Box Electronics Taurus B-410 - wzmacniacz do basu
Wzmacniacze basowe Box Electronics coraz skuteczniej konkurują na naszym rynku z produktami firm zachodnich. To kolejny dowód na to, że polskie wyroby osiągnęły już poziom, o jakim niektórzy producenci spoza naszych granic mogą tylko marzyć.
W modelu B-410 sopocki producent postawił na uniwersalność. Stąd podwójny tor przedwzmacniacza (półprzewodnikowy i lampowy z możliwością mieszania obu sygnałów), dwa wszechstronne brzmieniowo dziesięciocalowe głośniki Celestion z opcją dołączenia dodatkowego głośnika (np. piętnastki, jeśli ktoś nie potrafi bez niej żyć) oraz tweeter przetwarzający najwyższe częstotliwości, który można odłączyć. Do tego należy dodać inteligentną, dwudrożną korekcję, przestrajany (i odłączany) filtr częstotliwości środkowych, aktywne filtry Punch i Presence, a także układ dynamicznego podbicia najniższych częstotliwości. Nie zapomniano oczywiście o dwóch pętlach do podłączenia efektów, w pełni konfigurowalnym symetrycznym wyjściu liniowym, a także wyjściu do podłączenia słuchawek. Całość upakowano w wygodną (choć niezbyt lekką) skrzynkę na kółkach i wyceniono na 3.390 złotych. Jak na wzmacniacz z lampowym przedwzmacniaczem i mocą wyjściową 320 watów RMS to bardzo przyzwoita cena. Na pewno niższa niż podobnych funkcjonalnie produktów konkurencji spoza naszego kraju.
Lampa czy półprzewodnik?
Przedwzmacniacz, tradycyjnie już dla wzmacniaczy basowych Box Electronics, wyposażony jest w dwa wejścia różniące się od siebie czułością i impedancją: PASSIVE i ACTIVE. Fakt ten wcale nie oznacza, że muzyk posiadający bas z aktywną elektroniką musi koniecznie korzystać z wejścia ACTIVE. Nie ma żadnych przeciwwskazań, by podłączyć taki instrument do wejścia PASSIVE. W ten sposób możemy mocniej wysterować przedwzmacniacz lampowy i uzyskać znacznie cieplejsze, interesująco skompresowane brzmienie. Korzystając z potencjometru INPUT MIX ustawiamy proporcje między sygnałami z obu przedwzmacniaczy. W lewym skrajnym położeniu słyszymy tylko preamp półprzewodnikowy, w prawym preamp lampowy, a w każdym innym miks obu sygnałów.
Przedwzmacniacz lampowy oferuje bardziej wyrazistą, cieplejszą barwę, z większą zawartością zadziornego środka. Dźwięk jest bardziej skompresowany, wyrównany i odrobinę szczekliwy. Przedwzmacniacz półprzewodnikowy jest bardziej suchy, precyzyjny i dokładniejszy w oddawaniu niuansów. Należy zaznaczyć, że różnica w brzmieniu między obydwoma przedwzmacniaczami jest bardzo wyraźna. Przy grze z przedwzmacniaczem lampowym ma się wrażenie jakby struny stawały się bardziej miękkie, a każdy dźwięk miał dłuższy atak. Taka barwa świetnie sprawdza się w pochodach granych palcami. Przy mocniejszym wysterowaniu przedwzmacniacza, właściwym zarywaniu strun przy gryfie i odpowiednio ustawionej korekcji można się nawet pokusić o uzyskanie brzmienia przypominającego kontrabas.
Amatorzy brudnych brzmień też nie mogą mieć powodów do narzekań. Wystarczy wpiąć gitarę w wejście pasywne, odkręcić GAIN na ok. 60 procent zakresu regulacji, przekręcić gałkę INPUT MIX maksymalnie w prawo, a natychmiast uzyskamy chrapliwy, rozgrzany dźwięk. (Dla ułatwienia obsługi producent naniósł na skalach obu gałek przerywaną linię, pokazującą ustawienia, przy których uzyskamy przesterowanie). Odpowiednimi ustawieniami czułości wejściowej i miksu sygnałów z obu przedwzmacniaczy możemy uzyskać praktycznie każdy rodzaj zniekształcenia, bez utraty najniższych częstotliwości. Testy przeprowadzałem z wykorzystaniem 5-strunowej Yamahy model BB-N5A i w najmniejszym stopniu nie odczułem spadku dynamiki niskich tonów.
Przedwzmacniacz półprzewodnikowy, szczególnie w porównaniu do preampu lampowego, może z początku wyda się mało atrakcyjny brzmieniowo, bardziej matowy i cichszy. Natychmiast jednak zauważymy jego szybką pracę, podkreśloną jeszcze przez dwa, świetnie reagujące na sygnał głośniki 10-calowe, oraz podatność na wszelkie zabiegi artykulacyjne.
Moje wnioski odnośnie toru przedwzmacniacza są następujące: przy grze palcami polecam preamp lampowy; do gry kostką i techniką slap warto przekręcić gałkę INPUT MIX w pozycję 100% przedwzmacniacza półprzewodnikowego – dźwięk jest wtedy bardziej zrównoważony i lepiej komponuje się z pozostałymi elementami aranżacji, chyba że komuś szczególnie zależy na uzyskaniu jaskrawego, wyraźnie wybijającego się klangu. Wszystkie stany przejściowe pozwalają w szerokim zakresie dobrać brzmienie do własnych preferencji. Dynamika obu przedwzmacniaczy jest znakomita, nawet najniższe rejestry odtwarzane są wzorcowo. Szumy przedwzmacniaczy praktycznie do pominięcia.
Korekcja do smaku
Po ustawieniu z pomocą przedwzmacniacza charakterystyki dynamicznej instrumentu, przychodzi czas na sprecyzowanie jego barwy dźwięku. Na początku możemy skorzystać z filtrów podbijających dwa różne zakresy pasma środkowego: PUNCH i PRESENCE. Pierwszy z nich ociepla dźwięk, zwiększając o kilka decybeli poziom częstotliwości z okolic 500Hz. Filtr ten może pomóc w sytuacji, gdy bas ma kłopoty w przebiciu się w miksie. Drugi filtr służy rozjaśnieniu barwy poprzez podbicie częstotliwości 4-5kHz i nieznaczne stłumienie środka (ok. 1kHz). Nic nie stoi na przeszkodzie, by użyć obu filtrów jednocześnie. Uzyskujemy wówczas brzmienie „basu na sterydach”, znakomite do agresywnej gry kostką, przypominające bas w stylu RHCP.
Do płynnej regulacji barwy dźwięku służy dwudrożny korektor BASS/TREBLE. Został on skonstruowany tak, by zachować proporcjonalny do ustawień obu regulatorów poziom częstotliwości środkowych. Mówiąc innymi słowy, regulatory BASS i TREBLE wpływają tylko na skrajne częstotliwości, praktycznie nie zmieniając subiektywnego poziomu częstotliwości środkowych. Co więcej, zwiększenie poziomu niskich tonów nie wpływa znacząco na głośność, zatem zmiany w tym zakresie można aplikować bez konieczności ich kompensacji potencjometrem VOLUME. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy cały czas panować nad barwą; podkręcenie basu i wysokich tonów nie spowoduje już, że gdzieś ucieknie nam środek, tak jak to dzieje się w zwykłych korektorach.
Do kontroli częstotliwości środkowych, oprócz wspomnianych wcześniej dwóch załączanych filtrów, służy przestrajany korektor parametryczny, działający w zakresie 125Hz-3,5kHz. Można go włączyć lub wyłączyć dedykowanym przełącznikiem. Filtr ten, podobnie zresztą jak regulatory BASS/TREBLE, nie działa zbyt głęboko, ale w zupełności wystarcza do uzyskania oczekiwanego brzmienia.
Cały blok korekcji wykazuje się znikomymi szumami, a jego regulatory pracują całkowicie przewidywalnie. Sprzeczny z logiką jest tylko kierunek regulacji potencjometru częstotliwości w korektorze parametrycznym (częstotliwość zwiększa się kręcąc w lewo). Myślę jednak, że można z tym żyć...
