iZotope RX11 Advanced - pralnia dźwięków

18.06.2024  | Marcin Staniszewski
iZotope RX11 Advanced - pralnia dźwięków

Zestaw narzędzi do renowacji dźwięku firmy Izotope od lat wyznacza standardy w tej dziedzinie. Na rynek trafiła właśnie nowa, jedenasta jego odsłona. Czy warto się apgrejdować? Co nowego? Czytajcie dalej…

Nie ma co ukrywać - większość z ludzi zajmujących się produkcją, miksem i masteringiem na co dzień boryka się z fatalnymi nagraniami. Home recording umożliwił stworzenie hitu, ale o ile kompozycja i aranżacja z udziałem wirtualnego studia coraz częściej brzmią poprawnie, o tyle jakość domowych nagrań wokali czy instrumentów najczęściej woła o pomstę do nieba. Dlatego narzędzia pozwalające nadać im sensowne brzmienie są dziś na wagę złota. Z tym większą radością zainstalowałem nową wersję RX 11, który sprowadza ten proces do kilku kliknięć.

Zacznijmy od tego co się nie zmieniło. A nie zmieniła się łatwość obsługi tych narzędzi. Każda wtyczka wyposażona jest w ekstremalnie prosty i przejrzysty interfejs, pozwalający na załatwienie większości dźwiękowych bolączek w ciągu paru minut bez konieczności zagłębiania się w instrukcję obsługi. Ostatni raz obsługiwałem wersję RX6 i po instalacji RX11 nie miałem najmniejszych problemów z odnalezieniem się w nowym ekosystemie.

Osobiście najczęściej używam tego typu narzędzi do obróbki haniebnie nagranych wokali. Z reguły używam pojedynczych wtyczek, żeby jak najmniej ingerować w dźwięk (na pokładzie RX-a znajduje się fenomenalny De-esser), ale kiedy wokal został nagrany szczotką od kija w pustym basenie, to wtedy nie ma co się bawić w subtelności. W takim przypadku odpalam “Repair Assistant”, naciskam ikonę “Learn” i po kilkunastu sekundach program proponuje mi konkretne rozwiązania naprawcze, które mogę jeszcze doprecyzować dostępnymi parametrami. Wszystko w jednym oknie, logicznie i przejrzyście pogrupowane. W RX11 asystent działa jeszcze lepiej za sprawą pogłębionej technologii machine learning i muszę przyznać, że po kilku testach jestem pod wrażeniem. Proponowane rozwiązania były bardzo blisko optymalnego brzmienia i w większości przypadków nie musiałem robić nic ponad to, a używałem trzech różnych wokali - rapowany męski, śpiewany żeński (poezja śpiewana) i rockowy żeński. Jest nie tylko lepiej, ale i prościej. Do ogarnięcia sygnałów, teraz wystarczą tylko dwa tryby (wcześniej były cztery): “Voice” i “Music”,

Nie mniej smakowicie prezentuje się “Dialog Isolate”, który został ulepszony, i co więcej, jest w końcu dostępny jako osobna wtyczka, co znacznie przyspiesza pracę przy eliminacji wszelkich zakłóceń z nagrań terenowych czy wokali nagranych w towarzystwie gwarnej ulicy za oknem… Działa to naprawdę pierwszorzędnie. Oczywiście przy ekstremalnie wysokim poziomie hałasu w tle, wciąż słyszalne są artefakty, ale przy “standardowym” szumie ulicy, czy restauracyjnym gwarze, można uzyskać co najmniej przyzwoity wokal. Szczególnie cieszy mnie nowa funkcja pozwalająca na eliminację niechcianego pogłosu, który jest zmorą domowych nagrań (przy tej okazji pozdrawiam wszystkich nagrywających wokale w sypialni mikrofonami pojemnościowymi firmy Rode). Ceną tej wygody jest jednak potworny apetyt na zasoby komputera. Na mojej ultra szybkiej maszynie sprzed ośmiu miesięcy po odpaleniu tej wtyczki miernik CPU skacze do 35%. Warto więc renderować obrabiane ślady na bieżąco. W przeciwnym razie nie pohulacie sobie przy cięższych projektach. Warto też zwrócić uwagę, że mamy możliwość obróbki offline (wersja stand alone), za pomocą algorytmy o najwyższej jakości, który jeszcze lepiej czyści dźwięk z niechcianych artefaktów. Jakby tego było mało w wersji “Advanced” ta wtyczka oferuje przetwarzanie w trybie multi band, co pozwala na jeszcze dokładniejszą obróbkę tylko w wybranym paśmie, bez konieczności wpływania na całość sygnału.

A skoro mowa o wpływaniu tylko na część sygnału, sporym krokiem naprzód jest możliwość obróbki sygnałów stereofonicznych w trybie Mid/Side, co otwiera całą gamę możliwości, szczególnie w zakresie masteringu kłopotliwych utworów.

Kolejną nowością jest “Streaming Preview” (dostępny tylko w trybie stand alone). Moduł ten przypomina rozwiązania znane choćby z produktów konkurencji, jak ADPTR Audio Streamline. “Streaming Preview” pozwala przetestować zmasterowany materiał pod kątem brzmienia w konkretnych serwisach streamingowych. Można więc wybrać platformę, format i posłuchać jak nasz utwór będzie się prezentował przez pryzmat danej kompresji, normalizacji czy kodeków. Przydatna rzecz, acz nie znam nikogo kto robiłby osobne mastery pod każdą platformę (cyfrowi dystrybutorzy też raczej nie oferują jeszcze takiej opcji), więc to bardziej narzędzie edukacyjne, dające jakieś pojęcie o tym co dzieje się z dźwiękiem w cyfrowej dziczy. Przydały by się tu opcje wyboru Instagrama i Tik Toka, choć i bez tego jest ciekawie.    

Bardzo interesująco prezentuje się również całkiem nowy moduł “Loudness Optimize”. Jego działanie polega na podgłaśnianiu cichszych sekcji utworu za pomocą kompresji odwróconej (upward compression), tak by zoptymalizować pomiar LUFS całego utworu. W tym celu możemy użyć znanej i lubianej opcji “Learn” by posiłkować się automatycznymi nastawami, albo manualnie ustawić próg zadziałania (“Threshold”), szybkość (“Speed”), maksymalną ilość podbicia (“Boost”), głębokość działania (“Ratio” - działa tak samo jak w tradycyjnym kompresorze). Dlaczego to jest przydatne? Ano dlatego, że w przypadku bardzo cichych pasaży, nie są one brane pod uwagę przy obliczaniu głośności średniej wyrażonej w LUFS (1770 gate). Kiedy więc podniesiemy te fragmenty, na tyle żeby algorytm je “złapał”, nasz plik zostanie dokładniej przeanalizowany, przez co głośność LUFS spadnie. To się może wydawać bezsensowne, ale tylko do momentu, gdy uświadomimy sobie. że w takim przypadku algorytmy normalizacyjne platform streamingowych, taki “cichszy” plik (cichszy tylko w teorii) podniosą głośniej, niż plik przed optymalizacją.

W dobie gotowych aranży kupowanych w sieci prawdziwych wybawieniem może być ulepszony moduł “Music Rebalance” pozwalający na separację stemów z wielośladowego nagrania. Następnym razem, gdy przyjdzie do was trapowy raper z gotowym podkładem brzmiącym jak psia kupa, będziecie gotowi! Po prostu go pogońcie! No chyba, ze dobrze płaci. Wtedy wystarczy odpalić “Music Rebalance” i cieszyć się magią tego algorytmu, który dzięki nowym mechanizmom machine learning, automatycznie wyodrębnia z danego materiału bębny, bas, wokal i resztę. Rezultat jest oczywiście zależny od stopnia skomplikowania aranżu, ale w zdecydowanej większości przypadków szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej efekt jest naprawdę dobry, a na pewno lepszy niż w poprzednich wersjach. Oczywiście, tak jak wcześniej, uzyskane indywidualne partie można wyeksportować za pomocą funkcji “Stem split”, tak by później dalej móc poddawać je zabiegom mikserskim.

Last but not least, RX11 oferuje integrację edytora spektralnego w ramach protokołu ARA, co pozwala na pracę bez konieczności wychodzenia z głównego DAW-a. Co prawda na razie opcja ta dostępna jest tylko dla platformy Logic Pro, ale niebawem ma się pojawić również w wersja na Pro Toolsa i Studio One.

Czy warto robić upgrade do wersji RX11? To pytanie na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ale z mojej perspektywy zmiany są na tyle duże w sensie jakościowym i ilościowym, że raczej bym się nie wahał. Szczególnie, że to są narzędzia, których używam na co dzień i które oszczędzają mi nerwy i czas, czyli zasoby bezcenne…

Więcej informacji TUTAJ

Star icon
Produkty miesiąca
Electro-Voice ZLX-12P-G2
Neumann KH 150 AES67 - aktywny monitor studyjny
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó