Bibio - A Mineral Love
Tym razem Stephen Wilkinson dał sobie spokój z samplami i postawił na żywe instrumenty. Nie zmienił się za to jego styl – to dalej pogodna mieszanka klasycznego popu z lat 70. i 80. ożenionego z chilloutowymi brzmieniami. Muzycznie nic nowego, dźwiękowo też nie za bardzo, choć trzeba przyznać, że wintydżowego soundu Bibio nie sposób pomylić z kimś innym.
Szczególnie za sprawą wokalu. Jeśli chcecie uzyskać ten charakterystyczny, zawężony wokal, to polecam klasyczny reamping z użyciem jakiegokolwiek małego pieca gitarowego, najlepiej wyposażonego w pogłos sprężynowy. Nie przesadzajcie też z jakością mikrofonu. Zwykły SM57 powinien wystarczyć. Z kolei ten seksowny bas, to brzmienie klasycznej gitary basowej firmy Hofner. Świeże struny, dość konkretna kompresja z krótkim czasem powrotu i od razu struny dostają trochę „żelaza”, zachowując jednocześnie miłe dla ucha brzmienie. Bibio bardzo lubi kompresję. Słychać, że wszystko jest tu mocno pociśnięte. Mimo tego nie czuć, że brzmienie jest płaskie, albo jednowymiarowe. Z pewnością pomogły tu najlepsze kompresory hardware’owe, ale nie jesteśmy bez szans. Szczególnie, jeśli wziąć tak fenomenalne rozwiązania, jak nowa wtyczka firmy Acoustica Audio PINK, emulująca channel strip API. Choć określenie „emulująca” nie do końca jest tu trafne – ja nie zauważam żadnej różnicy... Zwracam uwagę na sekcję kompresji – nie słyszałem dotąd lepszej ITB (in the box, czyli wtyczki – przyp. red.). Jeśli chcecie osiągnąć takie właśnie papuśne, pełne brzmienie bębnów, to nie ma się nad czym zastanawiać.