ALESIS Elevate 6

Sprzęt studyjny | 26.07.2016  | Tomasz Wróblewski
Marka:  ALESIS

Młodszym Czytelnikom warto przypomnieć, że Alesis był jedną z kluczowych firm, dzięki którym zaistniało zjawisko homerecordingu. Wprawdzie teraz, jako marka pod skrzydłami korporacji InMusic, nie pełni już roli dyktatora trendów pro-audio na świecie, ale wciąż ma w swojej ofercie ciekawe produkty – takie jak Elevate 6.

Elevate to nazwa, która funkcjonuje już od jakiegoś czasu, ale modele 3, 4 i 5 kojarzone są raczej z bardziej multimedialnymi zastosowaniami. Elevate 6 jest natomiast monitorem przeznaczonym do poważniejszych zadań. Każda jednostka pracuje tu w trybie bi-amp (czego w mniejszych modelach ­Elevate nie było), mamy porządne, symetryczne wejście, korekcję niskich i wysokich tonów oraz profesjonalnej klasy przetworniki, z 6-calowym wooferem, wyposażonym w membranę z plecionki kevlarowej, na czele. To bez wątpienia pierwszy poważny monitor Alesis od wielu lat, a do tego dostępny obecnie w nieprzyzwoicie wręcz niskiej cenie (niecałe 1.200 zł za parę).
Alesis Elevate 6
Konstrukcja

Obudowa typu bass-reflex wykonana jest z powlekanego winylem MDF-u. Dotyczy to także płyty czołowej, która została uzupełniona elementami z bardzo gładkiego tworzywa, takimi jak sfazowana ramka okalająca i krótkie falowody obu przetworników.
Delikatne stukanie palcem w membranę woofera daje przyjemny, stłumiony i niezbyt niski dźwięk, co zazwyczaj dobrze wróży, jeśli chodzi o charakterystykę impulsową. Driver ma bardzo delikatną, jedwabną membranę kopułkową, z wyraźnie zauważalnym resorem. To niezawodny znak, że częstotliwość podziału znajdzie się dość nisko, a w tym przypadku jest to odważne 2,2 kHz. Nie dziwi zatem fakt, że zadbano o odpowiednie wyprofilowanie falowodu, który zyskał kształt eliptyczny.
Symetrycznie rozmieszczone otwory bass-reflex znajdujące się między wooferem a driverem zwykle oznaczają, że producent chciał maksymalnie zmniejszyć szerokość panelu czołowego. Nie jest to rozwiązanie hi-endowe, ale przy rozsądnym zaprojektowaniu bass-refleksu (bez turbulencji i nadmiernych rezonansów pasożytniczych) nie przekłada się to na przebarwienia w środku pasma – ale o tym później.
Alesis Elevate 6
Z tyłu znajdziemy dwa zamiennie działające wejścia – symetryczne combo XLR/TRS i niesymetryczne RCA. Jest też nieopisany w żadnych wartościach regulator Volume i dwa przełączniki filtrów półkowych dla częstotliwości poniżej 500 Hz i powyżej 3 kHz. Zasilacz jest liniowy (czyli oparty na transformatorze sieciowym), a funkcja Automatic Shut-Off samoczynnie wyłącza monitory, gdy te pozostają przez dłuższy czas bez sygnału wejściowego (pojawienie się sygnału z powrotem je włącza).
Elektronika i przetworniki prezentują się bardzo solidnie. Każdy wzmacniacz (50 W dla woofera i 25 W dla drivera) ma własny układ scalony pracujący w klasie A/B. Oba są przymocowane do gęsto żebrowanego radiatora aluminiowego, a nie – jak to często bywa w budżetowych rozwiązaniach – do tylnej płyty monitorów. Maksymalna moc pobierana przez monitory z sieci wynosi 120 W, zatem mamy pewność, że w cewkach głośników płynie odpowiednio duży prąd, a wzmacniacze mają z czego dostarczyć energię, by sprawnie wprowadzić membrany w ruch.
Jak do tej pory wszystko wygląda zupełnie przyzwoicie, zwłaszcza gdy pamiętamy o cenie za parę Elevate 6. Zastrzeżenia mógłbym mieć do włącznika sieciowego (to chyba pierwszy kandydat do wymiany po dłuższym czasie użytkowania), chwiejącego się, niejednoznacznego, jeśli chodzi o jego pozycję, regulatora Volume oraz nieco topornie działających przełączników HF Trim i LF Trim. Te ostatnie w swojej środkowej pozycji zachowują neutralne brzmienie niskich i wysokich tonów, a w dwóch skrajnych pozwalają je podbić lub stłumić o 2 dB.



