Akai RPM3

Sprzęt studyjny | 25.08.2011  | Wojciech Chabinka
Marka:  Akai

Kompaktowe monitory z interfejsem USB to bardzo wygodne rozwiązanie dla osób, które poszukują małego i funkcjonalnego systemu, za pomocą którego można też dokonać prostych nagrań. Akai RPM3 są jednym z takich produktów, oferowanym w bardzo atrakcyjnej cenie.


Z problemem zapewnienia sobie poprawnego odsłuchu audio w warunkach "polowych" zmagam się już od dawna. Nie ukrywam tu, że dotąd dawałem się jedynie nabierać na przeróżne oferty typu "super Akai RPM3lekkie", "o krystalicznym dźwięku" i tym podobne, rodem z hipermarketów. Przez to moje starania kończyły się zwykle tak samo - albo ów sprzęt po krótkim czasie odsprzedawałem, albo wręcz oddawałem komuś za darmo. Dlatego też do nowych monitorków Akai RPM3 podszedłem jak pies do jeża, czyli zarówno z ciekawością, jak i mocno ograniczonym zaufaniem.


Pierwsze wrażenia

Akai RPM3 to maleństwa, z tym jednak, że maleństwa dobrze odziane. Ich profesjonalny design powoduje, że przeglądając katalog producenta można się nieźle oszukać co do ich rzeczywistych wymiarów. Prawda jest jednak taka, że nie są one wyższe od ekranu netbooka. Konstrukcji i wykonaniu też nie można nic zarzucić - ot, średnia półka współczesnych monitorów aktywnych, zarówno co do jakości użytych materiałów, jak i pomysłu na rozmieszczenie elementów akustycznych, regulacji i przyłączy. Jest jednak jeden znaczący wyjątek. Z tyłu prawego, napędzającego całość monitorka znajdziemy port USB. Akai RPM3I to właśnie jest to, czym te maleństwa odróżniają się od całej reszty podobnych. Otóż można je wykorzystać jako interfejs audio USB. Stąd też obok owego portu znalazły swe miejsce także różne wejścia dla sygnału stereo, w tym także symetryczne.


Jak to gra?

Po trzycalowych wooferach w każdej z kolumn nie należy się spodziewać cudów, wszak jak dotąd fizyki jeszcze nikt nie oszukał. Jednak owe głośniki, napędzane mocą 10 W na stronę, doskonale poradziły sobie ze swoją skutecznością w moim pokoju (14 m2). Ich dźwięk jest bardzo klarowny, a przy tym niesłychanie, jak na takie maleństwa, selektywny w panoramie. I choć sądząc po ich wymiarach można było się tego spodziewać, to początkowo nie mogłem wręcz uwierzyć w to, co usłyszałem. Bezpośrednie porównanie z naszymi redakcyjnymi, znacznie większymi monitorami IMG Stage Line potwierdziło jednak moje odczucia. Oczywiście, przy takich wymiarach przetworników wielkim problemem jest oddawanie niskich częstotliwości. Wprawdzie z tyłu prawego, zasilającego całość monitorka znajdziemy przełącznik BASS BOOST podbijający o 4,8 dB w górę częstotliwości w okolicach 100 Hz, jednak nie ma się tu co oszukiwać - z tym pasmem zawsze będą u nich kłopoty. Przy tym wszystkim w monitorkach zabrakło wyjść audio dla napędzania dodatkowego subwoofera - i to jest pierwsze moje poważne rozczarowanie.
Warto wspomnieć, że głośniki są ekranowane magnetycznie. Po ich włączeniu, prócz małego stuknięcia membran w chwili zadziałania (zwłocznego) końcówki mocy, słychać... ciszę. OK, troszkę oszukałem, bo w rzeczywistości po pierwszym włączeniu miałem ledwo słyszalny przydźwięk w lewym monitorze. Obrócenie wtyczki kabla zasilania w gnieździe przedłużacza zlikwidowało jednak ten problem. Jeśli mowa już o bezproblemowym, maksymalnie poprawnym odsłuchu, to warto też rozejrzeć się dla nich za jakimiś podstawkami. Zarówno gumowymi, za grosze, które można będzie podkleić pod same monitory (tych akurat też firmowo zabrakło), jak i takimi, które pozwolą odsłuchiwać monitorki skierowane wprost na nasze małżowiny.

USB i audio

Do sprawnego działania toru audio za pośrednictwem portu USB nie są potrzebne żadne dodatkowe sterowniki. Wystarczy wpiąć kabel USB do gniazda uruchomionego komputera i włączyć monitorki, a komputer sam już je zainstaluje. Tak się dzieje zarówno na platformie PC, jak i OS X. W obu przypadkach sterowniki zgłoszą się jako USB Audio Codec i takich trzeba też szukać w preferencjach naszych programów audio, kierując dźwięk w dowolną stronę (in/out).
Cały system pracuje w trybie multi-client, czyli możemy pracować w programie DAW i jednocześnie odsłuchiwać dźwięki z innych programów, w tym także systemowe. Edytory programowe widzą wejścia audio USB naszych monitorków jako źródło sygnału z rozdzielczością 16 bitów i próbkowaniem 44,1/48 kHz. Jeśli zaś chodzi o ewentualne problemy z latencją (trzaski, przerAkai RPM3 - w studiuwania), to producent wyraźnie zaleca tu sterowniki ASIO4All (www.asio4all.com) i operowanie wielkością bufora. Ja jednak takich problemów nie zauważyłem, mając w trakcie testów projekt zawierający powyżej 12 ścieżek (w tym z VSTi) odgrywanych jednocześnie (na netbooku). Testowo podłączyłem do swego systemu także kilkukanałowy mikser USB (pracujący na takich samych sterownikach). Oba urządzenia w niczym ani sobie, ani uruchomionym później programom audio nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie, bez problemu można je było krosować z poziomu samego systemu (w moim przypadku Windows XP), jak też dowolnie przydzielać im wejścia/wyjścia w poszczególnych programach.

Czego mi zabrakło?Akai RPM3 - w case

Zabrakło mi wyjścia liniowego, koniecznego aby dźwięk z komputera można było podać na zewnątrz całego systemu. Oczywiście, zawsze można posłużyć się gniazdem słuchawkowym. Niemniej, po pierwsze, dla zewnętrznego wejścia liniowego sygnał z niego będzie nieprawidłowy w sensie poziomu i impedancji. Po wtóre, wpięcie się w gniazdo słuchawkowe powoduje odłączenie głośników monitorów. Poza tym, co to za komputerowy interfejs audio, skoro nie można zeń wyjść z prawidłowym poziomem sygnału na zewnątrz?

 

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.



Nasze spostrzeżenia

+ solidna konstrukcja
+ świetna panorama
+ różnorodne gniazda wejściowe audio
+ bezproblemowa instalacja i praca w systemach DAW
+ uniwersalność i mobilność
– brak wyjść sygnału liniowego i na subwoofer

Podsumowanie


Testując nasze maleństwa dawno nie miałem takiej frajdy. Tym bardziej, że (jak już pisałem na wstępie) od zawsze brakowało mi poręcznych odsłuchów aktywnych, w tym także i dla moich el-instrumentów. Tu nie mogę też nie wspomnieć o tym, że po podłączeniu mo­ni­torków do mego syntezatora odsłuchałem z niego dobrze brzmiące barwy piana. I choć z basem było krucho, to cała reszta już bez zarzutu.
Oczywiście, nie byłbym też sobą, gdybym nie wyszedł z naszymi monitorami w "miasto". Gdziekolwiek, do kogokolwiek zabrałem te maleństwa (są bardzo mobilne, oba ważą mniej niż 3,5 kg) zawsze wzbudzały małą sensację. Wszak są, jak na swe gabaryty, bardzo wierne w odtwarzaniu, mobilne i nad wyraz uniwersalne.
Mając wszystko powyższe na względzie i jeszcze kilka asów na ich temat w rękawie (więcej w najbliższych numerach EiS), wnioskuję dla tych maleństw o redakcyjny znaczek Nasz Typ.



Wejścia stereo: TRS 1/8", 2×1/4" TRS, 2×RCA.
Wyjście słuchawkowe: TRS 1/8".
USB: 1.1, plug-and-play.
Głośniki: 3" woofer (ekranowa­ny magnetycznie), 1" tweeter.
Bass Boost: 4,8 dB dla pasma 100 Hz.
Przetworniki: 16 bitów delta sigma, 44,1/48 kHz.
Odstęp od szumów: 88 dB.
Zasilanie: sieciowe, 120 V/240 V.
Moc wzmacniacza: 10 W RMS na kanał.
Wymiary: 153×127×190 mm.
Waga: 3,4 kg.
Cena: 425 zł (para)

Cena
425,00 zł
Producent
Akai
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
wrzesień 2011
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó