Quantum Evolution 2772 - pogłos inny niż wszystkie

28.07.2022  | Marcin Staniszewski
Quantum Evolution 2772 - pogłos inny niż wszystkie

Pogłosy to moja druga największa namiętność po saturacji. Wyleczyłem się z kolekcjonowania tych sprzętowych, bo i miejsca za mało, a i prąd nie tanieje. Ale jeśli miałbym kupić jakiś sprzętowy pogłos to jednym z trzech kandydatów, oprócz Bricasti M7 i Lexicona 480L, byłby legendarny Quantec QRS. Pokusa ta jednak znacznie osłabła po tym, jak na warsztat wjechał spektakularny klon tegoż debiutującej firmy Savant Audio Labs.

Quantum Evolution 2772 to pierwsza wtyczka firmy Savant Audio Labs i trzeba przyznać, że trudno sobie wyobrazić lepszy debiut. Nie miałem możliwości porównywania z oryginałem, ale ten pogłos brzmi naprawdę genialnie i całkiem inaczej niż wszystko co mam w swoim folderze z reverbami. Ale po kolei. Zacznijmy od kilku istotnych faktów dotyczących oryginalnego cudu niemieckiej techniki. Quantec QRS Room Simulator zadebiutował w 1982 roku i był dziełem genialnego samouka Wolfganga Buchleitnera. Wyjątkowość algorytmów tego cyfrowego urządzenia polegała, w dużym uproszczeniu na tym, że w przeciwieństwie do konkurencji, QRS nie skupiał się na symulacji odbić tylko rezonansów pomieszczenia. Pogłos ten nie używał też modulacji, by uniknąć niechcianego nawarstwiania się energii w różnych pasmach. Wynikiem były wyjątkowo dynamiczne i ultra realistyczne symulacje pogłosów, które w latach 80. i 90. były tym, czym dzisiaj dla studyjnych maniaków jest wspomniany wcześniej Bricasti M7. Ceny też są podobne - za nowego QRS-a trzeba było dać 10,000 dolarów… No ale ten pogłos był bezkonkurencyjny i Buchleitner doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W 2008 roku pojawiła się nowa, ulepszona wersja "Yardstick", która sześć lat później doczekała się wersji z analogowymi wejściami i wyjściami. Po drodze zmieniały się też filtry i pomniejsze detale, ale dźwięk pozostawał ten sam - jasny, gęsty i bardzo naturalny. Nic dziwnego, że lista artystów używających pogłosu Quanteca była długa - od Kate Bush po Petera Gabriela.

Jak zapewniają twórcy wtyczki, nie jest ona idealnym klonem, ale wynikiem inspiracji dokonaniami firmy Quantec, choć na swojej stronie prezentują test, z którego wynika, że sygnały przetwarzane przez oryginał i emulację nullują się na poziomie -80dbFs. Wtyczka oferuje kilka dodatkowych opcji i usprawnień: 64 bitowe przetwarzanie z próbkowaniem pomiędzy 44,1 a 96Khz (bez zmiany charakteru odbić), zmodyfikowane filtry, mające brzmieć bardziej analogowy oraz zaawansowaną sekcję efektu Haasa, pozwalającą na dodatkowe poszerzenie bazy stereo.

Testowałem ten pogłos przez ponad tydzień w dwóch miksach, nad którymi obecnie pracuję. Tak się szczęśliwie składa, że są one drastycznie inne. Pierwszy to mroczna ballada w stylu trip-hop meets Billie Eilish. Na delikatnym żeńskim wokalu odpaliłem kilka dłuższych presetów i wynik był bardziej niż zadowalający. Szczególnie kiedy zacząłem eksplorować te znajdujące się na samym dole, mające emulować wersję z lat 80. Te bonusowe presety, sygnalizowane zmianą szaty graficznej interfejsu na czarną, symulują pomieszczenia wielkości 10,5m3 i 10, 6m3 zgodne z pierwotną wersją QRS-a. Na tym konkretnym wokalu brzmiały one bardziej subtelnie i lżej. A skoro o tym mowa. Quantum Evolution może brzmieć dość metalicznie i ejtisowo” ale najczęściej jest tak, gdy tego pogłosu jest za dużo. Najlepiej sprawdza się on w mniejszych dawkach. A już całkiem spektakularnie brzmi na bębnach. Szczególnie jeśli chcemy ożywić płaskie, dwuwymiarowe sample. Wystarczy odrobina krótszego pogłosu usytuowanego w tle werbla i natychmiast pojawia się w nim żywa, migocząca poświata. Tak też zrobiłem w drugim, rockowym miksie, co ustawiło mi brzmienie bębnów. Do tej pory w kwestii małych pomieszczeń polegałem głównie na pogłosach Sunset Sound Studio Reverb firmy IK Multimedia oraz Nimbus firmy Exponential Audio, ale teraz to się może zmienić…

Oczywiście można zapytać - a co z pogłosami impulsowymi? Przecież można znaleźć w sieci doskonałe impulsy, załadować je do dowolnego convolvera i po sprawie. Tak i nie. O ile to podejście może się sprawdzić całkiem dobrze na źródłach monofonicznych, to w przypadku sygnałów stereo skazani jesteśmy raczej na porażkę. Pamiętać trzeba, że Quantum Evolution działa w trybie true stereo” i unikalność jego brzmienia polega m.in. na wzajemnej modulacji obu kanałów, co tłumaczą twórcy wtyczki w teście porównawczym na swojej stronie.

Jeśli chodzi o sound, to nie mam pytań - brzmi to jak milion dolarów i polecam całym sercem. Ale żeby nie było tak różowo - interfejs tej wtyczki wygląda dość archaicznie, delikatnie rzecz ujmując… W dodatku jej twórcy postanowili sklonować także rackową obudowę oryginału, więc po otwarciu wtyczka zajmuje całą szerokość ekranu. Z wielką radością przywitałbym więc opcjonalną zmianę wielkości interfejsu. Trzeba też wspomnieć o apetycie na zasoby komputera. Quantum Evolution na moim systemie wykorzystuje średnio dwa razy więcej mocy procesora niż pozostałe pogłosy. No ale tego akurat można było się spodziewać.

Więcej informacji TUTAJ

Star icon
Produkty miesiąca
Electro-Voice ZLX G2 - głośniki pro audio