W praktyce
Producent deklaruje, że pasmo przenoszenia Elevate 6 zawiera się w przedziale 55 Hz – 30 kHz (–3 dB). Tę drugą wartość byłbym skłonny zmniejszyć do 25 kHz, ale jeśli chodzi o dół, to wszystko się zgadza – monitor rzeczywiście odzywa się już od 45 Hz, z rezonansem bass-refleksu przypadającym na okolice 60 Hz. Dzięki takiemu rozwiązaniu monitory nie buczą, a charakterystyka bass-refleksu w stronę wyższych częstotliwości opada z łagodnym nachyleniem 6 dB/okt. W efekcie Elevate 6 mają zaskakująco spójną odpowiedź impulsową dla niskich tonów, z nieco dłuższym wybrzmiewaniem tylko przy 60 Hz. Jest wprawdzie mały "niuansik" przy 150 Hz, ale 40 dB cichszy niż rezonans podstawowy, więc w praktyce pomijalny. Zniekształcenia harmoniczne? Poza pasmem do 60 Hz zarówno druga, jak i trzecia harmoniczna trzymają równy odstęp 60 dB w całym paśmie przenoszenia.
Brzmienie – jak dla mnie, i za tę cenę – wzorcowe. Wszystko tu pasuje: werbel nie wyskakuje, przesterowane gitary nie kłują w uszy, mocno grane blachy brzmią spójnie i nie uciekają w trudne do zdefiniowania pasma, a wokal bardzo dobrze trzyma się reszty aranżacji. Żadnych zastrzeżeń nie można też mieć do basu. Test z pomału przestrajanym sinusem pokazał wprawdzie, że przy 40 Hz bass-reflex potrafi zafurkotać, ale znam monitory pięciokrotnie droższe, w których to zjawisko występuje w podobnej, jeśli nie większej skali. I od razu odpowiem, bo wiele osób mnie o to pyta – na tego typu monitorach bliskiego pola nie robi się subkickowych sampli. To zadanie dla dużych paczek, z co najmniej 8-calowym wooferem i bass-refleksem wstrojonym oktawę niżej niż w Elevate 6. Nie wymagajmy cudów od tak prostej konstrukcji, co nie zmienia faktu, że w przypadku muzyki (a nie pojedynczych sampli, które wypychają z monitorów resztki powietrza) układanie aranżu w oktawie 40–80 Hz da się całkiem sprawnie przeprowadzić. Pod warunkiem że samo pomieszczenie nie odezwie się do nas dźwiękami drugich harmonicznych, przekłamując niemal wszystko to, co słyszymy.
Alesis Elevate 6O paśmie środkowym nie mogę powiedzieć, że brzmi jak marzenie, bo na co dzień pracuję z trzema innymi zestawami monitorów, w których jest ono pełniejsze i bardziej szczegółowe. Tyle tylko że najtańszy z tych monitorów (1 sztuka) kosztuje tyle co para Elevate 6, więc nie ma sensu roztrząsać tego tematu. Jak za tę sumę, monitory Alesis dają radę.
Góra jest ładna, otwarta, ma oddech i nie odciąga uwagi od reszty pasma, ale tylko wtedy, gdy HF Trim ustawimy na –2 dB. Jeśli będziesz musiał ustawić ten przełącznik na +2 dB, to wyrzuć połowę pianek ze swojego pomieszczenia odsłuchowego, a w miejscach pierwszego odbicia dźwięku wstaw elementy rozpraszające. Twoje miksy Ci za to podziękują.
Parę słów warto poświęcić charakterystyce kierunkowej. Zastosowany driver prezentuje się znakomicie, ale gdy widzę tak szeroki falowód, to zaczynam się domyślać, że producent próbuje podciągnąć efektywność w większym odchyleniu od osi. 10-decybelowy spadek ciśnienia dźwięku dla 10 kHz pod kątem 30 stopni w wysokiej klasy monitorach byłby nieakceptowalny, zwłaszcza gdy są to monitory średniego pola, ale w bliskim polu, i do tego tam, gdzie wszystko mamy w zasięgu ręki, nie ma to znaczenia. Co więcej, byłbym skłonny ustawić Elevate 6 w trybie symetrycznego zeza rozbieżnego, czyli z driverami skierowanymi nieco poza naszą głowę. Dźwięk jest wtedy przyjemniejszy, można znacznie dłużej pracować bez zmęczenia słuchu, a i stereofonia na tym zyskuje. I jeszcze jedno – nie kładziemy tych monitorów na boku, ponieważ pojawi się standardowy problem z pasmem w okolicach częstotliwości podziału.

