Squarepusher - Be Up A Hello
Po pięciu latach przerwy „naciskacz kwadratów” wraca z kolejną porcją elektronicznych galopad. Nie wiem czy to oznaka starości, czy znudzenia (a może jednego i drugiego), ale z jednej strony podziwiam kunszt, precyzję i koronkową produkcję, ale z drugiej strasznie mnie nużą ostatnie płyty Toma Jenkinsa. Mam wrażenie, że cały czas słucham tego samego utworu, tylko „plasterki” są trochę inne.
Z drugiej strony jednak, jego muzyka doskonale reprezentuje ducha naszych czasów – niestabilnych, przebodźcowanych fragmentami medialnych pakietów z dźwięków i obrazów. To już 14 album gwiazdy wytwórni Warp, która na Be Up A Hello wraca do swoich acidowo-drum’n’bassowych korzeni.
Do tworzenia takich huraganów z riffów idealnie nadaje się ACDGEN firmy Spektro Audio albo Sting autorstwa duetu Skinnerbox. Obie wtyczki w formacie Max for Live dedykowane są do generowania wielu wariacji w kwaśnym klimacie. Bardzo inspirująca w tym kontekście może się też okazać wtyczka MidiVolve autorstwa duetu Coldcut inspirowana minimalistycznymi poczynaniami Steve’a Reicha. W kwestii instrumentarium oczywiście wypadałoby sięgnąć po jakiegoś klona Rolanda TB 303 – w świecie sprzętowym polecam Xoxboxa. W świecie oprogramowania królem jest dla mnie Phoscyon naszej rodzimej firmy D16. Do tego z pewnością przydałby się jakiś dobry Beat Repeater (ten wbudowany w Live’a jest naprawdę prosty i skuteczny). To dopiero początek, bo cały sekret tkwi w mrówczej pracy na poziomie automatyki i ręcznego ustawiania sampli. Ciekawą techniką pozwalającą uzyskać podobne efekty żonglowania dźwiękami, jest tworzenie dziesiątków wariacji danej pętli w kolejnych slotach Abletona w Session View, a później przeskakiwanie pomiędzy nimi w trybie Legato (głowica nie startuje wtedy od początku klipu, tylko od miejsca, w którym skończył grać poprzedni klip). Inną techniką jest stworzenie gęstej magmy dźwiękowej i automatyzacja parametru Mute na ścieżkach. Tak czy siak, przed Wami sporo roboty.
(fot. Donald Milne)