Oneohtrix Point Never - Garden Of Delete
O muzyce Daniela Lopatina ukrywającego się pod pseudonimem Oneohtrix Point Never, sporo mówi teledysk do utworu Sticky Drama.
Śmiało można powiedzieć, że w tym klipie jest WSZYSTKO - od zombie, przez drożdżowe potwory, drony, po gadające jajka tamagotchi i postnuklearnych maruderów rodem z Mad Maksa. Brzmi to jak połączenie Amona Tobina z Hudsonem Mohawke, Aphex Twinem i Coldcutem. Każdy utwór miga katarynkowymi melodiami upstrzonymi gwałtownie ciętymi, garażowymi samplami i chamskimi syntezatorami prosto z eurodance’owej potańcówki. Jeśli dodać to tego pokręcone wokale przepuszczone przez pitchshiftery, vocodery i rozrezonowane filtry, to otrzymamy iście chorą mieszankę. Z jednej strony imponuje mi rozmach i nieznająca granic wyobraźnia Lopatina. Wolę takie podejście, niż kolejny duet taplający się w homogenicznym EDM-ie. Z drugiej strony te wszystkie niekontrolowane zwroty akcji, nastroju i brzmień przyprawiają mnie o mdłości. Jeśli chodzi o arsenał do takich zabaw, to musicie się na pewno uzbroić w dobry pitchshifter (Little Alter Boy firmy Soundtoys?), którym będziecie opaździerzali co się tylko da. Na pewno przyda się też jakiś syntezator z wieśniackimi presetami w rodzaju Sylentha albo Virusa. Do tego trochę glitchowych multiefektów (sprawdzona w boju amunicja autorstwa Twisted Tools albo Glitchmachines) oraz porządny filtr z wieloma opcjami modulacji (FilterShaper firmy Cableguys sprawdzi się tu lepiej niż dobrze). Nie zapomnijcie też o sporej ilości kawy oraz poprawnej pozycji siedzącej przy komputerze, bo będziecie naprawdę sporo edytować...