Pakiet brzmień - grudzień 2016
W tym cyklu prezentujemy najnowsze narzędzia oraz pakiety brzmieniowe dla Ableton Live, omawiając ich przydatność i wskazując zakres potencjalnych zastosowań.
Max For Cats Bengal (49 EUR)
syntezator modularny - Max for Live
Nie jestem fanem syntezatorów modularnych w wersji programowej. Już samo patchowanie kabelkami jest wystarczająco męczące i wymagające ogromnego skupienia.
Jeśli dodatkowo mam to robić myszką na małym interfejsie obsianym parametrami, które trzeba odczytywać z lupą w ręku, to już wolę szydełkować po ciemku żyłką i gwoździem. Dlatego jeśli w ogóle sięgam po podobne narzędzia w komputerze, to z reguły są to instrumenty półmodularne, o uproszczonej budowie, które jednak wciąż oferują praktycznie nieskończone możliwości kreowania unikalnych brzmień. Takim właśnie narzędziem jest Bengal firmy Max For Cats.
Półmodularna architektura oznacza, że źródła dźwięku (w tym wypadku cztery operatory FM rozpasane ośmiogłosową polifonią) są połączone "na sztywno" z filtrami i obwiedniami, ale te połączenia można dowolnie modyfikować za pomocą bardzo przejrzystej matrycy zlokalizowanej na dole interfejsu. To wyjątkowo sprytne rozwiązanie, gdyż wirtualne kable nie zasłaniają parametrów i pokręteł, jak to zwykle bywa w przypadku podobnych instrumentów. Zatem pokrętła u góry, kabelki na dole. Dodatkowym ułatwieniem jest zróżnicowanie kształtu wejść i wyjść - te pierwsze są okrągłe, te drugie są kwadratowe. Dzięki temu prostemu zabiegowi znacznie łatwiej się zorientować, co gdzie podpiąć. Wejścia i wyjścia przeciągamy z klikiem, a połączenie likwidujemy podwójnym kliknięciem. Kolejnym ułatwieniem jest przycisk Show mod umiejscowiony w prawym górnym rogu. Po jego aktywacji widzimy głębokość modulacji zaaplikowaną na każdym parametrze. Równie sprytna jest też mała matryca z lewej strony interfejsu, pozwalająca na szybkie przełączanie różnej konfiguracji sygnałów carrier i modulator zaklętych w sześć algorytmów FM. Podobne rozwiązanie znane jest każdemu, kto używał wcześniej doskonałego, pokładowego instrumentu Abletona – Operatora.
Programiści z Max For Cats twierdzą, że Bengal to marzenie każdego sound designera. Nie wiem czy każdy sound designer marzy o Bengalu (wiem, brzmi to bardzo dziwnie...), ale nie można zignorować faktów. A te są następujące: cztery operatory FM, każdy z nich można rzeźbić za pomocą 20-stopniowej, edytowalnej fali sinusoidalnej, albo zestawu 40 gotowych fal (wavetable). Dodatkowo można importować swoje własne fale, zwyczajnie przeciągając je na interfejs instrumentu. Do tego dochodzą dwa wyjątkowo elastyczne, rezonujące filtry, które można łączyć szeregowo lub równolegle (do wyboru mamy m.in. klasyczną moogowską charakterystykę dolnoprzepustową oraz tryby hi-pass, notch, a nawet filtr grzebieniowy z dostrajanym parametrem sprzężenia zwrotnego - dla wszystkich poszukiwaczy przygód). Oba filtry można też przesterować lub nasycić w idealnych proporcjach dzięki parametrowi Dry/Wet.
Największą siłą Bengala jest jednak jego system modulacji, dzięki któremu nawet najprostszy sound zmienia się w żyjącego, pulsującego potwora. Dość napisać, że do dyspozycji mamy 50 źródeł modulacji, które możemy wysłać do 60 punktów docelowych. Wśród tych pierwszych znajdziemy m.in. LFO o zatrważająco szerokim zakresie działania. Można je nawet wykorzystywać jako dodatkowe źródło w syntezie FM. Jest też 6-punktowa obwiednia i bardziej tradycyjna obwiednia ADSR (obydwie z opcją zapętlania) oraz ośmiokrokowy sekwencer. Nie wspominając o takich drobiazgach, jak kilka modułów logicznych, sekcja randomizacji i zbiór klasycznych efektów (pogłos, delay, przester, limiter, chorus, a nawet poszerzanie bazy stereo).
Spójrzmy prawdzie w oczy - Bengal nie jest instrumentem dla początkujących, ale zrobiono wszystko, żeby ułatwić użytkownikowi korzystanie z jego dobrodziejstw. Tym samym, jeśli czujecie, że surfowanie po presetach przestało Was już bawić i chcielibyście zająć się poważną syntezą, to trudno wyobrazić sobie lepszy start w świat modularów.
Sample Magic Future Beat (49 EUR)
pakiet brzmień - Live 9
Dużo, grubo, nowocześnie. Jeśli szukacie amunicji do popowych armat, którymi zamierzacie ostrzelać listy przebojów, to oto jest - ponad czterogigowy zestaw sampli nakierowany na takie gatunki, jak R&B, hip-hop, trap i pop o bardziej syntetycznym posmaku.
To nie jest zwyczajowy zbiorek pętli i presetów. Do rąk dostajemy ogromną ilość najróżniejszych smakołyków - od naprawdę zróżnicowanych sampli w każdym rodzaju, przez loopy (perkusyjne, basowe, efektowe i arpeggia), raki z instrumentami, perkusją, po 40 presetów upichconych na miarę pokładowych syntezatorów Live. Trochę liczb: 11 raków perkusyjnych napakowanych po brzegi stopami, werblami i hi-hatami. Co więcej - w końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby układać sample w rakach wielowarstwowo. Oznacza to, że możecie wybierać tę jedną, jedyną idealną stopę, jednym pokrętłem z poziomu Pusha. Piekielnie efektywne i wygodne rozwiązanie, które można zaimplementować samemu przy odrobinie samozaparcia, ale to temat na osoby tekścik.
W departamencie syntezatorów, oprócz wspomnianych presetów, mamy też zsamplowane takie monstra, jak Roland Juno-6, Korg Mono/Poly czy Nord Lead 2x. Jakby tego było mało, wisienką na torcie jest 10 raków efektowych i pięć gotowych setów, na wypadek, gdyby komuś nie chciało się palcem kiwnąć lub gdyby deadline pukał do drzwi bardzo natrętnie i głośno. Warto też wspomnieć, że programiści z Sample Magic tradycyjnie już zadbali o to, żeby ich biblioteka wycisnęła z Pusha co się da. Wszystkie parametry kontroli dobrano tu bardzo zmyślnie, i przy tworzeniu kompozycji nawet na chwilę nie będziecie zmuszeni sięgać po myszkę. Poleca się.
AZ Labs Drum Rack Control (12 EUR)
procesor narzędziowy - Max for Live
Mark Egloff ukrywający się pod szyldem AZ Labs przyzwyczaił nas już do funkcjonalnych wtyczek, które znacznie ułatwiają życie użytkownikom programu Ableton Live.
Nie inaczej jest tym razem. Drum Rack Control, jak sama nazwa wskazuje, służy do okiełznania Drum Racków. Jak wiadomo, ostatnia wersja programu Live przyniosła sporo ulepszeń Simplera, ale większość z nas wciąż jednak polega głównie na Drum Rackach, którym przydałby się mały face lifting. I tu do gry wkracza Drum Rack Control, który przypadnie do gustu szczególnie użytkownikom pierwszej wersji Pusha. Dzięki tej wtyczce, użytkownik Pusha 1 (i właściwie dowolnego kontrolera MIDI) zyskuje podobną kontrolę nad każdym indywidualnym samplem wrzuconym do Drum Racka, co z poziomu Pusha 2. Nawet więcej - dzięki rozbudowanej sekcji warpingu, użytkownik może rzeźbić dźwięki w o wiele szerszym zakresie, niż jest to możliwe w natywnej wersji tego samplera. Wystarczy że umieścimy DRC przed Drum Rackiem i już możemy się cieszyć interfejsem rodem z Pusha 2. Precyzyjne cięcie sampli, rozciąganie (warping od 5-400%!) i kreatywne transponowanie sampli nigdy nie było łatwiejsze.
EarthMoments Lé Slow (59 EUR)
pakiet brzmień - Live 9
Nazwa tej paczuszki wiele mówi o jej zawartości. Mamy tu do czynienia z kolekcją mrocznych, posuwistych padów, dronów i pętli, które idealnie sprawdzą się w muzyce filmowej albo takich gatunkach, jak trip-hop czy ambient.
Wyjątkowość tego materiału polega na tym, że w odróżnieniu od podobnych bibliotek, nie jest to zwyczajowy zestaw syntetycznych padów przepuszczonych przez delay, pogłos czy pulsujące filtry. Jego źródło tętni w najróżniejszych akustycznych i elektrycznych instrumentach - giętych i miętych aż do zatracenia swojego pierwotnego charakteru. Do dyspozycji mamy m.in. 400 klipów audio, z których część została np. zwolniona aż o 800% (w osobnym folderze są też dostępne pojedyncze sample tworzące daną fakturę, bądź pętlę). Swoją drogą to niezła szkoła tego, co można wyciągnąć z najzwyklejszych dźwięków, po potraktowaniu ich najstarszym zabiegiem świata - rozciągnięciem. Rozciągajcie i odwracajcie (mam na myśli funkcję Reverse), a nie dane Wam będzie zaznać nudy.
Soniccouture eBow Guitar (49 EUR)
pakiet brzmień - Live 9
Charakterystyczne brzmienie e-bowa (elektrycznego smyczka) dostępne dla wszystkich - również dla tych, którzy w życiu nie trzymali gitary w ręku, nie wspominając o charakterystycznym elemencie elektromagnetycznym wprawiający struny w drgania.
Narzędzie to pozwala na wydobywanie z dowolnej gitary impresjonistycznych, sennych dźwięków, znanych z twórczości choćby takich gigantów, jak David Gilmour, Sigur Ros, czy Radiohead. Rzeczoną bibliotekę podzielono na dwie części. Pierwsza poświęcona jest gitarze akustycznej (nagranej w bardzo szerokim, naturalnym stereo), druga zaś zawiera zsamplowaną gitarę elektryczną (nagraną w mono przez DI). Obie gitary sklonowano w wersji z ustawieniami e-bowa w trybie Low-power i High-power (ten ostatni pozwala uzyskać mocniejszy i bogatszy harmonicznie dźwięk). Dodatkową warstwę realizmu zapewnia opcja z wibratem lub bez, oraz możliwość regulacji głośności charakterystycznych przydźwięków obecnych podczas oddalania e-bowa od strun. Są też takie drobiazgi jak filtr o zmiennej charakterystyce i zgrabnie dobrany pogłos, schowany elegancko za pokrętłami Macro. Brzmi to wszystko bardzo przekonująco i o ile nie planujecie nagrywania wirtuozerskiej płyty poświęconej e-bowowi, to opisywana biblioteka sprawdzi się rewelacyjnie w niejednym miksie.