Pram - Across The Meridian
- Niemożliwym było doskonałe opanowanie gry na każdym instrumencie, jakiego chcieliśmy użyć, więc po prostu się tym nie przejmowaliśmy i zamiast tego skupiliśmy się na szukaniu nowych brzmień, które przyprawiły by nas o dreszczyk emocji – tłumaczy lider zespołu, wokalista i multiinstrumentalista Sam Owen. Cóż, koncepcja okazała się słuszna, bo pierwszy od ponad dekady album grupy Pram, zachwyca różnorodnością brzmień.
Czego tu nie ma – złowieszcze organy i Theremin rodem z pierwszych nagrań Portishead, plemienne perkusjonalia, psychodeliczne gitary, wibrafon i cytra z zaświatów. W osiągnięciu tak stylowego, rozmytego brzmienia z pewnością może pomóc dobry pogłos sprężynowy (niekoniecznie musi to być wintydżowy AKG BX-10 za grubą kasę, wystarczy skromny Doepfer A-199 z drugiej ręki za kilkaset złotych, ewentualnie wtyczkowy Fog Convolver naładowany impulsami dobrej jakości) albo przepuszczenie śladów przez rozchwiany deck kasetowy. Słuchając Across The Meridian przed oczami stają mi filmy Tima Burtona – ten sam rozmach i upiorne poczucie estetyki. Dawno nie słyszałem tak oryginalnego, zróżnicowanego i zarazem spójnego brzmienia.