświetlane również wtedy, gdy są nieaktywne. Najrzadziej używane przełączniki (np. wyboru krzywej cięcia tłumików) mają profil bardzo nieznacznie wystający ponad obudowę, co eliminuje możliwość przypadkowego przełączenia.
Rozkład kontrolerów jest klasyczny i wyda się znajomy nie tylko użytkownikom sprzętu tejże firmy. W centralnej części umieszczono cztery tłumiki kanałów oraz crossfader, powyżej sekcję korekcji, po lewej stronie manipulatory obsługi mikrofonów, po prawej efektor. Mówiąc o faderach należy wspomnieć o tym, że suwaki zamontowane są bokiem, pod kątem 90 stopni do panelu. Dzięki takiemu rozwiązaniu kurz i wilgoć nie mają szans dostać się przez szczeliny suwaków do wnętrza potencjometru. Doceniam ten patent tym bardziej, że niedawno mój prywatny mikser został zalany czerwonym winem i wiem, czym to grozi.
Gołym okiem widać tylko kilka nowinek (ułamek tego, co odkryjemy, gdy zaczniemy zabawę z DJM-900). Pod 4-calowym wyświetlaczem, identycznym jak w poprzednim modelu, dostrzeżemy pasek X-Pad (o nim później). Kolejną nowością są obrotowe przełączniki wyboru wejścia na każdym kanale. Teraz łatwo wybierzemy źródło dźwięku (CD, linia, gramofon, cyfrowe, USB) bez potrzeby sięgania do panelu przyłączeń. Wymiarami mikser różni się tylko nieznacznie od poprzednich modeli, jest od nich o centymetr szerszy i dłuższy o ozdobną plastikową listwę z przodu, która wyróżnia całą serię nowych urządzeń Pioneera.

Funkcje i działanie

Mikser udostępnia 12 stereofonicznych wejść: 4 cyfrowe, 6 analogowych liniowych i tylko 2 gramofonowe. Do tego dochodzą dwa tory mikrofonowe. Każdy kanał ma przypisany zestaw złączy (konkurenci stosują już rozwiązania typu matrix, pozwalające skierować sygnał z dowolnego wejścia na dowolny kanał). Nexus brzmi, jak na Pioneera przystało - niesamowicie. Przetworniki 24 bity/96 kHz zapewniają pełnopasmowe, otwarte brzmienie bez zniekształceń oraz jakichkolwiek szumów. W tym urządzeniu można przekręcić wszystkie gałki na maksimum i zastanawiać się, czy mikser jest w ogóle włączony do prądu, bo z głośników nie płynie żaden szmer. Ponadto oferuje on tak duży zapas dynamiki, że nawet grając na „czerwonym polu” słyszymy perfekcyjnie czysty dźwięk.
Trzypasmowy korektor ma dobrze dobrane, lekko zachodzące na siebie częstotliwości. Jego przyjemne, gładkie brzmienie jest już znane z poprzedniego modelu. Nowością jest natomiast przełącznik EQ/ISOLATOR, zwiększający zakres tłumienia korektora do nieskończoności. W pozycji Isolator pasma wycinane są do zera, więc kiedy przekręcimy gałki wszystkich pasm na minimum, nie usłyszymy absolutnie nic.
Kolejną metodą modyfikacji dźwięku są wprowadzone przez Pioneera już w poprzedniej generacji sprzętu tzw. Sound Color FX, czyli efekty aplikowane niezależnie na każdy kanał, z możliwością dowolnego łączenia z głównym efektorem. Ta funkcja odniosła nie lada sukces, głównie dzięki szybkości i prostocie obsługi. Wystarczy bowiem nacisnąć jeden z przycisków podpisanych nazwami efektów (w DJM-900 jest ich sześć) i wyregulować siłę efektu potencjometrami COLOR, obecnymi przy każdym kanale. W tej sekcji pojawiły się 4 nowe algorytmy: Space (pogłos), Dub Echo (delay z regulacją tempa i filtrowaniem odbić), Gate/Comp (bramka szumu lub kompresor) oraz Noise (generator szumu sprzężony z filtrem górno- i dolnoprzepustowym). Wszystkie algorytmy mają perfekcyjnie dobrane parametry i brzmią znakomicie. Nie trzeba żadnego doświadczenia, żeby wykonywać za ich pomocą atrakcyjne modyfikacje dźwięku. W porównaniu do modelu DJM-800 zrezygnowano z efektów Harmonics i Sweep, prawdopodobnie dlatego, że były najrzadziej używane.

Efekty

Sekcja głównego efektora rozwiązana jest tradycyjnie - jednym przełącznikiem wybieramy kanał, który będzie poddawany obróbce, drugim wybieramy efekt (tu mamy ich aż 13), a do aktywacji algorytmu służy duży, podświetlany przycisk ON/OFF. Efekty są, oczywiście, jak to zwykle u Pioneera, synchronizowane z tempem utworu. Wbudowany licznik mierzy tempo muzyki i ustawia czas przebiegu efektu. Możemy ten czas dzielić na połówki za pomocą przycisków BEAT lub regulować manualnie potencjometrem TIME.
Absolutną nowością jest natomiast pasek X-Pad. To kontroler wstęgowy, dzięki któremu możemy dotykiem palca regulować jeden z parametrów. Coś na kształt Kaoss Pada, tyle że w jednym wymiarze. Ciekawy jest fakt, że dla każdego efektu do X-Pada przypisany jest inny parametr. Czasem przejmuje on funkcję potencjometru TIME lub przycisków BEAT, ale bywa, że steruje zupełnie nowym parametrem (jak np. częstotliwością filtru pogłosu - brzmi to po prostu fenomenalnie).
Wśród nowych efektów, zasługujących na uwagę, warto wymienić między innymi Spiral. To preset, w którym się zakochałem [polecamy prezentację na naszym krążku DVD - przyp. red.]. Symulacja taśmowego delaya, która, jakby za pomocą rzeczywistej taśmy, wzbudza dźwięk i powoduje, że zaczyna on żyć własnym życiem. Nawet po wyłączeniu źródła dźwięku w nieskończoność można kształtować pulsującą, organiczną masę za pomocą długości (potencjometr TIME) i wysokości (X-Pad) odbić. Innym ciekawym algorytmem jest Melodic. W momencie włączenia efektu urządzenie nagrywa krótki fragment dźwięku ze środka pasma i następnie powtarza go w rytmicznych odstępach. Wysokość tak powstałej melodii można modyfikować przyciskami BEAT, a częstotliwość podziałów rytmicznych zmieniać za pomocą X-pada.
Ostatnia pozycja na selektorze efektów to MIDI LFO. Ta funkcja wypuszcza z miksera sygnał MIDI wygenerowany oscylatorem. Oscylator natomiast synchronizuje się z tempem utworu i generuje falę o jednym z sześciu przebiegów, zgodną z tempem odtwarzanej muzyki. To, co zrobimy z takim sygnałem, zależy już wyłącznie od naszej kreatywności. Możemy za jego pomocą sterować zewnętrznym efektorem lub, na przykład, zmieniać parametry w Traktorze lub Abletonie - wszystko w rytm muzyki. Cudo.
Mówiąc o efektach nie mogę pominąć funkcji Quantize. DJM-900 jest wyposażony w złącze ethernetowe, za pomocą którego możemy połączyć mikser z odtwarzaczami Pioneera oraz komputerem w sieć (tryb Link). Potrzebny będzie do tego zwykły hub sieciowy lub router, bo w przeciwieństwie do topowego modelu DJM-2000 Nexus nie ma wbudowanego routera. Takie sprzęgnięcie naszego zestawu umożliwia przepływ wszystkich cyfrowych informacji dotyczących odtwarzanej muzyki. Mikser pobiera siatkę rytmiczną odtwarzanego utworu i „przykleja” do niej efekt, skutkiem czego modyfikacja dźwięku jest perfekcyjnie osadzona w rytmie, nawet w trakcie nagłych zmian tempa. Funkcja ta działa wybornie, jednak wyłącznie w połączeniu z odtwarzaczami tego samego producenta.

Pioneer DJM-900 NexusMIDI, USB i karta dźwiękowa

DJM-900 Nexus to nie tylko 4-kanałowy mikser. Urządzenie zostało wyposażone w 16-kanałową kartę dźwiękową (8 wejść/8 wyjść, 24 bity/96 kHz), komunikującą się z komputerem Mac lub PC przez protokół USB. Do połączenia służy gniazdo USB typu B, umiejscowione w lewym górnym rogu panelu czołowego, zaraz obok wejścia mikrofonowego. Zanim zaczniemy używać miksera z komputerem należy zainstalować sterownik. Potem już możemy w każdym programie nagrywać sygnał z pojedynczych kanałów DJM-900, mikrofonu lub sumy. Z kolei dźwięk z komputera możemy wysłać na dowolny z czterech kanałów urządzenia (na przełączniku wyboru źródła należy na odpowiednich kanałach wybrać pozycję USB). Nexus ma wbudowaną obsługę kodu czasowego do programu Traktor. Wystarczy włączyć tę opcję w sterowniku i bez żadnych dodatkowych interfejsów możemy sterować Traktorem za pomocą gramofonów lub CD-playerów odtwarzających płyty z timecodem (do kupienia osobno). Moim zdaniem to naprawdę przydatny, a rzadko spotykany dodatek. W tej chwili jedynymi konkurentami z tą funkcją, którzy przychodzą mi do głowy, są topowe modele Denona (obsługujące program Traktor) oraz dość leciwy już Rane TTM-57SL (do programu Serato).
Wspomniane złącze USB ma jeszcze drugą funkcję, mianowicie przesyła informacje MIDI. To nieocenione usprawnienie w porównaniu do poprzedniego modelu, który wyposażony był wyłącznie w gniazdo DIN i wymagał dostępności interfejsu MIDI w komputerze. A nie zapominajmy, że mikser jest jednocześnie jednym wielkim sterownikiem i do wszystkiego, co się na nim rusza, możemy przypisać komunikat MIDI. Gdybyśmy chcieli podłączyć sekwencer, sampler czy syntezator, to w nasze ręce oddano również klasyczne gniazdo 5-stykowe MIDI OUT, znajdujące się na tylnym panelu.


Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Nasze spostrzeżenia

+ intuicyjność i prostota obsługi
+ doskonałe brzmienie toru audio i efektów
+ synchronizacja efektu do siatki tempa w trybie Link
+ zaawansowane, odporne na zabrudzenia potencjometry
+ wbudowany interfejs audio
+ obsługa płyt z kodem czasowym
- mało zaawansowany routing wejść
- tryb Link współpracuje wyłącznie z odtwarzaczami firmy Pioneer

Podsumowanie

Początkowo, gdy zobaczyłem uderzające podobieństwo DJM-900 Nexus do poprzedniego modelu, nie spodziewałem się rewolucji. Szybko jednak uświadomiłem sobie, że miksery Pioneera od kilkunastu lat wyglądają podobnie, a mimo wszystko każdy kolejny model wnosi coś nowatorskiego. Spokorniałem więc i rozpocząłem kilkunastodniowy romans z „dziewięćsetką”, dla której z każdą godziną coraz bardziej traciłem głowę. W końcu kompletnie dla niej oszalałem; ona odeszła, a ja zostałem ze złamanym sercem i nadzieją na kolejne spotkanie.
Ten mikser łączy w sobie zestaw perfekcyjnie dobranych narzędzi, z których każdy DJ czy producent wybierze to, czego w danej chwili potrzebuje. Do doskonałego brzmienia, funkcjonalności i intuicyjnej obsługi, których Pioneer od zawsze był synonimem, dochodzą takie funkcje, jak wbudowany interfejs audio, obsługa kodu czasowego, złącze MIDI-USB i fenomenalny tryb Link. To wszystko powoduje, że można pokaźną część swojego arsenału zastąpić tym jednym urządzeniem. Dla przyzwoitości starałem się wytknąć mikserowi jakieś wady i muszę przyznać, że była to najtrudniejsza część tego testu. W ostateczności można przyczepić się do mało zaawansowanego routingu wejść albo braku wbudowanego huba sieciowego do trybu Link, ale nie dajmy się zwariować. Pioneer stanął na wysokości zadania i pokazał, że po kilkunastu latach i przy wyśmienitej konkurencji wciąż potrafi robić fenomenalne miksery. Ten sprzęt to esencja jakości, wszechstronności i ergonomii, dlatego właśnie wnioskuję o przyznanie urządzeniu wyróżnienia Nasz Typ.


Liczba kanałów: 4 stereo, 2 mikrofonowe mono.
Parametry audio: próbkowanie 96 kHz, rozdzielczość 32 bity (C/A), 24 bity (A/C).
Pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz.
THD: <0,004%.
Odstęp od szumów: >107 dB.
Zapas dynamiki: 19 dB.
Wymiary: 331×384×87,5 mm.
Waga: 7,1 kg.
Cena: 6.700 zł

Cena
6700,00 zł
Producent
Pioneer
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
lipiec 2011
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó