RCF ART 725-A - aktywny zestaw głośnikowy
Gdy mowa o aktywnych zestawach głośnikowych w obudowie z tworzywa, to raczej trudno o bardziej klasyczne produkty niż seria ART włoskiego giganta RCF. Nowe wcielenie tych legendarnych systemów właśnie pojawiło się na rynku.
Seria ART 7 reklamowana jest hasłem "ewolucja w technologii, rewolucja w dźwięku". Przyjrzyjmy się więc bliżej nowościom zastosowanym w ART 7 i efektom, jakie przyniosły one w praktyce.
Opis
Zestaw ART 725-A to klasyczny pod względem konstrukcji akustycznej dwudrożny zestaw głośnikowy z wbudowanymi wzmacniaczami, pracującymi w trybie bi-amp. Każdy z dwóch przetworników ma własny wzmacniacz mocy, a sygnały zasilający te wzmacniacze są kontrolowane przez blok, w skład którego wchodzi zwrotnica, układ korygujący fazę, układy kontrolujące dynamikę oraz układy zabezpieczające przetworniki przed przesterowaniem i uszkodzeniem. Do przetwarzania niskich tonów służy 15-calowy woofer z cewką o średnicy 3,5", a do przetwarzania tonów wysokich ciśnieniowy driver z 2-calową tytanową kopułką (cewka przetwornika ma średnicę 2,5", czyli niewiele mniej niż cewka woofera!), współpracujący z falowodem o rozproszeniu dźwięku 90×60 stopni. Ten ostatni został bardzo zgrabnie wkomponowany w panel czołowy zestawu.
Konstruktorzy ART 7 jako jedno z głównych zadań postawili sobie zbudowanie zestawów o dużej mocy i efektywności, a jednocześnie charakteryzujących się niewielką wagą. W związku z tym stało się oczywiste, że należy zastosować głośniki z magnesem neodymowym, które zapewniają wysoką skuteczność, ważąc znacznie mniej niż głośniki z magnesami tradycyjnymi. Jednocześnie zdecydowano się na wykorzystanie wzmacniaczy mocy pracujących w klasie efektywniejszej niż tradycyjna AB, dostarczających moc 500 watów do woofera i 250 watów do drivera. W sumie głośniki przetwarzają 750 watów mocy, pozwalając na uzyskanie maksymalnego SPL wynoszącego 131 dB (pomiar w odległości 1 metra od zestawu). Zgodnie z ideą "odchudzenia", wzmacniacze otrzymują napięcie z zasilacza impulsowego. Elementy wykonawcze wzmacniaczy nie wymagają zaawansowanego systemu chłodzenia, dlatego ART 725-A ma zgrabnie wkomponowany w tylny panel radiator o niezbyt głębokim użebrowaniu, rozgrzewający się w czasie pracy do temperatury niewiele wyższej od temperatury naszego ciała. Przy okazji warto zwrócić uwagę na materiał, z jakiego wykonano tylny panel i wchodzący w jego skład radiator. W przeciwieństwie do wielu innych tego typu zestawów, w których zastosowano dość toporne i niekiedy zupełnie nieobrobione aluminium, tutaj mamy do czynienia ze świetnym jakościowo stopem, który w dotyku przypomina gładki plastik. Z takiego samego materiału wykonano też uchwyty do przenoszenia (jeden u góry, dwa z boku), wykładając je od wewnątrz warstwą miękkiego, przeciwpoślizgowego tworzywa. Cóż tu dodać... Przyglądając się uważniej ART 725-A, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z technologią kosmiczną, tak pod kątem wyglądu, materiałów, jak i jakości wykonania.
Opisywany zestaw może pracować zarówno w pozycji pionowej, jak i w poziomej, pod kątem, w charakterze klasycznego monitora podłogowego. Można go umieścić na typowym statywie głośnikowym, korzystając z metalowego gniazda wbudowanego w dolnej części obudowy. Producent nie przewidział możliwości ustawiania jednego zestawu na drugim, ale nie zapomniał o dwóch nagwintowanych otworach (jeden u góry i jeden u dołu), z pomocą których można mocować ART 725-A w opcjonalnych uchwytach podwieszających.
Fascynujące jest to, że zestaw o mocy 750 watów, zdolny wytwarzać ciśnienie dźwięku na poziomie 131 dB i pracujący w paśmie 45 Hz-20 kHz, waży niecałe 20 kilogramów. W dodatku rozmieszczenie uchwytów, ich ergonomia, odpowiednie wyważenie konstrukcji i brak jakichkolwiek wystających elementów sprawia, że przenoszenie ART 725-A jest bardzo łatwe. Od razu widać pracę włoskich projektantów. W tym miejscu nie od rzeczy będzie wspomnieć, że zestawy ART 7 są nie tylko projektowane, ale i w całości produkowane we Włoszech.
Tylny panel ART 725-A nie grzeszy nadmiarem przyłączy i manipulatorów. Znajdziemy tu wejście liniowe w postaci gniazda Neutrik Combo (to kolejny dowód na to, że nie ma mowy o żadnych oszczędnościach kosztem jakości) i towarzyszące mu, buforowane wyjście równoległe XLR, służące do wysłania sygnału na kolejne zestawy w systemie nagłośnieniowym. Buforowane, to znaczy takie, które nie jest bezpośrednio połączone z wejściem. Mówiąc inaczej - dotknięcie palcem do wyprowadzeń gniazda LINK nie sprawi, że w głośnikach usłyszymy przykry przydźwięk. To gniazdo jest jednokierunkowe, czyli tylko wysyła sygnał. Takie rozwiązanie pociąga za sobą dodatkowe koszty, ale zwiększa dynamikę przetwarzania i zmniejsza niebezpieczeństwo wystąpienia zakłóceń w przypadku łańcuchowego łączenia kolejnych zestawów.
Z tyłu zestawu znajdziemy też potencjometryczny regulator czułości wejściowej oraz zestaw diod sygnalizujących status systemu (włączenie zasilania, obecność sygnału na wejściu, aktywność limitera, odłączenie głośników). Diody świecą dość niemrawo, zatem w jasnym oświetleniu słonecznym będziemy mieli problem z kontrolą ich stanu. Na tylnym panelu znajdziemy też przycisk FLAT/BOOST, który pełni funkcję układu typu kontur, podbijającego najniższe i najwyższe częstotliwości.
Gramy!
Po dokonaniu pomiarów (patrz wykres na poprzedniej stronie) nie mogłem się wręcz doczekać chwili, kiedy będę mógł podłączyć ART 725-A i wypróbować je w praktyce. Okazja trafiła się dość szybko - zestawy miały możliwość pracować jako odsłuch podczas koncertu klubowego i jako nagłośnienie główne na wolnym powietrzu (szczęśliwie z początkiem listopada dopisała pogoda i można było takie testy przeprowadzić).
Zacznijmy od pracy na wolnym powietrzu. Mając dwa ART 725-A można bez kłopotu nagłośnić muzykę mechaniczną i graną na żywo w odległości do 20 metrów od sceny. Zestawy wytwarzają dynamiczny dźwięk, który nie wykazuje żadnych tendencji do dławienia się przy mocniejszym wysterowaniu, pracują bardzo naturalnie, oferując ładne, szerokie i pełne pasmo. W sygnale emitowanym przez ART 725-A nic nie irytuje, a horny zapewniają bardzo szerokie rozproszenie wysokich tonów w poziomie. Rozproszenie w pionie (głównie powyżej osi) jest nieco słabsze, dlatego warto zadbać o to, by zestawy znalazły się ponad głowami widzów.
Praca na wolnym powietrzu, zwłaszcza w pewnym oddaleniu słuchacza od systemu nagłośnieniowego, zawsze obnaża wszystkie wady użytego sprzętu. W tym wypadku takich nie dało się znaleźć. Dynamika, przestrzeń, punktualność i czytelność dźwięku były na najwyższym poziomie, zwłaszcza w konfrontacji z wymiarami i wagą zestawów. Opisywany produkt RCF nie jest systemem do realizacji dużych nagłośnień, ale para takich kolumn w zupełności wystarczy do koncertów klubowych i niewielkich występów na wolnym powietrzu.
Pojedynczy ART 725-A zastosowany jako odsłuch w klubie sprawdził się znakomicie. Bez utraty czytelności pozwolił wykonawcy odejść na cztery metry w głąb sceny i po dwa metry na boki. Problem sprzężeń praktycznie nie występował (mikrofon Shure SM58), a uśmiechnięta twarz wokalisty znacznie więcej mówiła o jakości odsłuchu niż dane techniczne czy pomiary.
Użycie przycisku BOOST nieprzesadnie, ale dość wyraźnie podbija niskie i wysokie tony, zwiększając klarowność przy pracy z cichszym i średnim poziomem głośności. Nie zalecałbym używania tej funkcji przy zastosowaniu ART 725-A w charakterze monitorów podłogowych, ale już przy nagłośnieniach, zwłaszcza w przypadku muzyki mechanicznej, jej aktywowanie poprawia percepcję dźwięku.
Podsumowanie
Mając od kilkunastu lat do czynienia z setkami różnego typu urządzeń do użytku studyjnego i estradowego nauczyłem się patrzeć na nie z odpowiednim dystansem. Zdarza mi się jednak od czasu do czasu pracować ze sprzętem, który zdecydowanie wybija się ponad przeciętność. Do takich urządzeń należy ART 725-A. Poza perfekcyjnym wzornictwem i wykonaniem zestaw ten oferuje bardzo dobre brzmienie, charakterystyczne dla systemów nagłośnieniowych z najwyższej półki jakościowej. Emitowany przez niego dźwięk jest wyjątkowo naturalny, nie ma w nim nic co przeszkadza w odbiorze, a jednocześnie możemy liczyć na wyrazisty, głośny przekaz. Połączenie tych elementów to sztuka, która udaje się tylko najlepszym producentom. Włoski RCF z pewnością do nich należy. Z wielką satysfakcją przyznaję opisywanemu systemowi ART 725-A znak Nasz Typ.
Wnioski z testów
+ wysoka dynamika, doskonałe brzmienie
+ sprawnie, w niesłyszalny sposób działające układy zabezpieczające
+ 750 watów w obudowie, którą uniesie nawet dziecko
+ ponadprzeciętna ergonomia
+ możliwość pracy w charakterze nagłośnienia głównego i odsłuchu
+ włoskie wzornictwo i wykonanie
+ sprawnie działający układ Boost
- słabo widoczne diody sygnalizujące stan pracy systemu
- mało stabilny mechanicznie regulator czułości wejściowej
- brak możliwości postawienia zestawów jeden na drugim
PRODUCENT
RCF, www.rcf.it
DOSTARCZYŁ
Arcade Audio, Kraków, tel. 012-420-63-00, www.arcadeaudio.com.pl
Pasmo przenoszenia (deklarowane): 45 Hz-20 kHz.
Maks. poziom SPL: 131 dB.
Kąty rozproszenia: 90×60.
Przetwornik HF: ciśnieniowy driver 2" z magnesem neodymowym, 2,5-calowa cewka.
Przetwornik LF: 15-calowy woofer z magnesem neodymowym.
Moc wzmacniaczy: 500 W (LF) + 250 W (HF).
Częstotliwość podziału: 1,2 kHz.
Wejście: liniowe, Neutrik Combo; buforowane wyjście liniowe XLR.
Wymiary: 708×437×389 mm.
Waga: 19,4 kg.
Cena: 5.385 zł
Tomasz Wróblewski