Beyerdynamic DT 1990 Pro
Mówisz „Beyerdynamic", myślisz "słuchawki". Ta niemiecka firma zajmuje się ich produkcją od 1937 roku. Jako pierwsza zaczęła wytwarzać seryjnie słuchawki dynamiczne, a model DT 48, z różnymi zmianami, ale jednak, produkowany był do 2012 roku! Mająca swoje korzenie jeszcze w latach 80. minionego wieku seria DT 770/880/990 to najchętniej używane słuchawki studyjne, nie wspominając o rzeszach audiofilów na całym świecie. Latem tego roku pojawił się najnowszy model tego producenta. Nazwa DT 1990 Pro jednoznacznie narzuca nam skojarzenie z DT 990 Pro, i tak też jest w rzeczywistości.
1990, tak jak 990, są słuchawkami otwartymi, choć ta otwartość nie jest tak oczywista jak np. w Sennheiser HD600. W istocie bardziej mogą się kojarzyć z konstrukcją półotwartą, ponieważ wprowadzają spore tłumienie dla dźwięków z zewnątrz. Pod względem budowy to prawdziwa ekstraklasa made in Germany. Wykonany z galwanizowanej na czarno stali pałąk obłożony jest zszywaną, wysokiej klasy skórą z wygodną wyściółką i wytłaczanym logotypem producenta. Regulacji wysokości nauszników dokonuje się w 10 pozycjach. Same nauszniki mają korpus wykonany z aluminium i tworzywa sztucznego oraz wymienne poduszki – jedne o neutralnym charakterze brzmienia, a drugie dające subtelnie podbity bas (obie pary poduszek znajdują się w zestawie). Jak przystało na produkt Beyerdynamic, wszystkie elementy słuchawek są wymienne i cały czas dostępne w sprzedaży. DT 1990 Pro mają odłączany kabel, a w komplecie znajdziemy zarówno przewód prosty, jak i spiralny – oba dostatecznie długie i odpowiednio grube. Całość zapakowana jest w zapinaną na suwak, praktyczną i estetyczną walizkę z wysokiej jakości tworzywa.
Wyróżnikiem tego modelu słuchawek jest zastosowanie przetworników z obwodami magnetycznymi Tesla. Indukcja magnetyczna wytwarzanego przez nie pola przekracza wartość 1 T (jednej tesli), co pozwala uzyskać wyjątkowo silny i spójny strumień magnetyczny, w którym porusza się cewka przetwornika – w tym wypadku o impedancji 250 Ω. Dzięki temu przetworniki charakteryzują się wysoką efektywnością, bardzo niskim poziomem zniekształceń i szerokim pasmem przenoszenia. Mają też możliwość prezentacji najdrobniejszych szczegółów dźwięku, pozwalając na zaawansowane kształtowanie charakterystyki za pośrednictwem układu ruchomego przetwornika i konstrukcji akustycznej samych nauszników.
Konstrukcja
Słuchawki nie są zbyt lekkie, ale nie należą też do przesadnie ciężkich. Obejmujące całe uszy poduszki wykonane są z niealergicznego weluru i wypełnione sprężystą pianką o doskonale dobranej gęstości. W efekcie są bardzo wygodne i świetnie przylegają, zapewniając wysoki komfort słuchania. Siła docisku słuchawek może być dla niektórych nieco zbyt duża, co jednak nie zmienia faktu, że ze słuchawkami da się pracować nawet przez kilka godzin bez uczucia zmęczenia. Dość sztywny kabel i wymiary wtyczki podłączanej do słuchawek trochę ograniczają swobodę ruchu, ale za to mamy pewność, że cała konstrukcja jest bardzo solidna i wytrzyma długie lata intensywnego używania. Całość prezentuje się jak porządne niemieckie auto z najlepszych czasów przemysłu motoryzacyjnego – nie ma może tego nieuchwytnego polotu, powiewu luksusu i olśniewających detali, ale jest niesłychanie solidna i do bólu wręcz praktyczna.
Przy testach słuchawek staram się nie opisywać pierwszego wrażenia, bo każde słuchawki wymagają wielu tygodni pracy, by je w miarę dobrze poznać, ale tym razem nie oprę się pokusie. Po założeniu DT 1990 Pro na głowę i włączeniu sesji, nad którą właśnie pracowałem, moją pierwszą myślą było zakłopotanie, że nie włączyłem słuchawek i cały czas słyszę moje monitory PMC... A jeśli słuchawki już od samego początku dają podobny efekt odsłuchowy jak wysokiej klasy monitory, to można się po nich spodziewać samych najlepszych rzeczy.
I tak właśnie było. Czym dłużej na nich pracowałem, tym częściej w mojej głowie kołatała myśl, że DT 1990 Pro już nie wyjadą z mojego studia. Jedyny problem polegał na tym, że mam już kilka par dość drogich, profesjonalnych słuchawek i bardzo trudno mi będzie przekonać małżonkę, że muszę wydać blisko 2.300 zł na kolejne... Przejdźmy jednak do rzeczy.
W praktyce
W przeciwieństwie do wielu recenzentów rzadko kiedy oceniam słuchawki na podstawie gotowych, komercyjnych materiałów muzycznych. To dobre dla osób, które używają słuchawek do rozrywki, a nie do pracy. Osoby pracujące z dźwiękiem muszą przede wszystkim wiedzieć, do jakiego stopnia dane słuchawki sprawdzą się jako narzędzie do kontroli pasma, proporcji oraz zależności częstotliwościowych i dynamicznych.
Jak już wspomniałem wyżej, DT 1990 Pro charakteryzują się bardzo dobrym przełożeniem tego, co w nich słychać, na to, co potem zabrzmi w monitorach. Ale, jak w przypadku każdych słuchawek, nie można do tego podchodzić bezkrytycznie. Monitory funkcjonują bowiem w przestrzeni akustycznej, którą znamy od pierwszych chwil po narodzinach, a która jest dla nas naturalnym środowiskiem odsłuchowym, ze wszystkimi jego elementami natury fizycznej i psychoakustycznej – już odkrytymi i jeszcze nam nieznanymi. I o ile w większości średniej, a nawet wyższej klasy słuchawek można się "oszukać" przede wszystkim na brzmieniu basu i proporcjach, to w przypadku DT 1990 Pro takich problemów nie ma.
Bas słyszalny w słuchawkach dość dobrze przekłada się na bas "głośnikowy", mając przy tym tę zaletę, że w słuchawkach znikają wszelkie wady akustyczne pomieszczenia. Poza tym mamy pełną kontrolę nad jego pasmem. Najniższa oktawa przetwarzana jest z gracją baletnicy, a my wyraźnie słyszymy, kiedy basu jest za dużo lub za mało. Przy odrobinie wprawy i osłuchania można się pokusić o ustawianie kompresji basu, co nawet na dobrych monitorach bywa zajęciem ryzykownym, a w przypadku posiadania przeciętnego subwoofera nierozsądnym.
Możemy bardzo precyzyjnie ustawić górę, nie dokonując jej przejaskrawienia ani nie sprawiając, że miks wyjdzie matowy i bezbarwny. Specjalna konstrukcja układu magnetycznego DT 1990 Pro sprawia, że membrany przetworników bardzo wiernie zamieniają dostarczany do słuchawek sygnał elektryczny na drgania. Nie pojawiają się tu żadne rezonanse ani przebarwienia, zatem o dokładność tego, co słyszymy od 4 kHz wzwyż możemy być spokojni. Pod jednym wszak warunkiem. Ostatecznego miksu na naszych słuchawkach musimy dokonywać do południa, będąc wypoczętym i zrelaksowanym. Wszelkie próby aplikowania korekcji z wykorzystaniem słuchawek po całym dniu pracy, w trakcie długich nocnych sesji, kończyły się spektakularną klęską, której przerażający rozmiar odsłaniał poranny odsłuch na monitorach. To mało znany i nieczęsto opisywany w literaturze przypadek "klątwy" wysokiej klasy słuchawek (patrz "Klątwa wysokiej jakości").
Podsumowanie
Beyerdynamic DT 1990 Pro nikogo, kto miał okazję na nich popracować (o słuchaniu muzyki nawet nie wspomnę, bo to najwyższych lotów doznania estetyczne, których opis zostawiam audiofilom), nie pozostawią obojętnym. Te słuchawki potrafią zauroczyć nawet tych, co mieli na uszach arcydzieła sztuki i technologii za kilkanaście i więcej tysięcy złotych, do których nieskromnie mogę się zaliczyć. W tym kontekście cena 2.299 zł za opisywane słuchawki Beyerdynamic może się wręcz wydawać bardzo przystępna i wyjątkowo atrakcyjna. I w zasadzie tak jest, choć w porównaniu do cen większości typowych słuchawek taka kwota to niemal abstrakcja. Jeśli jednak ktoś szuka profesjonalnego narzędzia do pracy z dźwiękiem, to DT 1990 Pro spełniają wszystkie, nawet najbardziej wyśrubowane wymagania. Jeśli tylko pamiętamy o higienie słuchu, orientujemy się w różnicach słuchawki-monitory i mamy wyrobioną właściwą normę kilku tysięcy słuchogodzin z wykorzystaniem odpowiedniego sprzętu i materiału dźwiękowego, to odpowiedź na pytanie, czy kupić te słuchawki, czy też nie, zależy wyłącznie od jednego bądź dwóch czynników: salda na koncie lub karcie kredytowej oraz akceptacji małżonki. Z tym pierwszym, z dużym trudem, ale jakoś dam sobie radę. O to drugie się staram – zaraz wynoszę śmieci, a potem zabieram się za odkurzanie w całym domu. I jeszcze dwa słowa na koniec: Nasz Typ.
Zakres zastosowań
- profesjonalne słuchawki dynamiczne do wszelkiego typu prac w zakresie edycji, miksu i masteringu materiałów dźwiękowych- do zawodowego wykorzystania w każdym studiu, ale także do konsumenckiego odsłuchu muzyki w domu
Nasze spostrzeżenia
+ najwyższej klasy, transparentne przetwarzanie sygnału+ doskonałe odwzorowanie transjentów oraz częstotliwości w bardzo szerokim paśmie
+ precyzyjne odwzorowanie szczegółów
+ ekstremalna solidność wykonania
+ dwa rodzaje nauszników i kabli w zestawie
+ możliwość pracy w szerokim zakresie głośności
- wystająca wtyczka kabla może przeszkadzać w poruszaniu głową
- spora izolacja od otoczenia jak na słuchawki otwarte
Klątwa wysokiej jakości
Ze zjawiskiem "klątwy" wysokiej klasy słuchawek spotkałem się już kilkukrotnie, zatem mogę się pokusić o próbę wyjaśnienia tego fenomenu. Najwyższej klasy systemy przetwarzania dźwięku charakteryzują się na ogół bardzo niskim poziomem zniekształceń, także w zakresie wyższego środka i góry. W tym paśmie nasz słuch interpretuje dźwięk w oparciu o artefakty fazowe i różnego typu filtrowanie grzebieniowe (gdy wyższe częstotliwości interferują z harmonicznymi częstotliwości niższych o oktawę, które to zjawisko pojawia się przy zniekształceniu dźwięku). Niższej klasy słuchawki zniekształcają na potęgę, zatem dość szybko nasz mózg dostaje informację, że "coś jest nie tak", a my hamujemy swoje zapędy, by dodać jeszcze trochę góry. Tej góry, zwłaszcza gdy jesteśmy zmęczeni, a godziny są bardzo późne, zawsze nam brakuje. Ponieważ jednak nawet w takich warunkach zniekształcenia emitowane przez przetworniki są bardzo wyraziste i odbierane przez nas jako kłujące w uszy dźwięki, orientujemy się, że pojawia się jakiś problem. Często wtedy zrzucamy winę na korektor, kompresor lub inną wtyczkę i zaczynamy szukać narzędzia do "analogowego ocieplania", by wpakować się w jeszcze większe kłopoty i skończyć pracę z poczuciem niewypełnionej misji.
W przypadku wysokiej klasy słuchawek jest jeszcze gorzej... Nie generując zniekształceń, nie informują nas one o zbyt dużym poziomie wysokich tonów. W efekcie brzmią one dla nas wspaniale i smakowicie, a czym więcej ich dodajemy, tym – w naszej opinii – dźwięk staje się coraz lepszy, bardziej wyrazisty i precyzyjny. Pojawia się zjawisko pętli. Duży poziom niezniekształconych średnich i wysokich tonów sprawia, że mózg wysyła do narządu słuchu informację o konieczności napięcia najmniejszego mięśnia, jaki mamy w swoim organizmie, czyli mięśnia strzemiączkowego. To tłumik naszego naturalnego levelera, czyli limitera o długich czasach reakcji, który redukuje poziom drgań przenoszonych przez strzemiączko na okienko owalne – miejsce styku struktur drgających w naszym uchu z układami ucha środkowego. Mówiąc inaczej – nasz wewnętrzny kompresor, którego praca jest dla nas niesłyszalna, stopniowo przytępia naszą zdolność rozpoznawania proporcji między poszczególnymi pasmami sygnału. A ponieważ nie ma zniekształceń, nie mamy też dodatkowych informacji pozwalających zidentyfikować problem.
Co robić w takiej sytuacji? Tylko jedno – wyłączyć wszystkie użyte przez nas do podkreślenia środkowych i wysokich tonów korektory, enhancery, excitery i ocieplacze, a następnie udać się na nocny odpoczynek i wrócić do pracy po śniadaniu.
Konstrukcja: słuchawki dynamiczne, otwarte, wokółuszne, z odłączanym kablem.
Pasmo przetwarzania: 5 Hz–40 kHz.
Moc nominalna: 200 mW.
Impedancja: 250 Ω.
Poziom SPL: 102 dB (nominalny, 1 mW/500 Hz), 125 dB (maksymalny, 200 mW/500 Hz).
Zniekształcenia harmoniczne: < 0,05% (1 mW/500 Hz).
Kabel: prosty (3 m), spiralny (5 m), mini XLR/TRS 3,5 mm/TRS 6,3 mm.
Waga: 370 g.
Cena: 2.299 zł