Jenny Lee - Right On!
"Right On!" można przetłumaczyć, jako "słusznie". I wszystko się zgadza. To była słuszna decyzja, żeby odetchnąć od swojego zespołu i nagrać solową płytę.
Tak czy inaczej, Right On!, bardziej niż ostatnia płyta Warpaint, skręca w transowe rejony Nowej Fali. Weźmy choćby takie Never, które spokojnie mogłoby się znaleźć w katalogu wytwórni 4AD w latach 80. Ten lekko egzaltowany, pełen dramatyzmu wokal idealnie pasuje do konwencji. Podobnie jak w Warpaint, zachwyca sekcja rytmiczna – duet Lindberg i Mozgawa to jest jedno ciało, maszyna nie do zatrzymania i nie dziwię się, że liderka zaprosiła koleżankę z zespołu również na solowy album. Płyta zaczyna się bez kompromisów. Blind opiera się niemal wyłącznie na monotonnym, basowym riffie i wokalu skąpanym w pogłosie (do takiego charakternego reverbu polecam wtyczkę Valhalla Plate). I tu ciekawostka – bas brumi niemiłosiernie, lecz zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze numeru, a wręcz działa na jego korzyść. Ten brum do spółki z pogłosem tworzy wrażenie uczestnictwa w żywym, klubowym koncercie. Zanim więc zaczniecie z automatu poprawiać jakieś "błędy" w nagraniu, zastanówcie się, czy naprawdę są one błędami. Bo czasem nie są...