Nicolas Jaar - Sirens
Kiedy już sądziłem, że nic mnie nie rusza w działce syntetycznych brzmień, pojawił się Nicolas Jaar ze swoją drugą płytą studyjną.
Nie sposób nie zachwycać się tymi wszystkimi kolażami dźwiękowymi, pełnymi nieoczywistych skojarzeń. Na przykład próbka rozbijanego szkła, która splata się z fortepianowymi pasażami w jeden ulotny instrument przypominający akustyczny odpowiednik rozpryskującej się wody (na myśl od razu przychodzi niezastąpiony S-Layer firmy Twisted Tools). Gdzieś w tle łopoce flaga na wietrze, świszczą delaye i szeleszczą w tle ambientowe plamy. Zwróćcie też uwagę na kolejny utwór, w którym na stopę założono całkiem spory pogłos. Jak się okazuje, czasami można, a nawet trzeba, to zrobić... Zauważcie jak odfiltrowano tu górę we wszystkich instrumentach z wyjątkiem wokalu, który pojawia się nagle, niczym promień słońca w mrocznym aranżu i dodatkowo kradnie show pokręconym delayem (Crystallizer firmy SoundToys sprawdzi się tu lepiej niż dobrze, podobnie jak ich nowa wtyczka Sie-Q, dzięki której można uzyskać m.in. taką ładną, jedwabistą górę). Zachwyca łatwość z jaką Jaar porusza się pomiędzy skrajnie różnymi źródłami dźwięku, które jednak idealnie do siebie pasują. W takim żonglowaniu barwami filtry są Waszymi najlepszymi przyjaciółmi.