Karpesh - 13

14.05.2020 
Nasza ocena:
4 /6

Sławka Karpiesza poznałem pół roku temu. Zadzwonił do mnie, bo chciał się rozwijać jako producent. Kłopot w tym, że Sławek jest niewidomy, więc praca na komputerze raczej odpada. Ale walczy ostro i na tyle skutecznie, że na rynku ukazała się właśnie jego EP-ka zatytułowana "13".

Wydawnictwo zawiera cztery melodyjne utwory z pogranicza instrumentalnego hip-hopu i downtempo. Jeśli lubicie DJ Shadowa, jest szansa, że spodoba się Wam twórczość Sławka. Ja lubię soczyste brzmienie tych numerów. Nie ma tu zbyt wielu warstw i instrumentów, ale te obecne są wyraźnie zdefiniowane, a miksy selektywne. Słychać, że artysta poświęcił sporo czasu na dobór właściwych brzmień i sampli.

„13 to jest moja ulubiona liczba, choć wzrok straciłem w 2013 roku. Stało się to nagle na skutek wypadku i w jednej chwili moje życie zmieniło się radykalnie. Przez pierwsze dwa lata było naprawdę ciężko, ale z pomocą przyjaciół wróciłem do robienia muzyki. Bardzo pomógł mi w tym Dominik Popiński i Bartek „MesBrutah” Dzienkiewcz. Dominik nauczył mnie obsługi Korga Electribe’a, na którym powstała ta płyta. Pomógł mi też w finalnym aranżu, dograł gitary oraz podjął się zmiksowania i zmasterowania płyty. Bartek jest założycielem Trofika Records i też mi bardzo pomógł podnieść się po wypadku, no i wydał teraz moją płytę. Zresztą nasze losy przeplatają się w dziwny sposób, bo Bartek też miał wypadek w tym samym roku co ja i jest sparaliżowany, a mimo to robi naprawdę świetną muzykę” – mówi Karpiesz.

Już od pierwszego odsłuchu 13 uderza jej spójność. Brak gonitwy sampli i brzmień od Sasa do lasa. Podoba mi się ciągłość tej narracji. „Myślę, że to zasługa tego, że robiłem tę płytę wyłącznie na Electribe. Muzyką zajmowałem się przed utratą wzroku i uwielbiałem np. Akai MPC 1000, ale niestety jego obsługa jest bardzo "wizualna". Trzeba jednak korzystać z ekranu, więc musiałem się przesiąść na coś bardziej intuicyjnego. Po drodze był też Novation Circuit i Microkorg, ale ich obsługa zawsze w końcu wiązała się z używaniem komputera – na etapie nagrywania, ładowania sampli czy też ustawiania aranżu. Dopiero Electribe załatwił sprawę kompleksowo, bo mogłem robić na nim całe utwory od początku do końca wyłącznie za pomocą skrótów klawiaturowych i padów. Musiałem jedynie oddać miks w czyjeś ręce, ale poza tym byłem niezależny. Kolejnym pozytywem tej sytuacji był fakt, że nie rozpraszałem się niepotrzebnymi gratami. Musiałem wycisnąć z tego sprzętu ostatnie soki, co pozwalało mi się skupić tylko na muzyce. No i chyba dzięki temu ta płyta ma właśnie bardzo konkretne, spójne brzmienie” – podsumowuje Sławek.

(fot. Kamila Markiewicz-Lubańska)

Na 13 uwagę zwracają bujające bity, nieskrępowane siatką tempa. Brzmi to bardzo ludzko i naturalnie. „To też efekt używania Electribe. Nie mogłem obsługiwać sekwencera, więc nie wprowadzałem poszczególnych kroków na kolejne ścieżki, tylko każdą partię wgrywałem z ręki. To samo zresztą dotyczyło efektów. Jeśli chciałem wykonać jakąś automatykę, trzeba było nagrać wszystkie ruchy gałek w czasie rzeczywistym. Electribe jest świetny i spełnił swoją rolę, ale chciałbym się rozwijać. Myślę o Abletonie i kontrolerze Push 2, który można by skonfigurować tak, bym obsługiwał go wyłącznie za pomocą padów i pokręteł. Chciałbym za pomocą tego zestawu poszerzyć paletę barw i spróbować czegoś innego. Niedawno związałem się z wokalistką i producentką Aną Zhdanovą, która świetnie sobie radzi z podobnym setupem, więc jest szansa, że mnie czegoś nauczy” – śmieje się Sławek.

Artykuł pochodzi z numeru:
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
marzec 2020
Kup teraz
Star icon
Produkty miesiąca
Sennheiser MD 421 Kompakt
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó