Manley Nu Mu - stereofoniczny kompresor/limiter lampowy
Kultowy status, jakim cieszy się Manley Variable Mu we wszystkich swoich czterech wersjach, zachęcił konstruktorów z Manley Laboratories do zaprojektowania urządzenia o zbliżonej funkcjonalności, ale blisko połowę tańszego.
Variable Mu wymieniany jest jednym tchem obok takich gwiazd kompresji jak Fairchild 670 (do którego Manley jest podobny pod względem zasady pracy), EAR 660, Shadow Hills, Elysia Alpha oraz Chandler Limiter EMI TG12413. I wcale nie jest najdroższy w tym arystokratycznym gronie – tutaj palmę pierwszeństwa dzierży kosztująca blisko 100.000 zł para EAR 660 (urządzenie jest monofoniczne, więc do pracy przy masteringu potrzebne są przynajmniej dwa). W tym samym momencie za podstawową wersję Variable Mu zapłacimy „raptem” 20.990 zł, a za Nu Mu „jedynie” 13.500 zł. Można wręcz uznać, że to prawdziwa okazja...
Transkonduktacja, czyli co?
OK, zejdźmy na ziemię. Wydanie ponad 20 tysięcy złotych na kompresor masteringowy to coś, co można już podciągnąć pod snobizm. Znam jednak kilka osób, które na ten krok zdecydowały się bez najmniejszego wahania. I jeśli zapytacie mnie, czy naprawdę uzyskamy 50-krotnie lepsze brzmienie niż za pośrednictwem wtyczki za 400 zł, to odpowiem, że nie wiem. Do tej pory bowiem nie określono żadnej jednostki, która obiektywnie mogłaby zaprezentować „krotność” jakości brzmienia.
Z drugiej strony, przy obecnych realiach taki zakup jest średnio racjonalny. Jest jednak niewiele przypadków, w których muzyka, miłość do brzmienia i pasja idą w parze z racjonalnością. Poza tym urządzenia z tego przedziału cenowego stanowią interesującą opcję inwestycyjną, ponieważ zarabiając na siebie nie tracą na wartości. Bywają przy tym wręcz luksusowe, jeśli chodzi o konstrukcję, budowę i obsługę.
Poza zastosowaniem uniwersalnego, impulsowego zasilania (90-240 V), kolejnym elementem reprezentującym nowe podejście do klasycznych rozwiązań są wejścia kluczujące sidechain. W tym wypadku do ich obsługi, podobnie jak do zarządzania pracą przekaźników w torach sygnałowych, zastosowano układy scalone.
Manley Variable Mu wziął swoją nazwę od systemu pracy układu tłumiącego kompresji, określanego właśnie jako variable-µ, czyli zmienna transkonduktancja. Swego czasu w ten właśnie sposób konstruowano większość urządzeń zwanych wzmacniaczami ograniczającymi, a obecnie kompresorami lub limiterami. Oryginalna koncepcja opierała się na lampach, najczęściej pentodach, w których jedna z trzech siatek była sterowana napięciem zmiennym, regulując sposób pracy lampy. W najbardziej klasycznym rozwiązaniu tego typu, za jakie uważa się Fairchilda 660 (670 w wersji dwukanałowej), rzecz posunięto wręcz do granic absurdu, aplikując po cztery transformatory i sześć lamp na kanał, dwa transformatory zasilające i cztery lampy w zasilaczu. W dobie technologii półprzewodnikowej rzecz można było znacząco uprościć, unowocześnić i wprowadzić szereg nowych elementów. W tym kontekście, a także pod względem brzmienia i wygody obsługi, Manley Variable Mu okazał się jednym z najciekawszych współczesnych odpowiedników Fairchilda 670. Stąd jego wysoki status w świecie hi-endowego pro-audio.
Konstrukcja Manley Nu Mu
Manley Nu Mu jest w pewnym sensie urządzeniem hybrydowym. Ma lampowy układ wejściowy „mostka” T-Bar, znanego z jednej z wersji Variable Mu. Jest to rozwiązanie, które pozwala zastosować nowsze lampy 6BA6 w takiej samej konfiguracji jak niedostępne już 6386, z zachowaniem brzmienia zbliżonego do Fairchilda 670. Ma także transformatorowe wejścia, oparte na własnych transformatorach Manleya z serii Iron. Cała reszta torów kompresji, czyli detektory, wzmacniacze kompensujące i wyjścia napięciowe oparta jest na tranzystorach bipolarnych, a tłumienie realizują tranzystory FET. Nie ma zatem transformatorowej separacji wyjścia, a zasilacz, jak we wszystkich nowszych urządzeniach Manleya, jest impulsowy, oparty na specjalnej konstrukcji Manley Power.
solidnych manipulatorów i piękny zestaw wskaźników poziomu/tłumienia.
Wszystko to pozwoliło uzyskać imponujący zakres dynamiki torów sygnałowych, wynoszący 112 dB, przy odstępie od szumów w granicach 90 dB (względem poziomu wyjściowego +4 dBu). Mamy takie udogodnienia jak 30-sekundowy układ zwłoczny tłumiący wyjście na czas nagrzewania lamp; przekaźnikową realizację funkcji przełączanych; wewnętrzny filtr HPF dla toru kluczowania; zewnętrzny sidechain; płynną regulację progu zadziałania, poziomu wyjściowego i czasu ataku, oraz skokową czasu powrotu. A do tego przepiękny, podwójny wskaźnik mechaniczny prezentujący poziom wyjściowy VU lub głębokość tłumienia w decybelach (maksymalnie 20 dB).
Kanały mogą działać niezależnie lub w trybie Link, z przypisaniem sterowania detektorów do manipulatorów kanału lewego. Sygnały wejściowe można stłumić lub wzmocnić o 3 dB, a urządzenie przełączać między trybem kompresora a limitera. Jest też ciekawa funkcja Hip, pogłębiająca efektywność pracy kompresora przy cichszych sygnałach. Całość wykonana jest niezwykle solidnie, a o wysokiej jakości gałek, przełączników i gniazd nie ma nawet potrzeby wspominać.
Idź na całość
Kompresory bazujące na koncepcji zmiennej transkonduktancji ze swej natury nie są urządzeniami działającymi agresywnie wobec dźwięku. Na ogół nie ma w nich regulacji proporcji poziomu sygnału wejściowego do wyjściowego, czyli Ratio. Dlatego nachylenie krzywej dynamiki powyżej progu zadziałania Threshold jest dość łagodne, nawet w trybie pracy limitera. W efekcie tłumienie zaczyna się pojawiać dość szybko, ale w miarę wzrostu poziomu sygnału przebiega ono w sposób znacznie mniej słyszalny niż w kompresorach VCA i z dedykowanym elementem tłumiącym.
Prawdziwe lampy, customowe transformatory, najwyższej jakości elementy i wzorcowe wykonanie – te czynniki, poza funkcjonalnością i wyśrubowanymi parametrami jakościowymi, mają istotny wpływ na finalną cenę produktu.
Ma to swoje zalety i wady. Kompresory variable-µ sprawdzają się znacznie lepiej na materiałach całościowych niż na pojedynczych ścieżkach i są wzorcowym przykładem narzędzi do obróbki makrodynamiki sygnału. Poza tym brzmią dość przejrzyście, jeśli nie liczyć tak istotnego wpływu „koloryzujących” elementów toru sygnałowego pod postacią lamp i transformatorów. W porównaniu do Variable Mu, w którym tłumienie dokonuje się w układzie lampowym, a na wyjściu znajdują się transformatory, Nu Mu brzmi zdecydowanie czyściej i bardziej przejrzyście. I nie wszystkim musi to przypaść do gustu, zwłaszcza jeśli oczekują charakterystycznej, „tłustej” kompresji.
Manley Nu Mu w praktyce
Z mojego punktu widzenia i w przypadku muzyki, z którą najczęściej pracuję, Nu Mu prezentuje się ciekawiej niż Variable Mu. Jest szybki i nie zmiękcza warstwy rytmicznej, stanowiąc ciekawe narzędzie do pracy w torze masteringowym przed finalnym korektorem i limiterem. Jednocześnie ma ciekawą cechę polegającą na niemal niesłyszalnym wyrównywaniu dynamiki poszczególnych części utworu. Pozwala też nadać bębnom niespotykanie energetyczny charakter, gdy zależy nam na wyeksponowaniu transjentów. W przeciwieństwie do rozwiązań VCA nie generuje przy tym „kanciastego pyknięcia”. Konkretne przykłady i porównania znajdziecie w naszej prezentacji Nu Mu, którą zamieszczamy wśród materiałów towarzyszących magazynowi, a dostępnych online. Mam nadzieję, że na tej podstawie wyrobicie sobie opinię na temat charakteru sonicznego tego urządzenia.
Charakterystyki dynamiczne kompresji na bazie wzmacniacza o zmiennej transkonduktancji różnią się od charakterystyk klasycznych procesorów typu VCA czy FET. W kolejności widzimy tu: 1 – kompresja z progiem ustawionym na 50%, 2 – limiter z progiem 50%, 3 – kompresor z progiem 75%, 4 – limiter z progiem 75%, 5 – kompresor z progiem na minimum, 6 – limiter z takim samym ustawieniem, 7 – kompresor w trybie Hip z minimalnym progiem, 8 – kompresor w trybie Hip z progiem 50%. Charakterystyki są stosunkowo łagodne i poza ekstremalnie ustawionym limiterem nie ma w nich wyraźnego kolana charakterystyki. Nachylenia tłumienia są do siebie relatywnie zbliżone, ale różnią się miejscami rozpoczęcia procesu kompresji. Ciekawie prezentuje się krzywa Hip, która do wartości -15 dB przebiega wzdłuż linii wyznaczającej Ratio 1:1, następnie na odcinku 8 dB wykazuje się współczynnikiem kompresji 2:1, by przy poziomie - 7 dB przejść w tryb 1:1 z 3-decybelowym, stałym tłumieniem sygnału wyjściowego względem wejściowego.
Od strony praktycznej warto zwrócić uwagę na kilka interesujących funkcji. Pierwsza z nich to przełączniki ±3 dB odnoszące się do poziomu sygnału wyjściowego. Okazały się one bardzo przydatne przy kształtowaniu charakterystyki, zwłaszcza w kontekście braku regulacji Ratio. Przy pracy z materiałem stereo obowiązkowo należy skorzystać z funkcji Link, która przypisuje wspólną regulację parametrów detektora (Threshold, Attack i Recovery) do manipulatorów kanału lewego. Jednocześnie trzeba pamiętać, że regulatory Output działają niezależnie i nie są to przełączniki. Z tego też względu ustawienie idealnie takiego samego poziomu na wyjściach kanałów bywa utrudnione.
Kolejnym elementem wskazującym na zastosowania kompresora wobec sygnałów całościowych jest przełączana w pięciu pozycjach funkcja Recovery, czyli w praktyce czas powrotu. Precyzyjna regulacja tego czasu jest szczególnie istotna przy przetwarzaniu np. bębnów, basu czy wokalu. Tutaj skok pomiędzy dwoma najkrótszymi ustawieniami jest na tyle duży, że o szczegółowości nie ma mowy. Recovery natomiast doskonale się sprawdza jako parametr definiujący zachowanie się kompresora dla następujących po sobie fragmentach utworu, pozwalając uzyskać praktycznie niesłyszalną zmianę przy jednoczesnej stałej kontroli dynamiki.
Charakterystyki częstotliwościowe i zniekształceń dla tłumienia 2 dB, 20 dB i 20 dB z włączonym filtrem sidechain HPF. Na powiększonym fragmencie widać wyłączenie z procesu tłumienia częstotliwości poniżej 100 Hz (aktywny filtr HPF). Uwagę zwraca mniejszy poziom harmonicznych przy większym tłumieniu, a jednocześnie jego wyraźny wzrost (druga harmoniczna) przy włączonym filtrze i częstotliwościach do 200 Hz. Wszystkie te elementy nie pozostają bez wpływu na brzmienie, czyniąc je wyjątkowo interesującym.
Wskaźniki wychyłowe działają w dwóch trybach, pokazując zamiennie głębokość tłumienia lub poziom wyjściowy VU. Ich skala jest pojedyncza, dlatego w trybie VU wskazania od 0 w dół trzeba interpretować jako wartości ujemne, a w trybie Gain Reduction wskazania od 0 w górę nie mają miejsca. Ciekawostką jest funkcja Hip, która zwiększa głębokość reakcji dla niższych poziomów sygnału, nie wpływając na wyższe. Jest to swego rodzaju ekspander zwiększający (upward expander) lub pewna forma emulacji kompresji równoległej. Działa ona bardzo subtelnie i świetnie się sprawdza, gdy nasz materiał chcemy „musnąć” kompresją dla dodania finalnego połysku.
Podsumowanie
Nasze spostrzeżenia
+ wyjątkowy charakter brzmieniowy+ najwyższa jakość wykonania
+ praca w trybie Link ze wspólnym sterowaniem funkcjami detektorów
+ przełącznik poziomu sygnału wejściowego
+ funkcja Hip
+ automatyczne wyciszanie na czas nagrzewania się lamp
+ wejścia sidechain
+ efektowny wskaźnik VU/GR
- regulatory Output powinny być przełącznikami
- różnice pomiędzy przełączanymi czasami Recovery są zbyt duże do precyzyjnych ustawień
Zakres zastosowań
- nowoczesny procesor dynamiki bazujący na idei vari-µ, o czystym brzmieniu i szybkiej reakcji na transjenty; sprawdzi się w pracowniach masteringowych jako główny kompresor w systemach finalizacji materiałów muzycznych
Informacje
Funkcja | dwukanałowy/stereofoniczny lampowy kompresor/limiter |
Wejścia | separowane transformatorowo, lampowe |
Wyjścia | beztransformatorowe, tranzystorowe |
Czasy powrotu | 100 ms-4 s (zależne od charakteru materiału i ustawień) |
Czasy ataku | 10 µs-650 ms (zależne od charakteru materiału i ustawień) |
Ratio | zmieniane dynamicznie, od 1,5:1 do 12:1 dla trybu limitera; od 1,2:1 do 3:1 dla trybu kompresora |
Filtr HPF | 100 Hz, 3 dB |
Zapas dynamiki | do 24 dB; poziom maksymalny +27 dBu |
Zasilanie | sieciowe, impulsowe, 90-250 V, 25 W |
Wymiary | 19”/2 U, głębokość 90 mm |
Waga | 2,5 kg |