Więcej basu
Wprawdzie zastosowane we wzmacniaczu dwa głośniki dziesięciocalowe pozwalają uzyskać odpowiednią dawkę niskich tonów, ale gdy zajdzie potrzeba jeszcze głębszego zejścia z brzmieniem w dół, wówczas przyda się stosowany w wielu innych wyrobach Box Electronics układ DBS (Dynamic Bass System). Pozwala on wygenerować głębokie i dynamiczne brzmienie niskich tonów na drodze elektronicznej, bez dostawiania dodatkowych zestawów subbasowych. Ponieważ funkcja ta działa bardzo efektywnie i przy głośnej, dynamicznej grze może doprowadzić do przesterowania stopnia mocy, dlatego przy głośności powyżej połowy mocy maksymalnej wzmacniacza zaleca się włączenie 6-decybelowego tłumika dla układu DBS. Rozwiązanie proste i skuteczne.
Podłączenia, konfiguracje
Wzmacniacz obficie wyposażono we wszelkiego typu przyłącza bardzo ułatwiające życie basisty. Na pierwszy plan wysuwa się symetryzowane elektronicznie wyjście liniowe z odłączaniem masy i konfiguracją przed/po korekcji. Umożliwia ono podanie sygnału na mikser systemu nagłośnieniowego lub system rejestrujący bez konieczności stosowania DI-boxa. Szkoda tylko, że przy tym całym przepychu nie pomyślano o tłumiku redukującym sygnał na tymże wyjściu do poziomu mikrofonowego. Nie wszystkie miksery mają możliwość podłączenia sygnału liniowego na wejście XLR, a technicy sceniczni nie zawsze będą mieli pod ręką przejściówkę XLR/TRS. Zawsze jednak można skorzystać z niesymetrycznego wyjścia OUT-PREAMP, z pomocą którego możemy też dołączyć dodatkowy system nagłośnieniowy. Wyjście niesymetryczne TUNER pozwala na podłączenie urządzenia do strojenia instrumentu. Na czas strojenia możemy wyciszyć wzmacniacz mocy wciskając przycisk MUTE. W B-410 przewidziano dwie pętle efektów: szeregową, pomiędzy przedwzmacniaczem a wzmacniaczem mocy, oraz równoległą. Obie pętle mają wspólne gniazdo wysyłkowe (SEND), więc skorzystanie z obu pętli jednocześnie wymaga zewnętrznego rozdzielenia sygnału. Włożenie wtyczki do powrotu pętli szeregowej rozłącza tor sygnałowy.
Do komba można dołączyć zewnętrzny zestaw głośnikowy, który wpina się szeregowo z głośnikami wbudowanymi w B-410. Ogólna moc całości w każdym przypadku będzie mniejsza niż moc nominalna komba (impedancje głośników w połączeniu szeregowym sumują się, więc wzmacniacz pracujący na większej impedancji sumarycznej wydzieli mniej mocy). Podłączenie dodatkowych głośników nie odłącza głośników wewnętrznych. Głośniki zostają natomiast odłączone z chwilą włączenia słuchawek w gniazdo PHONES. Przy ustawieniu regulatora VOLUME powyżej połowy zakresu regulacji głośność w słuchawkach jest bardzo duża, dlatego nie należy „odkręcać się” zbyt mocno.
Jeśli komuś zbyt mało wysokich tonów, wówczas do pracujących dwóch głośników 10-calowych można dołączyć wysokotonowy tweeter ze stożkową tubą rozpraszającą. Osobiście nie widzę potrzeby jego wykorzystania, ale jeśli ktoś lubi dużo góry w basie, to nie ma powodów, by z tej funkcji nie skorzystać.
Krótko na koniec
B-410 to świetny wzmacniacz na małe i średnie sceny, na próby i do studia. Poza kilkoma drobiazgami, o których wspomniano wyżej, nie można mu absolutnie nic zarzucić. Kombo jest bardzo głośne, dynamiczne i gra wyśmienicie. Nic w nim nie szumi ponad normę i nie zniekształca bez potrzeby. Możliwość płynnego ustawienia proporcji między sygnałem z przedwzmacniacza lampowego a półprzewodnikowego daje duże możliwości w kreowaniu własnego brzmienia. To porządny polski produkt, wykonany bardzo solidnie i przemyślany od początku do końca. "Nasz Typ" bez cienia wątpliwości.
EiS - 07/2005