Kreatywne lo-fi
Muzyka elektroniczna od dawna kocha brud i zgrzyt. Dodajmy jej zatem nieco szorstkości.
Muzyka elektroniczna od dawna kocha brud i zgrzyt. Dodajmy jej zatem nieco szorstkości.
Większość instrumentów software’owych, wielopróbkowych bibliotek, ROMplerów, a nawet produkowanych obecnie syntezatorów sprzętowych generuje dźwięki tak wypolerowane, jak nigdy wcześniej. Poza sceną undergroundowej muzyki elektronicznej ceni się jasne, głośne, krystalicznie czyste miksy, które w 2017 roku są powszechne w muzyce pop, dance i rock. Niezależnie od aktualnych tendencji do zachowania jak najwyższej jakości brzmienia, muzyka elektroniczna zawsze jedną nogą stała w błocie i dźwiękowej niedoskonałości. Począwszy od opracowanych w latach 50. przez eksperymentalne laboratoria dźwiękowe technik klejenia taśm, poprzez prymitywny robo-pop w wykonaniu Kraftwerk i oparte na samplerach rave’owe hymny The Prodigy, a na zniekształconych, poszatkowanych breakbeatach Aphex Twina skończywszy, podziemna muzyka dance zawsze czerpała z buntowniczej estetyki DIY (ang. do it yourself – zrób to sam).
Spróbujemy przeciwstawić się często spotykanym i cytowanym wypowiedziom i radom dotyczącym zachowania czystości, selektywności i wysokiej jakości nagrań. Zamiast tego skupimy się na poszukiwaniu charakteru, osobowości i sonicznej odmienności. Pokażemy Ci, jak tworzyć ubłocone bity; użyjemy technik, które pozwolą cofnąć brzmienia w czasie; celowo ubrudzimy je w mule, zgrzytach i szumach, byś na końcu tego procesu był bardziej świadomym i oryginalnym producentem.
W obecnych czasach nieskazitelnych produkcji muzyki pop, skrzącej się pełnią barw elektroniki i kuszącej wymuskanymi samplami czymś niezmiernie odświeżającym jest kreatywny i entuzjastyczny powrót do stylistyki lo-fi. Jak na ironię, realizatorzy nagrań przez długie lata starali się przezwyciężyć ograniczenia brzmieniowe analogowego sprzętu nagraniowego, by uzyskać jak najwyższą jakość sygnału, gdyż ten, przechodząc przez kolejne ogniwa łańcucha przetwarzania, ulegał stopniowej degradacji. Kilka dekad później okazało się, że cyfrowe ścieżki sygnałowe dają brzmienie zbyt sterylne i, jak na gust wielu ludzi, o nazbyt wysokiej jakości, co wywołało tęsknotę za surowym, oldskulowym soundem. Rozwiązanie? Trzeba ubrudzić i zmechacić swoje dźwięki!
Oczywiście pojęcie "lo-fi" jest szerokie i interpretowane bardzo subiektywnie. "Ekstremalne zniekształcenia" mogą dla producenta muzyki folk oznaczać obsesyjne „skrzywienie” na punkcie heavy metalu. Jednak istnieją pewne charakterystyki lo-fi, które wykorzystać może niemal każdy, czerpiąc z tego tytułu szereg korzyści. Każde brzmienie, o którym powiemy, że jest nieco „złe” – zamulone, zniekształcone, matowe, zawężone pasmowo i ogólnie niskiej jakości – będzie odbierane jako „lo-fi”.
Rozwiązanie może wydawać się proste: trzeba sponiewierać dźwięki w miksie, a stylistyka lo-fi pojawi się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale to tak nie działa. Znacznie ważniejszy jest kontekst, w jakim owe brzmienia występują. Techniki lo-fi możesz zaimplementować nawet wówczas, gdy Twoim ostatecznym celem jest wyprodukowanie nagrań, które będą w stanie konkurować pod względem sonicznym z najlepszymi wzorcami, w rezultacie uzyskując lepszą jakość. Dla przykładu, jasno brzmiący werbel może tracić na wyrazistości, jeśli w tym samym nagraniu hi-hat brzmi bardzo jasno. Dzięki brzmieniowej degradacji werbla może on lepiej wyróżnić się w miksie, a jednocześnie brzmienie hi-hatu stanie się jeszcze bardziej perliste. Szorstki brzmieniowo element lo-fi, umieszczony pomiędzy jaśniejszymi partiami, może skutecznie wybić się w miksie, sprawiając przy okazji, że partie te zostaną na swój sposób podkreślone i błysną w innym świetle. Nagranie złożone z nudnych dźwięków zawsze brzmi... po prostu nudno.
Z punktu widzenia estetyki producencka sygnatura brzmieniowa może mieć ogromny wpływ na charakter nagrania. Mając to na uwadze, można powiedzieć, że zastosowanie niecodziennych elementów brzmieniowych pozwoli nam bez trudu uzyskać posmak lo-fi, i to zanim jeszcze sięgniemy po efekty. Muzyka trap może zawierać mnóstwo czystych, perkusyjnych brzmień z TR-808 – metalicznych hi-hatów, klaśnięć, płynnych fragmentów tremolo i głębokich uderzeń stopy. Jeśli jednak zbudujemy utwór w tych charakterze, wykorzystując różne znalezione dźwięki i sample o obniżonej jakości, już na początku będzie on bardziej chropowaty, szorstki, wyróżniając się tym spośród innych. Innym przykładem niech będzie najnowsze dzieło producenta drum'n'bass, Taxmana – nagrania zawarte na jego EP-ce Scanners są wręcz przesycone szumem taśmowym, brzmieniami w stylu syntezatorów Stranger Things z lat 80. i elementów „nieciekawych” w porównaniu z wypolerowanymi brzmieniami, stosowanymi na ogół przez wszystkich innych twórców w stylistyce DnB. Jeśli więc pragniesz wypracować własną sygnaturę brzmieniową, korzystając z gotowych technik, wybieraj elementy, które nie są tak dopieszczone i nie brzmią tak aksamitnie, jak u innych producentów.
W jaki dokładnie sposób uzyskać doskonałą równowagę pomiędzy surowością, sonicznym brudem i nowatorskim brzmieniem miksu? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, rozmawiamy z Joakimem Hellgrenem, sound designerem i producentem ze Sztokholmu, autorem świeżego pakietu sampli UNDRGRND Sounds Lo-Fi House.
Brzmienia zawarte w pakiecie UNDRGRND Sounds Lo-Fi House są mocno ubrudzone i mają wyraźnie „analogowy” charakter. Jak to uzyskałeś?
Wziąłem Elektron Analog Rytm i zacząłem wbijać bardzo proste paterny, na przykład stopę na każdy bit i zamknięty hi-hat na każdy offbeat, a jedyną nieregularnością był otwarty hi-hat w każdej 15 szesnastce taktu 16/16. Następnie przystąpiłem do nadawania żądanego brzmienia stopie, a później hi-hatowi. Kiedy już uzyskałem właściwe barwy, zacząłem jamować z użyciem innych brzmień, takich jak klaśnięcia i nieregularne paterny rimshotów/tomów, również odpowiednio kształtując ich barwę.
Kiedy już bit zabrzmiał tak, jak oczekiwałem, zacząłem szukać tematów, które można zsamplować do MPC, takich jak melodie z płyt winylowych czy też akordy/pady z Elektrona Analog Four albo Yamahy DX21. Po zakończeniu samplowania dodałem warstwę różnych brzmień, nakładając ją na bit perkusyjny. Na przykład, użyłem resamplowanego akordu, który podlegał transpozycji przez MPC. Sygnał z MPC skierowałem z powrotem do wejścia Analog Four, co pozwoliło mi przetworzyć go przy użyciu filtrów i efektów syntezatora. Niemal zawsze włączam filtr dolnoprzepustowy – praktycznie na wszystkim, z rezonansem ustawionym na około 15-20%.
Jaki jest Twój ulubiony sprzęt, jeśli chodzi o wprowadzanie tego szorstkiego, analogowego posmaku?
Aby dodać piaszczystości, dźwięki bębnów (a nawet niektóre melodyczne) przepuszczam przez Sherman Filterbank 2. To naprawdę niezwykłe i porażające swoimi możliwościami urządzenie. Zdarzyło się nawet, że pomyślałem, iż się zepsuło... Dzięki niemu mogę nadać ten surowy charakter czemukolwiek, co tylko podam mu na wejście. W większości bębnów w tym pakiecie proporcja Wet/Dry w Filterbank ustawiona była na 100% Wet. To podsunęło mi bardzo wiele pomysłów na ukształtowanie brzmienia elementów rytmicznych. Mój egzemplarz jest dość wiekowy i z powodu starych potencjometrów trochę szumi, a na dodatek poprzedni właściciel nie bardzo dbał o niego – to jednak wpływa na jego charakter! Pomimo swojej dzikiej natury, Filterbank potrafi być naprawdę łagodny – o ile nauczysz się odpowiednio go traktować.
Coraz więcej producentów migruje w stronę czysto cyfrowych konfiguracji sprzętowych. Czy sądzisz, że oprogramowanie jest w stanie oddać te wszystkie subtelne niuanse brzmienia sprzętu?
Jeśli chodzi o rozwój oprogramowania, to wciąż jesteśmy na etapie dzieciństwa; ale to tylko kwestia czasu. Na rynku dostępnych jest wiele wspaniałych wtyczek, które bardzo mi się podobają. Większość produkcji PSPaudioware jest wręcz cudowna: VintageWarmer, MixSaturator, 2445 EMT – po prostu kocham je. Moim faworytem jest też Waves Reel ADT. Jeśli chodzi o pluginy „grające”, to króluje TAL. Ich sampler i emulacja Juno-60 są wspaniałe.
Czy możesz zdradzić nam kilka trików na uzyskanie analogowego brzmienia w komputerze?
Niektóre proste techniki, jakie stosuję w celu ocieplenia brzmienia, polegają głównie na wprowadzeniu saturacji do dźwięku źródłowego. Nie za dużo – tyle tylko, by dostrzec różnicę przy porównaniu A/B dźwięku oryginalnego z nasyconym. Dobranie właściwej proporcji może być trudne i bardzo łatwo jest tu przesadzić. W większości przypadków nawet nie zdajesz sobie sprawy z obecności saturacji aż do chwili, kiedy ją wyłączysz. Skuteczną metodą na ocieplenie brzmienia jest też odcięcie wyższych częstotliwości za pomocą filtru dolnoprzepustowego; z kolei kluczowe znaczenie dla współbrzmienia danego elementu z innymi ma ustawienie rezonansu.
Czasami okazuje się, że cudowne ocieplenie dźwięku można uzyskać za pomocą chorusa. Efekt ten sprawdza się szczególnie dobrze w przypadku dłuższych, rozciągniętych brzmień, takich jak pady. Ale jeśli nie brak Ci odwagi, interesujące rezultaty możesz uzyskać także w przypadku elementów rytmicznych, takich jak stopa, klaśnięcie, werbel czy perkusjonalia. Ostatnio zacząłem stosować bramkowany pogłos na bębnach: nałożony na werbel daje mocne brzmienie w stylistyce lat 80. To naprawdę potrafi napompować dźwięk.
Gdybyś miał polecić konkretny, budżetowy sprzęt, za pomocą którego da się ukręcić surowe, analogowe brzmienie, co byś zarekomendował?
To zależy od tego, co chciałbyś osiągnąć. Jeśli chodzi o czysto analogowy sygnał, to wskazałbym Vermona Mono Lancet – to bardzo przystępny cenowo, kompaktowy syntezator, o surowym, potężnym brzmieniu. Taki jakby Moog, ale za jedną dziesiątą ceny! Z drugiej strony, jeśli potrzebowałbyś wprowadzić nieco brudu do swoich produkcji – i szukał czegoś, co pozwoli Ci przetworzyć sygnał na przykład z syntezatora programowego – to zdecydowanie poleciłbym filterbox w rodzaju Shermana. Zapewne przyjdzie Ci zapłacić za niego więcej niż byś chciał, ale gratyfikacja będzie natychmiastowa.
Te trzy zasilane bateryjnie generatory dźwięku nie zrujnują Twojego budżetu, ale za to mogą zniszczyć Twoje głośniki...
Dzisiejsi twórcy muzyki żyją w nadzwyczajnych czasach, ponieważ producenci sprzętu są w stanie zaoferować nam niewiarygodnie brzmiące syntezatory, maszyny perkusyjne i efekty za cenę, która nie wygląda na zaporową.
Oprócz wskazanych tu trzech niedrogich gadżetów, na rynku znaleźć można szereg innych, przystępnych cenowo urządzeń do przetwarzania sygnału, takich jak na przykład Arturia Microbrute (1.290 zł) – budżetowy syntezator z kwiczącym filtrem Steinera-Parkera i wejściem audio; seria pedałów podłogowych Moog Minifooger – szczególnie przypadł nam do gustu MF Drive (850 zł) za jego mięsisty crunch; natomiast znakiem rozpoznawczym pedału Boss SD-1 Super Overdrive (250 zł) jest nabuzowanie agresją.
1.
TE Pocket Operators
Rodzina charakterystycznych maszyn perkusyjnych, syntezatorów i generatorów sygnału szwedzkiego producenta, o brzmieniu tak chropowatym, jak ich wygląd. Nie dajcie się jednak zwieść cieniutkiemu soundowi, jaki płynie z wbudowanych głośniczków – podłączcie te maleństwa do studyjnego systemu monitorowego, a będziecie mogli się pławić się w masywnym, pełnym surowości dźwięku.
2.
Seria Korg Monotron
Wszystkie trzy urządzenia w tej serii lo-fi wyposażone są w filtr w stylu MS-20 i (szumiące) wejście aux, dlatego wejście w ich posiadanie będzie doskonałym wyjściem dla każdego, kto potrzebuje taniego urządzenia do przybrudzania sygnałów cyfrowych. Jeśli bardziej zależy nam na efekcie echa lo-fi, to w Monotron Delay zamiast regulatora rezonansu filtru znajdziemy regulator sprzężenia zwrotnego, czyli liczby powtórek.
3.
Bastl Instruments Kastle
Dostępny w formie zmontowanej lub jako zestaw do samodzielnego złożenia, ten niewielki, obsługujący CV syntezator półmodularny oferuje trzy typy syntezy – phase distortion, phase modulation oraz track-and-hold – i generuje wspaniale brzmiące drony, dziwaczne rytmy perkusyjne oraz pokręcone barwy lo-fi.
Od subtelnego brzmienia analogowego po ekstremalną destrukcję – takie efekty można uzyskać dodając odpowiednio dobraną mieszankę szumów.
1.
Jeden z najprostszych i najefektywniejszych sposobów na to, aby nadać swym komputerowym produkcjom charakter lo-fi, polega na domiksowaniu ścieżek z nagranym analogowym przydźwiękiem i szumem. Dlatego Twoja kolekcja sampli powinna zawierać takie nagrania – na początek możesz skorzystać ze zbioru próbek dołączonych do niniejszego wydania EiS.
2.
Aby uzyskać analogowy posmak, załaduj plik audio do projektu w DAW. Kluczem do sukcesu jest tutaj wybór najodpowiedniejszego rodzaju sygnału szumu – trzaski winylu i szum upodobnią nagranie do „zsamplowanego”, natomiast szum taśmowy nada miksowi analogowy charakter.
3.
Co do przydźwięku, to przy jego użyciu można bez trudu cofnąć w czasie najbardziej nawet wypolerowane brzmienie syntezatora programowego. Wystarczy nałożyć ów przydźwięk na jego ścieżkę. A jeśli dokładanie dodatkowych kanałów audio okaże się żmudne, można się posłużyć wtyczką generującą dany rodzaj zakłóceń, taką jak VPS Vinylizer albo AudioThing Vinyl Strip.
4.
By uzyskać efekt przepuszczenia materiału przez wirtualny magnetofon, możesz nałożyć kilka warstw szumu i zakłóceń – na przykład nieco przydźwięku, który będzie emulował wpływ kabli o niskiej jakości i nieco szumu taśmy. Na koniec wreszcie „spryskaj” całość różnego typu winylowymi stukami i trzaskami, co da efekt odtwarzania starej, zniszczonej płyty winylowej.
5.
Aby dodane warstwy zakłóceń brzmiały autentycznie, pamiętaj, by na całej długości nagrania pozostawały monofoniczne. Możesz jednak wykorzystać zakłócenia w bardziej kreatywny sposób, panoramując (lub wykorzystując automatyczne panoramowanie) dwóch lub kilku sygnałów w przestrzeni stereo – warto nawet zaryzykować użycie ciekawie brzmiącego efektu poszerzającego.
6.
Szum to doskonały materiał do eksperymentów z sound designem. Dodaj nieco subtelnego szumu pomiędzy warstwami barwy syntezatora, a następnie przetwórz je wszystkie razem, wyciszając szum w przerwach między dźwiękami. Możesz też, jeśli zamierzasz potraktować syntetyczny bas efektem distortion, możesz przed tym zabiegiem domiksować nieco szumu o wyrazistym charakterze.
1.
AudioEase Speakerphone 2
Ten efekt splotowy, stworzony głównie z myślą o zastosowaniu na etapie postprodukcji, nie jest tani, ale to prawdopodobnie najbardziej wszechstronne narzędzie do przetwarzania sygnału przy użyciu misternie modelowanych głośników, wzmacniaczy, odbiorników radiowych, systemów PA, mikrofonów i wielu innych urządzeń.
2.
Waves Abbey Road Vinyl
Czy chciałeś kiedykolwiek nagrać swoje dokonania na winylu, ale nie stać Cię było na nacięcie matrycy? Cóż, ten efekt insertowy potrafi zrobić to wirtualnie – nałóż go na miks i wybierz opcje emulacji: typ matrycy, rodzaj wkładki, pozycja ramienia, szum, fluktuacja prędkości obrotowej i inne.
3.
AudioThing Speaker
AudioThing jest dziełem programistów, którzy mają na swoim koncie kilka różnych narzędzi do „psucia” dźwięku. Jak sama nazwa wskazuje, Speaker jest efektem emulującym działanie kiepskiego radioodbiornika czy też starej kolumny gitarowej – przepuść przezeń swoje nagrania, a otrzymasz naprawdę wiarygodne brzmienie taniego sprzętu.
4.
XLN Audio RC-20
Ten wszechstronny zestaw narzędziowy to coś, co koniecznie należy wypróbować. Pozwala w intuicyjny sposób nałożyć i skonfigurować do sześciu efektów – w tym emulacji zakłóceń winylu, modulacji wysokości dźwięku, zniekształceń, kompresji i chorusa. Działanie każdego z nich można „zdestabilizować” i zmiksować wedle uznania.
Wprawdzie trzeba przyznać, że wtyczki modelujące sprzęt analogowy wykonały ogromny skok jakościowy w ciągu ostatniej dekady, to jednak nadal zdarzają się sytuacje, że sprzęt fizyczny okazuje się bez porównania lepszym narzędziem niż jego programowy odpowiednik. A ponieważ w niniejszym artykule opisujemy sposoby na nadanie dźwiękom charakteru lo-fi, byłoby poważnym niedopatrzeniem nie wspomnieć o dostępnych na rynku wtórnym urządzeniach, które pozwalają uzyskać dokładnie taki właśnie efekt. I w odróżnieniu od debat o wyższości sprzętu nad oprogramowaniem nie możemy tutaj posłużyć się argumentem cenowym, skoro budżetowe procesory efektów czy sprzętowe samplery z lat 90. można dziś kupić za połowę ceny przeciętnego kompresora wtyczkowego!
Jednym z naszych ulubionych sprzętów, którymi możemy kreatywnie zespuć nowoczesne brzmienia, jest poczciwy magnetofon kasetowy. Zapoluj więc na zaniedbany egzemplarz Tascam Portastudio (lub podobny) i zdobądź kilka czystych kaset; nagraj na tym nośniku swoje nieprzyzwoicie krystaliczne bity, basy, syntezatory i wokale, a rezultaty wrzuć z powrotem do DAW. Jakość nagrania z tego szumiącego, zamulonego, zawężającego pasmo nośnika jest na tyle niska, że nie nadaje się ono do niczego, jak tylko do celowego niszczenia klarowności brzmieniowej. W odróżnieniu od nasycenia analogowym ciepłem ćwierćcalowej taśmy, uzyskanie tego rodzaju degradacji sonicznej przy użyciu wtyczek emulacyjnych czy też wyższej klasy sprzętu jest niemal niemożliwe.
Z drugiej strony, jeśli lubisz klimaty lat 90. i chciałbyś włączyć do swojego arsenału cieszące się nieustającym powodzeniem brzmienie MPC, zalecamy Ci zakupienie taniego rakowego saplera Akai, przez który będziesz mógł przepuszczać swoje dźwięki. To sprzęt będący synonimem chrupkiego brzmienia bitów hip-hopowych (i ogólnie muzyki dance z lat 90.). Choć nawigowanie po jego żałośnie małym wyświetlaczu LCD jest totalnie niewygodne, to jednak jest to bardzo niski koszt, jaki trzeba ponieść za ten drive i mięsistość przetworników AC.
Użyj tej wbudowanej wtyczki Logica, a będziesz mógł sprawić, że dźwięk zacznie pływać w analogowym stylu, przywołując nastrój minionych lat
Od masywnych, szczebioczących barw Vangelisa z CS-80, po melancholijne riffy Boards of Canada, efekt pływania wysokości dźwięku od lat jest obecny w muzyce elektronicznej. Uzyskiwany przy użyciu niestabilnych oscylatorów analogowych albo zepsutych, na przemian przyspieszających i zwalniających magnetofonów (lub jednych i drugich!) jest niewątpliwie efektem lo-fi.
Niestabilność szybkości przesuwu taśmy można emulować z wykorzystaniem wielu różnych wtyczek modelujących magnetofon taśmowy, ale my tutaj będziemy posiłkować się efektem Tape Delay, stanowiącym element pakietu Logic Pro. Jakkolwiek jego zadaniem jest przede wszystkim tworzenie echa w stylu retro, to jednak potrafi też nadać sygnałowi posmak analogowej taśmy.
1.
Nałożymy instancję Logic Pro Tape Delay na cyfrowo brzmiącą ścieżkę padu. Zacznij od wyłączenia powtórzeń delaya: ustaw Delay Time na 0 ms bez synchronizacji, a Feedback zmniejsz do 0%. Tak samo ściągnij suwak Dry do 0%, zaś potencjometr Wet ustaw tak, by ledwie słyszeć opóźniony sygnał.
2.
Manipulując regulatorami LFO i Flutter możesz uzyskać efekt odtwarzania na niestabilnie pracującym magnetofonie. W przypadku naszego padu ustawiliśmy względnie niską częstotliwość LFO, zwiększając Smooth, aby uzyskać analogową śpiewność i fluktuację wysokości dźwięku. Mocno przejaskrawiliśmy efekt, abyś mógł go wyraźnie usłyszeć.
3.
Aby jeszcze wiarygodniej odwzorować pracę magnetofonu, użyjemy filtrów dostępnych w Tape Delay, dolno- i górnoprzepustowego, ograniczając za ich pomocą pasmo do zakresu od 100 Hz do 4 kHz. Na koniec dodajemy warstwę szumu z iZotope Vinyl, wmiksowaną poprzez inny kanał, która dopełni całości efektu retro.
Nadaj swoim bębnom prawdziwie szorstkie brzmienie – buduj bity, wykorzystując przypadkowe nagrania, uzyskując w ten sposób ciekawy charakter brzmienia.
1.
Budulcem dla wszystkich brzmień bębnów w tym szkicu 110 BPM są różnego rodzaju znalezione dźwięki i nagrania. Dzięki lekkiemu podkreśleniu najniższych częstotliwości przesterowane nagranie zamykanych drzwi do samochodu stało się zaskakująco efektywnym brzmieniem stopy. Aby je dodatkowo podkreślić, skopiowaliśmy przesterowaną kopię, wklejając ją w kluczowych momentach.
2.
„Wrzeszczący” werbel w nagraniu był pierwotnie niczym nie wyróżniającym się urywkiem dźwięku ambientowego, który przestroiliśmy o dziewięć półtonów w górę. Po nałożeniu nań metalicznego delaya ekstremalnie przesterowaliśmy sygnał, podkreślając atak za pomocą wtyczki do kształtowania transjentów.
3.
W tle rytmu znajdują się trzy warstwy naturalnego ambientu: jedna to odgłosy kroków po suchych liściach, co przypomina shaker; drugą warstwę tworzy ambientowe nagranie dziwnego „chłostającego” szumu, dopełniającego brzmienie głównego werbla; trzecia warstwa zawiera przypominający uderzenia w talerz ride skompresowany szum po filtracji górnoprzepustowej.
4.
Programowanie i aranżacja są dla estetyki lo-fi równie istotne, co odpowiedni dobór brzmień. Wyzwalając próbkę klikającego dźwięku z niesynchronizowanego arpeggiatora, stworzyliśmy rozchybotany rytm hi-hatu. Wszystkie nasze dźwięki są zaprogramowane bez kwantyzacji do siatki tempa i ręcznie porozsuwane.
5.
Aby jeszcze mocniej „zepsuć” ogólne brzmienie nagrania, w sposób przypadkowy usunęliśmy luki w całym rytmie, nadając mu zwichrowany, dygoczący charakter, jakiego nie dałoby się uzyskać przy użyciu konserwatywnych metod edycyjnych. Ponadto powieliliśmy całość w określonych miejscach, emulując pracę zacinającej się, uszkodzonej maszyny.
6.
Surowa natura nieprzetworzonych nagrań terenowych daje nam szersze pole do popisu w zakresie głębokiego przetwarzania. Po skierowaniu bębnów na szynę grupową przyciemniliśmy brzmienie za pomocą filtru dolnoprzepustowego. Głęboka kompresja równoległa 1176 i mocne ograniczanie w analogowym stylu nadały całości pożądanej agresji.
Jeśliby wskazać jeden efekt, będący synonimem brzmienia lo-fi i degradacji sygnału, to z pewnością byłby nim distortion. Zgniecione przebiegi audio, generowane przez przesterowane obwody, są podstawą dla surowych, agresywnych efektów.
Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić, wybierając się w podróż po terytoriach sound designu i przetwarzania lo-fi, powinno być sięgnięcie po wtyczkę distortion lub jakiegoś analogowego urządzenia ze stopniem wzmocnienia. Najbardziej ekstremalnymi przykładami mogą być paskudnie brzmiące wzmacniacze gitarowe, pedały podłogowe i overdrive, które całkowicie zmiażdżą sygnał, przeobrażając go w zniekształcony chaos. Gdzieś pośrodku skali znajdują się cyfrowe efekty distortion, bitcrushing i redukcja częstotliwości próbkowania, przy użyciu których można uzyskać nieprzyjemnie brzmiący aliasing i modulację widma. Dalej mamy subtelniejsze rodzaje nasycania i drive’u, którymi, przy wyższych ustawieniach, można wprowadzić wyczuwalne ciepełko i agresywność brzmienia.
Oto przepis na to, jak za pomocą odpowiednich ustawień sprawić, aby hi-endowy syntezator zabrzmiał chrupko i nostalgicznie.
1.
Słynący z agresywnej syntezy wavetable i plastikowego brzmienia Xfer Records Serum może bez trudu zagrać jak przechodzony analog sprzed kilku dekad. Załaduj instancję Serum na ścieżkę MIDI w projekcie DAW, a następnie zaprogramuj kilka akordów.
2.
Przełącz przebieg Osc A na Analog > PWM Juno. Uaktywnij oscylator Noise i wybierz dla niego przebieg Analog > J 60. Ustaw Random na 100%, dzięki czemu punkt początkowy próbki szumu z każdą nutą będzie wypadał w losowym miejscu, co wprowadzi pewną różnorodność.
3.
Aby pogrubić brzmienie, ustaw parametr Unison w Osc A na 2, natomiast Unison Detune zredukuj do 0,04. Celem zachowania estetyki analogowej zawęzimy nowoczesne, szeroko brzmiące unisono – przejdź do zakładki Global i zmniejsz parametr Unison Stereo Width w Osc A do 0.
4.
Wszystko brzmi jeszcze nieco zbyt jasno i cyfrowo, dlatego należy przyciemnić brzmienie oscylatora. Włącz Filter i zmień jego typ na MG Low 18. Częstotliwość odcięcia Cutoff ustaw na około 12.000 Hz, rezonans na 10%, a następnie zwiększ Filter Drive do 10%, zaś Filter Variation do 75%, aby uczynić brzmienie nieco burczącym.
5.
Zakładka Global daje dostęp do dwóch oscylatorów Serum, które pełnią rolę dodatkowych modulatorów, wprowadzających element losowy i niedoskonałość brzmieniową. Użyjemy ich do uzyskania analogowej fluktuacji stroju. Przejdź do zakładki Matrix i wybierz Chaos 1 jako źródło, zaś Osc A > A Fine jako cel modulacji, ustawiając umiarkowaną wartość 10.
6.
W drugim slocie Matrix wybierz algorytm Chaos 2 (który oferuje bardziej „krokowy” efekt), który będzie modulował Noise Level z wartością 2. Lekkiej modulacji poddana zostanie też głębokość odstrojenia unisono Osc A oraz pozycja wavetable, co dodatkowo pogłębi wrażenie analogowej subtelności. Na koniec okraś brzmienie odbiciami ciemno brzmiącego delaya.