Lambchop - Flotus

01.01.2017 
Nasza ocena:
4 /6

W pierwszym momencie, gdy usłyszałem karykaturalne, autotunerowe szkło wbite w wokal Kurta Wagnera w otwierającym płytę utworze In Care of 8675309 pomyślałem, że lider Lambchop zwariował na starość. 

Okazuje się jednak, że nawet tak potwornie zużyty i plastikowy efekt wciąż może być inspirujący i brzmieć ciekawie, jeśli tylko użyć go we właściwym kontekście. Tutaj do czynienia mamy z alt-country’ową balladą, a charakterystyczny roboci efekt ujawnia się tylko w konkretnych momentach – gdy Wagner wchodzi w wyższe rejestry. Dwunasta płyta Lambchop zanurzona jest w elektronikę, ale nie jest to elektronika oczywista i nie brzmi „syntetycznie”. Wszystko jest kwestią kontekstu – ciepłe aranże oparte na fortepianie i akustycznej perkusji świetnie współbrzmią z subtelnymi maszynami perkusyjnymi i schowanymi daleko w cieniu syntezatorami. Przypomina to trochę skrzyżowanie Yeezus Kanye Westa z ostatnimi płytami Briana Eno. Dużo przestrzeni i bardzo oszczędne operowanie perfekcyjnie dobranymi barwami. Zwróćcie uwagę na takie smaczki, jak rozstrojony, frenetyczny syntezator w JFK, łamiący słodki wydźwięk całości. To są patenty, którymi operuje się jak bardzo wyrazistymi przyprawami. Czasem warto ekstremalnie „zepsuć” jakiś element, gdy czujemy, że coś jest nie tak z kompozycją, mimo że teoretycznie wszystko się zgadza. Może się po prostu zdarzyć, że jest zbyt poprawnie i szkolnie... Zdecydowanie muzyka do kontemplacji i relaksu.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
styczeń 2017
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Sennheiser MD 421 Kompakt
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó