Nightmares on Wax Shape - The Future
Pisząc tę recenzję zaprzeczę trochę sam sobie, ale nic na to nie poradzę – jestem tylko człowiekiem.
Teoretycznie George Evelyn nie wykrzesał z siebie nic nowego. Dalej mamy do czynienia z nastrojowym chilloutem (w dobrym tego słowa znaczeniu) oscylującym gdzieś na pograniczu instrumentalnego hip-hopu, dubu i soulu, ale mogę tego słuchać na ripicie. Może to kwestia naturalnego, ciepłego brzmienia? Zawsze podobał mi się dolny środek w nagraniach Anglika. Zwróćcie uwagę, że w większości przypadków sprawa załatwiana jest już na poziomie aranżu. Ten najniższy dubowy bas i stopa fajnie brzmią, ale nie zapewnią „ciepła” znajdującego się w okolicach 100-240 Hz. Dlatego w tym paśmie często pojawia się pianino Rhodesa, jakiś prosty syntezatorowy riff albo smyki, które naturalnie wypełniają tę część spektrum. Nie trzeba wtedy dokonywać korekcyjnej ekwilibrystyki i próbować podbijać coś, czego zwyczajnie w miksie nie ma. Najlepszym tego przykładem może być otwierający płytę Back To Nature.