John Lake - #void
Nagrania Łukasza Dziedzica, aka John Lake, to zawsze podróż w nieznane. Nie inaczej jest w przypadku minialbumu "#void", który można potraktować jako studium kreatywnego przetwarzania dźwięku.
Zapomnijcie o książkowych regułach miksowania i produkcji. Tutaj wkraczacie w świat pozbawiony reguł, który jednak zasysa słuchacza niczym czarna dziura materię i światło. "#void" stoi hipnotycznymi dronami i przemielonymi basami, które pulsują, wzbudzają się i rezonują na granicy przyzwoitości. Jeśli chcielibyście wyruszyć w podobną podróż, to z pewnością pomógłby w tym Wam sampler Octatrack firmy Elektron, który nawet najprostszą próbkę potrafi zmienić w wielowymiarową fakturę. John Lake postawił jednak na prostsze rozwiązanie. - Jestem zdeklarowanym minimalistą. Dlatego brzmienia poszukuję cały czas ograniczając się do dwóch Kaoss Padów – 2 i 3. Używam ich jako syntezatorów, efektorów, looperów i nawet do pewnego stopnia sekwencerów. Utwory nagrane na koncertach, praktycznie po kosmetycznych korektach i minimalnej edycji przepuszczam przez kilka wtyczek w Adobe Audition żeby wyrównać i podbić dynamikę – tłumaczy artysta.