Toontrack Superior Drummer 3
Firma Toontrack od lat jest liderem w dziedzinie tworzenia perkusyjnych instrumentów wirtualnych. Dość wymienić tak klasyczne produkty, jak EZDrummer czy Superior Drummer. Nic dziwnego więc, że wielu producentów muzycznych korzystających z dobrodziejstw wirtualnych bębniarzy, czekało z zapartym tchem na nową wersję flagowego Superior Drummera.
Oczekiwania były spore, bo od premiery SD2 minęła blisko dekada, co w świecie cyfrowej produkcji równe jest całej epoce. Na rynku cały czas świetnie ma się też konkurencja w postaci takich systemów/wtyczek, jak chociażby BFD 3 czy Addictive Drums 2. Przerabiałem wszystkie z nich i szczerze pisząc dość sceptycznie podchodziłem do nowego wcielenia Superior Drummera. No bo w końcu co jeszcze można wymyślić w tej dziedzinie? Więcej sampli? Więcej warstw? Więcej paternów? Okazuje się, że można, i to dużo. Otóż Toontrack totalnie zakasował konkurencję wprowadzając koncepcję wirtualnego bębniarza na całkiem nowy poziom, zarówno pod względem jakości oferowanych brzmień, jak i funkcjonalności wykraczającej daleko poza konstruowanie partii perkusyjnych w MIDI.
Ćwierć terabajta - Toontrack Superior Drummer 3
Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę, zanim jeszcze zainstalujemy SD3, jest rozmiar całego systemu. Oszczędźcie sobie zgryzot i od razu kupcie dedykowany dysk, najlepiej SSD, bowiem Superior Drummer 3 w pełnej krasie zajmuje 250 GB. A to dlatego, że oprócz kilku nowych zestawów, całość może grać nie tylko w stereo, ale też w ramach pełnego formatu Surround 11.1. Dość powiedzieć, że sama biblioteka "przesłuchów" zajmuje ponad 40 GB.
Ale warto poświęcić dwa dni na ściąganie sampli ze strony firmy Toontrack. Tutaj zdecydowanie zalecane jest użycie aplikacji Toontrack Product Manager, która bardzo dobrze obsługuje zrywanie połączeń i odnawianie pobierania. Poza tym nie musimy od razu ściągać całości - na początek można zacząć od stereofonicznej, dwuczęściowej biblioteki Core, która zajmie nam 80 GB.
W zupełności wystarczy kilka minut odpalania presetów, by zrozumieć, że mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo za nagrania próbek dokonane w belgijskim studiu Galaxy odpowiadał sam George Massenburg. Do tworzenia zestawów i brzmień zatrudniono też kilka innych gwiazd, ekspertów w danych gatunkach muzycznych. Jest więc m.in. Andy Sneap, Mark Lewis i Bob Rock z zestawami skrojonymi na potrzeby entuzjastów ciężkiego grania, czy Richard Devine, który przygotował niemałą dawkę wykręconych brzmień elektronicznych. Syntetycznych barw jest 360, a SD3 oferuje dodatkowo import własnych próbek, które można obrabiać i łączyć z tymi znajdującymi się już na pokładzie. Służy do tego funkcja Stack, dostępna po prawym kliknięciu na wybranym elemencie zestawu.
Brzmi to wszystko niesamowicie. Wszystko jest żywe, dynamiczne i trójwymiarowe do tego stopnia, że, paradoksalnie, może to być największym mankamentem Superior Drummera 3. Przy tak wyśrubowanej jakości, każdy inny instrument w aranżacji nagrany z jakąkolwiek dawką kompromisu, będzie brzmiał zwyczajnie biednie...
Edycja w Toontrack Superior Drummer 3
Kolejną rzeczą, która wpada w oko po uruchomieniu, jest główne okno interfejsu - duże, przejrzyście zaaranżowane oraz skalowalne w zakresie pomiędzy 100-250%. Jakby tego było mało każdą główną sekcję wtyczki można odczepić od okna głównego i dowolnie zaaranżować ekranową przestrzeń. Jest też możliwość chowania lub pokazywania wybranych sekcji, co dodatkowo wpływa na przejrzystość interfejsu.
Ten ostatni mimo ulepszeń wygląda bardzo znajomo, co zapewne ucieszy użytkowników poprzednich wersji wtyczki. W centrum znajduje się zestaw perkusyjny, który możemy dowolnie konfigurować (każdy instrument oprócz autentycznego brzmienia, ma też autentyczny wygląd, co dodatkowo ułatwia identyfikację). Rzecz jasna możemy stworzyć zestaw poskładany z dowolnych części, ale to dopiero początek zabawy. Każdą z nich da się bowiem dowolnie stroić, odwrócić (Reverse), ustawiać dla niej obwiednię amplitudy głośności, czy decydować o tym, jak będą się zachowywały próbki w odniesieniu do wartości Velocity. Jest też panel pozwalający na pełną ingerencję w implementację MIDI. Pomyślano nawet o czymś takim, jak kompensacja transjentów w przypadku instrumentów w rodzaju shakera, gdzie główny transjent pojawia się chwilę po wyzwoleniu próbki. Zamiast równać go żmudnie w MIDI, wystarczy chwilka z parametrem Offset.
A to tylko połowa parametrów dostępnych z poziomu pojedynczej części zestawu i zaledwie początek zabawy. U góry interfejsu, obok zakładek Drums, Grooves i Tracker, znajduje się zakładka Mixer. Poza standardowymi parametrami w rodzaju głośności, panoramy czy odwrócenia biegunowości czeka tu na nas również 35 efektów, które możemy zaaplikować na dowolnej ścieżce. Samych ścieżek jest naprawdę sporo, bo dostajemy nie tylko tradycyjne overheady nagrane mikrofonami dynamicznymi, wstęgowymi i pojemnościowymi, stopę, werbel, hi-haty i tomy omikrofonowane na wiele sposobów, ale też całą furę próbek ambientowych w każdej możliwej konfiguracji - blisko, daleko, centralnie i w surroundzie. Klikając ikonkę Edit Visibility można decydować o tym, które grupy kanałów mają pozostać widoczne.
W przypadku wspomnianych wyżej procesorów nie mówimy tu o jakichś waniliowych efekcikach dorzuconych jako bonus. Wtyczki kompresji (m.in. emulacja UA 1176 czy Fairchlid 670), przesteru (jest m.in. lampa, taśma, ale też bitcrusher) czy korekcji (emulacja klasycznych urządzeń firmy Neve), mogłyby spokojnie konkurować z tymi z wyższej półki, oferowanymi jako osobne wtyczki. A gdyby było Wam mało, to jest też kilka rodzajów zacnych pogłosów i efektów delay.
Po kliknięciu ikonki Properties po prawej stronie znajdziemy kolumnę umożliwiającą wmiksowanie dowolnej ilości przesłuchów z konkretnych mikrofonów zbierających inne instrumenty oraz regulację wybrzmiewania wybranej części zestawu. Aby z tego w pełni korzystać należy ściągnąć drugą część podstawowej biblioteki, czyli wspomniany pakiet przesłuchów. Buszując w sekcji miksera, warto zerknąć na bardzo przydatną ikonę Macro Controls, znajdującą się w prawej dolnej części okna. Po jej aktywacji na środku interfejsu pojawia się pasek z pokrętłami makro (jest ich aż 100, zgrupowanych w 20 bankach), które można zmapować pod dowolny parametr. Jest możliwość mapowania kilku parametrów do jednego pokrętła, odwracania akcji (Inverse), oraz określania zakresu działania. Nie wspominając o pełnej implementacji MIDI, co pozwala na kontrolę nad tym potworem z poziomu dowolnego kontrolera (w tym także elektronicznych bębnów takich firm jak Roland, Alesis, Yamaha, 2Box itd.) za pomocą komunikatów CC.
Aranżacja w Toontrack Superior Drummer 3
Kiedy już ustawiliśmy wymarzony sound, czas wprawić SD3 w ruch. W tym celu przechodzimy do zakładki Grooves. Wybór paternów jest bajecznie prosty. Sekcja filtrowania jest zorganizowana na zasadzie "od ogółu do szczegółu". Po lewej stronie wybieramy bibliotekę, z której chcemy skorzystać (możemy też czerpać ze wszystkich starych zasobów firmy Toontrack, ale również własnych plików MIDI), później określamy gatunek muzyczny, styl grania, metrum i patern odpowiedni do konkretnej części aranżu. SD3 jest na tyle uprzejmy, że nieźle mapuje pliki MIDI stworzone w innych instrumentach (np. Addictive Drums 2). Wprawdzie może być trochę problemów w zakresie tłumaczenia implementacji blach, hi-hatu oraz szczegółów artykulacji, ale ogólny rytm pozostaje czytelny.
W części poniżej pojawiają się automatycznie wybrane propozycje i nie ma w tym nic nowego. Za to nowa, zapożyczona z EZDrummera, jest funkcja Tap2Find, sprawiająca że szukanie odpowiednich groove’ów jest jeszcze prostsze. Klikamy wspomnianą ikonę, po czym z pomocą myszki bądź dowolnego sterownika wklepujemy prosty bit, który mamy w głowie - wystarczy stopa i werbel. Nie trzeba robić tego po mistrzowsku, bo tuż obok dostępna jest opcja kwantyzacji. Sekundę później w oknie poniżej pojawiają się wszystkie rytmy podobne do tego, który właśnie wklepaliśmy. Magia!
Każdy z paternów można odsłuchać w oryginalnym tempie lub automatycznie dostosowanym do tempa projektu. Na dole interfejsu znajduje się prosty, acz efektywny aranżer. Wrzucamy do niego części aranżu, które nam się podobają i tworzymy tu całą strukturę piosenki. A jeśli chcecie sprawdzić, jak zadziała inna wersja refrenu czy zwrotki, to zamiast zaklikiwać się na śmierć, wystarczy że odpalicie kolejny Track, by móc przełączać się między kilkoma wersjami aranżu. Bardzo sprytne.
Jest też opcja dla tych co lubią dłubać. Po kliknięciu prawym przyciskiem na danej części aranżu, pojawia się opcja Edit MIDI, umożliwiająca pracę w klasycznym edytorze MIDI, do złudzenia przypominającym ten z programu Cubase, a więc sprawdzony standard.
Można też pracować w sposób bardziej tradycyjny, traktując SD3 jako moduł brzmieniowy i programując partie na ścieżkach MIDI w DAW. Chcąc przy tej metodzie pracy skorzystać z doskonałych rytmów Toontrack, wystarczy przeciągać je w dowolnej kolejności na dowolne miejsca perkusyjnej ścieżki MIDI w naszym sekwencerze. Tak samo możemy też postąpić z całą aranżacją stworzoną w SD3.
Tracker w Toontrack Superior Drummer 3
Zakładka Tracker to swoisty gwóźdź do trumny konkurencji. Pod tą niewinnie brzmiącą nazwą kryje się niewiarygodnie zaawansowana technologia do wyzwalania (triggerowania) sampli, czyli podmiany rzeczywistych nagrań dokonanych choćby w najpodlejszych warunkach, na te dostępne na pokładzie SD3.
Procedura wygląda następująco. Bierzesz kilka śladów nagranych w garażu na swoich starych bębnach. Najlepiej ujęcia z bliskich mikrofonów, czyli stopę i werbel, choć algorytmy SD3 są tak zaawansowane, że spokojnie radzą sobie również z kompleksowymi nagraniami stereo, czyli np. jakimiś pętlami. Wrzucasz posiadany materiał audio do głównego okno Trackera, a on automatycznie rozpoznaje, który ślad zawiera jaki instrument i czyni to z zabójczą efektywnością. Tracker wie, że stopa to stopa, a werbel to werbel, choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podmienić te instrumenty, jeśli akurat macie taki lot. Każda ścieżka po przeanalizowaniu, dostaje przyporządkowany własny track, pokazujący wszystkie wyekstrahowane uderzenia.
Algorytm jest bardzo precyzyjny, ale jeśli Wasz bębniarz jest naprawdę fatalny i kompletnie nie wie, co czyni, to mamy możliwość ręcznego usuwania, bądź dodawania konkretnych uderzeń wyświetlonych w edytorze na dole okna. Jest też opcja wyszukiwania podobnych uderzeń na wypadek, gdyby pałker walił we floor toma zamiast w werbel w każdej zwrotce w tym samym miejscu (Select similar) i ich obróbki, czyli usuwania, dodawania, bądź regulacji siły uderzenia (okno Velocity na samym dole).
Dzięki parametrowi Mix znajdującemu się w nagłówku danego tracku, możemy zdecydować w jakim zakresie chcemy odpicować nasze bębny - od delikatnego liftingu w rodzaju podbicia stopy, po całkowitą wymianę na brzmienie z SD3.
A co jeśli piosenka zawiera zmiany tempa, z którymi algorytm sobie nie radzi? Po pierwsze - radzi sobie, ale jeśli jest naprawdę gęsto i dziwnie, to wystarczy kliknąć w ikonę Find Tempo, ukazującą siatkę tempa. Najpierw przesuwamy niebieski znacznik na pierwsze uderzenia pierwszego taktu. A potem robimy to samo w miejscach, w których znajdują się owe kłopotliwe zmiany tempa.
W zasadzie tak obrobione bębny można już zostawić same sobie, ale bywają sytuacje, w których sesja jest cięższa niż byśmy sobie tego życzyli i nasz komputer zaczyna się pocić. W takim przypadku nie pozostaje nic innego jak wyeksportować wszystkie ślady w formie audio albo MIDI, by cieszyć się ich dobrodziejstwem w zewnętrznym środowisku.
Zakres zastosowań
- w pełni profesjonalny, najwyższej klasy system do pełnej obsługi partii perkusyjnych (nagranych i tworzonych od podstaw) w każdym studiu nagrań oraz pracowni producenta/aranżera
- ukierunkowany głównie na muzykę rockową, alternatywną i pop, ale może też znaleźć zastosowanie w gatunkach elektronicznych
Nasze spostrzeżenia
+ najwyższa jakość brzmienia ogromnej kolekcji wyrafinowanych bębnów i blach+ nieograniczone możliwości kreowania kompletnych partii perkusyjnych
+ niezwykle funkcjonalny i efektywny moduł zamiany brzmień i edycji nagranych partii perkusyjnych (Tracker)
+ efekty miksera
+ bardzo przydatna funkcja Tap2Find
+ możliwość pracy w systemach dookolnych
- dość wysoka cena
- w zasadzie wymaga oddzielnego dysku (co jest pochodną jakości oraz ilości brzmień)
Podsumowanie
Ten akapit będzie wyjątkowo krótki - jeśli szukacie najlepszego wirtualnego bębniarza, to nie mam najmniejszych wątpliwości, że Superior Drummer 3 jest jedynym obecnie wyborem. Jakość brzmień zestawów, efektów, mnogość konfiguracji, otwarta architektura i przyjazny interfejs sprawiają, że praca z tą wtyczką to czysta przyjemność. Owszem, cena nie należy do najniższych, ale sama sekcja Trackera jest jej warta. Z ręką na sercu przyznajemy temu programowi odznakę Nasz Typ!
Informacje
Funkcja: |
kompleksowy system do tworzenia partii perkusyjnych (samodzielny program i wtyczka VST/AU/AAX). |
Brzmienia: |
350 pojedynczych instrumentów; 230 GB materiału audio 44,1 kHz/24 bity; Dostępne opcjonalne pakiety SDX. |
Odtwarzanie: |
od trybu stereo do surround 10.1. |
Inne: |
funkcje Edit Play Style, Tap2Find, Song Creator i Song Track; 35 efektów w mikserze (EQ, delay, reverb, filtr, dynamika, distortion, modulacja); skalowany interfejs i odłączane okna; wbudowany edytor MIDI; funkcje makro; pełna automatyka; obsługa skrótów klawiaturowych. |
Wymagania systemowe: |
64-bitowy system Windows 7 lub Mac OS X 10.6 (i wyższe); co najmniej 8 GB RAM, 64-bitowy program nadrzędny DAW, z obsługą wtyczek VST, AU lub AAX; co najmniej 300 GB wolnego miejsca na dysku (najlepiej SSD). |