OZD - Journey
OZD to solowy projekt Łukasza Drozda, muzyka i producenta, który do tej pory nie był znany szerszej publiczności, gdyż zajmował się głównie produkcją dla innych.
Wśród jego klientów znajdują się m.in. tacy artyści jak Feel, Formacja Nieżywych Schabuff czy Kasia Popowska. Journey to nie jest muzyka, której słucham, ale absolutnie rozumiem, dlaczego twórczość OZD może się podobać. Mamy bowiem do czynienia z porządną produkcją spod znaku nowoczesnego popu mocno czerpiącego z drum’n’bassu, house’u i big beatu. Najbardziej podobają mi się momenty, kiedy Drozd wychodzi poza klubowy sznyt typowych bangerów w rodzaju All Right, tak jak w it’s not over z polską zwrotką upichconą na przesterowanym wokalu i angielskim refrenem. Może się podobać staranna produkcja OZD. W przypadku takich wielogatunkowych albumów często każdy numer brzmi od sasa do lasa. Na Journey wręcz przeciwnie - wszystko jest bardzo spójnie i słychać, że mamy do czynienia z doświadczonym zawodnikiem. Elegancko zagospodarowano całe pasmo, nie ma jazgotliwej góry, jest fajna gra panoramą i sporo ciekawych trików (zwróćcie uwagę na kluczowany reverb, napędzający World).