Arturia MatrixBrute - syntezator analogowy
Na rynku co jakiś czas pojawiają się produkty, które od razu stają się przedmiotami pożądania i mogą trwale zapisać w historii muzyki. MatrixBrute ma wszystko potrzebne do tego, by w najbliższej przyszłości zostać legendą.
Przypadek francuskiej firmy Arturia jest dość szczególny i dla mnie wręcz intrygujący. Zaczynała od oprogramowania, wirtualnych syntezatorów, które są odwzorowaniem klasycznych analogów, ale to Francuzom nie wystarczyło. Wkrótce pojawił się cyfrowy syntezator Origin, w pewnym stopniu wykorzystujący technologię opracowaną z myślą o wspomnianych wirtualnych emulacjach. Dziś Arturia ma w ofercie także klawiatury sterujące, interfejs audio, syntezatory analogowe oraz maszyny perkusyjne, i należy do czołowych producentów na rynku. MatrixBrute z pewnością wzmocni tę reputację.
Struktura Arturia MatrixBrute
Stanowi on bardzo daleko posunięte rozwinięcie modelu MiniBrute – zapożyczono z niego rozwiązanie oscylatora, filtr i parę innych elementów, ale mamy tu do czynienia ze znacznie wyższym poziomem złożoności oraz większymi możliwościami brzmieniowymi. MatrixBrute ma trzy oscylatory. Trzeci może działać także jako LFO, a dwa główne mają suboscylatory, dwa filtry, dwa LFO, trzy obwiednie, wzmacniacz, blok efektów oraz sekwencer. Jest to instrument semimodularny – wyposażono go nawet w szereg gniazd napięciowych, które możemy łączyć kablami, ale w ramach samego urządzenia robi się to za pomocą matrycy modulacyjnej, której syntezator zawdzięcza swoją nazwę. Matryca ma wymiary 16x16, więc przycisków jest aż 256. Z punktu widzenia wygody obsługi to doskonałe rozwiązanie eliminujące kłopotliwe menu – po prostu aktywujemy podświetlane przyciski, a przywołując konkretny program od razu widzimy połączenia modulacyjne.
Jedną z najmocniejszych stron instrumentu jest blok sterowania przyporządkowaniem źródeł do celów modulacji, który obsługujemy za pośrednictwem bardzo wygodnej matrycy z przyciskami.
Elementy odpowiedzialne za generowanie i przetwarzanie dźwięku (oscylatory, filtry, wzmacniacz) są analogowe, ale sterują nimi napięcia konwertowane z sygnałów cyfrowych. Manipulatory sterują częścią cyfrową, a następnie zmiany ich pozycji są konwertowane na napięcia, impulsy itd. Ten typ analogów z cyfrowym sterowaniem znamy od wielu lat (wspomnijmy choćby słynny Prophet 5) i sprawdza się on doskonale. Zaleta jest oczywista – ustawienia barw można zapisać w pamięci, a w przypadku MatrixBrute elementy regulacyjne dodatkowo wysyłają komunikaty MIDI. Dzięki gniazdom napięciowym można także zintegrować go z innymi urządzeniami, wykorzystując pokładowe obwiednie czy LFO do kontrolowania innych instrumentów/modułów. Lub na odwrót – sterując parametrami MatrixBrute za pomocą zewnętrznych napięć.
Syntezator jest monofoniczny (jednogłosowy), ale oferuje trzy tryby pracy. Obok standardowej monofonii mamy także tryb parafoniczny, gdy każdy z dwóch głównych oscylatorów odpowiada za jeden głos (w związku z czym można grać dwugłosy), a ponadto tryb podziału klawiatury na dwie strefy. Wówczas każdy z dwóch głównych oscylatorów wypełnia swoją strefę. Ponieważ mamy dwa filtry, możemy w zasadzie zbudować dwie różne barwy. W tym trybie pierwszy filtr trafia do górnej strefy i steruje nim pierwsza obwiednia, podczas gdy druga kontroluje wzmacniacz. Drugi filtr zostaje przypisany do dolnej strefy, a jego częstotliwością steruje trzecia obwiednia, dodatkowo kontrolująca też drugi VCA, dostępny tylko w trybie podziału klawiatury. Dzięki temu mamy dwie zupełnie niezależne barwy, np. basy w dolnej strefie i solówki w górnej.
Konstrukcja Arturia MatrixBrute
Syntezator już od pierwszych chwil urzeka swoim wyglądem i starannym dopracowaniem. Minimum plastiku i jak najwięcej metalu, drewniane elementy wykończeniowe, a wszystko doskonale spasowane. Mamy do czynienia z bardzo wysoką jakością wykonania, ale przy tym wszystkim instrument jest po prostu piękny, a praca z nim wyjątkowo przyjemna. Wszystkie te elementy składają się na wrażenie obcowania z produktem ekskluzywnym i tego nie zmienia fakt, że nie wszystkie elementy są z absolutnie najwyższej półki (gałki, potencjometry, czy tłumiki). Ale z na tyle wysokiej, by testowany model umieścić w grupie tych o najwyższej jakości.
Wzorem Minimooga panel główny jest uchylny i można go ustawić pod trzema różnymi kątami, podpierając z tyłu metalowym wspornikiem. Rozmieszczenie poszczególnych sekcji odpowiada strukturze toru syntezy – elementy odpowiedzialne za generowanie i przetwarzanie dźwięku znajdują się w lewej części panelu, a z prawej mamy matrycę modulacyjną, sekcję efektów oraz sekwencer/arpeggiator.
Instrument wyposażono w bardzo dobrą klawiaturę (4 oktawy, dynamiczna z funkcją aftertouch). Z jej lewej strony znajduje się panel z enkoderami makro, ustawieniami portamento, klawiatury oraz kółkiem modulacyjnym i benderem.
Podobnie jak klasyczne syntezatory analogowe, MatrixBrute skonstruowany jest tak, że jeden regulator odpowiada wyłącznie za jeden parametr. Jest to rozwiązanie mało „ekologiczne”, ale za to bardzo wygodne.
Każdy parametr syntezy ma swój indywidualny element regulacyjny, nie ma żadnego menu edycyjnego, a użytkownik ma od razu dostęp do wszystkich ustawień. Pewnym wyjątkiem są przyciski matrycy modulacyjnej, które oprócz komutacji połączeń służą też, w zależności od wybranego trybu, do szybkiego wyboru barwy z pamięci lub programowania sekwencji.
Na panelu znajdziemy trzy wyświetlacze – dwa mają najprostszą postać i służą do prezentacji numeru barwy oraz tempa sekwencji. Trzeci wyświetla aktualną konfigurację czterech ostatnich parametrów w matrycy – bowiem o ile 12 z nich jest określonych na stałe, te cztery można dowolnie zaprogramować i jest to ustawienie indywidualne dla barwy. Nawet po wyłączeniu z sieci na ekranie nadal widać ostatnie aktywne ustawienie.
Kiedy przywołamy z pamięci barwę, to ustawienia wszystkich nieruchomych elementów na panelu (wliczając w to przyciski) zostanie zaktualizowanych, ale np. potencjometry i tłumiki już nie, ponieważ nie są zmotoryzowane. Ich położenie nie będzie więc odpowiadać temu, co aktualnie słychać. Elementy panelu mają zresztą przełączane tryby pracy. Mogą od razu przeskakiwać do wartości odpowiadających pozycjom, modyfikować wartość w sposób względny, w relacji do stanu zapisanego w pamięci, albo pozostać neutralne aż do chwili, gdy poruszając nimi osiągniemy zapisane wartości.
Połączenia Arturia MatrixBrute
Górna krawędź odchylanego panelu zawiera wszystkie gniazda oprócz słuchawkowego, które ulokowane jest pod klawiaturą. Mamy tu stereofoniczną parę wyjściowa głównego, a także gniazdo insertowe, które pozwala na zewnętrzną obróbkę sygnału z toru syntezy. Tutaj należy wspomnieć, że syntezator nie ma bloku panoramy i jest monofoniczny. Stereofoniczne są jedynie niektóre efekty, wprowadzające wrażenie przestrzenności.
Wśród gniazd jest wejście do sekcji filtrów, z regulowaną czułością i przełączanym trybem (można także podłączyć np. gitarę). Przewidziano nawet możliwość wyzwalania obwiedni sygnałem audio o odpowiednim poziomie. Kolejne złącza to wejście i wyjście na impulsy bramkujące. Pewnym zaskoczeniem jest brak wejścia na napięcie sterujące, np. z analogowego sekwencera – mam tu na myśli napięcie globalne, sterujące oscylatorami. Wśród gniazd są jednak indywidualne wejścia dla VCO 1 i VCO 2, ale gdybyśmy chcieli kontrolować instrument za pomocą zewnętrznego sekwencera napięciowego, może zaistnieć potrzeba rozdzielenia napięcia sterującego na dwa gniazda za cenę wyeliminowania ich z udziału w dalszej modulacji.
Na panelu z lewej strony klawiatury, oprócz tradycyjnych kółek modulacji i odstrojenia znajdują się też przyciski sterowania funkcją Glide, arpeggiatorem i 4 enkodery do dowolnego przypisania.
Wejście i wyjście synchronizacji pozwala na współpracę sekwencera instrumentu z innymi urządzeniami, jak choćby starsze maszyny perkusyjne, czy sekwencery analogowe. Synchronizację tempa oferują także złącza MIDI pod postacią standardowego interfejsu (In, Out, Thru) oraz port USB. Ten ostatni zapewnia ponadto łączność z komputerem, pozwalając na korzystanie z firmowego oprogramowania. Są również trzy wejścia na zewnętrzne sterowniki nożne, które pozwalają poszerzyć zakres kontroli nad instrumentem.
Najbardziej jednak rzucają się w oczy gniazda matrycy modulacyjnej, których jest 24 (po 12 wejść i wyjść). O ile wejścia są jasno określone i odpowiadają konkretnym parametrom (VCO 1 i 2, VCF 1 i 2, LFO 1 oraz VCA), to wyjścia nie są jednoznacznie przypisane modulatorom. Pojawiają się w nich sumy napięć sterujących jakie modulują dany parametr. Jeśli zatem w matrycy określimy, że częstotliwością VCO 1 steruje LFO 1, pierwsza obwiednia i kółko modulacyjne, to w gnieździe wyjściowym pojawi się suma tych napięć w określonej przez nas proporcji. Niektóre z parametrów korzystają z zakresu 0-10 V (np. częstotliwości obu VCF), kilka innych z zakresu ±5 V (np. szerokości impulsów obu VCO).
Zwykle nie poświęcam uwagi firmowym barwom, ale tym razem jest wśród nich kilka smakowitych ciekawostek odwołujących się do klasycznych albumów. Mamy więc sekwencję z On the Run Pink Floyd, fragmenty otwierające albumy Tangram Tangerine Dream, czy Spiral Vangelisa. Tych odniesień jest zapewne znacznie więcej, ale przyznam, że skupiłem się na instrumencie, a nie brzmieniach przygotowanych przez programistów pracujących dla producenta.
Obsługa Arturia MatrixBrute
Klasyczne analogi mają tę zaletę, że bardzo łatwo je opanować – po prostu wszystko jest opisane na panelu urządzenia i jeśli mamy już pewne doświadczenie z syntezatorami, bez trudu sobie poradzimy. Tutaj każdy parametr, funkcja mają swoje potencjometry, przełączniki, tłumiki itd. To nie tylko bardzo ułatwia obsługę i ustawianie barwy, ale także grę na żywo i wszelkie manipulacje barwą. W Matrixbrute nie bez wpływu na komfort obsługi jest wręcz wzorowo zaprojektowany panel, z wyraźnie wyodrębnionymi sekcjami i dostateczną ilością miejsca wokół potencjometrów i przycisków.
Musimy także docenić pomysłowość projektantów w dziedzinie ułatwiania nam pracy. I tak, syntezator ma dwa filtry, każdy z własnym potencjometrem częstotliwości odcięcia, ale jest też duży enkoder do bardzo precyzyjnego i równoczesnego modyfikowania obu tych częstotliwości (Master Cutoff). Z kolei przyciskiem Key Hold możemy zatrzymać impuls bramkujący, np. pozostawiając otwarte obwiednie, albo pozwalając na odtwarzanie arpeggio bez potrzeby przytrzymywania klawiszy. Znakomitym dodatkiem są cztery enkodery Macro, które możemy w matrycy przypisać do wielu parametrów z określeniem zakresu zmian. W ten sposób za pomocą tych czterech pokręteł możemy bardzo radykalnie modyfikować całą barwę.
Mnogość gniazd wejściowych i wyjściowych obsługujących komunikaty CV i Gate usatysfakcjonuje użytkowników chcących włączyć instrument w skład większego systemu modularnego. Są też porty MIDI pod postacią gniazd DIN-5 i USB.
Obsługa matrycy jest bardzo prosta. Patrząc na umieszczone w poziomie parametry i ulokowane w pionie modulatory wybieramy komutację, która nas interesuje i aktywujemy przycisk znajdujący się na przecięciu tych linii. Aktywowane połączenia świecą na niebiesko, a aktualnie ustawiane na różowo – w takim wypadku specjalnym enkoderem wprowadzamy wartość głębokości modulacji (ujemną lub dodatnią). Pojedynczy parametr możemy modulować za pomocą wielu źródeł. Przypisywanie parametrów do czterech ostatnich pozycji w matrycy także jest bardzo proste. Wystarczy przytrzymać właściwy przycisk, a następnie poruszyć stosownym manipulatorem – odpowiadający mu parametr zostaje przypisany do matrycy.
64-krokowy sekwencer programuje się z wykorzystaniem przycisków matrycy. W takim układzie mamy 4 linie po 16 kroków, a za pomocą przycisków określamy aktywność kroków, akcent, efekt slide oraz dodatkowy sygnał modulujący, który dla każdego kroku może mieć inną wartość. Ten sygnał możemy wykorzystać już w samej matrycy do modyfikacji dowolnego parametru. Zamiast sekwencera możemy użyć arpeggiatora, który jest elementem tej samej sekcji.
Dokonując modyfikacji barwy warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie trzy obwiednie umieszczone są tuż przy matrycy z przyciskami, które są dość czułe. Jeśli chwycimy suwak tłumika w kciuk i palec wskazujący, może się zdarzyć, że niechcący dotkniemy pozostałymi palcami któryś z przycisków matrycy. Jeśli będzie ona w trybie presetowym, wówczas przełączymy się na inną barwę.
Synteza Arturia MatrixBrute
Gdy mówimy o zaletach Matrixbrute i cechach sprawiających, że jest tak unikalny, musimy wskazać przede wszystkim oryginalne rozwiązanie oscylatorów, znakomite filtry oraz zaawansowaną modulację. Wprawdzie dopiero połączenie wszystkiego daje nam znakomity instrument, ale testowany model ma parę cech wyraźnie odróżniających go od konkurencji, w pierwszym rzędzie oscylatory. Dwa główne zostały zapożyczone z MiniBrute i nie zmuszają nas do wyboru konkretnego kształtu przebiegu, umożliwiając zmiksowanie w dowolnych proporcjach piły, impulsu i trójkąta.
Ale jeszcze bardziej interesujące jest wzbogacenie tych przebiegów o dodatkową możliwość ich kształtowania. W przypadku impulsu jest to parametr szerokości (PW), podczas gdy piłę wyposażono w funkcję Ultrasaw, której działanie polega na płynnym dodawaniu nieco odstrojonej kopii przebiegu głównego. Z kolei trójkąt możemy kształtować parametrem Metalizer, który wprowadza specyficzne zniekształcenia fali trójkątnej, w efekcie nadając barwie nieco metaliczny charakter. Każdy z tych parametrów, wraz z częstotliwością VCO, jest na stałe przypisany do matrycy modulacyjnej. Dostępne w obu oscylatorach suboscylatory są nastrojone oktawę niżej i oferują płynnie zmieniający się przebieg – do sinusoidy do prostokąta (technicznie rzecz biorąc jest to zmiana polegająca na obcinaniu szczytów przebiegu).
Trzeci oscylator/LFO oferuje przełączane przebiegi: piłę, sinusoidę, prostokąt, albo trójkąt. Jego częstotliwość można uniezależnić od klawiatury, względnie – za pomocą przełączanego dzielnika – sprowadzić do zakresu podakustycznego, jeśli chcemy go wykorzystać jako modulator.
Listę źródeł zamyka generatora szumu białego, różowego, czerwonego lub niebieskiego. Wybranie którejś z tych wersji powoduje zapalenie się diody w odpowiednim kolorze. W mikserze możemy dodać jeszcze zewnętrzny sygnał audio.
Wpływ parametru Metalizer na przebieg trójkątny, z ustawieniem na 0, 30 i 100%.
Między tymi źródłami dźwięku może zachodzić szereg zależności i mogą one być wykorzystane także do modulacji. I tak – VCO 1 możemy synchronizować z VCO 2, a ten z kolei może być modulowany za pomocą VCO 1 (FM). VCO 3 może modulować albo VCO 1, albo VCO 2 – względnie częstotliwości obu filtrów. I wreszcie szum może modulować częstotliwość VCO 1, albo VCF 1. W każdym z wymienionych wypadków głębokość takiej modulacji określa się stosownym potencjometrem. To wszystko sprawia, że syntezator może generować bardzo złożone przebiegi i oferuje nadzwyczajne bogactwo surowych dźwięków, które następnie trafiają do filtrów. Jeśli czegoś brakuje, to jedynie modulatora pierścieniowego. Instrument oferuje też portamento, tutaj nazwane Glide.
MatrixBrute dysponuje dwoma filtrami z tłumieniem 12 lub 24 dB/oktawę. Korzystają ze wspólnego miksera, który ustala proporcje sygnałów wejściowych – dla obu filtrów są więc takie same, ale przełącznikiem określamy czy np. VCO 1 ma trafić do pierwszego, drugiego VCF, czy też do obu równocześnie. Wymienione możliwości mają jednak zastosowanie jedynie w przypadku konfiguracji równoległej filtrów, bowiem w trybie szeregowym mikser określa proporcje sygnałów na wejściu VCF 1, a materiał wyjściowy trafia dalej do VCF 2. Konfiguracja szeregowa dostępna jest tylko w trybie monofonicznym; w parafonicznym i przy wykorzystaniu podziału klawiatury zawsze będzie konieczne rozdzielenie filtrów na dwa głosy.
VCF 1 jest współczesnym klonem konstrukcji Nyle Steinera, znanej z syntezatorów Steiner-Parker. Filtr oferuje charakterystyki LPF, HPF, BPF i Notch. Drugi filtr jest twórczym rozwinięciem klasycznego układu drabinkowego. Projektanci uwzględnili dwa tłumienia i trzy charakterystyki – bez środkowozaporowej. Skrajne wartości rezonansu w przypadku obu filtrów powodują wzbudzenie.
Do sterowania częstotliwością odcięcia filtrów służy dedykowana obwiednia ADSR, a głębokości modulacji (pozytywnej lub negatywnej) określa się potencjometrami (każdy filtr ma własny potencjometr). Pozostałe zależności modulacyjne ustawia się w matrycy. Oba VCF mają regulowaną funkcję subtelnego przesterowania (Drive) oraz „specjalność zakładu”, czyli Brute Factor. Do 2/3 zakresu regulacji układ ten wzmacnia i lekko nasyca dolną część spektrum, ale dalej pojawia się już bardzo wyraźne zniekształcenie. Jest to kolejny element wyróżniający analogi firmy Arturia. Parametrów Drive, Brute Factor i rezonansu obu filtrów nie znajdziemy w grupie stałych parametrów matrycy modulacyjnej, ale możemy je ustawić jako jedne z czterech dowolnie programowanych.
Bardzo rzadko zdarza się, by analogowe syntezatory miały blok efektów – wyjątkiem są tu jedynie systemy modularne. W MatrixBrute oferuje pięć różnych efektów, ale w istocie jest to jeden układ, oparty na analogowych liniach opóźniających. Pozwala uzyskać klasyczne opóźnienie (stereo lub mono), chorus, flanger, albo imitację pogłosu. Regulacji podlega czas opóźnienia, sprzężenie, korekcja, częstotliwość i głębokość modulacji (tylko chorus i flanger) oraz szerokość bazy stereo. Efekt ulokowany jest za wzmacniaczem (VCA) i w przypadku niektórych ustawień (np. wysokiej wartości sprzężenia) na wyjściu może się pojawić jakiś dźwięk, nawet gdy nie będziemy naciskać klawiszy.
Modulacja w MatrixBrute łączy ogromne możliwości brzmieniowe, wiele różnych kombinacji połączeń i prostotę obsługi. Oczywiście niezależnie od matrycy pewne połączenia są stałe i nie wymagają komutacji – jak choćby przypisanie pierwszej obwiedni do obu filtrów, drugiej do wzmacniacza, szybkości ataku do częstotliwości odcięcia obu VCF oraz amplitudy VCA, czy też wspomniane wcześniej zależności między oscylatorami i generatorem szumu (FM). W takich wypadkach pozostaje nam określić głębokość działania danego modulatora. Także kółko modulacyjne ma cztery tryby działania i niekoniecznie musi wpływać tylko na głębokość modulacji za pomocą LFO.
Instrument wyposażono w trzy obwiednie, dwie pierwsze typu ADSR, trzecia z dodatkowym parametrem opóźnienia startu – impulsem wyzwalającym jest zawsze nuta (z klawiatury, albo sekwencera). Ponadto MatrixBrute ma dwa LFO, różniące się jedynie tym, że w pierwszym możemy określić fazę przebiegu (a ściślej – w jakim punkcie przebiegu następuje jego start), a w drugim opóźnienie startu/restartu. Każdy z LFO może działać całkowicie niezależnie od przychodzących nut, albo być za ich pomocą restartowany. Możliwe jest także takie ustawienie, gdy po restarcie generowany będzie tylko jeden cykl oscylacji. Wówczas LFO w zasadzie spełni funkcję dodatkowej obwiedni, np. pozwalając na wzmocnienie transjentów ataku.
Mamy do dyspozycji siedem przebiegów: dwie piły (rosnącą i opadającą), sinusoidę, trójkąt, prostokąt oraz dwie fale losowe – ze zmianami skokowymi i płynnymi. Zakres częstotliwości jest dość szeroki, co pozwala na uzyskanie wielu różnych efektów. Jest też wspomniany wyżej trzeci VCO/LFO.
Zakres zastosowań
- znakomicie brzmiący analog, oferujący ogromne bogactwo brzmieniowe, a przy tym bardzo prosty w obsłudze- szczególnie godny polecenia zaawansowanym użytkownikom, potrafiącym wydobyć pełnię jego możliwości
- sprawdzi się w każdym gatunku muzycznym, zwłaszcza tam, gdzie ważne jest atrakcyjne i niebanalne brzmienie
- syntezator marzeń dla eksperymentatorów i poszukiwaczy nowych dźwięków
Nasze spostrzeżenia
+ znakomite brzmienie, przeogromne możliwości+ wysoka jakość wykonania
+ przemyślane wzornictwo
+ świetnie rozwiązana matryca modulacyjna
+ prosta obsługa
+ biorąc pod uwagę jakość wykonania i potencjał, cena wydaje się atrakcyjna
- brak modulatora pierścieniowego
- brak możliwości panoramowania dźwięku
Podsumowanie
Instrument pozwala na tworzenie bardzo szerokiej palety barw – od delikatnych, czystych, po agresywne, metaliczne i przesterowane. Wspaniałe są mocne basy, kompleksowe struktury, solówki – właściwie wszystko, co tylko przychodzi nam na myśl. Rozwiązanie matrycy modulacyjnej nie tylko pozwala na programowanie bardzo złożonych komutacji, ale także niezwykle ułatwia pracę. Prostota obsługi jest kolejną wielką zaletą urządzenia. W swej istocie naprawdę bardzo złożonego, ale mimo to bardzo przyjaznego dla użytkownika. Zaskakująco szybko udaje się ustawić barwę i uzyskać oczekiwany rezultat. Niewątpliwie dużym plusem jest wyposażenie w blok efektów oraz ciekawie rozwiązany sekwencer. Bateria gniazd napięciowych pozwala z kolei na zintegrowanie syntezatora z innymi urządzeniami w studiu, czy na scenie.
Brakuje mi natomiast modulatora pierścieniowego i możliwości dynamicznego panoramowania dźwięku. Wielka szkoda, że tor syntezy jest z definicji monofoniczny (wyłączając efekty), bo panoramowanie barwy np. za pomocą LFO czy obwiedni, i powiązanie tego z modyfikacją innych parametrów byłby bardzo ciekawe.
MatrixBrute nie jest instrumentem tanim, ale mając na względzie jego możliwości i jakość wykonania, cena nie wygląda na wygórowaną. Świadomie unikam próby porównania syntezatora z konkurencją – nie ma dziś na rynku modelu, który miałby zbliżone cechy i mógłby być traktowany jako ewentualny rywal. Jeśli mamy do wydania kwotę w granicach 10.000 złotych, to znajdziemy naprawdę sporo ciekawych ofert – trzeba jednak umieć zdefiniować własne oczekiwania. MatrixBrute jest wyrazem bardzo śmiałej myśli inżynierskiej i wydaje się być syntezatorem skrojonym idealnie na miarę oczekiwań ambitnych muzyków.
Informacje
funkcja: | analogowy syntezator monofoniczny/parafoniczny. |
synteza: | klasyczna subtraktywna. |
pamięć: | 256 pojedynczych barw, zapisywanych wraz z sekwencjami i efektami. |
POlifonia: | 1 głos, względnie każdy z VCO sterowany oddzielnym napięciem/duofonia. |
Tor syntezy: | 2 oscylatory główne z suboscylatorami, dodatkowy VCO/LFO, generator szumu, 2 filtry, wzmacniacz, 3 obwiednie, 2 LFO, blok efektów, sekwencer/arpeggiator. |