Anna Von Hausswolff - The Miraculous
W dobrej książce ponoć najważniejsze jest pierwsze zdanie. Jeśli nie zainteresujesz nim czytelnika, to masz najwyżej stronę, by całkowicie nie stracić jego uwagi.
Nie wiem czy pochodząca ze Szwecji Anna Von Hausswolff wie jak pisać książki, ale z pewnością wie jak zaintrygować słuchacza pierwszym dźwiękiem - potężnym, basowym dronem, przypominającym połączenie sygnału ostrzegawczego transatlantyckich drobnicowców z przesterowanym kontrabasem, otwierającym utwór “Discovery”. Po krótkim śledztwie okazuje się, że to jednak realny instrument - piszczałkowe organy Acusticum z mieszczącego się w północnej Szwecji miasta Piteå. Na ich potężne brzmienie składa się dziewięć tysięcy piszczałek, co sprawia, że jest to jeden z największych instrumentów tego typu na świecie. Pewnie niełatwo byłoby odwzorować to brzmienie w sypialni, ale nie jesteśmy bez szans. Co powiecie na połączone brzmienia organów kościelnych i kontrabasu z dowolnej biblioteki potraktowane wedle uznania delikatnym przesterem albo wtyczką z rodziny wave rectifier, tudzież przetransponowane o kilka półtonów w dół i podlane pokaźnym pogłosem? I już jesteśmy bliziutko. Podobnie brzmi też syntezator Serga z oscylatorami przepuszczonymi przez moduł Triple Wave Shaper (dostępne lada dzień w formacie Eurorack firmowane logiem firmy Elby Designs). Piękna jest ta muzyka - pełna niepokojących odgłosów z pogranicza field recordingu i psychodelicznego, szwedzkiego folku. Widzę bogów Valhalli w pełnej chwale. Widzę też Annę Von Hausswolff z nieziemskim, opętanym wokalem nawiązującym do najlepszych tradycji wytwórni 4AD z lat 80.