Bill Ryder-Jones - Yawn Yawn

23.10.2019 
Nasza ocena:
4 /6

Tylko głos i fortepian – to nie lada wyzwanie nawet dla doświadczonych artystów. Po pierwsze, trzeba zaoferować słuchaczowi na tyle ciekawe kompozycje, żeby nie zakończył słuchania po jednej piosence, a po drugie każde potknięcie i nierówność słychać jak na dłoni.

Jednak multiinstrumentalista, producent, aranżer i kompozytor Bill Ryder-Jones tworzy i koncertuje od 15 lat i z tej próby ognia wychodzi obronną ręką. To przede wszystkim zasługa jego głębokiego, lekko zachrypniętego głosu, którym Anglik śpiewa, a czasem też szepcze swoje nastrojowe ballady. Drugim bohaterem jest tu ciepło brzmiący fortepian. Jeśli chcecie osiągnąć takie brzmienie, to przede wszystkim trzeba znaleźć instrument o takim właśnie charakterze i umieścić go w pomieszczeniu z dobrą akustyką. To oczywistość, o której jednak zbyt często producenci zdają się zapominać, próbując nadrobić zaległości na etapie miksu, co prawie zawsze kończy się zgniłymi kompromisami.

(fot. Jack Finnigan)

Dodatkowo w osiągnięciu takiego brzmienia mogą pomóc np. mikrofony wstęgowe. W tym przypadku stawiałbym na Colesy 4038 albo AEA 84 czy stereofoniczny AEA 88. Zwracam uwagę na spore pogłosy aplikowane zarówno na wokalu, jak i na fortepianie. Można sobie na nie pozwolić, bo jest na nie miejsce z racji minimalistycznych aranżów, ale trzeba zachować czujność, bo w przypadku gęstszych i zróżnicowanych akordów, zbyt długi reverb może wprowadzać zamieszanie nakładając na siebie dwa niekompatybilne akordy, co słychać odrobinę w końcówce otwierającego płytę There’s Something On Your Mind (z drugiej strony ma to swój urok, więc tradycyjnie wszystko zależy od punktu słyszenia).

Star icon
Produkty miesiąca
Sennheiser MD 421 Kompakt
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó