BISZ/Radex-Wilczy humor
Zgadza się-jestem dobrym kolegą Radka Łukasiewicza, ukrywającego się pod pseudonimem Radex, gdyż wspieram koncertowo jego rodzimą formację Pustki jako klawiszowiec i saksofonista. I nie ma co ukrywać, że się lubimy. Jednak każdy, kto zna mnie choć odrobinę, wie że w kwestiach artystycznych jestem dla kolegów bezwzględny, wychodząc z założenia, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A przyjaciel, który nagrał złą płytę, jest naprawdę w biedzie. Dlatego nie ma mowy o taryfie ulgowej i mizianiu się po plecach.
Szczęśliwie w przypadku Wilczego humoru biedy nie ma. Wręcz przeciwnie-to jedna z najciekawszych polskich płyt hip-hopowych, jakie słyszałem od lat. Przede wszystkim dlatego, że ta płyta nie brzmi jak typowy hip-hop znad Wisły. Zamiast suchych bitów i oklepanych sampli pojawiają się piosenkowe harmonie i wpadające w ucho refreny. Wilczy humor kojarzy mi się z dokonaniami Damona Albarna w ramach Gorillaz, albo z produkcjami Pharella Williamsa-ta sama popowa lekkość i polot. Posłuchajcie tylko Potlacza! z zaraźliwym gitarowym refrenem, który spokojnie mógłby hulać na brytyjskich listach przebojów.
"Moja przygoda z robieniem bitów hip-hopowych, zaczęła się od... reklamy"-śmieje się Radek Łukasiewicz. "Zawsze słuchałem hip-hopu i ciągnęło mnie, żeby coś kiedyś zrobić w tej stylistyce. Reklama trwała co prawda tylko pół minuty, ale klient ją zaakceptował, więc zachęcony sukcesem, postanowiłem dla zupełnej zajawki zrobić więcej bitów. Potem poznałem Bisza i wysłałem mu jeden z nich. Spodobał mu się na tyle, że postanowił, że go wykorzysta na swojej kolejnej płycie. Minęło półtora roku i zaproponował mi wspólne nagranie całego albumu"-tłumaczy genezę Wilczego humoru muzyk.
Słuchając tej płyty trudno uwierzyć, że podkłady robił artysta, który wcześniej nie miał do czynienia z żonglerką samplami. Stopa i bas walą między oczy, wokal brzmi soczyście i mocarnie (nagrywano go w studiu Pustek za pomocą mikrofonu Telefunken AR-51 oraz Audio Technica 4047 wpuszczonych w preampy TL Audio C1 i Universal Audio 610), a jednocześnie czuć w tych utworach lekkość i pewną rękę doświadczonego producenta.
"Wszystkiego uczyłem się od podstaw i starzy wyjadacze mieliby zapewne niezły ubaw, gdyby zobaczyli, jak pracuję. Używałem głównie Logica X zainstalowanego na moim laptopie. Do tego słuchawki Beyerdynamic DT-770 i odsłuchy APS. To była mrówcza praca, gdyż większość rzeczy układałem ręcznie myszką-wszystkie sample, ścieżki audio i MIDI. Kilka razy użyłem instrumentów wirtualnych. Jako źródło sampli również wykorzystywałem głównie pokładową bibliotekę Logica i tylko parę razy sięgnąłem po próbki z darmowych zasobów Sample Radar. W ogóle jest fanem darmowych rzeczy, bo wiele z nich naprawdę świetnie brzmi. Polecam np. Tubes Creamera, darmową emulację kostki Tube Screamer autorstwa Mercurial Audio. Ja akurat użyłem jej na tomach, ale sprawdza się świetnie również na innych sygnałach. Często sięgałem też po iZotope Vinyl, którym ‘rozstrajałem’ i brudziłem zbyt sterylnie brzmiące próbki. Oprócz tego korzystałem z pokładowego korektora Logica, doskonałych i tanich pogłosów Valhalli i kompresji Klanghelma"-wylicza Radex.
Wilczy humor to bardzo spójna płyta, zarówno pod względem stylistycznym, jak i brzmieniowym. Przy nagrywaniu albumów opartych na samplach to nie lada wyzwanie.
"Na pewno pomogło tu przepuszczanie śladów przez analogowy stół w Elektra Studio Adama Toczko. Czasem używaliśmy zewnętrznych urządzeń, żeby dodać charakteru cherlawym śladom. Z reguły to był kompresor Monster firmy Looptrotter, ale w paru miejscach świetnie sprawdziły się też bardziej radykalne rozwiązania, jak Sherman Filterbank 2, przez którego przepuszczałem bas albo hi-haty. Bardzo spodobał mi się ten filtr i chciałbym go kiedyś kupić"-podsumowuje Łukasiewicz.