Garść refleksji
Kalifornijski Alesis ma na swoim koncie pierwszy dostępny dla przeciętnego Smitha 8-śladowy rejestrator (ADAT), pierwszy budżetowy kompresor stereo (3630), pierwszy cyfrowy pogłos dostępny w cenie poniżej 1.000 dolarów (MIDIverb), jedne z pierwszych kompaktowych monitorów do domowego studia (Monitor One), legendarną maszynę perkusyjną (SR-16), najpopularniejsze cyfrowe bębny na świecie (DM-5), jedne z najchętniej używanych sprzętowych rejestratorów HD (HD24 oraz MasterLink), pierwsze kompaktowe efekty (oryginalna seria Nano) – długo by można wymieniać. Cóż się zatem stało, że na przełomie wieków Alesis nagle stracił impet i z jednej z najpotężniejszych marek przez kilka lat stał się jedną z wielu firm nie wyróżniających się niczym szczególnym?

Powodów było kilka. Jeden z nich nazywał się Andromeda. To marzenie Keitha Barra – założyciela Alesis, a wcześniej współzałożyciela MXR – będące całkowicie analogowym, ale opartym na strukturze cyfrowej super-syntezatorem. Projektowanie wszystkiego od podstaw pochłonęło miliony dolarów, które nigdy się nie zwróciły. To nie był dobry czas dla takich instrumentów – ten miał dopiero nadejść kilkanaście lat później.
Druga sprawa to kłopoty finansowe, związane z uwikłaniem firmy w inwestycje w tzw. "dotcomy". Gdy na początku XXI wieku bańka spekulacyjna pękła, wiele firm obracających papierami tych wirtualnych bytów straciło płynność finansową. Takie potężne w latach 90. marki jak Mackie, Soundscape, Event, Alesis i szereg innych przeszło z rąk ich założycieli do portfeli spółek inwestycyjnych, dla których jedynym kryterium były krzywe w Excelu.
"Białe kołnierzyki" szybko zdały sobie sprawę, że nie jest to miliardowy biznes, tym bardziej że rynek muzyczny, głównie za sprawą internetu i domowych studiów, zupełnie zmienił swą strukturę. Dlatego dzisiaj wiele tych dawnych, pionierskich marek należy do ludzi, którzy znają się na rzeczy, wychowali się na tej branży i wiedzą, jak ona działa. Takich choćby jak Jack O’Donnell, który stworzył prawdziwe imperium, zaczynając od własnej marki Numark, a obecnie mając u siebie m.in. Akai, Alto, Denon, M-Audio, Marantz Professional, Alesis, a ostatnio kupując znaną didżejską markę Rane.


Zakres zastosowań

- uniwersalny monitor aktywny bliskiego pola, do domowych i projektowych studiów nagrań
- dedykowane do pracy z małym i średnim poziomem głośności

 

Nasze spostrzeżenia

+ zrównoważone, selektywne brzmienie
+ wyjątkowo atrakcyjna cena
+ solidna konstrukcja
+ trzy rodzaje gniazd wejściowych
+ liniowy zasilacz i wzmacniacze w klasie A/B
- przy większej głośności gubią precyzję i proporcje
- przeciętnej jakości manipulatory

 

Podsumowanie

Alesis Elevate 6 zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Gdybym nie znał ich ceny, pomyślałbym, że są przynajmniej dwukrotnie droższe, ponieważ za te pieniądze praktycznie nie spotyka się tak grających monitorów z tej klasy przetwornikami. Woofer ma nie tylko sztywną, dobrze wytłumioną membranę, ale też wykonany z dobrej jakości materiałów resor zewnętrzny i rzadko spotykaną gumową osłonę wnętrza układu magnetycznego. Nie tylko nie można jej wgnieść, ale też pełni funkcję tłumiącą rezonanse przetwornika.

Podobnie jak wielu innych producentów, Alesis jako średnicę głośnika niskotonowego podaje zewnętrzny wymiar kosza i dzięki temu woofer w Elevate 6 opisywany jest jako 6,5-calowy. W rzeczywistości średnica membrany wraz z resorem to 5,75", więc w drodze kompromisu przyjmijmy, że jest to 6 cali. Driver jest z kolei wyraźnie niedoszacowany – wraz z resorem, który tu też funkcjonuje jako element drgający, ma on średnicę 1,2".

Oba przetworniki bazują na solidnych obwodach magnetycznych, z ekranowanymi magnesami ferrytowymi. I choć można dyskutować na temat sposobu ich przymocowania do płyty czołowej, to dobrze wykonują swoją pracę. Zastosowana elektronika też jest nie byle jaka, a konstruktorzy szczególnie dużo uwagi poświęcili zwrotnicy. Ogólnie widać, że Elevate 6 to monitor przemyślany i opracowany zgodnie z zasadami sztuki. Nie mam bladego pojęcia, jak udało się to zrobić w takiej cenie detalicznej, gdzie po drodze są jeszcze marże sprzedawcy i dystrybutora oraz jakiś zarobek producenta.
Myślałem, że pod względem proporcji jakości do ceny JBL LSR305 są nie do pobicia, ale Alesis udowodnił, że na tym świecie nic nie jest pewne. Co więcej, dla osób, które mają już jakiś wzmacniacz, produkowany jest Elevate 6 w wersji pasywnej, który kosztuje tyle, co dobrej klasy słuchawki...

Jeśli macie taką możliwość, koniecznie wypróbujcie te monitory w jakimś dobrze brzmiącym miejscu. Jeśli nie, a koniecznie potrzebujecie dobrej klasy niedrogiego odsłuchu, to aktywne Elevate 6 można brać w ciemno. Prawdopodobieństwo, że przy tej cenie nie będziecie usatysfakcjonowani ich jakością, praktycznie nie istnieje. Zdecydowanie Nasz Typ.   

 

Konstrukcja: aktywna, dwudrożna, bi-amp, obudowa bass-reflex.
Przetworniki: 6-calowy z kevlarową membraną (LF), 1-calowy z jedwabną kopułką (HF).
Wzmacniacze: 50 W RMS (LF), 25 W RMS (HF); wzmacniacze w klasie A/B.
Pasmo przenoszenia: 55 Hz–30 kHz (–3 dB).
Częstotliwość podziału: 2,2 kHz.
Korekcja: HF Trim (+2/0/–2 dB powyżej 3 kHz), LF Trim (+2/0/ –2 dB poniżej 500 Hz).
Maks. poziom SPL: 104 dB SPL (szum biały, ciągły), 110 dB SPL (w impulsie).
Zasilanie: sieciowe, 110/240 V, 120 W.
Wymiary: 380×220×260 mm.
Waga: 7,5 kg.
Cena promocyjna za jedną sztukę: 599 zł

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.
Cena
599,00 zł
Producent
ALESIS
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
sierpień 2016
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó