Aphex IN2 - interfejs MIDI

Sprzęt studyjny | 25.09.2014 
Marka:  Aphex
Nasz Typ

Czy firma Aphex ma coś wspólnego z Ferrari? Okazuje się, że tak, i to całkiem sporo – głównie jeśli chodzi o wzornictwo. Od 2010 roku Aphex należy bowiem do grupy DWV Entertainment, która specjalizuje się między innymi w produkcji sprzętu audio domowego użytku projektowanego we współpracy właśnie z Ferrari.

Nawet pobieżne oględziny interfejsu IN2 wykazują podobieństwo do różnego typu urządzeń DW Collection z serii Art., choćby stacji dokującej dla iPhona Art.Station. Wspólną cechą produktów z tej serii są frezowane korpusy z aluminium o stylistyce luźno nawiązującej do aut marki Ferrari. Nie jestem do końca przekonany, czy akurat w branży pro-audio ma to jakieś istotne znaczenie. Tym bardziej że przełożenie pewnych założeń stylistycznych z pięknych, czerwonych, włoskich samochodów na to, z czym mamy do czynienia w IN2, chyba nie wypadło najlepiej. Ale przyznaję – w przypadku oceny wzornictwa moje kompetencje są żadne, a i chyba w tym teście jest to rzecz trzeciorzędna, jeśli tylko nie wpływa na cenę produktu i jego funkcjonalność.

Konstrukcja Aphex IN2

IN2 to dość klasyczny interfejs 2×2 + MIDI, mający też stereofoniczne wejście i wyjście S/PDIF, co daje ogółem 4 porty wejścia i 4 porty wyjścia widziane przez DAW. Jest on podłączany do komputera przez USB 2.0, ale zasilany z zewnętrznego zasilacza 12 V (w zestawie). Zasilanie z USB, choć bardzo wygodne, nie jest zbyt korzystne z punktu widzenia audio, ponieważ jest to źródło stosunkowo niskiego napięcia (5 V), o niewielkiej obciążalności prądowej i zazwyczaj dość mocno zanieczyszczone różnego typu zakłóceniami o charakterze cyfrowym. Konstruktorzy interfejsów radzą sobie z tym (z lepszym lub gorszym skutkiem) stosując odpowiednie filtrowanie oraz powielacze napięcia, które kosztem wydajności prądowej zwiększają jego poziom. W przypadku Apheksa projektanci zdecydowali się na zasilanie wyłącznie z zewnętrznego zasilacza, co z jednej strony jest pewnym ograniczeniem w zastosowaniach mobilnych, a z drugiej zapewnia teoretycznie lepsze parametry jakościowe.

IN2 ma dwa analogowe tory wejściowe z przedwzmacniaczami pracującymi w klasie A, obsługującymi dwa wejścia mikrofonowe oraz wejścia instrumentalne (nie ma dedykowanych wejść liniowych). Włożenie wtyczki w wejście instrumentalne automatycznie odłącza mikrofonowe wejście XLR znajdujące się na tylnym panelu. W torze przedwzmacniaczy mamy załączany kompresor optyczny z sygnalizacją zadziałania, filtr górnoprzepustowy 75 Hz, tłumik 20 dB, włącznik napięcia fantomowego i regulator czułości z trzykolorową diodą sygnalizacji poziomu. Każdy kanał ma własny zestaw wyżej wspomnianych manipulatorów i kontrolek. Po stronie wyjść analogowych znajdziemy dwa symetryczne gniazda TRS 6,3 mm oraz wyjście słuchawkowe – każde z niezależną regulacją głośności. Możemy też aktywować monofonizację odsłuchu oraz skorzystać z przycisku DIM, który bardzo dobrze sprawdza się, gdy zachodzi potrzeba szybkiego ściszenia monitoringu.

Korpus urządzenia wykonany jest z odlewu aluminium, a zasadnicza podstawa z blachy stalowej. Wszystkie gniazda i manipulatory są solidnie przymocowane do obudowy i nic nie ma prawa się chwiać (za wyjątkiem gniazda zasilacza oraz portu USB, które mocowane są jedynie do druku). Do realizacji przedwzmacniaczy mikrofonowych wykorzystano hybrydowe rozwiązanie z tranzystorami oraz układami Burr-Brown INA217. Wejścia instrumentalne mają własny tor sygnałowy, oparty na układach Burr-Brown OPA2134, a na wyjściach pracują specjalistyczne wzmacniacze liniowe THAT1646. Wszystko są to świetne układy, stosowane powszechnie w urządzeniach klasy profesjonalnej i rzadko kiedy wykorzystywane w budżetowych interfejsach audio. Za konwersję analogowo-cyfrową i cyfrowo-analogową odpowiada znakomity kodek AK4621 (115 dB dynamiki). I jeszcze ciekawostka, która pokazuje, że producenci nie poszli drogą budżetową. Jako wzmacniacz słuchawkowy zastosowano dedykowany układ Texas Instruments 6120A2 o dynamice 128 dB i mocy wyjściowej 1,5 W, zdolny wypełnić najwyższej klasy dźwiękiem każde słuchawki.

Przyciski aktywujące wszystkie wspomniane wyżej funkcje nie mają niestety sygnalizacji włączenia (w przypadku kompresora zapala się jedynie dioda sygnalizująca jego zadziałanie), a na pierwszy rzut oka trudno jednoznacznie stwierdzić, czy są one wciśnięte. Jest to kłopot, zwłaszcza w przypadku zasilania fantomowego, którego włączeniu/wyłączeniu na podłączonym mikrofonie i otwartym odsłuchu zawsze towarzyszy głośny trzask, mogący się okazać destrukcyjny dla przetworników. Na ołtarzu designu złożono też funkcjonalność związaną z regulatorami, które są całkowicie pozbawione jakiejkolwiek skali. Ja wiem, że produkcja muzyczna to nie apteka, ale przy nagraniach stereo dobrze byłoby mieć pewność, że oba tory mają tak samo ustawioną czułość, albo móc precyzyjnie ustawić taki poziom, jaki wcześniej sprawdził się w przypadku rejestracji tego samego źródła.

Aphex IN2 w praktyce

Interfejs dociera do nas wraz z zasilaczem włączanym do gniazdka, wyposażonym we wszystkie wtyki sieciowe stosowane na świecie, kablem USB, drukowaną instrukcją obsługi i płytą z programem Cockos Reaper, sterownikami dla Windows (z komputerami Mac interfejs współpracuje w oparciu o Core Audio). W pudełku znajdziemy także kupon uprawniający do bezpłatnego pobrania programu Harrison MixBus, który jest wirtualnym odpowiednikiem słynnych konsolet analogowych Harrison, emulującym wszystkie jego tory i grupy. Znakomita rzecz!

Interfejs charakteryzuje się bardzo dobrymi parametrami jakościowymi i brzmieniowymi, co nie powinno dziwić z uwagi na zastosowanie wysokiej klasy elementów i odpowiednio wydajne zasilanie. Dla wejść mikrofonowych dynamika wynosi 102 dB (A-ważone) w trybie 24-bitowym i 95 dB w trybie 16-bitowym. Zniekształcenia harmoniczne w dużym stopniu zależą od ustawienia regulatora czułości i w sytuacji, gdy wskaźnik świeci w kolorze pomarańczowym, sięgają one 0,18%. W przypadku włączenia kompresora optycznego na wejściu poziom zniekształceń dla niskich częstotliwości znacząco wzrasta, dla 100 Hz dochodząc nawet do 1%. Ale za to właśnie kochamy kompresory optyczne, które nigdy nie należały do przeźroczystych brzmieniowo i pozwalają dodać do dźwięku nieco wypełnienia. Dość wyraźnie pokazuje to też charakterystyka częstotliwościowa kompresora, z 3-decybelowym podbiciem po stronie niskich tonów. Filtr dolnozaporowy 75 Hz o nachyleniu 12 dB na oktawę wykazuje się z kolei nieznacznym rezonansem, dzięki czemu dźwięk z mikrofonu zostaje pozbawiony częstotliwości podakustycznych, a jednocześnie następuje lekkie podbicie pasma w okolicach 120 Hz, dzięki czemu barwa nie staje się przesadnie sucha.

Przedwzmacniacze bardzo mi zaimponowały swoim brzmieniem. Jest ono mocne i nasycone nawet bez użycia kompresora. Po jego włączeniu barwa staje się soczysta, a dzięki temu że kompresor optyczny nie działa jak limiter i efektownie kształtuje dynamikę dźwięku, wszelkie sygnały nabierają koloru, zwłaszcza przy mocniejszym wysterowaniu czułości wejściowej. Zakres regulacji czułości gałkami INPUT wynosi 40 dB, ale w połączeniu z tłumikiem 20 dB daje to nam możliwość pracy w zakresie 60 dB, co przy dobrym ustawieniu progów regulacji pozwala na swobodną pracę z całą gamą źródeł sygnału.

Na oddzielny akapit zasługuje wzmacniacz słuchawkowy. To moduł, jakiego dawno nie słyszałem w interfejsach audio, nawet tych z najwyższej półki. Jego dynamika, głośność i precyzja w prezentowaniu sceny dźwiękowej sprawiają, że pracuje się z nim z prawdziwą przyjemnością. Regulator głośności słuchawek, całkowicie niezależny od regulatora wyjść liniowych, rzadko kiedy był ustawiany powyżej 1/4 zakresu regulacji, ale nawet gdy ustawimy go na maksimum (jeśli ktoś będzie w stanie z takim poziomem słuchać i jeśli słuchawki to wytrzymają...), to w dźwięku nie pojawiają się praktycznie żadne zniekształcenia. Ten wzmacniacz słuchawkowy powinien być wzorem dla wszystkich innych wzmacniaczy tego typu, nawet takich, które znajdziemy w niektórych profesjonalnych mikserach.

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Teraz pora na nieco gorszą wiadomość – IN2 nie obsługuje funkcji sprzętowego monitoringu, co oznacza, że nie możemy bezpośrednio odsłuchiwać sygnałów, które nagrywamy. Ich odsłuch możliwy jest tylko i wyłącznie poprzez funkcję monitoringu w programie DAW, co wiąże się z pewną latencją. Jaką? W praktyce nie powinna być ona większa niż 5 ms, bowiem interfejs bez żadnych problemów współpracuje nawet ze sporymi sesjami z buforem 64 sample, co przy próbkowaniu 44,1 kHz daje opóźnienie 2,4 ms na wejściu i takie samo na wyjściu. Przy próbkowaniu np. 96 kHz oba te opóźnienia spadają do 1,6 ms (cały czas mówimy tu o komputerze MacBook Pro z systemem Mavericks), ale w dużych sesjach obciążenie wzrasta już do niebezpiecznych 90%. Gdy jednak chcemy nagrać tylko wokal i zapewnić wykonawcy maksymalny komfort odsłuchu jego głosu i podkładu z pojedynczej ścieżki, to z takimi parametrami możemy pracować bez żadnych kłopotów.

Istotną funkcją IN2 jest dostępność wejść instrumentalnych, których impedancja wejściowa (10 MΩ) pozwala na przeniesienie najdrobniejszych detali dźwięku. W odniesieniu do tych wejść można także stosować kompresor optyczny, co dodatkowo poszerza paletę możliwych do uzyskania brzmień i sprawia, że nie musimy się martwić o przesterowania. Na płycie DVD (katalog MagazynTesty) znajdziecie między innymi plik Bas bez kompresji i z kompresja.wav, gdzie instrument został nagrany „na czysto” oraz z kompresorem. Różnica między tymi brzmieniami jest szczególnie dobrze słyszalna przy odsłuchu basu z pętlą perkusyjną w tle – ten skompresowany jest słyszalny znacznie lepiej, choć w przypadku odsłuchu basu solo tej różnicy aż tak bardzo nie słychać. I właśnie z tego względu kompresor zastosowany w IN2 zasługuje na szczególną uwagę, jako wyjątkowo muzyczne i funkcjonalne narzędzie pracy z dźwiękiem.



Zakres zastosowań

- profesjonalnej klasy interfejs audio/MIDI dla użytkowników, którzy cenią najwyższą jakość dźwięku
- dobra inwestycja z uwagi na jakość wykonania oraz brzmienie

 

Nasze spostrzeżenia

+ rewelacyjna jakość przedwzmacniaczy
+ znakomite brzmienie wejść instrumentalnych
+ mocny, szeroki, detaliczny i dynamiczny sygnał na wyjściu
+ wzmacniacz słuchawkowy dwie klasy lepszy niż u konkurencji
+ niesamowicie solidna konstrukcja
+ funkcjonalne kompresory optyczne
+ wysoka stabilność pracy
+ wejście i wyjście S/PDIF
+ próbkowanie do 192 kHz
+ dołączony software Harrison MixBus

- brak toru monitoringu sprzętowego
- brak wejść liniowych
- brak sygnalizacji włączenia napięcia fantom

 

Podsumowanie

Mimo designerskiego rodowodu, wysublimowanej stylistyki i niezwykle solidnej konstrukcji uważam IN2 za przeciętnej urody urządzenie, ale pewno się nie znam. Ponieważ jednak „nie szata zdobi interfejs”, nie zwracajmy na to szczególnej uwagi. To, co mamy w środku, i to, co oferuje ten sprzęt, jest zdecydowanie ważniejsze. Jest kilka elementów, które zdecydowały, że IN2 można uważać za interfejs profesjonalny. Są to zastosowane podzespoły (nawet w niektórych urządzeniach w pełni zawodowych trudno jest spotkać tej klasy elementy), bardzo dobrze przemyślana i zrealizowana konstrukcja – w dużej mierze oparta o układy, które już zdały egzamin w innych produktach Aphex – a także zastosowanie zewnętrznego zasilacza i uniezależnienie się od kapryśnych 5 woltów z USB.

Mamy tu wysokiej klasy przedwzmacniacze, ze sprawdzonym i dobrze funkcjonującym kompresorem optycznym, który – w przeciwieństwie do wielu innych wynalazków tego typu stosowanych w urządzeniach budżetowych – naprawdę działa i robi to z wdziękiem baletnicy, acz nienachalnie. Wzmacniacz słuchawkowy to jest coś, co kładzie na łopatki większość konkurencji w promieniu tysiąca złotych powyżej ceny IN2. To namacalny dowód na to, że można zrobić bardzo głośny, bardzo dynamiczny i fantastycznie brzmiący moduł tego typu, dochodząc z poziomem SPL w słuchawkach do granicy wytrzymałości ludzkiego słuchu, bez żadnego charkotu ani zniekształceń. Sygnał na wyjściu liniowym jest krystaliczny, precyzyjny i ma wystarczający zapas dynamiki, by z werwą prezentować wszystkie sygnały impulsowe. Zastosowanie specjalistycznych driverów liniowych Burr-Brown w torach wyjściowych jest bardzo rzadko spotykane w sprzęcie za cenę dwukrotnie wyższą, a co dopiero w rozwiązaniach typu budżetowego, czyli, umownie rzecz ujmując, w cenie poniżej 2.000 zł.

Bardzo przydatne funkcje to wejście i wyjście S/PDIF, dzięki czemu interfejs można określać mianem 4x4, a także wejście i wyjście MIDI. Wysokich lotów kodek A/C/A, praca do 192 kHz, przewidywalne i efektywne działanie wszystkich manipulatorów oraz nienaganna stabilność dopełniają obrazu sprzętu, z którego mogą korzystać zawodowcy. W tym pejzażu widok psuje brak sprzętowego monitoringu i kłopoty z określeniem pozycji przycisków umieszczonych na panelu czołowym, zwłaszcza odpowiedzialnych za włączenie napięć fantom na wejściach mikrofonowych. Słuchając tego interfejsu, zarówno podczas nagrywania sygnału, jak i odtwarzania, jestem jednak w stanie wybaczyć mu wszystko. Przedwzmacniacze mają to ciepło, dynamikę i charakter, których brakuje większości chłodnych, wręcz lodowatych brzmieniowo preampów w tej, a i sporo wyższej cenie. Goniąc za jak najniższym poziomem THD, wielu projektantów często zapomina o słuchaniu swoich urządzeń, a IN2 jest najlepszym przykładem tego, że zniekształcenia na poziomie 0,2% nie tylko nie przeszkadzają, ale wręcz dodają nagrywanemu sygnałowi prawdziwej charyzmy (dokładnie tak jak w legendarnym Neve 1073).

Muszę przyznać, że bardzo rzadko trafiają w moje ręce interfejsy, które nie są tylko kolejnym produktem „z serii”, gdzie nad brzmienie przedkłada się przelicznik funkcjonalność/cena. A tak a propos ceny, to nie mam pojęcia, jak udało się tej klasy urządzenie zbudować za takie pieniądze (choć kwota rzędu 2.100 zł do małych nie należy). Znam jednokanałowe przedwzmacniacze, które nie mając takiej jakości brzmieniowej jak te w IN2, kosztują znacznie więcej... Ten niezbyt urodziwy i nieprzesadnie rozpasany funkcjonalnie interfejs Apheksa w pełni jednak zasłużył na znak Nasz Typ. Jeśli ktoś zawrze z nim bliższą znajomość, to bardzo długo będzie mu wierny.  

 

Informacje

Funkcja: interfejs audio/MIDI, USB 2.0, dwa wejścia/wyjścia analogowe, wyjście słuchawkowe, wejście i wyjście cyfrowe S/PDIF
Kompatybilność: Mac OS X 10.5 i wyższy, Windows XP SP3 i wyższy
Sterowniki: Core Audio, ASIO, WDM
Wejścia mikrofonowe: 2, XLR, beztransformatorowe, klasa A, impedancja 2 kΩ, zakres regulacji czułości 38 dB (+20 dB tłumik Pad), poziom maksymalny –2 dBu (+18 dBu z tłumikiem), załączany fantom +48 V
Wejścia instrumentalne: 2, TS 6,3 mm, zamienne z mikrofonowymi, impedancja 10 MΩ
Kompresor: optyczny Aphex, automatyka parametrów
Filtr HPF: 75 Hz, 12 dB/oktawę
Wyjścia: liniowe, symetryzowane elektronicznie, impedancja 100 Ω, poziom nominalny +4 dBu, zapas dynamiki 18 dB, odstęp od szumów 109 dB (nieważony), THD+N 0,002%
Wyjście słuchawkowe: TRS 6,3 mm, impedancja 10 Ω, moc 2×800 mW/25 Ω
Przetwarzanie: 24-bitowe; 44,1/48/88,2/96/176,4/192 kHz; synchronizacja wewnętrzna lub przez wejście S/PDIF
Złącza cyfrowe: wejście/wyjście MIDI (DIN5), wejście/wyjście S/PDIF (RCA)
Zasilanie: zasilacz zewnętrzny, 12 V DC, pobór prądu minimum 1 A
Wymiary: 155×150×65 mm
Waga: 0,9 kg
Cena
2100,00 zł
Producent
Aphex
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
październik 2014
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó