Deerhunter - Why Hasn’t Everything Already Disappeared
Antybohaterów skok na kasę - można by się pokusić o najkrótszą recenzję najnowszego albumu zespołu dowodzonego przez gitarzystę i wokalistę Bradforda Coxa. Bo Why Hasn’t Everything Already Disappeared to najbardziej przystępny album w dyskografii Amerykanów.
Tyle że w przypadku grupy Deerhunter nic nie jest oczywiste, bo mówimy o ludziach, którzy zaczynali od krautrocka, flirtowali z garażową psychodelią, ocierając się po drodze o surf rockową melancholię. Z kolei w niedawnym wywiadzie dla serwisu Gumroad, Cox wśród swoich inspiracji wymienia m.in. Prokofieva, Stravinskiego, Charlesa Ivesa, Whitney Houston oraz hiszpańską klawesynistkę Genovevę Gálvez. Nie bez przyczyny na Why Hasn’t... pojawia się całkiem sporo partii klawesynowych. „Większość ludzi kojarzy klawesyn z barokiem. Nic bardziej mylnego. Uwielbiam ‘rytmiczną’ naturę tego instrumentu i jego silne, zdecydowane brzmienie. Jest w nim coś twardego, co bardzo pasuje do muzyki rockowej” – tłumaczy Cox.
A skoro o klawesynie mowa – to dość nietypowy instrument, który może sprawiać sporo kłopotu w miksie właśnie ze względu na swoje mocne, jasne brzmienie z bardzo wyrazistymi transjentami. W ich opanowaniu doskonale może się sprawdzić wtyczka Spiff, firmy Oek Sound, pozwalająca na pasmowe tłumienie lub wzmacnianie transjentów w półautomatycznym i bardzo skutecznym trybie. Z kolei przy nagrywaniu klawesynu warto poeksperymentować z mikrofonami dynamicznymi lub wstęgowymi oraz z dalszymi ujęciami, by statyczny instrument nabrał trochę powietrza i dynamiki.
Wracając jednak do samej muzyki, tytuł płyty jest znaczący, bo całość brzmi jak przewrotna pocztówka z dnia apokalipsy. Na nowej płycie Cox odszedł od wątków osobistych na rzecz poważnych tematów. W kontekście niedawnej tragedii w Gdańsku, bardzo dziwnie słuchało mi się utworu No One’s Sleeping nawiązującego do morderstwa brytyjskiej posłanki Jo Cox (zbieżność nazwisk przypadkowa), dokonanego kilka lat temu przez chorego psychicznie prawicowca... Tym bardziej, że tylko Cox i spółka mogli zaserwować tak ciężkostrawne danie, w lekkim, żeby nie powiedzieć sowizdrzalskim wręcz, sosie.
Podoba mi się ta mieszanka retro popu (jeśli chcecie uzyskać taki ciepły pogłos, jak w What Happens to People to najlepiej sięgnąć po jakiś pogłos sprężynowy AKG serii BX albo bardziej nowoczesny firmy Demeter, ew. można też spróbować szczęścia z dobrymi impulsami pogłosowymi, np. tymi oferowanymi przez firmę PastToFuture) z nowoczesnymi brzmieniami (wokoder w Detournement). Na uwagę zasługuje też ciepły, organicznie brzmiący miks, choć jak wieść gminna niesie, Cox i spółka tym razem postawili na prostotę. Podobno gitary i inne instrumenty wgrywane były bezpośrednio w mikser, bez użycia lampowych wzmacniaczy, choć wiadomo, że są miksery i MIKSERY. „Postanowiłem całkowicie odpuścić, pozbyć się tego mylnego przekonania, że mam nad czymkolwiek kontrolę” – tłumaczy Cox w wywiadach. Cóż, w przypadku Why Hasn’t Everything... to podejście się sprawdziło, więc przestańmy się przejmować sprzętem i po prostu róbmy dobre numery.