Shure SM63L - reporterski mikrofon dynamiczny
Czy mikrofon dla reportera powinien różnić się czymś od innych mikrofonów? Jeśli ktoś myśli, że nie, to albo nigdy nie wykorzystywał mikrofonu do typowej pracy reportażowej, albo powinien się jeszcze wiele nauczyć, zanim się za takową zabierze.
Jest na rynku szereg specjalistycznych mikrofonów przeznaczonych do tego typu zadań, jak na przykład Beyerdynamic M58, Sennheiser MD42 i MD58, Audio-Technica AT8004L, AKG D230, Electro-Voice RE-50, Sony F112 czy wreszcie Røde Reporter. Osoby zajmujące się pracą w studiu czy na scenie bardzo szybko zauważą, że żaden z tych mikrofonów nie występuje w riderach i są one rzadko spotykane w studyjnych magazynkach z mikrofonami. Owszem, ponieważ są to typowe mikrofony reporterskie, których charakterystyka, budowa i sposób wykorzystania są zupełnie inne. Shure SM63 funkcjonuje już na rynku od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno pojawiła się okazja, bym mógł go przetestować w praktyce. Mikrofon ten dostępny jest w trzech wersjach. SM63 ma krótszy korpus w kolorze szampana, zaś rasowe reporterskie SM63L i SM63LB to wygodne, dłuższe mikrofony (233 mm w porównaniu do 144 mm w SM63) w kolorze szampana i czarnym.
Shure SM63L reporterski, czyli jaki?
Mikrofony tego typu widzimy na co dzień w telewizji, gdy wypowiada się ktoś z kręgu polityki, wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania itp. Dopada go wówczas wielu reporterów i stara się zbliżyć do niego swój mikrofon, aby uzyskać jak najlepsze i jak najczystsze nagranie. Oczywiście, pojawiają się też wszędobylskie mikrofony na tyczce, bo obsługujący go realizator może stanąć trochę dalej i nie musi się pchać w tłum osób z mikrofonami, na ogół wyposażonymi w logotypy reprezentowanej stacji, którzy podchodzą blisko bohatera całego zamieszania. Mikrofony na tyczce to zwykle jednak „dostawka” lub dodatkowy element całego ujęcia, ponieważ mikrofon trzymany w ręku można bardziej zbliżyć do mówiącego, prezentując jednocześnie logo stacji, a także użyć go do zadania pytania lub szybko zmienić położenie w sytuacji, gdy wypowiada się ktoś stojący obok. W tłumie, ogólnym zamieszaniu, ruchu na planie jest jednak pewien problem, który nazywa się kablem. Dlatego właśnie niektórzy reporterzy używają przenośnych rejestratorów, telefonów komórkowych/smartfonów, a lepiej przygotowani mają mikrofony bezprzewodowe lub dostawki transmisyjne do zwykłych mikrofonów, które przesyłają sygnał bezpośrednio do odbiornika na kamerze w przypadku telewizji lub wręcz od razu rejestrują dźwięk w kompaktowym systemie.
Tak to wygląda w ogólnym zarysie i w wielkim skrócie. Już z tego opisu można wywnioskować, że mikrofon dla reportera powinien być dłuższy niż mikrofon np. dla wokalisty na scenie, aby znalazło się na nim miejsce na duże logo stacji i było jeszcze za co złapać. Powinien być też lekki, bo nigdy nie wiadomo jak długo będziemy stać z wyciągniętą ręką w niewygodnej zazwyczaj pozycji. Dobrze jest, gdy mikrofon ma efektowny wygląd, bo w wielu sytuacjach pojawi się na milionach ekranów telewizorów i w jakimś sensie będzie nas reprezentował. Ale są to tylko elementy wizerunkowo-praktyczne, a trzeba też pamiętać o stronie technicznej. Po pierwsze - wytrzymałość. Nie raz będzie się zderzał z mikrofonami kolegów po fachu, niekiedy spadnie na twardą powierzchnię, a i z transportem bywa różnie. Musi być odporny na duży poziom SPL, a jednocześnie zapewniać wysoką czułość, gdy nie uda nam się dopchać do pierwszego rzędu. Powinien też z łatwością dać się osadzić w uchwycie, gdy stawiamy go na stoliku podczas konferencji prasowej - nie ma nic gorszego niż mikrofon leżący na stole. Odporność na podmuchy wiatru, zgłoski wybuchowe i puknięcia w korpus też jest wielce pożądana. W większości sytuacji będziemy korzystać z mikrofonów o charakterystyce dookolnej, ponieważ nie będą zmieniały brzmienia przy zbliżaniu do ust mówiącego. Chyba że robimy wywiad z kimś w trakcie głośnego koncertu, w klubie tanecznym lub na manifestacji - wtedy wybierzemy mikrofon nerkowy. Tych czynników jest naprawdę wiele, i wszystkie je trzeba brać pod uwagę, bo rejestrowane przez nas zdarzenia są niepowtarzalne i nigdy już nie będzie drugiej szansy, by je uchwycić. Ach, i jeszcze jeden drobiazg - jakość dźwięku i ogólne brzmienie, zwłaszcza gdy dana rzecz idzie na żywo i po drodze nie ma montażysty, który ma jakąś możliwość poprawy materiału.
Wiedząc to wszystko, przyjrzyjmy się teraz bohaterowi naszego testu. Jest smukły, lekki i elegancki, a przy tym doskonale wykonany. Uwagę zwraca dość nietypowa osłona kapsuły, która nie jest - jak w większości przypadków - wykonana ze stalowej siatki, ale ze specjalnego tworzywa o nazwie Vera-Flex. Jak deklaruje producent, jest ona w stanie wytrzymać upadek z dwóch metrów i nie ulec odkształceniu. Jest też odporna na warunki atmosferyczne i, co oczywiste, na korozję. Wewnątrz znajduje się cienka warstwa gąbki, a całą osłonę można odkręcić i umyć. Sama kapsuła jest dynamiczna, ze specjalną cewką ekranującą zabezpieczającą przed interferencjami elektromagnetycznymi. Ma charakterystykę wszechkierunkową i zawieszono ją na specjalnym gumowym resorze tłumiącym drgania. Wraz z mikrofonem otrzymujemy też nakładaną osłonę piankową przeznaczoną do pracy na zewnątrz, uchwyt mikrofonowy, a także zamykaną na suwak saszetkę.
Shure SM63L w praktyce
Mikrofon ma pasmo przenoszenia od 80 Hz do 20 kHz, z charakterystyką dobraną tak, by zapewnić jak najlepszą czytelność mowy, z podbiciem w okolicach 3,2 kHz oraz 10 kHz. Poniżej 200 Hz charakterystyka zaczyna łagodnie opadać. SM63L jest beztransformatorowy, ma impedancję wyjściową 150 Ω i czułość 1,5 mV/Pa. Świetnie leży w ręku, jest doskonale wyważony, a jego masa to zaledwie 124 gramy. Znakomicie też wygląda - zarówno w rzeczywistości jak i w tzw. „obrazku”, gdzie nie rzuca się w oczy i nie psuje kadru swym kształtem. W porównaniu do SM58 model SM63L ma znacząco mniej niskich tonów i zgłoski wybuchowe nie są żadnym problemem. Jest w nim sporo tzw. radiowego środka, przez co głos wydaje się nieco pudełkowaty, ale za to jest bardzo wyraźny i nie przetłoczony niepotrzebnym dołem. Szeroka, otwarta góra sprawia, że przy odległości od ust mówiącego mniejszej niż 20 cm mikrofon lubi eksponować sklejenia warg i inne tego typu artefakty, więc nie powinno go się używać na krótkim dystansie i należy go trzymać na wysokości piersi. Jest to zatem narzędzie do spokojniejszych reportaży lub typowych, przygotowanych rozmów jeden na jeden, gdzie nie ma miejsca na „wkładanie” mikrofonu w usta rozmówcy i nie pojawia się niebezpieczeństwo, że on sam go złapie i ryknie „pozdrawiam Małgośkę!”. Mówiąc krótko - reportaże z WOŚP i podobnych zdarzeń odpadają.
Wszystko wskazuje na to, że SM63L to elegancki mikrofon do pracy w dość komfortowych warunkach, a nie do zadań ekstremalnych. Z typowym, emisyjnym brzmieniem oraz efektownym wyglądem, a do tego w rękach reportera, który wie, jak z niego korzystać, z pewnością może być doskonałym uzupełnieniem już posiadanego zestawu mikrofonów.
Nasze spostrzeżenia
+ efektowny wygląd+ praktycznie nieodczuwalna waga
+ ładne, emisyjne brzmienie
+ odporność na udary i warunki atmosferyczne
+ skuteczne ekranowanie elektromagnetyczne
- tendencja do eksponowania mlaśnięć
Zakres zastosowań
- mikrofon reporterski ogólnego zastosowania, gdzie wymagany jest ładny wygląd i nie ma potrzeby zbliżania mikrofonu bezpośrednio do ust mówiącego
Informacje
Kapsuła | dynamiczna, wszechkierunkowa, ekranowana |
Impedancja | 150 Ω |
Czułość | 1,5 mV/Pa (1 kHz) |
Wymiary | 32/20x233 mm |
Waga | 124 g |
Inne testy marki