Sennheiser HD 400 Pro - otwarte słuchawki dynamiczne
Zgodnie z założeniami firmy Sennheiser słuchawki HD 400 Pro przeznaczono do codziennej pracy w studiu nagrań lub pracowni muzycznej, pod kątem zapewnienia precyzyjnego odsłuchu na poziomie miksu. Producent deklaruje zastosowanie nowych przetworników o impedancji 120 omów, wyposażonych w membranę z mieszanki polimerowej, opracowanych przez inżynierów firmy Sennheiser. Użyto też nowego systemu napędu magnetycznego z optymalną wentylacją, pozwalającego uzyskać lepsze przetwarzanie basu przy minimalizacji zniekształceń.
Konstrukcja słuchawek jest dość typowa dla nowszych produktów Sennheisera. Są lekkie, w całości wykonane z wytrzymałego i elastycznego tworzywa, a miejsca styku z naszą głową wyściełane są welurem. Praktyka pokazuje, że jest on bardzo wytrzymały, ale na wszelki wypadek słuchawki pozwalają na wymianę nauszników. Nie dotyczy to wewnętrznej części pałąka. Odłączany kabel wyprowadzono z lewego nausznika. Od strony słuchawek jest on zakończony mocowanym bagnetowo wtykiem TRRS 2,5 mm, a z drugiej typowym wtykiem TRS 3,5 mm z możliwością dokręcenia przejściówki na TRS 6,3 mm. W zestawie ze słuchawkami otrzymamy kabel prosty o długości 1,8 m oraz spiralny, rozciągany do maksymalnie 3 metrów.
Słuchawki wyposażone są w kabel podłączany do lewego nausznika z wykorzystaniem blokowanego złącza bagnetowego.
HD 400 Pro mają konstrukcję otwartą, wokółuszną z zastosowaniem techniki skośnego ustawienia czoła przetwornika. Rozwiązanie takie w założeniu pozwala na uzyskanie dźwięku z większą ilością informacji przestrzennej. Wysokość zawieszenia nauszników można regulować skokowo w zakresie 55 mm, w 18 pozycjach stabilnych. Kąty wychylenia nauszników w pionie i poziomie są niewielkie i uwzględniają jedynie dopasowanie słuchawek do kształtu głowy, bez opcji składania. Wzornictwo HD 400 Pro można określić mianem skromnej elegancji, a materiały i wykonanie – jak zawsze w przypadku Sennheisera – stoją na najwyższym poziomie. Zasadniczym elementem nośnym jest pałąk z elastycznego, wytrzymałego tworzywa. Słuchawki wywierają dość duży nacisk na głowę słuchacza i niektórzy mogą uznać je za zbyt ciasne. Nie ma też możliwości zmniejszenia nacisku poprzez odgięcie pałąka. Ma to jednak swój cel – od docisku nauszników w znacznej mierze zależy percepcja niskich tonów, jest on zatem elementem składowym charakterystyki brzmieniowej HD 400 Pro. Ponieważ słuchawki są lekkie, a ich kontakt z naszą głową dokonuje się za pośrednictwem welurowej tkaniny, ów nacisk nie jest uciążliwy, dając jednocześnie poczucie stabilności.
W zestawie znajdziemy prosty kabel o długości 1,8 m oraz spiralny, rozciągający się do 3 m. Oba zakończone złączem TRS 3,5 mm z możliwością zastosowania przejściówki do TRS 6,3 mm.
Zewnętrzna część nauszników jest otwarta i opiera się na ażurowym profilu i aluminiowej, perforowanej osłonie. Same nauszniki są dość płaskie, co jest pochodną otwartej konstrukcji i umieszczenia przetworników pod kątem. Kabel między nausznikami biegnie wewnątrz pałąka z tworzywa.
Sennheiser HD 400 Pro w praktyce
Oczywistym konkurentem do porównań z HD 400 Pro są klasyczne już słuchawki HD 600, o których wiele osób mówi, że w świecie słuchawek są odpowiednikiem NS10M. Jako że od wielu lat używam ich w swojej pracy i już od dawna rozglądam się za ich zamiennikiem, HD 400 Pro od razu stały się obiektem porównań. Nieszczególnie wierzę w tzw. wygrzewanie, ale wiem na pewno, że słuchawki zmieniają swój charakter soniczny wraz z upływem czasu. Moje 20-letnie HD 600 brzmią znacznie bardziej spolegliwie i nie tak „ostro” jak zupełnie nowe, prosto ze sklepu. Do porównań przystąpiłem więc mając pełną świadomość tego faktu.
Regulacja wysokości zawieszenia nauszników dokonuje się skokowo na dystansie 5,5 cm.
I rzeczywiście – HD 400 Pro zabrzmiały zdecydowanie bardziej wyraziście niż stare HD 600. Różnica była wyraźnie na plus nowych słuchawek i odnosiła się zarówno do reprezentacji wyższego pasma jak i środka. Pasmo w oktawie 6-12 kHz reprezentowane jest w HD 400 Pro bardziej wiarygodnie niż w HD 600, zachowując przejrzystość i żywotność. W sześćsetkach zakres ten trąci sztucznością i nieco wypaczoną precyzją, a tutaj jest znacznie lepiej. Jednocześnie daje się zaobserwować położenie akcentu na kluczowe w kontekście wokalu pasmo 4-6 kHz, gdzie zazwyczaj czają się najbardziej dokuczliwe sybilanty. Nie wiem, co takiego zrobili konstruktorzy HD 400 Pro, ale zachowując nad nimi kontrolę mamy jednocześnie wgląd w wyraźnie przejaskrawione elementy.
Wyściełane welurem i wypełnione pianką nausznice podlegają wymianie.
Cały środek od 200 Hz do 3 kHz jest w HD 400 Pro prezentowany soczyście, ale bez przesady. Dokładnie tak, jak tego wymagają współcześni odbiorcy. Dzięki temu brzmienie w nowych słuchawkach Sennheiser nie jest tak sterylne jak w HD 600, choć zachowuje podobny charakter. Sprawa z basem wygląda jednak zupełnie inaczej. Ponieważ są to słuchawki otwarte, więc nie ma w nich żadnych wypiętrzeń w wąskich zakresach – pasmo do 200 Hz jest wyrównane i poniżej 100 Hz reprezentowane o co najmniej 6 dB bardziej efektywnie niż w HD 600. Zapewne jednym z elementów mających na to wpływ jest większy docisk HD 400 Pro do uszu, ale spore znaczenie ma też zastosowanie zupełnie nowego obwodu magnetycznego i membrany.
Podsumowanie
Sennheiser HD 400 Pro są nowocześniej brzmiące od HD 600 i mogą spełniać oczekiwania współczesnych producentów, którym te drugie, klasyczne już słuchawki, z różnych względów nie odpowiadają. Jednocześnie zachowują ten sam analityczny, nasycony szczegółami dźwięk, nie ubarwiając go na modłę słuchawek typowo konsumenckich. Mają znacznie lepszy bas od swoich pradziadków, lepszą charakterystykę impulsową oraz bardziej wyrównany środek i górę. Ponieważ w słuchawkach HD 600 spędziłem tysiące godzin i znam je na wylot, mogę jednoznacznie stwierdzić, że HD 400 Pro grają bardzo podobnie, ale lepiej.
Jedyną rzeczą, która mi w nich przeszkadza jest docisk słuchawek do uszu. To zapewne kwestia przyzwyczajenia, bo przez te wszystkie lata, ba, wręcz dekady, traktowałem sześćsetki niemal jak domowe kapcie. Natomiast HD 400 Pro są przy nich jak mocno dopasowane, sztywne lakierki. Być może z czasem się wyrobią. Jeśli jednak, tak jak ja, nie używałeś tych samych słuchawek przez ponad 20 lat, to nawet nie zwrócisz na to uwagi, a nowe słuchawki Sennheisera mogą być dokładnie tym, czego szukałeś.