Matrox Millennium P650 - karta graficzna

Inne | 28.09.2004  | Maciej Dobrski
Marka:  Matrox
Nasz Typ

Z upływem czasu nasza praca przy komputerze z jednym monitorem staje się coraz bardziej kłopotliwa. Programy muzyczne obrastają w piórka i pęcznieją do rozmiarów, które po prostu na jednym ekranie się nie mieszczą.

Oczywiście jest wyjście z sytuacji: rozciągnąć powierzchnię pulpitu na dwa monitory. Perspektywy są coraz bardziej kuszące w związku z systematycznym spadkiem cen monitorów LCD, bowiem ustawienie dwóch standardowych CTR-ów o komfortowej przekątnej ekranu nie zawsze jest możliwe w ciasnym studiu. Wąskim gardłem okazują się karty graficzne, które oczywiście muszą być wyposażone w dwa gniazda wyjściowe. To znaczy - wąskim z naszego punktu widzenia. Nie oszukujmy się - muzycy nie znajdują się na liście najważniejszych klientów w pecetowej dżungli hardware. To gracze narzucają ton i dla nich właśnie fabrykanci kart graficznych rozpoczęli produkcję potworów do obsługi gier na dwóch, a nierzadko trzech ekranach. Problem jest taki, że te molochy grzeją się niemiłosiernie, więc trzeba je chłodzić przy pomocy hałaśliwych wiatraków i ciężkich radiatorów. Hałasu mamy w studiu i tak dość, zatem jeszcze jedna złośliwa dmuchawa na pewno nie jest rozwiązaniem atrakcyjnym. Na szczęście w sukurs przyszła manufaktura, która u muzyków komputerowych ma już ustaloną, dobrą reputację. Na zimowej wystawie NAMM w Los Angeles kanadyjska firma Matrox pokazała prototyp "dwugłowej" karty Millennium P650, która została zaprojektowana właśnie z myślą o naszych interesach. Na tej samej wystawie pokazały się też pierwsze systemy komputerowych stacji roboczych z trzema monitorami, również oparte na matroksowych wynalazkach.

Opis Matrox Millennium P650

Karta Matrox Millennium P650 urzeka prostotą i solidnością wykonania. Nie ma tam dzwonków i wodotrysków, misternie w miedzi kutych kaloryferów ani chińskich smoków z chromowanej blachy. Najważniejsze, że nie ma także furiackiego wentylatora, który z wdziękiem dentystycznej wiertarki umilałby nasze sesje masteringowe. Nobliwy, oksydowany na czarno aluminiowy radiator zakrywa "większą połowę" karty, skutecznie odprowadzając ciepło z procesora grafiki i 64MB pamięci RAM, która w zupełności wystarcza do obsługi animacji w nawet bardzo rozbudowanym projekcie MIDI/audio/wideo.

Wzorem pionierskiej karty G550 Dual DVI, Millennium P650 posiada dwa cyfrowe gniazda wyjściowe. Osobiście nie zauważyłem jakiejś drastycznej przewagi jakościowej obrazu DVI nad VGA (na tych samych monitorach), przynajmniej w normalnej pracy studyjnej. Zapewne ma to znaczenie w animacji 3D, gdzie pewne opóźnienie podczas konwersji D/A może obniżyć ogólną sprawność systemu. W każdym razie taka opcja jest i z pewnością się przyda, skoro coraz więcej monitorów z wyższych półek oferuje cyfrowe gniazda wejściowe. P650 to oczywiście karta generacji DualHead, co oznacza dwa niezależne tory wyświetlania, z których każdy może mieć inną rozdzielczość obrazu i konfigurację. Przy pomocy specjalnego adaptera (do nabycia osobno) możliwa jest konfiguracja 3-monitorowa, ale o tym za chwilę. Po wyjęciu z pudełka opcje są następujące:

- 1 Display. Normalnie, jak Pan Bóg przykazał - jeden monitor dla całego pulpitu Windows.
- 2 Displays, Independent Mode. Dwa niezależne ekrany - primary i secondary. Przy pomocy ustawień w Windows można wybrać dwie różne rozdzielczości obrazu i generalnie wszystko co leży w zakresie edycji okna Pulpit>Właściwości. Warto pamiętać, że w tym przypadku akceleracja 3D OpenGL będzie aktywna tylko w monitorze wskazanym jako primary.
- 2 Displays, Clone Mode. Dwa identyczne obrazki - nic tu dla nas.
- 2 Displays, Stretched Mode. To jest po prostu jeden Pulpit, tyle że rozciągnięty na dwa ekrany. Obydwa monitory korzystają z identycznej rozdzielczości i kolorystyki. Dla naszych celów to prawdopodobnie najbardziej stosowna opcja.

Kombinacji sprzętowych jest sporo, biorąc pod uwagę cyfrowo-analogowe możliwości tej karty i interesujące opcje w oprogramowaniu kontrolnym. Jedną z ciekawszych jest możliwość wykorzystania telewizora w roli monitora, ale to przemawiałoby raczej do wyobraźni graczy, kinomanów lub prelegentów. W studiu taka decyzja może być podyktowana jedynie koniecznością podglądu wideo podczas zgrywania ścieżki dźwiękowej lub monitoringu obrazu przy edycji. Dostęp do funkcji kontrolnych i kalibracyjnych zapewniony jest przy pomocy ikonki Matrox PowerDesk, gdzie ustala się wszelkie parametry, szuka pomocy itp. Większość z tych dobroci dotyczy zresztą mało dla nas istotnych aspektów gier i odtwarzania filmów DVD.

Matrox Millennium P650 w praktyce

Opatentowana i wyborna technologia Matroxa Double Display DualHead lśni w P650 w pełnym blasku, dostarczając sygnały wideo o nieporównywalnej z niczym jakości. Nie ma tu żadnego oszustwa jakościowego, jedynie skromniejsza oprawa w oprogramowanie, które nam i tak się na nic nie przyda. Pierwsze doświadczenie z monitorami, które są w stanie wykorzystać walory kart z serii Millennium i Parhelia, jest szokujące. Daje się to szczególnie docenić w aplikacjach do obróbki obrazu lub grafiki, np. Adobe Photoshop, Adobe Illustrator, AutoCAD, ale nawet znajomy interfejs graficzny Cubase czy Logic jawi się nam w zupełnie nowej szacie. Obraz jest ostry i nasycony kolorami, czcionka wyraźna. Stoi za tym kilka unikalnych wynalazków Matroxa, zarówno w dziedzinie własnych procesorów jak i oprogramowania.

Oczywiście inwestycja w tę kartę i podłączenie jej do mizernych monitorów raczej nie ma sensu. To oznacza, że musimy brać pod uwagę także zakup dwóch - w miarę możliwości identycznych - ekranów o przekątnej przynajmniej 18 cali i o minimalnej rozdzielczości 1280×1024 pikseli. O zaletach monitorów LCD nie ma sensu tu mówić ani namawiać nikogo do ich zakupu.

Karta P650 była testowana na parze 17-calowych monitorów VGA marki NEC (MultiSync 95) i - pominąwszy różnej natury kolizje z sąsiadującymi głośnikami - jak na moje wymagania obraz był znakomity, znacząco lepszy od produkowanego przez poprzednika ATI Radeon All-In-Wonder 128. W następnym etapie testu karta P650 karmiła dwa 18-calowe ciekłe kryształy (Sony SDM-X82), które akceptują sygnały zarówno cyfrowe, jak i analogowe. Ludzie, kto raz siądzie przed dwoma ekranami dobrej jakości, sterowanymi w dodatku technologią Matroxa, ten wpadł jak śliwka w kompot. Jeszcze jedna dziura w karcie kredytowej...

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Jakby tego było mało, karalnie zamożni szaleńcy (albo profesjonaliści) mogą sobie przy pomocy karty Millennium P650 zafundować wirtualne studio na trzy monitory. Mowa tu o opcji TripleHead, będącej na wyposażeniu wszystkich pozostałych kart z rodziny Matrox Parhelia/Millennium, i między innymi z tego powodu droższych. TripleHead upgrade zawiera adaptery kablowe do połączenia karty z trzema monitorami VGA i specjalny klucz programowy dokonujący zmian w ustawieniach BIOS-u karty. Ten luksus kosztuje 90 dolarów ekstra. Tu trzeba jednak wyjaśnić, że technologia TripleHead nie jest dokładnym odpowiednikiem DualHead, która zapewnia dwa niezależnie konfigurowane źródła sygnału wideo, cyfrowe lub analogowe. TrippleHead to po prostu jeden ekran trzykrotnie rozciągnięty horyzontalnie i tylko dla monitorów analogowych. Osiągi determinowane są zdolnościami najsłabszego ogniwa w tercecie monitorów, szczególnie na polu częstotliwości odświeżania. Warto zatem podłączyć trzy jednakowe (przynajmniej parametrami) aparaty. W rezultacie możemy się cieszyć powierzchnią użytkową o wymiarach do 3840×1024 pikseli, to znaczy po 1280×1024 pikseli na każdy z trzech monitorów. Dla przeciętnego użytkownika w domowym projekcie to już może zakrawać o przesadę, ale w profesjonalnym studiu, które m.in. zajmuje się udźwiękowieniem obrazu ruchomego, trzeci ekran dla wideo jest koniecznością.

Podsumowanie Matrox Millennium P650

Millennium P650 to najmłodszy i - z ekonomicznych powodów - najskromniejszy członek rodziny eleganckich kart graficznych marki Matrox. Tuż przed oddaniem tego artykułu do redakcji firma zaanonsowała lilipucią wersję tej karty, przewidzianą dla stacji dokujących laptopów lub pecetów z rodziny tzw. small form factor. Karta jest po prostu niższa, z krótszą szyną krawędziową i - niestety - z wiatrakiem. Tym niemniej dla wielu z nas, szczególnie mobilnych, może to być opcja interesująca, chociażby ze względu na cenne walory wielomonitorowej dystrybucji wideo.

Polecam gorąco tę kartę każdemu, kto opiera swoją działalność muzyczną o komputer i ma już dość beznadziejnej przepychanki na ekranie monitora.     

EiS 10/2004

Producent
Matrox
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó