Historia i teraźniejszość sekwencerów
Od analogowych urządzeń do aplikacji dla iPada, sekwencery przebyły bardzo daleką drogę od czasu swojego pojawienia się w latach 70. minionego wieku. Greg Scarth opisuje ich historię i obecnie dostępne opcje.
Od analogowych urządzeń do aplikacji dla iPada, sekwencery przebyły bardzo daleką drogę od czasu swojego pojawienia się w latach 70. minionego wieku. Greg Scarth opisuje ich historię i obecnie dostępne opcje.
Sekwencer jest urządzeniem/programem, który wyzwala dźwięki syntezatora, samplera lub maszyny perkusyjnej zgodnie z zaprogramowaną serią nut [znaną jako sekwencja, stąd nazwa sekwencer, a nie „sekwenser”, jak to można gdzieniegdzie spotkać w polskiej literaturze - przyp. red.]. Na początku sekwencery były typowymi urządzeniami analogowymi, ale obecnie przyjęły formę cyfrowego sprzętu, oprogramowania, a nawet aplikacji dla systemu iOS. Sekwencery stały się jednym z podstawowych narzędzi, dzięki którym z chwilą pojawienia się syntezatorów mogła zaistnieć muzyka elektroniczna. Bez nich wciąż gralibyśmy każdą partię syntetyczną czy perkusyjną na żywo, w czasie rzeczywistym. Większość z nas nie zauważa kluczowej roli, jaką sekwencery odgrywają w naszym procesie twórczym, ale warto zwrócić na nie uwagę jeśli muzyka, którą tworzymy, w mniejszym lub większym stopniu bazuje na tego typu narzędziach. W artykule przyjrzymy się historii sekwencerów - od pierwszych rozwiązań analogowych po najnowsze opcje programowe. Przez porównanie opcji, jakie pojawiały się wraz z rozwojem technologicznym będziemy mogli zrozumieć, jak duży wpływ wywarły one na rozwój muzyki elektronicznej.
Pierwsze sekwencery pojawiły się jako eksperymentalne konstrukcje amatorskie. Na początku lat 50. Daphne Oram, brytyjska kompozytorka i pionierka muzyki elektronicznej, stworzyła urządzenie bazujące na taśmach filmowych, które nazwała Oramics. Odpowiednio naświetlone klatki były następnie odczytywane przez ogniwa fotoczułe, co pozwoliło uzyskać pierwsze urządzenie mające formę wielośladowego sekwencera (każda rolka taśmy była oddzielną ścieżką). Pierwsze komercyjne sekwencery były urządzeniami analogowymi i pojawiły się razem z pierwszymi syntezatorami modularnymi pod koniec lat 60. Moduły takie jak Moog 960 Sequencer i Buchla Model 246 Sequential Voltage Source pozwalały pionierom elektroniki kontrolować i programować sekwencje bez dotykania klawiatury (dla wielu użytkowników klawiatura była czymś w rodzaju niepotrzebnego i staroświeckiego elementu w nowoczesnych naówczas instrumentach).
Roland MC-8, który pojawił się jeszcze przed nastaniem MIDI, był jednym z pierwszych urządzeń umożliwiających sterowanie wielu syntezatorów za pośrednictwem komunikatów CV/Gate.
Większość analogowych sekwencerów krokowych pracowała bardzo podobnie oferując zestaw gałek ustalających poziom napięcia wyzwalanego w sekwencjach, zazwyczaj ośmio- lub szesnastokrokowych. Za każdym razem gdy impuls wyzwalający zegara był kierowany na wejście sterujące sekwencera, ten przechodził do następnego kroku i napięcie na jego wyjściu zmieniało się zgodnie z poziomem ustawionym przez odpowiadającą danemu krokowi gałkę. Sekwencery analogowe miały swoje słabe strony: niedokładność stroju, mała elastyczność konfiguracji i możliwość ciągłego odtwarzania tylko jednej sekwencji przy jednej sesji programowania. Mimo to urządzenia w takiej postaci pozostawały w użyciu w czasach syntezatorów analogowych. Szczególnie udanym sekwencerem tamtych lat (mowa o roku 1978) był Korg SQ-10, stworzony jako uzupełnienie syntezatorów MS-10 i MS-20. Koncepcja SQ-10 pozostaje wciąż popularna - znajdziesz go nawet pod postacią aplikacji dla iPada noszącej nazwę iMS-20.
Pierwszy komercyjny cyfrowy sekwencer został wbudowany w kosmicznie drogi syntezator EMS Synthi 100, który pojawił się w sprzedaży w 1971 roku. Samodzielne urządzenia jak Oberheim DS-2 stały się dostępne w połowie lat 70. (nie było jeszcze wtedy MIDI, które zadebiutowało w 1983 roku, a więc sekwencery wykorzystywały porty CV i Gate). Zaraz potem ceny tego typu urządzeń zaczęły spadać, a ich dostępność stawała się coraz szersza. Roland MC-8 MicroComposer, który debiutował w 1977 był bardzo istotnym krokiem w rozwoju cyfrowych sekwencerów, choć okazał się komercyjną porażką. Jego następca, tańszy i bardziej popularny MC-4 (3.295 dolarów, w porównaniu do 4.795 dolarów, które trzeba było zapłacić za MC-8) pojawił się w 1981 roku. Na początku lat 80. sekwencery były już dość popularnym, standardowym wyposażeniem syntezatorów Sequential Circuits Pro One, Korg Mono/Poly i Moog Source - wszystkie z nich pojawiły się w 1981 roku i wszystkie miały jakąś formę prostego sekwencera umożliwiającego nagrywanie i odtwarzanie paternów w synchronizacji z zewnętrznym sygnałem zegarowym. Zaraz potem pojawiły się sekwencery działające w czasie rzeczywistym - najlepszym przykładem jest tu komercyjna maszyna rytmiczna taka jak LinnDrum. Paterny można było nagrywać stukając w pady, grając jednocześnie do ścieżki metronomu.
Bodajże najbardziej popularnymi i mającymi największy wpływ na rozwój muzyki była seria sprzętowych sekwencerów, które można znaleźć w maszynach perkusyjnych i syntezatorach basowych firmy Roland, produkowanych od lat 80. Seria ta, znana jest powszechnie jako x0x, co ma swoje źródło w symbolach liczbowych poszczególnych urządzeń: SH-101, MC-202, TB-303, TR-505, TR-606, TR-707, TR-808 i TR-909. Sekwencer w SH-101 był podobny do tych, które można znaleźć w innych syntezatorach z tamtych czasów, ale już TB miał unikalny sekwencer krokowy bazujący na zapętleniu, a MC jego bardziej zaawansowaną wersję charakteryzującą się wieloma podobieństwami do MC-4. Mimo to, gdy mowa o sekwencerach typu x0x, zazwyczaj chodzi o te, które znalazły zastosowanie w maszynach perkusyjnych. Wszystkie sekwencery TR były wariacjami na jeden temat: 16 kroków, każdy instrument perkusyjny był wybierany oddzielnie, a następnie programowany za pomocą 16 przycisków znajdujących się na panelu urządzenia. Każdy sekwencer miał swoje zalety. W przypadku 808 była to możliwość korzystania z partii A i B, które można było odgrywać alternatywnie dla wykreowania 32-krokowego paternu. W późniejszych modelach TR doszła jeszcze funkcja Swing. Pomijając już różnice, wszystkie TR-ki są intuicyjne w obsłudze, i choć nie są przesadnie funkcjonalne to jednak ciekawe jest to, że ich ograniczenia nie pozostały bez wpływu na kształt współczesnej muzyki elektronicznej. Ich cechy charakterystyczne zostały docenione do tego stopnia, że styl sekwencerów TR/x0x stał się standardem i jest wciąż powszechnie wykorzystywany w wielu programowych i sprzętowych maszynach perkusyjnych.
Pojawienie się MIDI w 1983 roku sprawiło, że syntezatory i maszyny perkusyjne mogły być sterowane za pośrednictwem jednego, standardowego protokołu. Wcześniej każdy z producentów starał się stworzyć własny system sterowania. Największe sukcesy odniosła na tym polu firma Roland ze swoim Digital Control Bus (DCB), który pozwalał na kontrolę Juno-60 i Jupitera-8 z poziomu sekwencerów JSQ-60 lub MSQ-700. Sukces MIDI sprawił, że stały się popularne sekwencery MIDI, takie jak wspomniany MSQ-700 (1984), Yamaha QX5 (1986), Alesis MMT-8 (1987) i Kawai Q-80 (1988). Akai ASQ-10 (1986) był kolejnym przykładem popularnego rozwiązania, które znalazło zastosowanie w słynnym MPC60.
Najlepsze czasy sprzętowych sekwencerów MIDI zbiegły się z początkiem innej metody programowania i odtwarzania sekwencji, która zdominowała wszystkie pozostałe. Pojawienie się na początku lat 80. powszechnie dostępnych komputerów do użytku domowego oznaczało, że można było tworzyć oprogramowanie, które w całości przejęło funkcję sprzętowych odpowiedników. Protoplastą Cubase były Steinberg Research Multitrack Recorder i Pro-16 (debiutujące w 1984 i 1985 roku, dostępne dla komputerów Commodore 64). W 1986 i 1987 roku pojawiły się C-Lab Supertrack oraz Creator (także dla komputerów Commodore 64 oraz Atari ST). Te z kolei przekształciły się w program Emagic Notator, który później stał się znany jako Logic. Obecnie znamy Cubase i Logic jako cyfrowe stacje robocze audio (DAW), ale w swoich pierwszych wcieleniach były po prostu sekwencerami. Oferując szereg ścieżek MIDI otworzyły zupełnie nowe obszary zastosowań, pozwalając na programowanie wizualne w czasie rzeczywistym - generalnie ich podstawowym zadaniem było zapisywanie komunikatów MIDI nagrywanych z klawiatury, następnie ich edycja, a później odtwarzanie.
Oldskulowe 16-krokowe sekwencery wracają obecnie w postaci aplikacji dla urządzeń iOS, oferując całą gamę nowoczesnych funkcji.
Wszystkie wcześniejsze sekwencery używały tego samego protokołu sterowania napięciem (CV) oraz impulsów bramkujących (gate). Na początku epoki syntezatorów wszystko było sterowane przez sygnały analogowe, z napięciem sterującym wysokością dźwięku i sygnałem włączenia/wyłączenia bramki wypełniającym takie funkcje jak wyzwalanie obwiedni lub wymuszenie przejścia do następnego kroku w naszej sekwencji. Pierwsze cyfrowe sekwencery także były wyposażone w wyjścia CV i gate, ale trwało to tylko do czasu, gdy MIDI stało się standardowym protokołem służącym do przesyłania informacji o nutach i wszystkich parametrach sterujących.
Dzisiaj mamy do wyboru cały szereg różnego typu opcji. Praktycznie każde oprogramowanie może się bez przeszkód komunikować za pomocą wirtualnych połączeń (wliczając w to kilka programów DAW pracujących w tym samym komputerze). Nawet system iOS, który z początku był pod względem komunikacji między aplikacjami dość ograniczony, teraz stał się bardzo wygodny dzięki zaadoptowaniu takich protokołów jak Virtual MIDI. Nawet ci z nas, którzy korzystają z różnego typu sprzętu mają szereg opcji. Większość instrumentów sterowanych za pośrednictwem CV i syntezatorów sprzed epoki MIDI może być dość łatwo dostosowana do współpracy z MIDI, albo przynajmniej sterowana dzięki urządzeniom/programom konwertującym sygnały MIDI na CV lub DCB.
MIDI pozostaje uniwersalnym standardem, który może być stosowany do sterowania całej gamy urządzeń. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się też OSC - protokół o wysokiej rozdzielczości wręcz stworzony do transmisji ustawień kontrolerów ciągłych (tutaj świetnym przykładem może być sterowaniem częstotliwością odcięcia filtru, które z wykorzystaniem MIDI ma schodkowy charakter). Sekwencery są ogniwem pozwalającym łączyć urządzenia, a zatem protokół sterowania, który one stosują jest prawie tak samo ważny jak same metody programowania.
Obecnie wielu twórców muzyki elektronicznej intensywnie korzysta z instrumentów wirtualnych, dlatego użycie programowych sekwencerów pozwala im na pełną kontrolę procesu produkcji. Większość programów DAW wciąż bazuje na tzw. edytorze pianolowym (piano roll), choć szereg aplikacji udostępnia też sekwencery typu krokowego (step sequencer). W programach zorientowanych na produkcję muzyki tanecznej, FL Studio i Ableton Live, bardzo istotną rolę pełni możliwość programowania pętli. Bez względu na zastosowany program, każdy z nich oferuje znacząco więcej opcji niż kiedykolwiek miało to miejsce w sekwencerach sprzętowych. Wiele programów DAW łączy sekwencery krokowe, sekwencery bazujące na pętlach z opcją edytora pianolowego. Wtyczki przeznaczone do pracy jako sekwencery, takie jak Numerology (www.five12.com) pozwalają rozszerzyć możliwości programów DAW o bardziej zaawansowane funkcje. Co ciekawe, najnowsza generacja narzędzi przeznaczonych do pracy w systemach operacyjnych iOS także otwiera się na współpracę w zakresie sterowania innymi aplikacjami, sprzętem, a nawet syntezatorami wirtualnymi uruchomionymi pod kontrolą DAW. Od wyglądającego w stylu retro Little MIDI Machine (www.syntheticbits.com) poprzez oferujące olbrzymie możliwości StepPolyArp (www.laurentcolson.com) aż do innowacyjnego Liine Lemur (www.liine.net), platforma iOS staje się jedną z najbardziej wszechstronnych jeśli chodzi o obsługę tego typu aplikacji.
Można zapytać: „Jakie to ma znaczenie? Mamy przecież całą gamę różnego typu sekwencerów do wyboru, z których każdy pracuje w nieco inny sposób. I co z tego wynika?” Każdy typ i rodzaj sekwencera ma swoich zagorzałych zwolenników, począwszy od wielbicieli sekwencerów analogowych współpracujących z instrumentami modularnymi. Swoich fanów ma też MPC, choć w tym akurat przypadku większym zainteresowaniem cieszą się jego możliwości w zakresie sterowania wewnętrznym silnikiem samplingu niż zewnętrznego sprzętu. Jeśli pracujesz z analogowym sekwencerem krokowym to zazwyczaj tworzysz powtarzające się pętle (co wcale nie jest rzeczą niewłaściwą!). Wielu weteranów muzyki Acid House twierdzi, że sekwencer w TB-303 jest na tyle mało intuicyjny w obsłudze, że tworzą swoje paterny w sposób niekiedy przypadkowy, co na dobrą sprawę zdefiniowało charakter tego typu muzyki. Programowanie bębnów z wykorzystaniem dość ograniczonego funkcjonalnie wewnętrznego sekwencera TR-x0x pozwala natomiast uzyskać zupełnie inny efekt końcowy niż tworzenie podobnych partii w edytorach pianolowych.
Mając do wyboru całą gamę różnego typu opcji powinniśmy zastanowić się, która z nich będzie najbardziej odpowiadać charakterowi tworzonej przez nas muzyki. Programowanie w MPC, na przykład, pozwala oderwać się od ekranu komputera i skupić bardziej na tym, co słyszymy niż na tym, co widzimy, uwalniając nas tym samym od schematu narzucanego przez siatkę tempa. Nie patrzmy zatem na sekwencery jak na nudne narzędzia, które nie mają żadnego wpływu na naszą muzykę i zawsze pozwalają uzyskać jednakowy rezultat. Musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że ich wybór i sposób pracy ma olbrzymi wpływ na to, jak ostatecznie zabrzmi nasza muzyka.