Das Moon - Dead
To już trzeci, i jednocześnie najlepszy, album warszawskiego tria dowodzonego przez Marka Musioła.
Podoba mi się idea „nawiedzonego” electro mieszczącego się gdzieś między szpitalem psychiatrycznym a dark roomem dobrego, berlińskiego klubu. Świetnym pomysłem było umajenie mocarnych, industrialnych brzmień (otwierający płytę, tytułowy Dead) złowieszczymi samplami rodem z filmów o zombiakach, tak jak w The Kill, gdzie wieje grozą, gdy pojawia się próbka przypominająca dźwięk otwieranej bramy cmentarnej z horrorów klasy B, albo sampel wyjących wilków i pohukującej sowy na początku Owl. Jestem wielkim fanem wokalu Kamili Janiak, która barwą i rozpustną manierą przypomina mi trochę Miss Kittin. Nie wyobrażam sobie innego głosu w muzyce Das Moon. „Jeśli chodzi o syntezatory, to wykorzystywaliśmy sprawdzone rozwiązania, m.in. Microkorga, DSI Mopho, a nawet śmiesznego Monotrona. Było też sporo wtyczek w rodzaju Absyntha albo Cakewalka Z3TA” – wylicza Marek Musioł. Płytę miksował ze stemów oraz masteringował Jacek Gawłowski.