GLOW on You Crazy Diamond
Stare chińskie przysłowie głosi, że nie można mieć zbyt wielu pogłosów, szczególnie jeśli tym pogłosem jest taki diament, jak GLOW - nowy reverb firmy Wave Alchemy, bazujący na brzmieniu legendarnego urządzenia AMS RMX 16.
AMS RMX 16 wymienia się jednym tchem obok takich klasyków, jak: Lexicon 480. Eventide H3000 czy Quantec YardStick 2496. RMX 16 jest synonimem brzmienia lat 80. Gdy myślimy o pompatycznym brzmieniu perkusji skąpanej w bramkowanym pogłosie (Phil Collins) albo o futurystycznych syntezatorach czy skrzących się wokalach, to automatycznie przywołujemy brzmienia właśnie tego urządzenia. Bardzo trafnego porównania użył tu producent wtyczki, brytyjska firma Wave Alchemy znana choćby z ultra realistyczne emulacji maszyn perkusyjnych (“Drumvolution”) i paru innych wybitnych wtyczek. Na jej stronie możemy przeczytać, że “RMX 16 jest tym w świecie dźwięków, czy w świecie kolorów jest neon”. Bardzo trafna analogia.
Jestem wielkim fanem tego brzmienia, choć jest ono bardzo charakterystyczne i nie używam go tak często jak Vintage Verba firmy Valhalla czy Pro-R firmy Fabfilter. Natomiast jak RMX siądzie, to nie ma pytań. Do tej pory w tej materii posiłkowałem się doskonałymi odpowiedziami impuisowymi “Inhalt” załadowanymi do Fog Convolvera firmy Audio Thing. Brzmiało to doskonale, ale jak to bywa z impulsami, pozostawiało wiele do życzenia w kwestii precyzyjnej kontroli. Dlatego tak bardzo ucieszyłem się z premiery pogłosu GLOW.
Do czynienia mamy tu z hybrydowym podejściem bazującym na odpowiedziach impulsowych i algorytmach. Na pokładzie GLOW znajdziemy 14 klasycznych algorytmów z oryginału: Ambience, Room A1, Room B1, Room A0, Hall C1, Hall B3, Hall A1, Plate A1, Plate B1, NonLin 2, Reverse 1, Reverse 2, Image P1, Freeze. Obsługa jest banalnie prosta, a interface bardzo czytelny i logicznie zaprojektowany. Można go również skalować a nawet wybrać jedną z czterech skórek. U góry wybieramy algorytm, z poniżej dostrajamy go gałeczkami. Dzięki “Low” i “Air” możemy zadecydować czy chcemy ciężki ciemny wór czy czy może leciutki kocyk. Z kolei “flux” odpowiedzialny jest za modulację - od delikatnego poszerzania bazy stereo w pozycji lewej po ociekający chorusem plastik w pozycji prawej.
Jedną z moich ulubionych opcji jest “transient smoothing”. Polega to na tym, że sygnał przed obróbką zostaje poddany “wygładzeniu”, czyli pozbawieniu zbyt ostrych kantów, co jest nie bez znaczenia w przypadku perkusji albo innych sygnałów z głośnymi transientami (np. mocno skompresowany “strzelający” wokal). W takich wypadkach po rozpyleniu przez pogłos dostajemy chmurę żyletek zamiast miłego dywaniku. Do tej pory radziłem sobie z podobnymi problemami odpalając po prostu jakiś transient designer na powrocie przed wejściem do pogłosu (w moim przypadku jest to akurat Spiff firmy oeksound) by utemperować wszelkie kanty. W przypadku GLOW wystarczy kilka chwil z suwakiem “smooth” znajdującym się po prawej stronie. Ciekawostką jest też przełącznik “Modern” który ma sprawić, że “dolne pasmo jest bardziej zwarte a brzmienie bardziej przebija się w miksie” cytując za manualem. I to właściwie wszystko z głównych parametrów, jeśli nie liczyć oczywistych pokręteł: “Mix” (z przydatną opcją blokowania jego położenia przy zmianie presetów) oraz regulacji wejścia i wyjścia. Jest też bardzo pożyteczny ducker i opcja monofonizacji efektu spójna fazowo. Prosto i skutecznie - tak jak lubimy
A jak brzmi GLOW? Zgodnie z oczekiwaniami - doskonale. Nie miałem niestety możliwości porównania z oryginałem ani ze współczesną wersją efektu w formacie 500, ale mogłem porównać ze wspomnianymi impulsami Inhalt. W sensie brzmieniowym nie ma jakiejś przepaści, ale fakt, że GLOW brzmi troszkę żywiej, mniej statycznie. No i rzecz jasna znacznie łatwiej i szybciej się go używa. Słuchając plików testowych, które producent umieścił w sieci, nie byłem w stanie odróżnić wtyczki od emulowanego oryginału. A mówimy o pojedynczym pliku a nie całym miksie, którego pogłos jest jedynie jedną ze składowych… Oczywiście jako pierwszy preset odpaliłem “NonLin 2” na werblu bo jakże by inaczej? Do moich uszu dobiegł znajomy, sensacyjny dźwięk eksplodującego werbla. To oczywiście bardzo specyficzne brzmienie. O wiele częściej używam tego pogłosu przy aplikowaniu subtelnego ambientu by skleić ścieżki niesfornego miksu. Tu GLOW sprawdza się naprawdę fenomenalnie. Wystarczy odpalić “Ambience” albo którykolwiek z algorytmów z rodziny “Room” i po paru chwilach mamy naturalną, przestrzeń bezszelestnie spajającą się z sygnałem oryginalnym. Uwielbiam też ten pogłos na syntezatorach. Sprawiłem sobie ostatnio OB-6 i choć instrument oferuje brzmienie, o którym zawsze marzyłem to jego sekcja efektów, a w szczególności pogłosy, pozostawia wiele do życzenia. GLOW idealnie zapełnia tę lukę pozwalając na osiągnięcie naprawdę szerokich, cudownie przegiętych pogłosów.
Biorąc pod uwagę jakość, cenę i łatwość obsługi tego pogłosu, nie zastanawiałbym, się zbyt długo - szczególnie że na stronie producenta wciąż widnieje cena promo - 44 funty, która od 28 lutego zamieni się na 59 funtów…
Więcej informacji TUTAJ
polecane