Bayonne - Primitives

01.01.2017 
Nasza ocena:
4 /6

Wyobraźcie sobie klasyczne kompozycje Philipa Glassa, ale przyspieszone i dwa razy gęstsze, do których dograno rozmarzone wokale w klimacie Twin Shadow. Tak z grubsza brzmi debiutancki album Rogera Sellersa, ukrywającego się pod pseudonimem Bayonne. 

Większość kompozycji opiera się na zapętlonych, minimalistycznych frazach podbitych hipnotyczną sekcją rytmiczną. Słychać tu wpływy takich artystów jak Caribou czy Toro Y Moi. Sporo tu ciepła i słonecznej, kalifornijskiej energii. Dużą rolę odgrywają pogłosy. Posłuchajcie szerokiego, przestrzennego brzmienia chórków a la Enya w Marim. Tak naprawdę przez cały czas gra tylko perkusja, zapętlona marimba i wokal, ale za sprawą napęczniałych pogłosów całość rozpędza się w transową kulę dźwięku, która teoretycznie nie brzmi poprawnie (mało separacji i zamulony miks), ale w rzeczywistości świetnie rozkręca dramaturgię utworu. A to jest zawsze najważniejsze. Pamiętajcie, że jeśli coś brzmi dobrze przy ustawieniu gałki na 11, to nie ma co się czaić, i przekręcić tę gałkę na 11, nie zważając na instrukcję obsługi i to, co mówią mądrzy ludzie. Ostatecznie i tak wszystko jest kwestią gustu, a miksu się nie ogląda, tylko się go słucha. No i lepsze przegięte brzmienie, niż banalne brzmienie.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
styczeń 2017
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Electro-Voice ZLX G2 - głośniki pro audio
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó