PRO8L3M - Widmo
Mam problem z PRO8L3Mem, bo byłem fanem, a teraz jestem zawiedzionym fanem.
Z jednej strony podoba mi się nonszalancja i charyzma frontmana Oskara Tuszyńskiego – coś czego brakuje niejednemu polskiemu raperowi. Wierzę mu, kiedy rapuje. Fajnie też, że zaczyna eksperymentować ze śpiewaniem – ma to sens. Bez wątpienia zgadza się też modna produkcja i słychać, że tradycyjnie zadbano też o warstwę tekstową. Podobnie jak u Sokoła (Wojtek Sokół), brak tu zbędnej waty, a zabawne punchline’y i inteligentne rymy fruwają w powietrzu jak pociski z M16. Sęk w tym, że to gumowe pociski. Ja rozumiem, że taka konwencja, i że hip-hop rządzi się swoimi prawami, które są w tym środowisku skrzętnie przestrzegane (niestety), ale ile można słuchać o dragach, przypadkowym seksie i szybkich pojazdach mechanicznych?
Pewnie można, jednak po trzech kawałkach wszystko zlewa mi się w jedną przynudnawą epopeję w temacie, który wyczerpany został już na poprzedniej płycie. Sytuacji nie poprawia przewidywalna produkcja oparta na tym samym patencie, brzmiąca jak setki innych podobnych płyt. Dajcie już spokój z tą stopą z 808 i dubstepowymi hi-hatami... Choć z drugiej strony, trudno wymagać od rekina, żeby nagle został weganinem. To nie jest zła płyta. Po prostu spodziewałem się czegoś więcej. Tak czy siak w starciu pomiędzy Sokołem a PRO8L3Mem, ten pierwszy jak dla mnie wygrywa przez nokaut.