Daughter - Not To Disappear
Po premierze drugiego albumu studyjnego, londyńskie trio nie musi się raczej obawiać, że zniknie, jak sugeruje tytuł krążka.
Mamy bowiem do czynienia z bardzo dojrzałą muzyką, pełną subtelności (te wszystkie wymuskane, eteryczne gitary), ale jednocześnie mocnego, emocjonalnego przekazu. Nie wspominając o tuzinach ciekawych rozwiązań producenckich. Odpalam pierwszy numer i od razu taki cymesik - najprostszy z możliwych rytmów, nagle zyskuje czwarty wymiar za sprawą prostego patentu - werbla ekstremalnie podlanego reverbem oraz rytmicznie dopasowanym pingpongowym delayem, który odbija się w lewym i prawym kanale. Ten zabieg ustawia cały numer, nadając mu transowego charakteru. Wsłuchajcie się też w stopę, która co kilka uderzeń zmienia wysokość stroju, czyniąc całość ciekawszą. Trzeba jednak pamiętać, że taki patent działa, bo aranż jest skromny. Później, gdy na scenę na białym koniu wjeżdżają rozmarzone, szerokie gitary, ten bit się chowa (automatyka i jeszcze raz automatyka). Posłuchajcie też co się dzieje z werblem w finale tego utworu - dodano mu góry i ataku (korekcja, ale być może również triggerowana próbka), dzięki czemu nie ginie on w dźwiękowym huraganie, który pojawia się w finale. W kwestii triggerowania polecam niezawodnego Triggera ze stajni Stevena Slate’a albo klasycznego DrumXChangera firmy SPL.