Tracker od Polyend
Jeśli ktoś miał styczność z tworzeniem muzyki pod koniec lat 80 oraz w 90-tych słowo tracker nie wymaga, żadnego dodatkowego wyjaśnienia.
Każdy użytkownik Amigi, czy też Commodore, który próbował wydobyć z wskazanych komputerów jakieś dźwięki z dużym prawdopodobieństwem zetknął się z trackerem. Jeśli nie - w dużym uproszczeniu - nuty, oraz określone parametry układa się tam w formie patternòw. Pojedynczy pattern umieszczamy na liście odtwarzania, co finalnie przekłada się na budowę aranżacji całego utworu.
Polyend w swoim najnowszym produkcie tworzy bardzo silne nawiązanie do wspomnianych czasów. Spoglądając na pierwsze dema widzimy wyraźnie, że nazwa produktu nie jest przypadkowa. Na ekranie zauważamy dokładnie ten sam widok jaki towarzyszył większości trackerów. Wydaje się że na tle konkurencji, nawiązanie do takiego rozwiązania może być całkiem ciekawą alternatywą. Oczywiście, diabeł zapewne tkwi w szczegółach i dopiero po ujawnieniu pełnej specyfikacji poznamy dokładnie parametry urządzenia, jednakże możemy przypuszczać, że premiera nie odbędzie się bez echa. Po pierwsze, koncepcja jest niezwykle ciekawa. Po drugie, Polyend już nieraz udowodnił, że oferowane produkty stoją na najwyższym poziomie.
polecane