KORG SV-1 - pianino sceniczne

Sprzęt estradowy | 29.04.2010  | Maciej Polański
Marka:  KORG
Nasz Typ

Są takie instrumenty, które po prostu się nie starzeją. Co więcej, za sprawą kolejnych pokoleń, wykorzystujących je w nowych gatunkach muzycznych, co jakiś czas przeżywają kolejną młodość, windując ceny od lat nieprodukowanych egzemplarzy na serwisach aukcyjnych. Niektórzy lubią ich brzmienie tak bardzo, że w swojej fonotece umieszczają wyłącznie albumy zespołów, które wykorzystują je w swoim repertuarze. Mowa o klasycznych pianinach elektromechanicznych, takich jak Rhodes, Wurlitzer czy Clavinet. Mamy kolejny powód, by rozkochać się w ich brzmieniu na nowo, a to za sprawą nowego modelu stage piano, a właściwie Stage Vintage Piano SV-1 firmy Korg.

Jak sama nazwa wskazuje, nowy instrument Korga ma za zadanie emulować brzmienie starych pianin elektrycznych, klawikordów, a także organów i innych instrumentów elektronicznych. W pamięci urządzenia zapisanych jest sześć banków po sześć brzmień każdy. Użytkownik może je ubarwiać za pomocą szeregu efektów modulacyjnych. Instrument wyposażono też w blok modelowania brzmienia wzmacniaczy lampowych oraz towarzyszących im kolumn głośnikowych.

Korg SV-1 - pierwsze wrażenie

O ile nikogo już nie dziwi przenoszenie części procesu produkcji na Daleki Wschód (montażem SV-1 zajęli się Chińczycy), o tyle zaskoczyła mnie informacja, że instrument zaprojektowany został przez włoski oddział firmy Korg. Instrument jest dość ciężki (co nie jest zaskoczeniem w przypadku instrumentów z klawiaturą ważoną), lecz solidnie wykonany, choć jego obudowę tylko częściowo wykonano z metalu. Manipulatory obrotowe są dobrze umocowane i stawiają dość duży opór (w szczególności 6-pozycyjne przełączniki), więc powinny wytrzymać brutalne traktowanie w warunkach koncertowych. Brak uchwytów oznacza, że do wygodnego przenoszenia niezbędny będzie zakup twardego futerału (znajdziemy taki w ofercie firmy Korg). Stage Vintage Piano uzbrojono w dynamiczną klawiaturę fortepianową RH3 – Real Weighted Hammer Action 3, przy czym instrument jest dostępny w wersji z klawiaturą 73-klawiszową lub "fortepianową", 88-klawiszową. Ta większa wersja ma bordowe boki i czarny top – na tym różnice pomiędzy instrumentami się kończą. Klawiatura odznacza się bardzo dobrą akcją, jest szybka i nie za twarda. Doskonale więc nadaje się do gry na wszelkiego rodzaju pianinach. Stosunkowo łatwo też za jej pomocą zagrać funkowe riffy na klawinecie. Osoby przyzwyczajone do "miękkiej" klawiatury syntezatorowej nie powinny narzekać. Nie jest jednak stworzona do grania organowych solówek, ale jak już widać na pierwszy rzut oka, barwy sekcji Organ stanowią jedynie uzupełnienie wachlarza emulacji.

Na tylnym panelu umieszczono zarówno wyjścia niesymetryczne w postaci złączy TS 1/4", jak i symetryczne wyjścia XLR, co eliminuje konieczność korzystania z DI-boksów na scenie. Instrument wyposażono także w dwa wejścia audio TS 1/4", jednak doprowadzony do nich sygnał nie podlega obróbce przez pokładowe procesory efektów i nie można go przyciszyć z poziomu instrumentu. Regulator głośności jest zaś wspólny dla wszystkich wyjść, w tym także umieszczonego z przodu wyjścia słuchawkowego. Ponadto instrument wyposażono w gniazda MIDI IN i OUT, a także port USB/MIDI. Do instrumentu można podłączyć trzy kontrolery nożne: dwa przełączniki i jeden kontroler ciągły, przy czym jedno z wejść jest na stałe przypisane do funkcji Sustain (Damper Pedal).

Korg SV-1 - witamy na pokładzie

Czytelny panel podzielony jest na sekcje wyboru barwy i poszczególne bloki efektów. Centralnie umieszczone klawisze służą do przywoływania maksymalnie ośmiu ulubionych ustawień. Każdy z 36 presetów fabrycznych przywoływany jest wraz ze wszystkimi ustawieniami klawiatury i efektów. Pierwsze dwa banki to barwy elektrycznych pian. Oprócz brzmienia najsłynniejszego modelu Rhodes z 1975 roku na pokładzie SV-1 znalazły się elektryczne piana z lat 60., doskonała emulacja słynnego DX7, kilka interesujących kombinacji wyżej wymienionych instrumentów, a nawet jeden z pierwszych samplowanych przez firmę Korg fortepianów, oznaczony symbolem SG-1D. Trzeci bank zawiera brzmienia klawinetu, które do złudzenia przypominają D6 firmy Hohner z różnymi ustawieniami rejestrów – od neutralnego po efektowne funkowe brzmienie à la Superstition Stevie’ego Wondera. Ostatnia w zestawie barwa syntetycznego klawinetu przywołuje skojarzenia z nagraniami z gatunku progresywnego rocka późnych lat 70. Czwarty bank kryje brzmienie japońskiego fortepianu koncertowego (producent nie zdradził jego nazwy), trzy odmiany pianina i dwie kombinacje barwy fortepianowej z rozlewającymi się w przestrzeni padami smyczkowym lub syntetycznym.

Kategoria organów zdominowana została przez barwy rockowe, takie jak emulacja Vox Continental i jego włoskiej odmiany czy amerykańskie lampowe organy, z gry na których słynął Garth Hudson. Trzy pozostałe emulacje stanowią pochodną organów z wirującymi zębatymi kółkami. Tylko jedno ustawienie określiłbym jako stricte jazzowe. Ostatni bank zawiera barwy smyczkowe, syntetyczne trąbki i chóralny pad. Jedna z barw stanowi dokładną replikę tej, której użyto w utworze Jump zespołu Van Halen.

Efekty Korg SV-1

Rozmieszczenie sekcji efektów odpowiada drodze, jaką pokonuje sygnał każdego wybranego instrumentu, poczynając od 3-pasmowej korekcji. W przypadku większości fabrycznych presetów jest ona załączona, a producent wykorzystał jej potencjał, by uwypuklić charakterystyczne cechy każdego instrumentu. Brzmienie korektora jest muzyczne i jest on dość skuteczny – nawet niewielkie podbicie jest zauważalne i może przynieść znaczącą poprawę brzmienia. W sekcji efektów przedwzmacniacza znajdziemy kompresor, który pozwala wzmocnić atak oraz wydobyć wszelkie przydźwięki i zabrudzenia, symulator wzmacniacza, tremolo, wibrato oraz jego bardziej radykalną odmianę pod postacią algorytmu U-Vibe i Vox Wah. Ten ostatni znakomicie sprawdza się nie tylko z brzmieniem klawesynu, ale także ubarwia grę na elektrycznych pianinach. Można nim sterować za pośrednictwem kontrolera nożnego. Jedyny minus: wszystkie efekty, z wyjątkiem stereofonicznego tremolo, są monofoniczne, co może zniechęcać do ich wykorzystania w odniesieniu do stereofonicznych barw fortepianowych czy syntezatorowych.

Trzecia sekcja to silnie akcentowany przez producenta "reaktor lampowy" – Valve Reaktor. Jego zadaniem jest dodanie do sygnału przyjemnych dla ucha zniekształceń oraz różnych odcieni przesteru. Zadanie to powierzono lampie 12AX7, która, choć sama nie świeci, podświetlona od wewnątrz dodaje instrumentowi uroku. Reaktor świetnie sprawdza się w odniesieniu do barw Rhodes, które dzięki niemu brzmią jak samplowane wprost ze starej soulowej płyty. Zakres regulacji jest duży, lecz wiarygodne rezultaty można uzyskać ustawiając potencjometr DRIVE w pierwszej kwarcie. W przypadku niektórych barw ustawienie na "3" brzmi jak gitarowy distortion. To samo dotyczy symulacji wzmacniacza organowego, który mocno rozkręcony zaczyna brzmieć cyfrowo i nieprzyjemnie. Jednak już samo przepuszczenie dźwięku przez ten blok zmienia jego charakter, a "zerowe" ustawienie uwiarygodnia nieco zbyt pełne barwy organowe.

Blok efektów modulacyjnych obejmuje dwa rodzaju chorusa, dwa typy phasera, flanger i ciekawą symulację efektu wirujących głośników Leslie. Najbardziej do gustu przypadł mi pierwszy na liście chorus, ponieważ wprowadza do sygnału falowanie przypominające cykliczne odstrajanie dźwięku. Przepuszczone przez niego instrumenty brzmią tak, jak gdyby zostały nagrane na nieco zużytą taśmę magnetofonową. Pozostałe efekty dobrze spisują się w swojej roli, lecz nie odciskają na brzmieniu własnego charakteru.

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Na końcu łańcucha nie mogło zabraknąć efektów przestrzennych. Cztery typy pogłosów i dwie odmiany delaya powinny zadowolić każdego klawiszowca. Dwa efekty to emulacje klasycznych rozwiązań: pogłos sprężynowy (Spring) i taśmowe echo (Tape Delay). Funkcja nabicia tempa (przycisk TAP) dostępna jest wyłącznie dla stereofonicznej wersji "zwykłego" delaya. Mam też to samo zastrzeżenie do tego bloku, co w odniesieniu do sekcji wzmacniacza: charakterystyka potencjometru regulacji głębokości efektu (DEPTH) jest taka, że już przy ustawieniu na "1" pojawia się duży pogłos. Na pokładzie SV-1 pracuje także "niewidzialny" kompresor/limiter, który ogranicza ryzyko wystąpienia przesteru. Procesor jest włączony dla większości barw, lecz można go dezaktywować z poziomu edytora komputerowego. Algorytmy efektów brzmią atrakcyjnie i na ich jakość nie powinni narzekać ani realizatorzy FOH, ani pracujący w studiu nagrań muzycznych.

Korg SV-1 - prawdziwe doświadczenie

Fabryczne presety maskują nieco matowy charakter brzmienia większości instrumentów elektroakustycznych. Prawdziwe ich oblicze zobaczymy jednak po wyłączeniu efektów. Emulacje barw pianin elektrycznych i klawinetu są bardzo zbliżone pasmowo do oryginałów. Największą frajdę sprawiło mi granie w słuchawkach, ponieważ usłyszałem w nich to, co umknęło mi przy odsłuchu na monitorach bliskiego pola. Okazuje się, że producent zadbał o każdy szczegół brzmienia: słychać uderzenia młoteczków w struny, dźwięk po odjęciu rąk z klawiatury, a nawet rezonans pojawiający się podczas tłumienia strun. Owe artefakty ujęte zostały w ramach technologii Real eXperience, która w założeniach producenta ma tworzyć dźwiękowy hologram emulowanego instrumentu. Najbardziej jednak zaskoczony byłem tym, że dźwięk towarzyszący powrotowi młoteczka do pozycji wyjściowej był tym głośniejszy, im szybciej zwalniałem klawisze, nawet wówczas gdy wciskałem je tak delikatnie (i dociskałem), że wirtualne struny nie były pobudzone do drgań. Kiedy gwałtownie odjąłem rękę od klawiatury, nie tylko zobaczyłem jak klawisz odbija się od ogranicznika i odrobinę zapada ponownie, ale też usłyszałem TEN dźwięk! Co więcej, dźwięki mechaniczne łączą się z tymi, jakie wydają tłumione struny czy metalowe pręty (w przypadku Rhodes). Kiedy zaś zdecydowałem się bardzo delikatnie zwolnić wciśnięte akurat klawisze, zapanowała cisza... Real eXperience zaprzęgnięto do odtworzenia charakteru większości barw instrumentów elektroakustycznych i fortepianowych.

Żadna znana mi klawiatura MIDI, w połączeniu z nawet najbardziej rozbudowanym ROMplerem, nie daje takich możliwości, jakie oferuje ta unikalna technologia. Dzięki niej wykreowano niezwykle atrakcyjne w odbiorze barwy pianina Rhodes i Wurlitzera. Emulacja tego ostatniego jest najlepszą, z jaką się kiedykolwiek spotkałem. Wrażenie ogromnej dynamiki potęguje dodatkowo pokładowy symulator wzmacniaczy. Świetnie brzmi także klawesyn. Na tym instrumencie po prostu chce się grać. Fortepian również brzmi bardzo wiarygodnie. Początkowo jego okrągłe brzmienie wydawało mi się nieco zbyt ciemne, jednak zmieniłem zdanie, kiedy zagrałem kilka pasaży forte. A co z pozostałymi instrumentami? Może wydawać się, że sześć barw w sekcji "Inne" to zbyt mało, by jakkolwiek brać je pod uwagę przy zakupie. Tym bardziej byłem mile zaskoczony ich dobrą jakością i przestrzennym brzmieniem. W szczególności oczarowały mnie barwy smyczkowe: po uderzeniu akordów dźwięk jest bez przerwy animowany, przez co sprawia wrażenie organicznego. Smyczki brzmią atrakcyjnie zarówno grane legato, jak i stacatto. Organy brzmią jak z dobrej klasy instrumentu typu workstation. Brak możliwości sterowania rejestrami wyklucza je z poważnych występów jazzowych, jednak w muzyce pop i rockowej powinny zabrzmieć rasowo. Atutem instrumentu jest także dość głośny i czysty sygnał na wyjściu (o ile celowo go nie zabrudzimy).

Nasze spostrzeżenia

+ znakomite, pełne charakteru i (na życzenie) odgłosów mechanicznych brzmienie wielu modeli pianin elektrycznych i klawinetu
+ część odgłosów mechanicznych uzależniona jest od szybkości zwalniania klawiszy
+ możliwość kształtowania barwy przy jednoczesnym wykorzystaniu sześciu procesorów
+ muzyczne brzmienie pokładowego symulatora wzmacniaczy z lampowym stopniem wzmocnienia
+ atrakcyjne wzornictwo
+ interfejs bez ukrytych menu
+ edytor pozwalający na precyzyjne ustawienia dodatkowych parametrów efektów/strojenia
+ możliwe stosowanie technik half-pedalling
+ symetryczne wyjście
– monofoniczna sekcja PRE FX (z wyjątkiem efektu Tremolo)
– brak możliwości kształtowania barw organowych z użyciem rejestrów

Podsumowanie

Korg SV-1 jest pięknie wykonany, znakomicie brzmi, a paleta jego barw jest nad wyraz szeroka (pomimo dość ubogiego zestawu parametrów podlegających regulacji z poziomu panelu instrumentu). Producent nie poprzestał na odtworzeniu brzmienia oryginalnych instrumentów, ale zadał sobie trud prześledzenia "patentów" ich wirtuozów na brzmienie oraz sposobów, w jaki miksowano je kilkadziesiąt lat temu. Na drodze tych poszukiwań powstały trzy tuziny świetnych presetów.
Sześć pokładowych procesorów efektów pozwala uzyskać zarówno matowe, warczące, jak i "dzwonkowate" w wysokich rejestrach barwy elektrycznych pianin. Lekko przesterowany klawesyn można nie tylko przemiatać filtrem wah-wah za pomocą kontrolera nożnego, ale także utopić w morzu pogłosu sprężynowego. Fortepian brzmi wiarygodnie, a barwy organowe i smyczkowe uzupełniają bogatą kolekcję fabrycznych presetów. Działający na pokładzie SV-1 "reaktor lampowy" pozwala odtworzyć owo lekko przesterowane brzmienie, uwiecznione na tysiącach nagrań jazzowych i funkowych.
O SV-1 można myśleć jak o zestawie klasycznych instrumentów, podłączonych poprzez ulubione gitarowe kostki do lampowego wzmacniacza oraz nieco staromodnych efektów przestrzennych. Istotne jest też to, że prosty interfejs pozwala całą uwagę skupić na grze, a dzięki edytorowi komputerowemu [patrz ramka "Edytor barw" – przyp. red.] w warunkach studyjnych brzmienie wzmacniacza i efektów można precyzyjnie dostroić, bez sięgania po zewnętrzne procesory. Zróżnicowanie wysokości, na jakiej zostały umieszczone potencjometry, oraz rodzajów otaczających je pierścieni świetlnych gwarantuje komfortową obsługę instrumentu nawet w całkowitych ciemnościach.
Jeśli chcecie w swoich nagraniach wskrzesić ducha minionych dekad, koniecznie przyjrzyjcie się bliżej temu ciekawemu instrumentowi. Za zestawienie dwóch unikalnych technologii – Real eXperience i Valve Reactor – oraz za muzyczne brzmienie Korg SV-1 otrzymuje redakcyjny znak jakości: Nasz Typ.


Polifonia: 80-głosowa.
Klawiatura: ważona, 73 lub 88 klawiszy.
Strojenie: ±12 półtonów, strojenie dokładne, 8 krzywych reakcji na siłę uderzenia w klawiaturę.
Synteza: EDS (Enhanced Definition Synthesis); RX (Real eXperience).
Banki brzmień: 6 (Electric Piano 1, Electric Piano 2, Clav, Piano, Organ, Other); 6 presetów w każdym banku.
Presety użytkownika: 8 us­ta­wień szybkiego przywoływania.
Efekty: korektor (3-zakresowy); Pre FX (Comp, Boost, U-Vibe, Vibrato, Tremolo, Vox Wah); symulator brzmienia wzmacniaczy (Amp 1–5, Organ Amp); Modulation FX (Chorus 1–2, Phaser 1–2, Flanger, Rotary Speaker); Reverb/Delay (Depth Knob; Room, Plate, Hall, Spring, Tape Echo, Stereo Delay).
Wyjścia: 2×TS 1/4", 2×XLR, słuchawkowe TRS 1/4".
Wejścia: 2×TS 1/4".
MIDI: MIDI In/Out, port USB/MIDI; wejścia Damper, Pedal 1, Pedal 2.
Wymiary: 1.143×347×155 mm (SV-1/73) 1.354×347×155 mm (SV-1/88).
Waga: 17,4 kg (SV-1/73); 20,5 kg (SV-1/88).
W zestawie: stojak na nuty, pedał sustain Korg DS-2H.
Cena: 7.498 zł

Cena
7498,00 zł
Producent
KORG
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
maj 2010
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó