Po wejściu do zlokalizowanej w podwarszawskich Otrębusach siedziby „Mazowsza” zostałem, wraz z innymi przedstawicielami prasy, od razu zaproszony do odnowionej sali widowiskowej. Już po wejściu do tego niezwykłego miejsca moją uwagę przykuły otaczające mnie nowe zestawy L-Acoustics, które zastąpiły dotychczasowe rozwiązania, znane bywalcom „Matecznika”. Nowy system dźwięku immersyjnego L-ISA oparty na progresywnych zestawach liniowych L2D obiecuje wiele, ale jego implementacja była nie lada wyzwaniem.
Nie ulega wątpliwości, że Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze” to jedna z kulturowych wizytówek naszego kraju. Jego styl i brzmienie, w mniejszym lub większym stopniu, są znane niemal każdemu z nas. Powstały w 1948 roku zespół przez lata szlifował swoje zdolności, budował tradycję i zachwycał pięknem ludowych melodii oraz tańców kolejne pokolenia Polaków i entuzjastów na całym świecie. Jak poinformował nas przemawiający na konferencji dyrektor „Mazowsza” Jacek Boniecki, budynek, w którym się znajdowaliśmy, powstał w 2009 roku, a jego główna sala koncertowa jest w stanie pomieścić około 600 widzów. Z biegiem czasu jednak braki w systemie nagłośnienia zaczęły mocno się dawać we znaki nie tylko widowni, ale i być może przede wszystkim, osobom odpowiedzialnym za oprawę techniczną koncertów. „Każda orkiestra ma swój koloryt i o to dbamy, a dotychczas w tej sali mieliśmy niedosyt” – wspominał Boniecki.
Pierwsze przymiarki do renowacji systemu miały miejsce około 5 lat temu. Szybko jednak pojawiły się problemy techniczne, a proponowane rozwiązanie nikogo nie zachwyciło. Przez kolejne lata marzenie dyrektora zeszło na drugi plan i dopiero trochę ponad rok temu z inicjatywy reżyserów dźwięku „Mazowsza”, Krzysztofa Polesińskiego i Piotra Przedbory, projekt nabrał na nowo wiatru w żagle. Szczęśliwie dla wszystkich zbiegło się to w czasie z premierą najnowszego rozwiązania L-Acoustics – progresywnego systemu liniowego L2. Po wstępnych odsłuchach we Włoszech, zainteresowani tą technologią Polesiński i Przedbora zaczęli szukać wykonawcy, który byłby w stanie zrealizować projekt tych rozmiarów w „Mateczniku”. Wybór padł na firmę Audio Plus.
Po długich negocjacjach, przedstawieniu planów i zabezpieczeniu funduszy, projekt dostał zielone światło. Sam proces instalacji rozpoczął się w lipcu tego roku i zakończył w październiku. Pod batutą specjalistów z Audio Plus (Tomasz Ibrom, Łukasz Kaźmierczak, Robert Kukieła, Piotr Kosmala i Sylwester Wojcieszek) oraz zespołu instalatorów powstawał imponujący system, który musiał zmierzyć się z istniejącą akustyką tego miejsca. Prace nie zakładały przeróbek ścian czy stropów obiektu, więc technicy musieli nadrabiać niedoskonałości budynku możliwościami sprzętu. Wśród wyzwań, zrealizowanych przez zespół z Audio Plus, był specjalnie zaprojektowany most nagłośnieniowy i system zawiesi, które pozwalają na precyzyjne ustawienie kątów zestawów głośnikowych pod pełnym obciążeniem.
„Celem nadrzędnym było dla nas wyrównanie słyszenia w każdej części sali” – jak podkreśla Boniecki. W jego odczuciu każdy widz powinien wychodząc z koncertu, mieć takie samo doświadczenie, niezależnie od tego w którym miejscu siedział. „Technologia nie zastąpi artysty, ale to, ile wysiłku artysty przeniesie się na widownię, zależy właśnie od technologii” – dodaje dyrektor. „Wcześniej w tej sali słyszałem niedoskonałą sumę wysiłków indywidualnych muzyków. Dzisiaj mogę słuchać każdego muzyka z osobna. W pięknie zbiorowego brzmienia słyszę poszczególne instrumenty, które są selektywne. To najbardziej mnie urzekło”. Piotr Przedbora dodaje: „Nie każdy zdaje sobie sprawę, że żyjemy w czasach przełomu w dziedzinie dźwięku – przechodzimy od stereo do przestrzeni. To sprawia, że nie ma już ograniczeń. Weszliśmy z „Mazowszem” na poziom, w którym ogranicza nas tylko wyobraźnia. Możemy budować niewyobrażalne dotąd kreacje, a to skutkuje jeszcze lepszymi przeżyciami dla słuchacza”.
Jak zatem wypada w praktyce odejście od stereo na rzecz dźwięku przestrzennego? Miałem się o tym okazję przekonać w części demonstracyjnej przygotowanej przez Krzysztofa Polesińskiego. Pierwsza próbka jaka wybrzmiała na sali była z repertuaru grupy Pink Floyd, znanej ze swojego kompozycyjnego rozmachu. Kilka minut później puszczono nam fragment muzyki z filmu Avatar oraz pierwszą zwrotkę z refrenem utworu Lose Control popularnego obecnie piosenkarza Teddy’ego Swimsa. Warto wspomnieć, że wszystkie te fragmenty pochodziły z serwisu Apple Music, który oferuje muzykę również w formacie Dolby Atmos. Na koniec Polesiński puścił nam wszystkim przygotowany przez siebie mix z mającej miejsce dzień wcześniej próby orkiestry „Mazowsza” w wariancie przestrzennym i stereo – dla porównania. Nie będzie dla nikogo na pewno zaskoczeniem stwierdzenie, że nowy system robi piorunujące wrażenie. Tunelowe brzmienie stereo nie jest w stanie dorównać możliwościom nowego systemu i przemieszczając się po sali w czasie demonstracji, mogę zapewnić, że marzenie dyrektora Jacka Bonieckiego się spełniło.
Warto również wspomnieć, że jest to pierwsza tego typu instalacja progresywna w Polsce, gdzie cały system jest redundantny. Nawet w przypadku awarii któregoś z jego licznych elementów, koncert może być kontynuowany bez przerywania. Zespół reżyserów dźwięku „Mazowsza” otrzymał zatem dwie konsolety DiGiCo Quantum 852, na wypadek, gdyby któraś z jakiegoś powodu przestała działać. Zdublowany został również system łączności. Pomyślano o wszystkim do tego stopnia, że mix przestrzenny trafił nawet do odsłuchów artystów na scenie.
Sama instalacja dźwięku immersyjnego L-ISA objęła linię frontową, złożoną z 7 progresywnych zestawów liniowych L-Acoustics L2D oraz dwóch gron niskotonowych, a także linię frontfill, wykonaną z 15 miniaturowych zestawów szerokopasmowych. Dźwięk dookólny i efektowy realizowany jest przez matrycę głośnikową złożoną z 28 zestawów głośnikowych umieszczonych na ścianach bocznych, ścianie tylnej oraz suficie. System uzupełniają zestawy monitorowe na scenie, w tym odsłuch dla dyrygenta. Całość zasilana jest przez rozbudowany system wzmacniaczy L-Acoustics, które w sumie dysponują 228 kanałami mocy. Elementem, który jeszcze bardziej wzbogaca kreację przedstawień, jest system automatycznego śledzenia artystów światłem i dźwiękiem – Stagetracker marki TTA. Podczas koncertów otwarcia, które miały miejsce 9 i 10 listopada, wykorzystano śledzenie dla skrzypka Mariusza Patyry oraz śpiewaka Arnolda Rutkowskiego. Zafascynowani widzowie obserwowali ich, jak przemieszczali się po scenie, a za nimi szedł dźwięk. To potęgowało wrażenie, że nagłośnienia w ogóle nie ma. Dzięki temu przeżycia, z którymi wyszli słuchacze, były nieporównanie głębsze i pozostaną z nimi na długo.
„To już piąta sala, którą wyposażyliśmy w technologię dźwięku immersyjnego L-ISA, oferującą niezapomniane wrażenia dźwiękowe” – mówi Sylwester Wojcieszek z Audio Plus.
„Naszym celem jest, aby każdy, kto odwiedzi tę przestrzeń, mógł doświadczyć dźwięku na zupełnie nowym poziomie”. Krzysztof Polesiński dodaje: „Dzięki tej technologii słuchacz może czuć się częścią wydarzenia, zaś dla produkcji otwiera ona kompletnie nowe możliwości. Możemy być bardziej kreatywni. Możemy pracować jeszcze lepiej nad każdą z partii, bo nagle usłyszeliśmy więcej detali”.
Mój ograniczony czas w „Mateczniku” pokazał mi zatem po raz kolejny, że odpowiednia wiedza z zakresu technologii dźwięku, wysokiej klasy sprzęt i pasja ludzi, którzy się tym zajmują może dawać wspaniałe rezultaty.
Zestawienie sprzętowe w pliku PDF