IK Multimedia Syntronik 2 - więcej, bardziej, lepiej

20.12.2021  | Marcin Staniszewski
IK Multimedia Syntronik 2 - więcej, bardziej, lepiej

Już pięć lat minęło od premiery pierwszej odsłony Syntronika. W tym czasie ten syntetyczny kameleon zyskał rzesze fanów, ale też nie brakowało głosów krytycyzmu. Co nowego oferuje nowa wersja, i czy programiści z IK Multimedia wsłuchali się w głosy użytkowników?

Zacznijmy od tego, że wszystkie stare presety i brzmienia są dostępne z poziomu nowej wersji i brzmią identycznie, więc nie musicie się obawiać niemiłych niespodzianek podczas odpalania starych sesji. Dodatkowo jednak opracowano 220 nowych presetów dla tych 22 instrumentów z Syntronika 1. Nie wspominając o nowych jedenastu instrumentach: Yamaha GS1, Korg DW-8000, Waldorf Microwave, Oberheim Matrix-12, Oberheim OB-1, OSCar, Sequential Prophet VS, Moog Source, Digital Keyboards Synergy II+, Korg Trident. To oczywiście cała fura brzmień (w sumie jest ich grubo ponad 5,000),, ale szczęśliwie wyszukiwarka w tej wtyczce jest zaprojektowana wzorcowo, więc odnalezienie odpowiedniej barwy zajmuje kilka sekund. Co innego ładowanie - tutaj niewiele się zmieniło. Dalej trzeba czekać kilka sekund (czasami nawet kilkanaście) na załadowanie konkretnego brzmienia, co bywa irytujące. Jest to raczej nie do przeskoczenia ze względu na hybrydową naturę silnika posiłkującego się biblioteką sampli o objętości blisko 130 GB, choć z drugiej strony firma Native instruments jakoś sobie poradziła z tym problemem oferując wersję “preview” sampli w swoich cięższych bibliotekach, więc nie wiem czemu i tu nie mogłoby być podobnie...

Tak czy siak czekanie się opłaca, bo nowa wersja brzmi równie dobrze jak ta poprzednia a nowe instrumenty są naprawdę mięsiste i dynamiczne. Krytykom, którzy twierdzą, że jest inaczej i że wszystko brzmi jednakowo, polecam wyłączyć wszystkie efekty Bo jak macie odpalony ten sam pogłos na różnych presetach, to owszem, będą one brzmiały podobnie. Zresztą to jest jedna z rzeczy, które chętnie bym widział w apdejcie - globalny wyłącznik efektów, którego szukałem, ale nie znalazłem. Można wyłączyć poszczególne efekty z poziomu panelu efektów znajdującego się na dole, ale zajmuje to czas. Szczególnie że efektów tu nie żałowano i większość z barw ma zapiętych kilka procesorów jednocześnie. Oczywiście, można tworzyć brzmienia od zera, do czego wszystkich zachęcam, i wtedy przestaje to być problemem, a instrumenty brzmią naprawdę rasowo. Efekty same w sobie nie są złe. Ba! Niektóre brzmią wręcz wybitnie, co nie powinno dziwić. biorąc pod uwagę, że skonstruowano jest na bazie tych znanych z serii T-Racks oraz Amplitube (łącznie jest ich aż 71!). Podobają mi się szczególnie przestery. korekcja i chorusy, którym absolutnie nic nie brakuje.

A skoro o programowaniu mowa. Jednym z zarzutów w stosunku do poprzedniej wersji Syntronika, było to że panel sterowania było dość ograniczony. Z jednej strony oznaczało to prostotę i szybką pracę, ale czasami jednak chcemy się zagłębić w sound design i wtedy faktycznie wyglądało to ubogo w porównaniu choćby z instrumentami firmy Arturia.  W wielką radością przywitałem więc nowy panel edycyjny. Gdy klikniemy go raz, wchodzimy w znajomy widok uproszczonego instrumentu, ale wystarczy kliknąć ponownie by dostać się do prawdziwych konfitur. Znajdziemy tu m.in. zaawansowaną matrycę modulacyjną, która zaspokoi nawet najbardziej wymagających sound designerów oraz tryb "Drift" emulujący zachowanie niestabilnych oscylatorów analogowych.

Co do nowych instrumentów, to wybór wydaje się naprawdę trafiony. Osobiście najbardziej ucieszyłem się z Matrixa-12 (M-12), Przepiękne są pady w tym instrumencie, nie wspominając o wyjątkowo soczystych brzmieniach FM. Ciekawe są też zimne barwy z Propheta VS. Mam na stanie akurat Poly Evolvera, który posiada zestaw fal z tego instrumentu i spokojnie mógłby użyć wersji z Syntronika jako zamiennika.  A skoro o cyfrze mówimy, to kapitalny jest również Megawave, czyli klon Microwava’a firmy Waldorf. Jeśli szukacie cyfry z charakterem, to nie wyobrażam sobie nic lepszego. No chyba, że odpalimy prawdziwego dziwaka w tym towarzystwie, czyli GS-V. Ten koleżka z kolei jest duchem wyjątkowo rzadkiego okazu, czyli Yamahy GS-1. Zbudowano  mniej niż 100 sztuk tego modelu, wyglądającego jak małe pianino, które w rzeczywistości było pionierskim syntezatorem FM. Brzmi to jak połączenie DX7 z Mellotronem, czyli cokolwiek oryginalnie. Bardzo liczyłem też na pojawienie się OSC-ara i w końcu się doczekałem emulacji legendarnego instrumentu firmy Oxford Synthesiser Company. Uwielbiam tego kameleona, który potrafi być drapieżny i zadziorny, ale jak trzeba, można z niego wycisnąć miodowe pady, że palce lizać.

Na uwagę zasługuje też ulepszona sekcja arpeggiatora, pozwalająca określić zakres odgrywanych nut na klawiaturze, co znacznie ułatwia tworzenie wielowątkowych barw. Biorąc pod uwagę ilość wprowadzonych zmian i ulepszeń, oraz jakość nowych instrumentów, nie mam wątpliwości, że warto zainwestować w ten apdejt.

Więcej informacji TUTAJ

Star icon
Produkty miesiąca
Earthworks SR117 - mikrofon pojemnościowy wokalny
Sennheiser HD 490 PRO Plus - słuchawki studyjne
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó