PSPaudioware oldTimer
Programiści z firmy PSPaudioware nie próżnują. Premiery produktowe rzadko są ich udziałem, jednak narzędzia, które opuszczają ich kuźnię, robią sporo zamieszania na rynku profesjonalnych procesorów wtyczkowych, a ich sława odbija się echem w pracowniach producentów urządzeń sprzętowych. Nie inaczej jest tym razem. PSP oldTimer to prosty w obsłudze kompresor z funkcją nasycenia brzmienia poprzez emulację układów lampowych, oferujący klasyczną charakterystykę kompresji. Pomimo legendy, która głosi, że procesor był inspirowany tajemniczym znaleziskiem wśród analogowych "rupieci" likwidowanej stacji radiowej, oldTimer nie był wzorowany na żadnym konkretnym urządzeniu.
Mój pierwszy kontakt z tym procesorem był dość osobliwy. Z ciekawości pobrałem wersję demonstracyjną oldTimera ze strony PSPaudioware. Początkowo posądzałem procesor o bliskie pokrewieństwo ze słynnym Vintage Warmerem, tym większe było moje zaskoczenie, kiedy już po chwili odkryłem, że oldTimer to całkowicie inna bestia, oferująca odmienny charakter kompresji. Natychmiast zauważyłem, że brzmi wyjątkowo muzycznie i miękko, przyjemnie pompując przy ostrzejszych ustawieniach.
Trzy duże gałki...
Kompresor oferuje dość szeroki zakres regulacji głębokości kompresji, tj. od 1,2:1, mającego zastosowanie przy "klejeniu" miksów, aż do 10:1. Służący do zmiany tych ustawień manipulator jest siedmiopozycyjny. Rozwiązanie niegłupie i w wielu sytuacjach ułatwia podjęcie decyzji co do najwłaściwszego ustawienia - wszak różnica pomiędzy trybem 6:1 a 10:1 jest znacząca. Dla wartości poniżej 2:1 kompresor reaguje wyjątkowo spokojnie na sygnał, odrobinę go kompresując jeszcze przed przekroczeniem ustalonego progu, co pozwala porównać jego działanie do trybu Over Easy, opracowanego przez firmę dbx. W przypadku wyższych wartości mamy do czynienia z bardziej oldskulową wersją miękkiego kolana, która pozwala ocalić znaczną ilość transjentów.
Dokładnych ustawień dokonuje się za pomocą trzech regulatorów: TIME (czas), COMPRESSION (próg działania) oraz OUTPUT (poziom wzmocnienia sygnału po kompresji). Ustawienia tego pierwszego w zakresie od 0 do 3 są zalecane do obróbki materiału perkusyjnego, wartości z przedziału od 4 do 7 odpowiadają zakresowi działania większości kompresorów optycznych oraz lampowych, a przekręcenie gałki w okolice dziesiątki umożliwia "wygładzanie" sygnału. Można narzekać na brak oddzielnych regulatorów czasu ataku i powrotu kompresora, ale producent przekonuje, że to właśnie odpowiedni dobór zależności pomiędzy nimi stanowi o wyjątkowym charakterze tego procesora.
Nisko ustawiony próg działania (czyli wysokie wartości parametru Compression) pozwala uzyskać maksymalne tłumienie rzędu 30 dB i tyle właśnie wynosi zakres regulacji wzmocnienia (Output). Jednocześnie producent przestrzega, że wyzerowanie tego pierwszego nie oznacza całkowitej bezczynności procesora.
Wtyczka działa w dwóch trybach: Clear i Valve. W przypadku tego ostatniego przetwarzany sygnał jest nasycany w sposób typowy dla dobrej klasy urządzeń lampowych. Stopień tego nasycenia i jego charakter zależy w dużym stopniu od głośności przetwarzanego sygnału.
Na pokładzie oldTimera nie znajdziemy funkcji automatycznej kompensacji głośności, ale i nie jest ona szczególnie potrzebna. Chodzi przecież o to, by kierować się przede wszystkim brzmieniem. Procesor wyposażony został w wirtualny wychyłowy wskaźnik redukcji, który pomaga odnaleźć właściwy poziom wzmocnienia.
Brzmienie
Licząca ok. 30 presetów lista pokrywa większość potencjalnych zastosowań tego procesora. Znajdziemy tu ustawienia będące dobrym punktem wyjścia do obróbki ścieżek wokalnych, basu, różnych elementów perkusyjnych oraz kompletnych miksów.
W pierwszej kolejności eksperymentom poddałem próbki stopy. Za pomocą oldTimera mogłem nie tylko z łatwością zapanować nad basowym pomrukiem, ale także nieco zaokrąglić głuche brzmienie niektórych sampli. OldTimer dobrze poradził sobie także z basem - przypilnował jak należy fraz granych klangiem, nie pozbawiając ich przy tym dynamiki. Podczas kompresji wokali doceniłem łagodną naturę kompresji. Głos brzmiał najlepiej przy dość dużych wartościach Ratio - wówczas sprawiał wrażenie dobrze kontrolowanego i bliskiego. Korzystając z presetów Vox i Pop Rock Vocal uzyskałem brzmienie świetnie mi znane z setek płyt rockowych.
Nie gorzej oldTimer radzi sobie ze złożonym materiałem muzycznym. Preset Glue Things Together spełnia zawartą w nazwie obietnicę - po prostu "skleja" miks, którego poziom średni zostaje nieco podniesiony, a barwa subtelnie ocieplona. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że dźwięk wydaje się bliższy i szlachetniejszy. Delikatnie wygładzane jest bowiem najwyższe pasmo, co predestynuje procesor do walki z ostrym, cyfrowym brzmieniem - i tu upatruję także jego zastosowania. Na koniec testów wtyczkę poddałem jeszcze jednej próbie: umieszczając jego instancję na każdej ścieżce w miksie. Efekt tego zabiegu mógłbym porównać do przepuszczania nagrania przez sumator analogowy (przykład tego i innych eksperymentów znajdziesz na naszej płycie DVD).
Jak każdy działający w czasie rzeczywistym kompresor oldTimer nie najlepiej radzi sobie jedynie w sytuacjach, w których przychodzi mu zmierzyć się z zadaniem duszenia mocnego sygnału. Nawet przy minimalnych ustawieniach czasu (TIME) reaguje z pewnym opóźnieniem, podobnie zresztą jak urządzenia oparte o fotorezystory. W roli bezlitosnego limitera zatem raczej się nie sprawdzi. Pompowanie w wykonaniu oldTimera jest jednak wyjątkowo miękkie - dźwięk faluje w sposób charakterystyczny dla bus-kompresorów znanych z konsolet marki SSL. OldTimer zachowuje się jak analogowy kompresor, lecz dźwięk nie traci przy tym na otwartości i szczegółowości. O ile trudno było mi znaleźć ustawienia odpowiednie dla klubowych rytmów, w których kompresor nieco zbyt entuzjastycznie reagował na uderzenia stopy, o tyle pętle zagrane na kongach i innych latynoskich instrumentach zyskiwały w kontakcie z oldTimerem na prezencji.
Efekt wzbogacenia dźwięku o typowe dla urządzeń lampowych zniekształcenia jest wyjątkowo subtelny i muzyczny. Dlatego kompresję w trybie Valve można śmiało aplikować w stosunku do wielu różnych elementów miksu, bez obawy, że nagranie zostanie nadmiernie ocieplone (tzw. "efekt buły"). Jedynie w przypadku obróbki nagrania lektorskiego oraz overheadów bardziej odpowiadało mi całkowicie neutralne brzmienie trybu Clear.
W pełni funkcjonalne, 14-dniowe demo można pobrać ze strony producenta (sprzętowy klucz nie jest potrzebny do uruchomienia wtyczki). Przypominamy też, że dla właścicieli innych produktów PSP przewidziane są duże rabaty.
Nasze spostrzeżenia
+ klasyczny charakter kompresji+ niezwykle muzyczne brzmienie w trybie lampowym
+ przydatny do obróbki pojedynczych śladów i całych miksów
+ trudno go przesterować
+ działa bez latencji
- brak toru Side-Chain oraz filtru górnoprzepustowego
Podsumowanie
Przedmiot niniejszego testu to wiele wybaczający kompresor, który dobrze znosi nawet najbardziej ekstremalne ustawienia, a to przecież cecha najlepszych procesorów analogowych. Nie ujawnia tendencji do przesterowania ani spłycania brzmienia. Jego efektywność, mierzona średnim poziomem sygnału podniesionego następnie do cyfrowego zera, jest mniejsza niż innych stylizowanych na klasyczne kompresorów, co jednak jest kompensowane okrąglejszym brzmieniem, które łatwiej odnajduje miejsce w miksie. Wobec ogromnej liczby dostępnych całkowicie za darmo procesorów wtyczkowych, to właśnie owa "analogowa dusza" stanowi wyróżnik tego procesora, który w cenie poniżej 300 złotych wydaje się nie mieć godnego konkurenta. Dlatego z czystym sumieniem możemy przyznać mu nasz znak jakości - Nasz Typ.
Wymagania systemowe: Windows XP SP2/Vista (×32/×64)/Windows 7 (×32/×64) lub Mac OSX 10.4, 10.5, 10.6 lub nowszy, procesor Intel/AMD lub PowerPC G4/G5, 512 MB pamięci RAM, program hostujący wtyczki w formacie VST, AU lub RTAS (ProTools TDM/LE 7.3 lub nowszy).
Architektura: 64-bitowa, obsługa 32- i 64-bitowych strumieni cyfrowego dźwięku.
Maksymalna częstotliwość próbkowania: 192 kHz.
Cena: 99 USD