Interfejsy audio - co trzeba o nich wiedzieć?

Interfejsy audio - co trzeba o nich wiedzieć?

Interfejs audio jest newralgiczną częścią każdego komputerowego systemu przeznaczonego do pracy z dźwiękiem. To właśnie z nim komunikuje się każdy program służący do nagrywania, miksu i przetwarzania audio, za jego pośrednictwem odbierając i wysyłając sygnały w każdej postaci, jaką dany interfejs jest w stanie obsłużyć – analogowej, cyfrowej, MIDI, a niekiedy też CV i gate.

Technologia
Tomasz Wróblewski
2021-11-01

Współczesne interfejsy audio są dostępne pod różnymi postaciami i w różnych formach – od najprostszej, podłączanej do komputera przez USB i mogącej funkcjonować jako zwykłe wejście/wyjście analogowe, po najbardziej skomplikowane, wielokanałowe, z całą gamą opcji synchronizacji i komunikacją z systemem za pośrednictwem protokołów sieciowych.

Na celowniku właścicieli domowych studiów nagrań najczęściej znajdują się te pierwsze, choć o dość rozbudowanej funkcjonalności. Najczęściej będziemy potrzebować trzech typów wejść: mikrofonowego, liniowego oraz instrumentalnego. Każde z nich jest zoptymalizowane pod kątem obsługi sygnałów ze źródeł o wskazanych nazwach. Optymalizacja ta obejmuje rodzaj złącza wykorzystywanego do przesyłania sygnałów, odpowiednią czułość, zakres jej regulacji oraz impedancję. Wejścia mikrofonowe muszą sobie poradzić z sygnałem o zdecydowanie najniższym poziomie spośród tu wymienionych. Ponadto muszą to być wejścia symetryczne, bazujące na złączach XLR i pozwalające na podanie napięcia 48 V zwanego fantomowym. Napięcie to podaje się z interfejsu na mikrofon, który takiego zasilania potrzebuje, a są to najczęściej mikrofony pojemnościowe.

Wejścia mikrofonowe w interfejsach audio

Symetria połączeń to najlepszy sposób na przesyłanie niewielkich sygnałów na odległości większe niż 3 metry, bez niebezpieczeństwa pojawienia się zakłóceń. Bazuje ona na kablach wyposażonych w dwie izolowane żyły znajdujące się w oplocie ekranującym. W każdym z nich płynie ten sam sygnał, ale o odwrotnej polaryzacji, co oznacza, że suma tych sygnałów w efekcie daje zero. Aby tak nie było, oba te sygnały muszą trafić na układ określany mianem wzmacniacza różnicowego, w którym następuje odwrócenie biegunowości jednego z nich, a w konsekwencji uzyskanie sygnału o poziomie dwukrotnie większym niż suma obu sygnałów wejściowych. Ten zabieg pozwala wyeliminować wszelkie zakłócenia, które mogą się nanosić na kabel sygnałowy i sprawdza się doskonale w przypadku wszystkich połączeń audio a także cyfrowych (np. AES/EBU).

Napięcie fantomowe z kolei to wytworzone w przedwzmacniaczu napięcie stałe o wartości około 48 V, przesyłane kablem transmitującym w drugą stronę sygnał z mikrofonu. Oba te napięcia, stałe i przemienne, nie przeszkadzają sobie nawzajem, ponieważ struktura obwodu napięcia fantomowego uwzględnia ich rozdzielenie za pośrednictwem kondensatorów i odpowiedniej polaryzacji obu gałęzi symetrii. Ten bardzo sprytny system po raz pierwszy został wdrożony przez firmę Neumann przy okazji wprowadzenia na rynek mikrofonów półprzewodnikowych, bazujących na tranzystorach FET i szeroko przyjął się w branży, stając się obowiązującym standardem.

W wielu przypadkach producenci oferują interfejsy audio różniące się liczbą obsługiwanych portów: 2x2 oraz 4x4.

Jeśli przyjmiemy, że nasz interfejs audio jest zasilany przez USB napięciem o wartości 5 V, to skąd nagle pojawia się w nim owe 48 V? Do tego celu stosuje się specjalne układy zwane przetwornicami napięcia stałego. Jest ono zamieniane w nim na sygnał zmienny o wysokiej częstotliwości (powyżej pasma audio), dzięki czemu można go poddać transformacji w celu uzyskania wyższego napięcia. Taki zabieg jest możliwy tylko w przypadku sygnałów zmiennych, odbywając się kosztem wydajności prądowej źródła. Ponieważ jednak mikrofony nie potrzebują na ogół więcej niż kilka-kilkanaście miliamperów prądu, z powodzeniem można dokonać takiego przetworzenia napięcia w każdym interfejsie audio, który tego potrzebuje.

Sygnał z mikrofonu na ogół jest niewielki i jako taki jest całkowicie nieprzydatny do jakichkolwiek celów, zanim go odpowiednio nie wzmocnimy. Zakres owego wzmocnienia powinien zawierać się w przedziale od 1 do nawet 1.000 razy, co odpowiada zakresowi regulacji wynoszącemu 60 dB. W praktyce niewiele przedwzmacniaczy znajdujących się w typowych interfejsach audio oferuje aż tak duże wzmocnienie, ale w przypadku tych najpopularniejszych już się do tej granicy zbliżamy. To w zupełności wystarczy do tego, aby wydajnie pracować z typowymi mikrofonami pojemnościowymi, choć w przypadku mikrofonów dynamicznych – cewkowych i wstęgowych – może to być za mało. Co wtedy? Można skorzystać z tzw. boostera sygnału, który wzmacnia go przed interfejsem audio o ok. 20 dB, albo użyć oddzielnego przedwzmacniacza, który oprócz regulacji czułości wejściowej ma także dodatkowy stopień wzmocnienia z regulatorem Volume, podając jego sygnał na wejście liniowe naszego interfejsu.

Wejścia liniowe i instrumentalne w interfejsach audio

Wejścia liniowe zwykle są symetryczne i współpracują z sygnałem o dużo większym poziomie niż mikrofonowy. Może on być wytwarzany np. na wyjściach interfejsów audio, wyjściach miksera czy wyjściach syntezatorów. Jego standardowe poziomy nominalne (robocze) to zwykle -10 dBV (dla tzw. urządzeń konsumenckich) lub +4 dBu (w sprzęcie profesjonalnym). W nowoczesnych interfejsach audio oba te wejścia – mikrofonowe i liniowe – są zintegrowane pod postacią jednego złącza o nazwie combo. Często jest tak, że włożenie do niego wtyku TRS 6,3 mm, stosowanego często w połączeniach liniowych, automatycznie przełącza wejście interfejsu na pracę w tym właśnie trybie. Niekiedy jednak producenci stosują oddzielne wejścia liniowe TRS 6,3 mm (lub XLR) i użytkownik musi samodzielnie dokonać wyboru za pomocą dostępnego w interfejsie przycisku/przełącznika.

Zasilanie i komunikacja z komputerem za pomocą USB-C to obecnie standard w większości interfejsów audio. Porty MIDI oraz włącznik zasilania – już nie.

Jeszcze innym rodzajem wejścia w interfejsach audio jest wejście instrumentalne, przystosowane do współpracy z takimi źródłami sygnału jak gitara czy bas. Jest ono oparte na połączeniu niesymetrycznym i gnieździe TS 6,3 mm (tzw. jack mono), dokładnie takim, jakie znajdziecie w każdym wzmacniaczu gitarowym. Wejścia instrumentalne mają specjalne wymagania, co sprawia, że zwykle są obsługiwane przez oddzielne tory sygnałowe w interfejsach. Poziom sygnału instrumentalnego jest na ogół wyższy od mikrofonowego, ale niższy od liniowego, zatem bezpośrednie podłączenie gitary do wejścia Line nigdy nie da takich efektów, jakich oczekujemy. Gdy jednak dokonujemy tego za pośrednictwem np. procesora gitarowego, wówczas nie powinno być żadnych problemów.

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Czym zatem powinno charakteryzować się wejście instrumentalne? Przede wszystkim odpowiednio dużą impedancją wejściową o wartości takiej, jaką znajdziemy w gitarowych wzmacniaczach lampowych. Stąd też częste zastosowanie w tych właśnie wejściach tranzystorów FET, będących najbliższymi półprzewodnikowymi odpowiednikami lamp elektronowych. Przystawki gitarowe to dość szczególny rodzaj źródła dźwięku. Wprawdzie nie mają zbyt dużej oporności dla prądu stałego, ale charakteryzują się bardzo dużą impedancją wynikającą z tego, że w istocie są cewką stworzoną z wielu tysięcy zwojów wykonanych z cienkiego drutu, które to uzwojenie działa także jako kondensator. To sprawia, że aby uzyskać optymalny transfer energii (w praktyce przekładający się na w miarę wyrównane przetwarzanie wszystkich częstotliwości, ze szczególnym naciskiem na wysokie), wyjścia sygnału z przystawki nie można obciążać małą impedancją. Mówiąc inaczej – czym większa impedancja urządzenia, do którego podłączymy gitarę, tym większa przejrzystość i dynamika dźwięku. Stąd też impedancje wejść instrumentalnych od 500 kiloomów wzwyż.

Większość współczesnych interfejsów audio w charakterze przetworników A/C i C/A używa podobnych produktów firm AKM, Cirrus Logic oraz ESS Technology.

Niezbędny jest też duży zapas dynamiki wejść tego typu. Rozpiętość dynamiczna sygnałów np. z gitary basowej, czyli odległość między najcichszym a najgłośniejszym dźwiękiem, potrafi być na tyle duża, że transjenty mogą z łatwością przesterować każdy tor sygnałowy. Dlatego właśnie wielu realizatorów woli nagrywać gitarę elektryczną mikrofonem ze wzmacniacza, który odpowiednio kształtuje pasmo i spłaszcza dynamikę.

Typy interfejsów audio

Interfejsy audio dostępne są w różnych wersjach wyposażonych w różną liczbę torów wejściowych i wyjściowych. Zdecydowana większość tych najpopularniejszych to urządzenia typu 2x2, z dwoma uniwersalnymi torami wejściowymi i dwoma wyjściami. Do tych ostatnich możemy podłączyć monitory odsłuchowe oraz słuchawki, w obu przypadkach mając możliwość niezależnej regulacji poziomu sygnału.

Wirtualny mikser do obsługi portów audio w prostym interfejsie.

Nieco droższe i bardziej zaawansowane rozwiązania uwzględniają 4-8 torów wejściowych o różnej funkcjonalności (na ogół 2 są uniwersalne a pozostałe to wejścia liniowe), a także 4-8 wyjść liniowych, przy czym port słuchawkowy może pracować niezależnie od wyjścia monitorowego. Bardzo często w takich interfejsach uwzględniono także wejście i wyjście MIDI w formacie DIN-5, przeznaczone do współpracy z zewnętrznymi instrumentami (klawiatury sterujące, syntezatory, maszyny perkusyjne) lub systemami (Eurorack, zestaw kontrolerów MIDI itd.).

Kolejny poziom w zakresie funkcjonalności interfejsów to obecność portów cyfrowych, zwykle pod postacią gniazd optycznych TosLink obsługujących 8-kanałowy format ADAT lub stereofoniczny S/PDIF, często zamiennie. Takie porty cyfrowe umożliwiają już komunikację z zewnętrznym sprzętem cyfrowym nie tylko w zakresie wymiany danych audio, ale też synchronizacji zegara – rzecz niezwykle istotna w systemach wielokanałowych. Jeszcze bardziej zaawansowane konstrukcje mają oddzielne wejście i/lub wyjście wordclock, obsługujące wyłącznie transfer sygnału zegarowego. Oddzielenie zegara od portów audio to kolejny krok do zapewnienia większej stabilności systemu i jego większej funkcjonalności w zastosowaniach profesjonalnych.

Jeśli interfejs obsługuje także wejścia i/lub wyjścia cyfrowe ADAT, wówczas do sterowania ich pracą w zakresie odsłuchu wykorzystuje się DSP z graficznym mikserem oraz modułem komutacji sygnału.

Mówiąc o przedwzmacniaczach w interfejsach audio może się wydawać, że ich większa liczba zwiększa funkcjonalność urządzenia. Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, że niektórzy lubią kształtować brzmienie nagrywanego sygnału przez dobór odpowiedniego przedwzmacniacza. Mając np. osiem takich samych przedwzmacniaczy w interfejsie trzeba będzie pogodzić się z faktem tożsamości sonicznej wszystkich torów sygnałowych. Niekiedy jest to przydatne, gdy pracujemy cały czas z takimi samymi źródłami. Gdy jednak chcemy poeksperymentować, wówczas osiem takich samych przedwzmacniaczy jest w pewnym sensie ograniczeniem.

Firma RME dedykuje swoje produkty głównie dla zawodowców i specjalistów, ale w jej ofercie pojawiły się też mobilne urządzenia BabyFace, mimo skromnych gabarytów oferujące całą gamę portów audio i MIDI – głównie dzięki obecności protokołu ADAT.

Dlatego warto zastanowić się nad opcją zakupu interfejsu wyposażonego w wejścia cyfrowe w formacie ADAT. Za stosunkowo nieduże pieniądze można wówczas dokupić 8-kanałowy przetwornik analogowo cyfrowy z wyjściem ADAT (np. Behringer ADA8200) i mieć możliwość podłączania dowolnych przedwzmacniaczy, choćby budowanych w formacie lunchbox 500, których na rynku jest bardzo dużo.

Komunikacja interfejsu audio z komputerem

Interfejs audio może współpracować z komputerem na szereg sposobów, z których w powszechnym użyciu obecnie są trzy: USB, Thunderbolt oraz PCIe – ten ostatni dla interfejsów pod postacią karty instalowanej wewnątrz komputera. Najczęściej wykorzystywanym jest USB, pod postacią USB 2, USB 3 lub – coraz częściej – USB-C. W większości wypadków oprócz dwukierunkowego transferu cyfrowych danych port ten służy także jako źródło napięcia dla interfejsu, co stało się możliwe dzięki powszechnemu stosowaniu niskonapięciowej elektroniki.

Thunderbolt dostępny jest obecnie w dwóch formatach: Thunderbolt 2 i Thunderbolt 3. Przepustowość tego portu jest znacznie większa niż w przypadku USB 2, choć nawet ten ostatni w zupełności wystarcza do realizacji naszych zadań i nie będzie najsłabszym ogniwem systemu. Dzięki szerszemu pasmu transmisji Thunderbolt pozwala jednak przesyłać także szereg innych danych, stąd też jego powszechne zastosowanie w interfejsach wyposażonych we własne DSP.

Częstym dodatkiem w prostszych interfejsach audio jest tor odsłuchu sygnału nagrywanego i odtwarzanego, niekiedy z regulacją proporcji oraz monofonizacją sygnałów z wejść.

Protokół Thunderbolt jest jednak droższy w implementacji od USB, choć umożliwia łatwe skalowanie systemu poprzez łańcuchowe podłączanie kolejnych urządzeń, np. interfejsów tego samego producenta. To natomiast pozwala na stopniowe poszerzanie możliwości naszego studia bez konieczności wymiany wykorzystywanego interfejsu. Thunderbolt jest doskonale zaimplementowany w komputerach Mac, natomiast w przypadku systemu Windows, który nie jest natywnie przystosowany do współpracy z tym formatem, jego obsługa nie zawsze jest aż tak oczywista. Bardzo dużo będzie zależeć od kontrolerów Thunderbolt w samym komputerze oraz oprogramowania (sterowników) dostarczanego wraz z interfejsem przez jego producenta.

Interfejsy audio pod postacią kart PCIe to najczęściej specjalistyczne rozwiązania, bez torów analogowych, ukierunkowane na pracę z sygnałem cyfrowym za pośrednictwem zewnętrznych, dedykowanych systemów. Rozwiązanie to znajdziemy np. w przypadku systemów Pro Tools HDX czy kart RME przeznaczonych do obsługi transferu wielokanałowego. Przez pewien czas wydawało się, że interfejsy audio pójdą w stronę połączeń z komputerem za pośrednictwem zwykłego kabla sieciowego, opierając się na takich protokołach jak Dante, Ravenna czy AVB. I tak też się stało, ale tylko w przypadku hi-endowych rozwiązań wielokanałowych takich producentów jak m.in. MOTU czy Focusrite Professional. W tańszych rozwiązaniach koncepcja ta się nie przyjęła, choć np. interfejsy Scarlett trzeciej generacji wykorzystują pewną jej formę. Połączenie z komputerem odbywa się przez USB, jednak transfer danych do i z interfejsu dokonuje się na bazie protokołu sieciowego i w oparciu o własny serwer wirtualny.

Latencja i buforowanie w interfejsach audio

Przy współpracy interfejsów audio z komputerami nieuchronnie pojawi się problem latencji, czyli czasu potrzebnego komputerowi na obsłużenie danych z/do interfejsu oraz z procesorów (wtyczek) przeliczanych przez CPU komputera. Do tego trzeba też dodać czas konwersji analogowo-cyfrowej i cyfrowo-analogowej, choć we współczesnych rozwiązaniach jest on w zasadzie pomijalny.

Gdy jednocześnie dokonujemy nagrania i odtwarzamy złożoną sesję w DAW, komputer musi przetworzyć olbrzymią ilość danych, dlatego system korzysta z bufora sekwencyjnie magazynującego informacje tak, aby zapewnić płynność pracy. Wielkość tego bufora dla danych audio ustawiamy na ogół w preferencjach samego interfejsu i może ona wynosić od 32 do 2048 sampli (i więcej). Mała wartość bufora oznacza bardzo małą latencję, rzędu pojedynczych milisekund. Czym większy bufor, tym opóźnienie większe, ale też obciążenie procesora jest mniejsze. Cała sztuka polega na znalezieniu optymalnego w danej sytuacji rozmiaru bufora – na tyle małego, by opóźnienie nie przeszkadzało nam w pracy i na tyle dużego, by nie przeciążać systemu. Należy pamiętać, że procesor komputera ma „na głowie” także inne zadania oprócz przetwarzania dźwięku: grafikę, obsługę zadań zdalnych, programów działających w tle itd. Wszystkie te elementy trzeba uwzględnić przy ustawianiu latencji. Często więc jest tak, że zaczynamy pracę z niewielkim buforem, którego rozmiar sukcesywnie zwiększamy w miarę postępu prac. Z tego też względu dokonywanie nagrań z grającą w tle, rozbudowaną sesją może być utrudnione, chyba że korzystamy z monitoringu (odsłuchu nagrywanego sygnału) realizowanego przez sam interfejs za pośrednictwem jego rozwiązań układowych – analogowych lub DSP.

W większości przypadków wejścia w interfejsach to złącza typu combo, mogące pracować zamiennie z wtykami XLR lub TRS/TS.

Z praktyki wynika, że interfejsy Thunderbolt i PCIe zapewniają większą wydajność niż urządzenia podłączane przez USB. Nie bez znaczenia jest także sterownik dostarczany wraz z interfejsem. I tutaj znów użytkownicy komputerów Mac mają nieco łatwiej, ponieważ większość interfejsów USB wyposażono w uniwersalne sterowniki class compliant, pozwalające na współpracę z systemem MacOS bez konieczności konfiguracji i na ogół z optymalną latencją. W tym samym czasie komputery Windows potrzebują specjalnych sterowników typu Steinberg ASIO – napisanych przez samego producenta interfejsu lub uniwersalnych, takich jak ASIO4All. Interfejsy Thunderbolt oraz PCIe, zarówno w komputerach Mac jak i PC, zawsze mają własne drivery, ponieważ tego wymaga obsługa tych formatów przez systemy operacyjne.

Niekiedy interfejsy oferujące więcej niż dwa tory wejściowe nie mają wirtualnego miksera, a ich obsługa odbywa się tak, jak w urządzeniach analogowych – za pomocą przycisków, przełączników i gałek.

W praktyce zejście z sumaryczną latencją (wejściową i wyjściową) bez względu na klasę systemu i jego cenę poniżej wartości 5-10 ms może być trudne, zwłaszcza przy bardziej rozbudowanych sesjach. Zmniejszając rozmiar bufora warto obserwować wskazania systemowego miernika obciążenia CPU, z jednej strony kończąc tam, gdzie zmniejszanie skutkuje gwałtowym wzrostem obciążenia, a z drugiej tam, gdzie dalsze zwiększanie już nie poprawia warunków pracy.

DSP w interfejsie audio

Własny system DSP w interfejsie audio to wciąż rzecz dostępna w droższych urządzeniach, ale daje się zaobserwować, że staje się ona dostępna także dla coraz tańszych (np. PreSonus Revelator iO 24). Wynika to z faktu, że platformy, na których tworzone są interfejsy audio coraz częściej są rozwiązaniami typu SoC (system on chip), z własnym systemem dystrybucji i przetwarzania danych. Dodanie do niego modułu DSP pełniącego rolę miksera (pod kątem odsłuchu i dystrybucji) oraz procesora efektów (zwykle korekcji, kompresji oraz procesora pogłosowego/echa) nie jest wówczas szczególnie trudne, ponieważ użyte mikroprocesory już uwzględniają taką ewentualność.

Takich rozwiązań nie stosuje się jednak w najprostszych interfejsach, ponieważ nie mają one większego sensu i tylko utrudniałyby pracę. Gdy jednak mowa jest o obsłudze większej liczby torów sygnałowych, w tym także ADAT, wtedy wbudowane DSP jest normą. Trzeba jednak przyznać, że nie wszystkie rozwiązania tego typu są przejrzyste i łatwe w obsłudze. Raczej takowe należą do rzadkości, a producenci mają tendencję do komplikowania rzeczy prostych.

Focusrite Scarlett można śmiało określić jako najpopularniejszą rodzinę interfejsów audio na świecie.

Z drugiej strony, wygoda takich rozwiązać jak Universal Audio, Antelope Audio czy Apogee, czyli systemów wyposażonych nie tylko we własne DSP ale też pozwalających na włączanie na torach sygnałowych bezlatencyjnie działających wtyczek, jest wyjątkowa i zdecydowania warta poniesionych nakładów. Mowa tu o sytuacji, w której już w torze nagraniowym możemy włączyć emulacje klasycznego przedwzmacniacza, korektora i kompresora, mogąc zapisywać sygnał tak, jak odbywało się to „za dawnych dobrych czasów” w domenie analogowej. Producenci idą przy tym jeszcze dalej, oddając do naszej dyspozycji emulacje samych mikrofonów! Tak jest w przypadku systemów Townsend Labs Sphere czy Antelope Edge.

Uwagi ogólne o interfejsach audio

Wśród tańszych interfejsów audio panuje dość zaskakująca równość pod kątem funkcjonalności. Maja one zwykle dwa wejścia uniwersalne, dwa wyjścia liniowe, wyjście słuchawkowe, prosty tor monitoringu i podłączane są do komputera przez USB (zwykle 2.0 w formacie C). Różnice dotyczą obecności portów MIDI, sposobu rozwiązania monitoring (prosty lub z regulacją proporcji), dostępności wskaźników poziomu oraz jakości zastosowanych przedwzmacniaczy. Na ogół wszystkie mają próbkowanie do 192 kHz i oferują 24-bitową rozdzielczość, pracując w oparciu o konwertery firm AKM i ESS. Tory sygnałowe oferują zakres dynamiki przekraczający 100 dB, niekiedy dochodzący do 115 dB, a poziom szumów własnych przedwzmacniaczy (EIN) opiewa na wartości poniżej -120 dBfs. Na wszystkie dane podawane przez producentów trzeba jednak patrzeć z pewnym dystansem, zwłaszcza wtedy, gdy nie określono wszystkich warunków pomiaru (pasmo, krzywa ważenia, ustawienie regulatora czułości, poziom odniesienia, specyfikacja sygnału pomiarowego itd.). Właśnie w tych niuansach mogą się czaić różnice rzędu nawet 6 dB. Same patrzenie na liczby może nam nie wskazać „lepszego” produktu, choć z drugiej strony większość budżetowych interfejsów audio ma podobne parametry jakościowe, zbliżające się już do tych, oferowanych przez urządzenia profesjonalne.

Na tworzenie własnych interfejsów audio zdecydowali się nawet tacy producenci jak Solid State Logic, której to firmy wielkoformatowe miksery pracują w najlepszych studiach nagrań na świecie.

Na pewno natomiast należy zwracać uwagę na takie rzeczy, jak częstotliwość dokonywanych aktualizacji driverów. Jeśli następuje ona w odstępach np. miesięcznych to znak, że sterowniki nie zostały należycie dopracowane. Jeśli nowe drivery pojawiają się co 2-3 lata, albo nie pojawiły się żadne nowe od dnia premiery, to albo sterowniki są genialne, albo do rozwoju produktu nie przykłada się szczególnej wagi. Najlepiej wygląda to wtedy, gdy aktualizacja driverów pozostaje w zgodności czasowej (co do częstotliwości zmian) ze zmianami w systemach operacyjnych macOS i Windows, a te dokonują się zwykle co pół roku.

I wreszcie – tak, interfejsy audio się starzeją. Na ogół tylko te najdroższe mogą być wykorzystywane przez czas dłuższy niż 10 lat, choć i to nie jest regułą. Owo starzenie się to zwykle pochodna dążenia producentów komputerów i oprogramowania do wprowadzania jak największej liczby płatnych zmian, które konsumenci będą w stanie strawić. Szczególnie widać to w przypadku Apple, która to firma równie szybko wprowadza nowe formaty jak i je porzuca. Doskonałym przypadkiem jest tu FireWire – wynoszony swego czasu pod niebiosa jako najbardziej wydajny format transferu danych, o którym błyskawicznie wręcz zapomniano po wprowadzeniu „nowego, jeszcze lepszego” Thunderbolt we wszystkich jego kolejnych odsłonach.

Ultralite to przykład nowoczesnego, wielokanałowego interfejsu audio w kompaktowej, mobilnej obudowie.

Na razie wszystko wskazuje na to, że USB zostanie z nami najdłużej. Otwartą pozostaje natomiast kwestia, czy będzie od dostępny w klasycznych formatach czy tylko wyłącznie w formie USB-C. Tak czy owak to będzie jedynie kwestia „kabelka”, choć w świecie komputerów niczego nie można być pewnym...

Star icon
Produkty miesiąca
Electro-Voice ZLX G2 - głośniki pro audio
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó