Soma Laboratory Cosmos - looper inny niż wszystkie
Instrumenty i urządzenia dźwiękowe tworzone przez Soma Laboratory pozostają na ekstrawaganckim uboczu głównonurtowej, taśmowej produkcji sprzętu muzycznego. Przy tym, to prężna firma, a nie grupka fantastów działająca sobie a muzom. Szereg ich rozwiązań, na czele ze słynnym już syntezatorem LYRA, zapewnił im sukces rynkowy. SOMA przekonała do siebie nie tylko sonicznych eksploratorów, ale także wielu znanych muzyków, jak choćby luminarza techno - Surgeona. Mam poczucie, że Soma przynosi ze sobą tę szczyptę geniuszu, którą miał Robert Moog, wprowadzając na rynek instrument zmieniający oblicze muzyki. Postanowiliśmy przyjrzeć się jednemu z ostatnich urządzeń Somy - Cosmosowi.
Soma Cosmos zdefiniowana została jako “drifting memory station” i ma - w intencji autora - służyć pracy ze stanami medytacyjnymi poprzez muzykę. Wszystko jasne? Nie sądze, natomiast niezaznajomieni z działalnością Somy mogliby stwierdzić, że to marketingowa mowa trawa. Natomiast w tym przypadku warto najpierw przyjrzeć się temu, co w tej trawie piszczy. Otóż spiritus movens, naczelny konstruktor urządzeń Somy, niejaki Vlad Kreimer, to postać nietuzinkowa. Zdaje się podchodzić do swojej działalności mocno wykraczając poza biznes i myślenie w kategoriach rynkowych. Z jednej strony jest to błyskotliwy inżynier rozlubowany w kreowaniu nowych, nieistniejących dotąd rozwiązań, z wirtuozowską wprawnością łączący analogowe koncepty z cyfrową ekstremą. Z drugiej strony konceptualista, żywo zainteresowany zagadnieniami takimi jak natura dźwięku, czy rozwój muzyki w obliczu skoków technologicznych i prymarnych potrzeb ludzkich. Stąd właściwie nie sposób namierzyć w jego konstrukcjach epigonizmu. Podobnie sprawa wygląda z Cosmosem.
„DRYFUJĄCA STACJA PAMIĘCI”... CZYLI CO WŁAŚCIWIE?
Na potrzeby zrozumienia, czym jest Soma Cosmos, spróbujmy omówić urządzenie najprościej jak się da. Zatem Cosmos to looper w formacie gitarowego pedału. Jednak niewiele ma wspólnego ze standardowymi BOSSami i całą resztą urządzeń akompaniujących. Przede wszystkim dlatego, że Cosmos nie ma zamiaru odtwarzać Wam ładnie nagranej i schludnie dociętej pętelki, jak dotąd byliście przyzwyczajeni. Cosmos będzie robił wszystko, by ta pętla pływała, rozjeżdżała się, dryfowała, modulowała, wynaturzala, rozpływała… aż po nieskończoność. Chyba już łapiecie, skąd ta mowa o stanach medytacyjnych?
Na wejście liniowe Cosmosa możemy podać dosłownie wszystko - syntezatory, gitary, dęciaki, instrumenty perkusyjne czy wokale. Właściwie na bazie każdego brzmienia możemy stworzyć coś ciekawego. Mózgiem Cosmosa jest unikalnie napisany algorytm dokonujący nieustannych rekombinacji dźwięku, który urządzenie przyjmuje poprzez wejście liniowe i zapisuje w rozbudowanej pamięci. Algorytm zadane ma trzy metody przetwarzania, które wchodzą ze sobą w zależności. Po pierwsze dokonuje matematycznych przesunięć linii delaya pomiędzy sobą oparłszy ten proces na zależnościach między dużymi liczbami pierwszymi, po drugie wykorzystuje asynchroniczną pracę LFO, a po trzecie stosuje modulację wolno zmieniającym się sygnałem o przypadkowym charakterze. W efekcie na wyjściu Cosmosa ląduje bogaty, niejednoznaczny pejzaż dźwiękowy, żywy i barwny, bez siermiężnej repetycji.
Wbrew pozorom, Soma Cosmos to nie chaos-maszyna i daje sobą sterować, ale potrzeba nam wyjść poza utarte, zerojedynkowe ścieżki, jakie znamy wykorzystując większość instrumentów elektronicznych. Muzykowanie na Cosmosie wymaga otwartości na improwizację, w którą wpisana jest swoboda i reaktywność muzyka na zdarzenia, bez dążności, by wszystko nieustannie trzymać w cuglach. Można wręcz powiedzieć, że Cosmos wymaga interakcji - podajemy mu dźwięki… i słuchamy, co też Cosmos uczyni. Po czym dokonujemy zmian, rozwijamy i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej…
JAK ZANURZYĆ SIĘ W COSMOSIE
Przyjrzymy się poszczególnym manipulatorom umieszczonym na płycie Somy Cosmosa. W centralnej części urządzenia znajdziemy duży przełącznik, którym wybieramy jeden z czterech algorytmów przetwarzania (oznaczone liniami przerywanymi). Każdy z algorytmów ma trzy warianty (oznaczone trzema kropkami o różnych rozmiarach). Algorytm pierwszy generuje dwie linie delaya, stale przesuwające się względem siebie. W pierwszym wariancie czas powtórzenia wynosi około 2,5 sekundy, w drugim około 9,5, a w trzecim około 22 sekundy. Algorytm drugi składa się już z czterech linii delaya stale przesuwających się względem siebie. W pierwszym wariancie czas powtórzenia wynosi około 2,5 sekundy, w drugim około 8,5, a w trzecim około 11,5 sekundy. Trzeci z algorytmów to gigantyczny pogłos. Algorytm symuluje echo w teoretycznym pomieszczeniu o wielkości kilku kilometrów. Każdy z trzech wariantów to coraz większe pomieszczenie - mamy zatem “ogromną salę”, “super ogromną salę” i “niesamowicie ogromną salę”. Czwarty algorytm to asynchroniczny, granularny delay stereo. Pierwszy wariant oferuje małą wartość delaya z małą wielkością ziaren. Drugi wariant to średnia wartość delaya i średnia wielkość ziaren, zaś trzeci wariant to duża wartość delaya i duża wielkość ziaren oraz, dodatkowo, centralny delay granularny. Warto zaznaczyć, że włączanie i wyłączanie efektów, a także przełączanie się między nimi nie powoduje jakichkolwiek zgrzytów, pików i kliknięć. Możemy zatem swobodnie krążyć między efektami w toku gry. Możemy oddalać się w potężne pogłosy i przybliżać z nieustannie transmutującym granularem.
Na szczycie panelu górnego urządzenia znajdziemy dwa pokrętła służące wysterowaniu sygnału wejściowego i wyjściowego. Umieszczone poniżej sześć jednakowych pokręteł służy pracy z przetwarzanym sygnałem. BLUR, zależnie od algorytmu, steruje innym parametrem. W algorytmach pierwszym i drugim (delaye) BLUR moduluje panoramę opóźnień za pomocą asynchronicznego LFO, którego częstotliwość jest z kolei modulowana przez powolny przebieg o chaotycznym charakterze. W algorytmie trzecim (reverb) BLUR nie działa w ogóle. W algorytmie czwartym (delay granularny) BLUR moduluje pozycje ziaren za pomocą asynchronicznego LFO, którego częstotliwość jest modulowana przez powolny przebieg o chaotycznym charakterze. Następna w kolejności gałka DRIVE dodaje delikatne, soczyste przesterowanie sygnału. Dalej mamy SUP|COM, czyli funkcję kompresora lub suppressora, których możemy używać zależnie, czy chcemy, by sygnał miał równomierną głośność, czy też, by dźwięki pojawiające się na wejściu tłumiły te już zarejestrowane. Gałka SUP|COM ustawiona na godzinie dwunastej dezaktywuje obie funkcje. Potencjometr FB odnosi się do poziomu sprzężenia zwrotnego. Im większa wartość, tym poziom głośności odbić rośnie. Ostatnie z pokręteł - MIX - ustala proporcję między sygnałem przychodzącym, a wychodzącym.
W najniższym rzędzie mieści się pięć przycisków nożnych. Pierwszy z lewej, oznaczony HPF aktywuje filtr górnoprzepustowy. Dalej mamy LPF, aktywujący filtr dolnoprzepustowy. Potem ERASE służący wykasowaniu z pamięci nagranych dźwięków. Kolejno REVERSE aktywujący odtwarzanie wstecz. I ostatni, służący rejestrowaniu sygnału przychodzącego, czyli RECORD.
Soma Cosmos jest urządzeniem dwukanałowym. Możemy więc podawać na niego zarówno sygnał stereofoniczny lub dwa odrębne sygnały monofoniczne. Oczywiście możemy także podawać jeden sygnał monofoniczny. Warto wspomnieć o znakomitym torze sygnałowym opartym o konwertery Cirrus Logic i wzmacniacze operacyjne Burr-Brown. Zapewnia to próbkowanie w rozdzielczości 48 kHz z 24-bitową rozdzielczością. Przetwarzanie cyfrowe odbywa się w zmiennoprzecinkowym, 32-bitowym środowisku. W konsekwencji Cosmos świetnie radzi sobie z bardzo subtelnymi sygnałami, jak i mocnymi. I brzmi po prostu znakomicie. Na wyjściu urządzenia zastosowano muzycznie brzmiący limiter. Zatem, nawet gdy kontrolka wyjściowa świeci się na czerwono, to sygnał brzmi elegancko, niczym wysycone urządzenie analogowe.
RYTMICZNE OBLICZE COSMOSA
Soma Cosmos to niekonwencjonalna maszyna, ale - jeśli zechcemy - może przybrać bardziej konwencjonalne oblicze. Do dyspozycji mamy dwie różne architektury urządzenia, które zmieniamy za pomocą firmware’u wgrywanego przez port USB. Powyżej opisana została konfiguracja główna. Niemniej mamy też konfigurację “rytmiczną”. W tej formule Cosmos staje się looperem dostosowanym do tworzenia wielowarstwowych pętli trzymających się w zadanym rytmie. Zmienia się wtedy też działanie algorytmów. Cosmos w wydaniu rytmicznym to w dużej mierze inne urządzenie (ma nawet dedykowaną, osobną instrukcję!), aczkolwiek nie tak odkrywcze i unikalne jak w konfiguracji głównej. Niemniej jest to super, że w ramach jednej fizycznej jednostki dysponujemy właściwie dwoma różnymi urządzeniami.
PODSUMOWANIE
Soma Cosmos to instrument (celowo nie piszę “efekt”), który pokochają wszelkiej proweniencji eksperymentatorzy, improwizatorzy. Wydaje się być stworzony do muzyki ambient czy sonorystycznych poszukiwań. Wydaje się także otwierać nowe drzwi sound designerom. Jednak, poza tym, widzę go również jako arcykreatywną maszynę wspierającą tworzenie muzyki nieco bardziej konwencjonalnej. Cosmos ustawiony jako urządzenie wysyłkowe, pozwalające na transmutacje faktur, arpeggiów, smyczków, melodii, glitchy… no wszystkiego właściwie bez wątpienia będzie mocnym uzupełnieniem zarówno setupów studyjnych, jak też koncertowych.
Na dobrą sprawę nie sposób znaleźć jedną określoną formułę dla wykorzystania Somy Cosmosa. Po prostu może być ich tak dużo. Myślę, że z każdym nowym użytkownikiem tych formuł będzie przybywać.