Pantha Du Prince - The Triad
Pantha Du Prince, czyli muzyk i producent Hendrik Weber, jest znany wszystkim koneserom elektronicznych brzmień, za sprawą doskonałego albumu Black Noise z 2010 roku oraz wydanego przed trzema laty Elements Of Light, będącego owocem współpracy z The Bell Laboratory.
"Na Black Noise było dużo małych skrawków i próbek, kombinacja brzmień naturalnych i komputerowych. The Triad nie przynosi muzyki komputerowej, a analogową muzykę elektroniczną" - tłumaczy Niemiec w wywiadach. Te analogowe brzmienia, to w dużej mierze zasługa Joachima Schütza, w którego studiu Weber spędził sporo czasu. "Były tam te wszystkie niesamowite syntezatory, od CS-80 do Synthi 100, ARP i różnych modularnych zestawów" - wspomina Weber. Szczęśliwie muzyk zachował zdrowy rozsądek i w przeciwieństwie do każdego szanującego się syntezatorowego freaka, nie rzucił się na wintydżowy sprzęt jak szczerbaty na suchary. Nie znajdziecie tu nachalnych, klasycznych brzmień zdradzających natychmiast swoje pochodzenie. Sporą rolę natomiast odgrywają ludzkie głosy. Weber wykonuje większość partii wokalnych i chórków, którym nie żałuje pogłosów. Chwilami, niestety, przypomina to pojękiwania Duńczyka z poprzedniej recenzji, ale więcej tu swady i chęci odkrywania nieprzetartych ścieżek. Mogą się podobać te wszystkie pozytywkowe melodyjki rodem z kompozycji Erika Satie i biciki nawiązujące do ambientowego okresu Richarda D. Jamesa.