Pioneer PLX-1000 - analogowy gramofon didżejski

Sprzęt studyjny | 27.03.2015  | Michał Dębski
Marka:  Pioneer

Po cyfrowej rewolucji, którą zapoczątkowały pierwsze odtwarzacze serii CDJ i ponad 20 latach wyznaczania standardów i wprowadzania innowacji na polu cyfrowego miksowania muzyki, Pioneer powraca do swoich analogowych korzeni. Na rynku ukazał się pierwszy od co najmniej dwóch dekad gramofon tego producenta.

Od pewnego czasu z różnych stron dało się słyszeć spekulacje na temat możliwości zaprezentowania przez Pioneera gramofonu didżejskiego. Wiadomo było, że cyfrowy potentat pracuje nad jakimś tajnym projektem, a zaprzestanie po 35 latach produkcji klasycznego gramofonu SL-1200 przez firmę Technics stworzyło okazję do zapełnienia luki na rynku. I owszem, nie mylili się ci, którzy prorokowali wprowadzenie do portfolio Pioneera analogowego gramofonu. Ku uciesze jednych i zaskoczeniu innych, pod koniec zeszłego roku do sklepów trafił Pioneer PLX-1000.

Wygląd i budowa Pioneer PLX-1000

Wystarczy jeden rzut oka, żeby zorientować się, czym inspirowali się twórcy tego urządzenia. W oficjalnej notce prasowej czytamy, że PLX-1000 uosabia „rynkowy standard” interfejsu didżejskich gramofonów - jednak oczywiste jest, że czerpie pełnymi garściami ze spuścizny Technicsa. Design urządzenia łudząco przypomina SL-1200, małymi tylko niuansami zdradzając, że mamy do czynienia ze sprzętem Pioneera (okrągły przycisk start/stop, niebieskie podświetlenie). Czy to dobrze? Moim zdaniem tak. Pioneer pokazał, że w pewnych kwestiach nie należy wymyślać koła. Technics utrzymał się jako rynkowy standard przez ponad 30 lat i mimo licznych innowacyjnych konstrukcji konkurentów nikomu nie udało się go zdeklasować. Wykonanie urządzenia nie zawiodło mnie ani odrobinę. Odetchnąłem z ulgą, widząc, z jaką dbałością o detale inżynierowie Pioneera podeszli do budowy tego gramofonu. Górna część obudowy wykonana jest z metalu, za to dolna z syntetycznej żywicy o grubości 8 milimetrów. Wnętrze urządzenia wyściełano 9-milimetrową warstwą materiału tłumiącego drgania, aby zapewnić jak najlepszą izolację od zewnętrznych wibracji w głośnym, klubowym otoczeniu. Jeśli już mowa o izolacji akustycznej, to warto wspomnieć o budowie ramienia. Z wyglądu jest to klasyczne ramię o kształcie litery „S” ale, według zapewnień producenta, wewnątrz cały element wyłożony jest gumową warstwą tłumiącą wibracje. Cóż, nie rozbierałem urządzenia, więc muszę uwierzyć na słowo. Ale to jest właśnie przewaga wysokiej jakości „post-technicsowych” gramofonów nad pierwowzorem zaprojektowanym przecież w 1972 roku! Oryginalny Technics stworzony został jako sprzęt hi-fi, a dzięki swojej solidności został zaprzęgnięty do pracy w klubach i dyskotekach. Natomiast Pioneer PLX-1000 to urządzenie od początku do końca zaprojektowane z myślą o najcięższych klubowych warunkach.

Inżynierowie Pioneera mieli wiele lat, żeby przeanalizować wady i zalety różnych gramofonów pojawiających się na rynku, w tym oryginalnych konstrukcji i różnego rodzaju „klonów”. Tak powstała wypadkowa dobrych praktyk. Na przykład odlany z aluminium talerz o średnicy 332 mm osadzony jest klasycznie - głęboko w obudowie (tak jak w SL-1200), co zapewnia dużą masę przy zachowaniu niskiego profilu. Natomiast niektóre kwestie potraktowano na współczesny sposób. Problem notorycznie przepalającej się żarówki podświetlenia igły został rozwiązany poprzez zastosowanie długowiecznej diody LED. Kable sygnałowe, uziemiający oraz zasilający są odłączane. Eliminuje to konieczność serwisowania całego sprzętu w przypadku uszkodzenia kabla czy wtyczki (co zdarzyło się, idę o zakład, w każdym gramofonie używanym poza domem). Umożliwia również użycie dowolnych przewodów według własnego gustu. Bardzo wygodne jest umiejscowienie złączy - osadzone są bardzo głęboko, dzięki czemu nie ma obaw, że wtyczki wystawać będą poza obrys urządzenia. Możemy więc ustawić gramofon obok miksera czy odtwarzacza CD i urządzenia będą ściśle do siebie przylegać.

Pioneer PLX-1000 podczas pracy

Już przy pierwszym uruchomieniu gramofonu można docenić moc silnika. Motor zamontowany w PLX-1000 ma moment obrotowy o wartości ponad 4,5 kg/cm (dla porównania - legendarny moment obrotowy Technicsa, który był jego wielkim atutem, to około 1,5 kg/cm). W efekcie talerz startuje momentalnie - stabilne 33,3 obrotu na minutę uzyskuje już po 0,3 sekundy. Wyśmienicie sprawuje się również podczas skreczu (gramofon dostarczany jest z gumową podkładką do słuchania muzyki oraz filcową slipmatą, mamy więc wszystko, czego nam potrzeba). Po przytrzymaniu płyty ręką i puszczeniu gramofon bardzo szybko wraca do pierwotnego tempa. Talerz jest też bardzo stabilny, podczas dynamicznego operowania płytą nie kołysze się na boki i nie ma możliwości przeskoczeniem igły, co zdarza się w przypadku tańszych produktów. Na forach internetowych pojawiają się zarzuty, że Pioneer zastosował w tym modelu niedrogi chiński motor, stosowany również w wielu tanich klonach Technicsa. Silnik ten teoretycznie charakteryzuje się większą mocą, ale też mniej równomiernymi obrotami. W obronie PLX-1000 mogę tylko powiedzieć, że o ile ogromna moc silnika jest namacalna, to żadnych problemów z równomiernością obrotów nie da się odczuć. Różnice nominalne w ułamkach procentów są może wykrywalne za pomocą aparatury pomiarowej, ale w codziennym użyciu nie ma to najmniejszego odzwierciedlenia w brzmieniu.

Wszystkie części mechaniczne pracują bez zarzutu i z najwyższą precyzją. Nie ma mowy o żadnych luzach w zawieszeniu ramienia, mocowaniu koszyczka czy przeciwwagi. Wszystkie mechanizmy wykonane są z zegarmistrzowską precyzją. To jest coś, czego nie zobaczymy na zdjęciach i nie wyczytamy w tabelkach ze specyfikacją. Dlatego zanim ktoś zacznie porównywać PLX-1000 do tak zwanych „klonów” Technicsa, zachęcam, żeby pomacał gramofony na żywo. Tu po prostu czuje się kunszt producenta. Jeśli zaś chodzi o funkcjonalność, to nic nas tu nie zaskoczy. Otrzymujemy niezbędne minimum funkcji, których można spodziewać się po didżejskim gramofonie. Brak tu wyświetlaczy, podwójnych przycisków start/stop czy regulacji czasu startu i zatrzymania talerza. Wszystko zaprojektowane zostało według starej szkoły. Jedyną różnicą w porównaniu do klasycznych konstrukcji jest suwak Pitch umożliwiający precyzyjną regulację obrotów nie w jednym, a w trzech zakresach. Do dyspozycji mamy ±8%, 16% i 50% czyli od ultra-precyzyjnego dostrojenia, aż po ekstremalne zmiany tempa. Suwak do regulacji nie ma zapadki na środku, co pozwala na wygodne operowanie w okolicach wartości 0%, natomiast idealne wyzerowanie obrotów możliwe jest dzięki przyciskowi RESET.

Brzmienie gramofonu jest bez zarzutu. Mamy do czynienia z całkowicie analogową konstrukcją i krótkim torem sygnałowym pozbawionym przedwzmacniacza (sprzęt podłączamy klasycznie pod wejście Phono w mikserze lub wzmacniaczu) - nic nie zakłóca więc barwy naszej ulubionej wkładki. Testowałem gramofon z dwiema różnymi igłami: didżejską igłą Ortofon Concorde DJ S oraz moją ulubioną, audiofilską wkładką Ortofon 2M Red. Ta pierwsza jak zwykle brzmiała dość jasno i nieco twardo, druga zaś zaprezentowała swoje pełne, ciepłe i otwarte brzmienie. Dźwięk był głośny i pełnopasmowy. Nie zauważyłem większych różnic między brzmieniem tego gramofonu, a klasycznego Technicsa 1200, którego również posiadam. To zresztą nie tyczy się wyłącznie dźwięku. Trzeba przyznać, że po kilkunastu minutach obcowania ze sprzętem, zapomniałem w ogóle że testuję nowy gramofon. Jeśli jest to Wasz kolejny didżejski odtwarzacz czarnych płyt, a na dodatek mieliście kiedyś do czynienia z Technicsem, to obsługa Pioneera PLX-1000 jest tak intuicyjna, jak jazda na rowerze. Wszystkie elementy znajdują się w doskonale znanych miejscach, a potencjometry i przyciski robią dokładnie to, czego się spodziewamy.

Podsumowanie

Moje oczekiwania w stosunku do PLX-1000 od samego początku były bardzo wysokie. Jak wiemy, na rynku pełno jest konstrukcji inspirowanych Technicsem, ba, prawie każdy producent ma swoim portfolio klon klasycznej „tysiącdwusetki”. Natomiast nie wyobrażałem sobie, że Pioneer mógł stworzyć po prostu kolejną replikę tego legendarnego gramofonu - naśladowanie konkurencji nie leży w zwyczaju tej firmy. Już na początku testów przekonałem się, że gramofon PLX-1000 to wyrób naprawdę pierwszorzędnej jakości. Materiały użyte do budowy odtwarzacza i precyzja, z jaką został wykonany, nie ustępują Technicsowi, który przez wielu uważany jest za wzór didżejskiego gramofonu. Czy nie mamy więc do czynienia z repliką, tyle że świetnej jakości? Cóż, ja wolę nazywać to inaczej. Może zabrzmi to nieco górnolotnie, ale moim zdaniem PLX-1000 nie tyle jest klonem Technicsa 1200, co hołdem złożonym temu klasykowi. Obie firmy mają bowiem tak samo ogromny wkład w branżę muzyczną i nie potrzebują czerpać z siebie nawzajem. Jeśli Pioneer stworzył gramofon podobny do Technicsa to nie dlatego, że nie potrafił wymyślić nic nowego - chciał raczej okazać swój szacunek dla osiągnięć drugiego potentata. Pozostaje ostatnie pytanie - dla kogo jest ten gramofon? Nie ma co ukrywać, właściciele starych dobrych Technicsów nie rzucą się teraz do sklepów, żeby wymienić swoje gramofony na PLX-1000. Po prostu nie ma takiej potrzeby. Jednak jeśli ktoś zapragnie skompletować nowy zestaw - czy to do domu, czy do klubu - potrzebuje gramofonów o najwyższej jakości i chciałby przy tym cieszyć się fabrycznie nowym sprzętem z gwarancją, to nie wyobrażam sobie innego wyboru, niż Pioneer PLX-1000.

 

Nasze spostrzeżenia

+ fenomenalna jakość wykonania
+ świetne brzmienie
+ mocny silnik
+ odłączane przewody

- mało oryginalna budowa

 

Zobacz także test wideo:
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Technics EAH-A800 - bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów
Wszystkim osobom dorastającym w latach 70. i 80. minionego wieku należąca do Panasonica marka Technics nieodmiennie kojarzy się z gramofonami oraz doskonałym sprzętem hi-fi.

Zakres zastosowań

- najbardziej klasyczny z klasycznych gramofonów didżejskich do wszelkiego typu pracy z czarnymi krążkami
- wzorcowy gramofon do słuchania w domowym zaciszu muzyki z płyt winylowych
- najwyższej klasy sprzęt do samplowania materiału dźwiękowego z płyt analogowych

 

Informacje

Napęd bezpośredni, silnik prądu stałego z kwarcową stabilizacją, elektroniczny hamulec; moment obrotowy ≥ 4,5 kg
Obroty 33,3/45 obrotów na minutę; ±8%, ±16%, ±50%; nierównomierność <0,1%; czas startu 0,3 s
Odstęp od szumów 70 dB (DIN-B)
Talerz aluminiowy odlew, 332 mm
Zasilanie sieciowe
Wymiary 453x353x159 mm
Waga 13,1 kg
Cena
2669,00 zł
Producent
Pioneer
Artykuł pochodzi z
Nowe wydanie Estrada i Studio
Estrada
i Studio
marzec 2015
Kup teraz
Close icon
Poczekaj, czy zapisałeś się na nasz newsletter?
Zapisując się na nasz newsletter możesz otrzymać GRATIS wybrane e-wydanie jednego z naszych magazynó